piątek, 14 grudnia 2012

Wszystko przecież da się powiązać w jakąś nowoczesną całość jak tylko nie damy się tak doszczętnie zwariować .






U nas nie ma zwyczaju spędu rodzinnego na święta, to tez takiego zachodu z powodu tak dokładnych


porządków sobie zaoszczędzamy, bo nawet widziałam że nową pościel dla gości ludzie kupują.

 Od zawsze i  u nas także większa krzątanina i porządkowanie(zawieszanie świeżych firan) ale wszystko jakoś tak bez większych problemów .

  Z tego też powodu nie ma tak wielkiego rodzaju potraw, które trzeba szykować jak się uzbiera duża liczba rodziny i gości.

 Gości się przyjmowało u nas dopiero w drugi dzień świąt, i to tylko w godzinach popołudniowych na tz. swaczynę czyli podwieczorek bo tak dawniej u nas ten podwieczorek nazywano ., a czasem  goście zostali i na kolację.

Za to kładło się większą uwagę na te duchowe przygotowania do tych wyjątkowych świąt.



Zimowo w moim ogrodzie. A ja na to patrzę tak sobie tu teraz na to wszystko z okna. Ale sterydy robią już swoje. Jestem pełna już optymizmu-;))

 A zaczynało się to od uczestnictwa w porannych roratach (u nas już przed godziną 6 rano.)

 W tym roku nie chodzę  bom chora, ale uważam to za piękną tradycję.Choć nie chce się wstawać to jednak potem tak pięknie jak śnieg skrzypi mi pod nogami , coś pięknego.

 Nie jestem przeciwna targowiskom przedświątecznym i zakupami prezentów to także należy do nastroju i atmosfery świątecznej.

Wszystko przecież da się powiązać  w jakąś nowoczesną całość jak tylko nie damy się tak doszczętnie zwariować .

środa, 12 grudnia 2012

Makówki i nie tylko, bo dziś dzień Świętej Łucji wiązał się z nim zwyczaj przepowiadania pogody na przyszły rok.


Dziś 13 grudnia dzień św. Łucji. Od dziś zawsze rozpoczynano porządki przedświąteczne.

Wierzono, że jeśli ktoś nie zastosuje się do tego zwyczaju, może sprowadzić na rodzinę nieszczęście hehe.
Dzień Świętej Łucji był ważny dawniej także z innego powodu bo wiązał się z nim zwyczaj przepowiadania pogody na przyszły rok.
Uważali, że obserwując pogodę przez kolejnych 12 dni pozostałych do Bożego Narodzenia,
mogą przewidzieć jaka będzie pogoda kolejno w każdym z 12 miesięcy w nadchodzącym roku.

Makówki
25 dkg zmielonego maku, 1 weck (lub 2-3 bułki pszenne), 1 l przegotowanego mleka (lub wody), 4 łyżki cukru, 2 łyżki miodu, 1 paczka cukru waniliowego, 1 olejek migdałowy, 2-3 łyżki roztopionego masła, paczka rodzynków, 0,5 paczki migdałów, , szczypta soli
Wcześniej wypłukany i zmielony mak zalać wrzącym mlekiem (lub wodą). Dodać cukier, rodzynki, sparzone ze skórki i pokrojone migdały, masło, , miód i szczyptę soli. Całość zagotować. Strucel pokroić w kwadraciki i ułożyć w salaterce. Delikatnie wymieszać z przygotowaną zalewą. Potrawa powinna być przygotowana choć 2 godz. wcześniej, aby bułka zmiękła i nasączyła się zalewą. Według niektórych przepisów – jeżeli chcemy makówki przechowywać kilka dni, to do zaparzenia maku należy wówczas użyć zamiast mleka wody.
Przepis i obrazki z sieci robię makówki podobnie 

Można tez kupić gotową masę makową. A dalej podobnie zalać mlekiem lub wodą z dodatkiem masła. Całość ma być słodka, pachnieć wanilią i migdałami, i dobrze wilgotna. Ja ostatnio kupuję u nas w cukierni sucharki na wagę  zamiast tych bułek, a masło (pół kostki i nie rozpuszczone) i całość trochę dłużej gotować i mieszać by się to nie przypaliło. Potem w salaterce przekładam warstwami masa, sucharki, masa sucharki ,a na wierzchu masa makowa i płatki migdałowe. Gdyby się okazały potem zbyt suche,to można sobie je polewać ocukrzonym mlekiem. Smakują najlepiej zimne albo leciutko letnie.

Aż się już boję ile mi  przybędzie na wadze po tych makówkach hehe.

.Znalazłam dziś przepis na łatwe do zrobienia ciasto.

http://www.we-dwoje.pl/blyskawiczny;makowiec;na;ciescie;babkowym;3;proste;przepisy;na;swiateczne;slodkosci,4,artykul

,25728.html

.Dziś już 12 grudnia. Czas szybko zbliża się do świąt. Ciężko mi tu z moimi niesprawnymi rękami. Wybieram się z pomocą młodych popołudniu do lekarza, zobaczę co znów za leki dostanę. Dziękuję za komentarze pod wczorajszym postem. Znalazłam dziś przepis na łatwe do zrobienia ciasto. Wydaje mi się że ta masa makowa to jedna z tych które można już gotowe nabyć  Kiedyś zrobiłam makówki z takiej masy. Nawet były jadalne.Pozdrawiam serdecznie zaglądających tu na mój blog i nie zapomnijcie czasem zaglądać na moje inne blogi, których adresy mam obok w linkach


Błyskawiczny makowiec na cieście babkowym

Składniki potrzebne do przygotowania:
  • 1,5 szklanki mąki
  • 1,5 szklanki cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 5 jajek
  • kostka margaryny
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy
  • masa makowa
Sposób wykonania:
Margarynę roztapiamy. Po ostudzeniu łączymy z wszystkimi składnikami ciasta (oprócz masy makowej) i miksujemy na jednolitą, gładką masę.
Wylewamy na formę wyłożoną papierem do pieczenia i nakładamy kleksy z masy makowej Pieczemy w 180 stopniach przez około 40 minut.
Po wystudzeniu makowiec można polać lukrem, lub posypać cukrem pudrem.

wtorek, 11 grudnia 2012

Niebezpieczeństwa płynące z zażywana nadmiaru leków

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,128887,12641477,Ostroznie_z_lekarstwami.html


Jesteś starszym człowiekiem, który wędruje od specjalisty do specjalisty. Od każdego wychodzisz z receptami. Wykupując je w aptece, zaopatrujesz się jeszcze w suplementy diety reklamowane w telewizji. Robisz tak, bo jesteś nieświadomy niebezpieczeństwa płynącego z zażywana nadmiaru leków
Ludzie powyżej 65. roku życia to 15 proc. populacji w krajach Unii Europejskiej. "Zjadają" jednak 40 proc. wszystkich przepisywanych leków. Przeciętny Polak po 65. roku życia zażywa co najmniej pięć leków, co dziesiąty - dziesięć lub nawet więcej. Przyczyna jest prosta. Starsi ludzie chorują zazwyczaj na więcej niż jedno schorzenie. Z każdą dolegliwością idą do innego specjalisty. Lekarze nie mają jednak kontaktu między sobą, a pacjenci najczęściej nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, jakie konkretnie leki już zażywają. Tymczasem skutki łączenia wielu leków naraz mogą być więc dla nich groźniejsze niż dla młodszych pacjentów.

Kiedy idziesz do lekarza, weź ze sobą leki 

O tym, jak niebezpieczne może być łączenie leków, najlepiej wiedzą geriatrzy. Dlatego proszą pacjentów o przyniesienie ze sobą wszystkich leków, jakie zażywają. - Można też zabrać ze sobą same opakowania lub spisać nazwy leków na karteczce. Dla każdego lekarza, nie tylko geriatry, to będzie bardzo cenna informacja, która może uchronić przed niebezpiecznymi powikłaniami - mówi prof. Barbara Bień, kierownik Kliniki Geriatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Pacjenci pokazują kartki i wyjaśniają - to od kardiologa, to od urologa, to od diabetologa, to na osteoporozę, to na stawy. Zdarza się, że pacjenci o niektórych lekach nie mówią, na przykład wtedy, kiedy leczą się także u psychiatry. Ważne jednak, by tego nie ukrywać, ponieważ niektóre objawy, jak omdlenia czy zaburzenia pamięci, mogą być skutkiem przyjmowania zbyt dużej ich liczby, interakcji między nimi, niewłaściwego dawkowania lub długotrwałego zażywania lekarstw przeznaczonych tylko do stosowania doraźnego.

Czytaj nazwy leków 

Jeśli nie pokazaliśmy lekarzowi naszych leków, ważne, by przynajmniej przyjrzeć im się w domu. Musimy pamiętać, że nie liczy się nazwa handlowa leku, bo każda firma nadaje swojemu produktowi inną, choć tak naprawdę zawierają one identyczne substancje. Jakie to substancje? Tego dowiemy się, czytając to, co na opakowaniu widnieje zazwyczaj pod nazwą handlową, czyli nazwę chemiczną. Jeśli na dwóch czy trzech lekach w naszej apteczce jest ona podobna lub wręcz identyczna, to sygnał ostrzegawczy, że bierzemy takiego lekarstwa za dużo. W takim wypadku leki zamiast pomagać będą nam raczej szkodzić. Najlepiej nie czekać wtedy na kolejne wizyty u specjalistów, ale udać się do lekarza rodzinnego, zabierając leki ze sobą.

Inny problem to zażywanie różnych substancji, ale z tej samej grupy. Przykładem mogą być leki stosowane powszechnie u pacjentów z nadciśnieniem lub niewydolnością krążenia, popularne i dostępne także w sklepach i kioskach leki przeciwbólowe zawierające np. ibuprofen czy ketoprofen (niesteroidowe leki przeciwzapalne nazywane w skrócie NLPZ) lub przepisywane przy wrzodach żołądka leki zmniejszające stężenie kwasu solnego w żołądku. O tym, do jakiej grupy należy nasz lek, nie dowiemy się z opakowania, ale możemy to wyczytać w ulotce. I w tym wypadku warto udać się po poradę do lekarza. Wskazana jest też czujność. - Każdy pacjent może nieco inaczej reagować na dany lek, na nadmierne dawki. Dlatego ważna jest samoobserwacja. Jeśli coś nas zaniepokoi, powinniśmy poradzić się lekarza - radzi prof. Bień.


Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,128887,12641477,Ostroznie_z_lekarstwami.html#ixzz2EhZRojpc


***********************************************************************************
Teraz tu sobie jeszcze coś od siebie dopisze, bo w nocy buszując po necie znalazłam to tu o tych lekach i nam to wkleiłam. Teraz wiem dlaczego ostatnio mam problemy ze spaniem. To jeden z tych mi przepisanych leków ma takie skutki uboczne. Popatrzcie jakie to wszystko skomplikowane i niejasne,bo kiedy nas leczą na jedno zaszkodzą nam często na drugie.-taki np Ibuprom. Bardzo często stosowany lek przeciwbólowy kryje się pod inna nazwą z apteki i nazywa się Nurofen. Jeden lekarz mi właśnie przepisał Ibruprom250a drugi Nurofen Forte 500.;A na ulotce innego leku pisze że moze spowodować zawał serca a ja jestem po zawale a na ulotce pisze że może spowodować ten lek udar mózgu albo zawał. (nie musi przecież ale może he he). Kiedyś zwróciłam się do jednej lekarki własnie z takim problemem wyczytanym na ulotce pewnego leku. No to usłyszałam że nie mam czytać ulotek.
Kiedyś słuchałam w zachodniej telewizji własnie audycję na podobny temat. Mówili tam, że rokrocznie umiera miliony ludzi z powodu złe zastosowanych leków. Horror no nie?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Mniejsza o to, czy twoje myśli i emocje związane z daną sytuacją są uzasadnione, czy nie. Ważne, byś nie stawiał oporu temu, co j e s t bo z obecnej chwili robisz sobie wroga. “


http://zenforest.wordpress.com/2007/12/10/doswiadczanie-problemow-a-tozsamosc-inspirujace-cytaty-z-e-tolle/


Nhất Hạnh (wiet. Thích Nhất Hạnh [tʰǐk ɲɜ̌t hɐ̂ʔɲ]; ur. 11 października 1926) –wietnamski mnich buddyjskimistrz zen i aktywista ruchów pokojowych. Znany jakoThích Nhất Hạnh, przy czym Thích jest określeniem nadawanym w Wietnamie mnichom i mniszkom ( z Wikipedii)



W obliczu problemów – akceptuje to co los przynosi:
“Kiedy w obliczu jakiejś przeszkody lub zamachu na ego opór się wzmaga, pojawia się silna reakcja negatywna — gniew, ostry lęk, agresja, depresja itd
[...]Wszystko to nie ma znaczenia. Mniejsza o to, czy twoje myśli i emocje związane z daną sytuacją są uzasadnione, czy nie. Ważne, byś nie stawiał oporu temu, co  j e s t  bo  z obecnej chwili robisz sobie wroga. “
Poddanie się i akceptacja – zamiast użalania się:
Fałszywe, nieszczęśliwe ,Ja”, które uwielbia pławić się we własnej niedoli, rozżaleniu bądź litości nad sobą, nie zdoła wtedy przetrwać. Na tym właśnie polega poddanie się. Nie jest oznaką słabości, lecz niesie z sobą wielką siłę. Tylko ktoś, kto się poddał, ma duchową moc. Kiedy się poddasz, uwolnisz się wewnętrznie od sytuacji. Może się wówczas okazać, że zmieni się ona bez żadnego twojego udziału. A zresztą tak czy owak będziesz już wtedy wolny.

Fragmenty z E.Tolle Potęga teraźniejszości
****************************************************************************************

Witajcie w nowym tygodniu.
 Co może robić osoba taka jak ja która ma takie problemy że rano niewiele może , jak nie popijać sobie tu kawę o buszować po necie. 
Zawsze sobie tu przy okazji coś mądrego wyszperam i  dla nas do poczytania wklejam . Muszę powiedzieć ,(napisać)że nad  się zastanawiam, i nawet przypomniał mi się tekst jakieś piosenki w którym podobnie to brzmiało, trochę to mniej więcej tak; że szczęśliwy kto zapomni to,czego zmieniać nie można, albo jakoś tak..
Wolno przystosowuję się do mojej nowej rzeczywistości.
 Rano chodziłam na zakupy, to teraz spróbuję to robić po obiedzie.Kiedy ręce mniej bolą i nie sztywne już takie.
 Obiad szykuję dzień wcześniej kiedy wieczorem palce mniej opuchnięte.
 A jak  jeszcze koty i się przestawią na jedzenie które także po obiedzie dostaną, to  może będę tu mogła samodzielnie jeszcze jakoś funkcjonować.
Koniecznie muszę się umówić z moją fryzjerką także na godziny popołudniowe.
Na szczęście ból w kolanie mi już na razie ustąpił.
-,,Tylko ktoś, kto się poddał, ma duchową moc. Kiedy się poddasz, uwolnisz się wewnętrznie od sytuacji. Może się wówczas okazać, że zmieni się ona bez żadnego twojego udziału."     
Zobaczymy ile prawdy jest w tych mądrościach tego wietnamskiego mnicha.
Może się i nie poddałam ale jakoś staram się moje życie przystosowywać do warunków które mi choroba zaserwowała. Nie mam wyboru. A na obiad znów kasza(to już resztka he he,) do tego kapusta zasmażana(jak to dobrze że mam robot który kapustę drobniutko poszatkował.Wcześniej mi ją młodszy syn wczoraj z grubsza pokroił) i z filet wędzony z kurczaka .Wieczorem gotowałam to teraz jak znalazł.

niedziela, 9 grudnia 2012

Dobrze ze jeszcze palce tu potrafią stukać to sobie ponarzekałam.

Druga już niedziela Adwentu. Noc nawet dziś przespałam bo ostatnio cierpię na bezsenność. Kiedyś w takie noce po prostu wstawałam i brałam się za jakieś czynności które robiłabym rano . Mogłam sobie na to pozwalać bo nikomu tu to nie przeszkadza jak po nocy sobie po mieszkaniu spaceruję jako ze sama tu mieszkam.Ostatnio jednak nawet Internet mnie nie nęci nocą ani telewizja, choć czasem w nocy programy lepsze niż te za dnia. Dzwonią dzwony kościelne na mszę o dwunastej a ja dziś znów nie pójdę. Ostatni raz byłam w kościele na wszystkich świętych. Czas leci a poprawy w chorobie niewiele. Kaszel antybiotyki przepędziły  to i tak dobrze. ale ze stawami nie jest dobrze. Nie radzę sobie tu czasem w przeróżnych czynnościach. wprawdzie kupiono mi wodę mineralna ale ja moimi chorymi rękami te nakrętki odkręcać nie potrafię  Tak samo z mlekiem na nakrętki. Dziś muszą także moje biedne koty czekać na jedzenie aż moja synowa przyjdzie z kościoła bo ja gałki w drzwiach nie potrafię przekręcać. Na szczęście ma klucze do mnie to wejdzie przez moje frontowe drzwi. Zamieniliśmy kiedyś klamki na gałki bo nasz owczarek sobie klamki pootwierał i wychodził sobie poza naszą posesję budząc przerażenie wśród przechodniów i sąsiadów. To był bardzo mądry pies i tylko groźny kiedy byłam blisko niego. zawsze gotów mnie bronic . Miałam go 15 lat. dziś jestem bez chleba i ziemniaków , ale na obiad mam jeszcze wczorajsza kaszę, a w zamrażarce jakieś mięsiwa też jeszcze są. Zresztą nawet nie wiem czy udałoby mi się zestrugać kartofle, skoro z ubieraniem się mam dziś znów kłopoty. Dobrze ze jeszcze palce tu potrafią stukać to sobie ponarzekałam. Pilnujcie wlane wasze zdrowie.Miłej niedzieli wam zaglądającym tu do mnie z serca życzę!!!

piątek, 7 grudnia 2012

Dbajmy przy srogiej zimie o ptaki,

http://sobiepisze.blog.pl/
Ptaszki zimą


http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,533,26080435,26080435,0,2.html?v=2


 Re: Ptasie karmniki IP: 5.3.* / *.proxy.aol.com 
   Gość: Wloczykij   15.07.05, 05:35 zarchiwizowany
Dorzuce nastepny wyprobowany pomysl na karmnik. Bierze sie kawalek grubszej
galezi albo cienkiego pnia drzewka (30-50 cm.) i wierci w nim kilka dziur o
srednicy 2-3 cm. W dziury te naklada sie mase zrobiona z loju pomieszanego z
roznymi nasionami. Mozna tez dodac tluczonych orzeszkow arachidowych. Taki
kawalek galezi wiesza sie na drzewie w miejscu dostepnym dla ptakow a mniej
dostepnym dla gryzoni. Jest to ulubiony karmnik sikorek, dzieciolow i innych
ptakow o podobnych upodobaniach.
Zalaczam fotke takiego karmnika z podwieszonym dzieciolem.




Codziennie rano, choć skrzypi mróz,
Na parapecie ptaszki są już,.
Gołąbek szary cukrówką zwany.
Oraz wróbelek jak malowany.
Siedzą cierpliwie czekając strawy,
Bo ich gospodarz jest tak łaskawy,
Że z pustym brzuszkiem nie da im spać,
Ostatnią gotów kruszynę dać.
Dbajmy przy srogiej zimie o ptaki,
By los ich nie był okrutny taki,
Gdy swoje wola napełnią jadłem,
Przyfruną potem zwiększonym stadem,
Śpiew zimą ptaków nas rozweseli,
Choć byśmy nawet w smutku tonęli,
Rada ta również dzieci dotyczy,
Bo każda pomoc zimą się liczy.
Róbcie karmniki szczerze doradzam,
Na każdy lepszy pomysł się zgadzam,
Gdy jadło będą miały ptaszyny,
Nie straszne będą im srogie zimy.

********************************************************************************
Witajcie w sobotnie południe. Na zewnątrz piękna zimowa panorama, ale ja ze względu na moja chorobę jestem tu uwieziona . 
W nocy była mocno już minusowa temperatura i wszystkie moje cztery koty jak nigdy grzały się na dole w kotłowni przy piecu. 
Mają możliwość swobodnego przemieszczenia się z dworu do środka i odwrotnie  przez specjalną szparkę w okratowanym oknie.
 Maja teraz takie śliczne puszyste futerka i  grube i tłuściutkie
Muszę poprosić moich młodych by kupili mi kawałek słoniny .
 Zawsze zawieszam słoninę na samej górze na moim balkonie który jest niedostępny dla tej drapieżniej mojej kociej gromadki. 
Bo ptaszkom smakuje słoninka a kotkom i słoninka i ptaszki he he.

A ja zawsze uwielbiałam zimę .
 Jazdę na sankach z moimi dziećmi na naszej szachcie w lesie. 
Te ,,górki" powstały przez eksploatację piasku dla dawnej już nieistniejącej cegielni.
Jeszcze samej dzieckiem będąc wszystkie wolne chwile zima tam spędzałam zjeżdżając na saneczkach,potem na nartach. 
Teraz boję się upadku i nie wychodzę jak nie muszę.
Ale widok śniegu już tak jakoś mnie nastraja przedświąteczne.

Archiwum bloga