Muszę się trochę tu zregenerować, bo miałam dziś ciężki dzień. Po tym jak jeszcze zupełnie z tej grypopodobnej choroby nie jestem jeszcze wyzwolona i czasem dostaję okropne ataki kaszlu, nie miałam wcale na dziś zamiaru przemęczania się.
Maślanka i młode ziemniaczki zaprogramowane na obiad, ale trochę ruchu przy pięknej pogodzie mi nie zaszkodzi, pomyślałam i schodzę sobie w dół domu po kosiarkę, i słyszę takie dziwne chlubotanie wody.
O matko jedyna!! Cała kotłownia pod wodą, a synów dziś nie ma u nich w domu. Brat leci z pomocą, ale to sprawa tych od kanalizacji. Na szczęście po moim telefonie szybko przybyli, ale tylko prowizorycznie mi to naprawili bo to jakaś poważniejsza sprawa.
Namęczyłam się co niemiara z usuwaniem wody z tej kotłowni.
Aby trochę odsapnąć kliknęłam te kilka zdjęć w ogrodzie. Jaśmin juz kwitnie i róże też kwitną. Nawet dobrze że to dziś się stało a nie jutro ...




