wtorek, 30 sierpnia 2016

wtorek, 30 sierpnia 2016

Na koniec lata

 
Na koniec lata Przestrzeni moja zielonooka
sierpniowy  ogrodzie  ze skrajem nieba
rozpostrzyj miękko swój letni powab..
A drzewa czasem wtulają
wszystkie moje codzienne kłopoty..
 
 
 
 
 
 

sobota, 27 sierpnia 2016

sobota, 27 sierpnia 2016


końcem sierpnia w moim ogrodzie

 
 
 
Nie wiem jakie mam odmiany bo kiedy to flancowałam zielonego pojęcia o odmianach winogron nie miałam. U mnie rosną i owocują jak szalone.

 A przy tarasie domu mam takie duże i wyjątkowo słodkie. Te sadzone trochę dalej mniejsze ale za to wspinają się nawet na wierzchołek jabłonki.

 Jabłek w tym roku nie ma, za to na jabłonce urodzaj winogron. Szpaki się cieszą. Do robienia zdjęć trzeba mieć oko fotografa  i czasem je mam przyznaję nieskromnie tylko że robię te zdjęcia telefonem , ale jakoś czasem i to dobre.

                           



Tygrysek/ ale nie kocur tylko kotka wygląda groźnie a jest bardzo lagodna

wtorek, 23 sierpnia 2016

wtorek, 23 sierpnia 2016


Nie masz żadnych zobowiązań wobec teściowej.?

Nie masz żadnych zobowiązań wobec teściowej.
Przede wszystkim musisz zdać sobie sprawę, że teściowa nie jest ani Twoją rodziną ani nawet bliską ci osobą. Serio. Nie jest.
 
Ona jest matką Twojego męża i babcią Twoich dzieci, ale dla Ciebie jest zupełnie obcym człowiekiem, którego możesz polubić – ale którego absolutnie nie musisz polubić. Wychodząc za mąż za swojego męża, nie wychodzisz za jego rodzinę.
 
 Nie ma znaczenia, czy lubisz jego matką, czy jej nie znosisz. To z nim decydujesz się spędzić życie. Jego relacja z rodzicami jest tylko i wyłącznie jego relacją. Jeśli on, jego rodzice i Ty wykonacie jednocześnie wysiłek w stronę zbliżenia się i polubienia, to może z tego powstać fajna, rodzinna relacja, ale WSZYSCY powinni się o nią postarać, a nie tylko Ty.
 
 Jeśli to się nie uda, mąż może odwiedzać swoją matkę sam, a potem razem z dziećmi, dla których teściowa jest i zawsze będzie babcią.
 
                                                  **********************
 
To tekst znaleziony w sieci. Co wy o tym myślicie.

http://www.eioba.pl/a/23bg/relacje-rodzinne-czyli-kto-jest-kim-w-rodzinie


 Bo dla mnie Matka mojego śp Męża od początku była rodzina(powinowactwo) tak jak cala rodzina Męża. Bałam się mojej przyszłej Teściowej jak większość młodych dziewczyn , byłam wobec niej na początku nieśmiała i ostrożna To takie przecież normalne kiedy się dopiero startuje w swoje dorosłe życie i poznaje najbliższe otoczenie przyszłego męża..
 
Moja Mama zawsze mi mówiła że wychodząc za mąż za jedynaka wychodzi się zawsze również za jego Matkę, szczególnie jak Matka wdowa z małą wdowią rentą była na utrzymaniu syna. Ale miłość jak to mówią ślepą czyni

 , no i się zaczęło.
 
                                               
 
He he. Nieee. Nic z tego.

 Złego słowa na temat Matki mojego Męża nie napiszę. Obie byłyśmy na to zbyt mądre by utrudniać nasze wzajemne kontakty.
 
Mogliśmy z Matką Męża zamieszkać, ale na to się nie zgodziłam. Ale że byliśmy już na tyle finansowo niezależni,   zdecydowaliśmy wspólnie z mężem, że będziemy wspierać finansowo jego matkę. Kupowaliśmy  węgiel na zimę , płacili za prąd, itp.

 My zamieszkaliśmy w moim domu rodzinnym, w jednym pokoju ale całkiem osobno. I tu urodziłam moich synów. Warunki mieszkalne do łatwych nie należały( z chlewika sobie dorobiliśmy z czasem całkiem ładną kuchnię.) Bo na nasze oddzielne spółdzielcze M, byliśmy zapisani w kolejce na następne lata na czas nieokreślony. I się nie doczekaliśmy, aż w końcu po długich latach czekania sami sobie nasz dom wybudowaliśmy.

 
 
Z biegiem czasu Teściowa znalazła także jakieś drobne dorabianie do tej renciny, i tak lata przeleciały nam bezkonfliktowo i coraz lepiej się poznawałyśmy. Wiem że Teściowa mnie pokochała jak córkę a i ja także ją polubiłam.
Przyszedł potem czas kiedy bardzo ale to bardzo doceniłam moją Teściową jako bardzo solidną i chętną do pomocy Osobę kiedy tej pomocy bardzo potrzebowałam.
 
Po latach mogłam się Jej za to odwdzięczyć, kiedy schorowana z demencją przebywała aż do śmierci u mnie w domu przez 10 lat . Umarła prawie na moich rękach. Dożyła bardzo sędziwego wieku bo prawie dożyła 90 tki. Mówiłam do niej zawsze Mama i była moją drugą Mamą nie tylko teściową.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Znacie Głogówek? Nie? Ja też nie. No to sobie razem trochę poczytajmy tu w necie , bo chyba warto.

 Miałam pojechać na kilka dni z grupą po Opolszczyźnie i już nawet walizkę miałam popakowaną, ale nie pojechałam. Coś mi dolega, ale to nie choroba,tylko jakaś słabość mi doskwiera ostatnio i brak ochoty do wszystkiego. Przyjaciółka Małgosia pojechała pomimo kaszlu, ale Ona potrzebuje być wśród ludzi i tam pewnie zdrowie jej wróci. Ale dla mnie pokój 3 osobowy z kaszlącą Małgosią-ech-odpuszczam to sobie tym razem. Jutro będą w Głogówku. Znacie Głogówek? Nie? Ja też nie. No to sobie razem trochę poczytajmy tu w necie , bo chyba warto.




Przedwojenna pocztówka Głogówka- Rynek

https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C5%82og%C3%B3wek

Panorama Głogówka

2 Kościół cmentarny św. Krzyża



piątek, 19 sierpnia 2016

piątek, 19 sierpnia 2016

Naprawdę można pozwać rodziców za złe dzieciństwo? I żądać od nich odszkodowania?

http://kobieta.onet.pl/dziecko/male-dziecko/dorosle-dzieci-pozywaja-rodzicow-powod-zle-dziecinstwo/8gkcl4


Dorosłe dzieci pozywają rodziców. Powód? Złe dzieciństwo
– Naprawdę można pozwać rodziców za złe dzieciństwo? I żądać od nich odszkodowania? – dziwi się Marta i przez chwilę rozważa taką możliwość. Sprawa tego typu trafiła już do polskiego sądu. Czy będą kolejne?
 
Znalazłam w Onecie przed chwileczką. Co to teraz za dzieci. Świat się kończy... 

środa, 17 sierpnia 2016

środa, 17 sierpnia 2016

Dzis takie tam pisanie

Chyba wiele nie napiszę o tej Turcji, bo raczej mało co jest do pisania po 1 tygodniu. Pot się leje   w Alanyi w sierpniu ,bo temperatury powyżej 30 stopni, gorąco i parno. Ale w pokoju w którym mieszkałam było przyjemnie chłodno, bo była tam możliwość ręcznie posterować klimatyzację. Od godziny 7,30 można było wjechać windą  na piąte piętro(byłam na trzecim)i zjeść śniadanie. Samoobsługa. Oj tam już było parno i gorąco pomimo nawiewu klimy. Okna otwarte z widokiem na miasto i z dala widać już góry 


 
To widok z  5 piętra restauracji w której jeszcze nie tak dawno temu piłam raniutko moją pierwszą  kawę w prawie jeszcze pustawej sali. Rano się tu dało siedzieć i było przyjemnie, ale potem w ciągu dnia tu było jednak za gorąco i parno. Piękny też był tu widok wieczorem na oświetlone  zbocza gór i oświetlone miasto

 Szwedzki stół. Czego tam nie było. 5 rodzaju kawy z automatu. A ja rano tylko kawy potrzebuję. Ale byli tacy którzy z rana już frytki zajadali,  choć pieczywo było świeżutkie i pyszne.. 

Zdjęcie z moim smartfonem z balkonu na 3 piętrze (dwie panie na porannej pogawędce w basenie.) Przez te zabudowania w około basenu słychać było każde słowo. . Ta w ciemnym kostiumie lubiła gadać. ale bardzo zresztą sympatyczna Szwajcarka.



 Z balkonu  pokoju miałam widok na basen  którego okalały ze wszystkich stron budynki ale nie wszystkie należące do tego hotelu. Rano tam raczej było jeszcze pusto , tylko kot sobie chodził miedzy leżakami. Zapełniły się te leżaki tak dopiero koło południa. Wiadomo. Na wakacjach mało kto jest porannym ptaszkiem.

Dziś tu u nas pada za oknem a ja mam wizytę u dentystki. Ach jak ja tego nie lubię , ale muszę. I tak dobrze że jeszcze ciągle mam moje własne.

http://www.tur-tur.pl/category/zycie-codzienne/

A tu mam adres na ciekawy blog dla mnie i dla tych których Turcja interesuje. a ja zmykam bo  czas ucieka pomimo że podobno z niego żaden zając...

poniedziałek, 15 sierpnia 2016


poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Ech życie

Melduję się na posterunku tu u mnie na moim blogu i zaraz zmykam. Piękna pogoda dziś , a ja trochę się zmieniłam i już nie siedzę tak długo w jednym miejscu tu u siebie, hehe.

Może jak lato się skończy to powróci dawna Uleczka. Kto wie.

W sobotę wieczorem rozpakowałam walizkę, niedziela to powrót do normalności, ale jest ciężko mi się odnaleźć w rzeczywistości, zresztą i dziś jest dzień świąteczny więc leniuchuję.

Dzwonię z rana do przyjaciółki, a ta biedna chora, pewnie i ze stresu, bo jej  córka z zięciem przyjechali na krótko do niej w odwiedziny z Niemiec, i spod jej parkingu pod oknem w bloku w Gliwicach, młodym w pierwszą noc kiedy u niej nocowali ukradli czarnego nowego Volkswagena.( a w bagażniku prócz osobistych rzeczy jeszcze będą mieli złodzieje drogi koniak . Niech ich szlag. Ech życie...

A mnie przy basenie kąpielowym z portmonetki także ukradli jeden( na szczęście nie tak duży nominał ale nie złotówkowy) banknot. Potem się okazało że leżałam obok pary złodziei. Wyjechali nazajutrz. Okazało się potem z opowiadania ludzi którzy z nimi byli że ta para kradła w sklepach, i oprócz tego ludzie im pożyczali jakieś kwoty pieniędzy których nie oddali. Gościu był Brazylijczykiem a jego żona Niemką.( budzili zaufanie a gościu był wręcz czarujący w sposobie bycia hehe)  Ja na moje szczęście przy sobie nie noszę większej gotówki. Już to wiem z doświadczenia że niestety są tacy którzy tylko czekają na łatwy zarobek. Im się udało, ale pewnie i oni kiedyś wpadną. to tylko kwestia czasu.


 
 
Tym razem Alanya
 
 
 
 

wtorek, 2 sierpnia 2016

wtorek, 2 sierpnia 2016


Lato, lato, lato czeka- a tam ciągle nie ma nas


A na obiad zupa z dyni

                      *****************

Pechowiec na urlopie


Z megafonu słychać komunikat kapitana: - Uwaga podróżni, nasz statek tonie! Proszę wyjść na pokład. Każdy dostanie nadmuchiwaną łódkę i gwizdek do odstraszania rekinów.

Pechowiec: - Znowu się zaczęło! Albo mój gwizdek będzie połamany albo rekin głuchy!...

                                               *******************

Dziś jest 4 sierpnia.
 Widać  nikogo nie ma w komentarzach , pocieszam się że to czas urlopów i nie ma chętnych  ale to mi też odbiera chęci na dalsze posty , czyli i ja sobie zrobię przerwę.

 Kiedy tu powrócę jeszcze nie wiem....



poniedziałek, 1 sierpnia 2016

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

znalezione w sieci

 Królowo Polski! Wspominam dziś wraz z Rodakami Powstanie Warszawskie. Przynoszę przed Twoje Oczy tę walkę, ofiarę i śmierć – i błagam: ocal mój Naród przed podobnym wyniszczeniem! Ocal wszystkich! Ocal młode pokolenie! A równocześnie: daj nam zachować tę samą miłość Ojczyzny, tę samą gotowość służenia sprawie jej niepodległości i pokoju, jaka objawiła się w tamtym pokoleniu”.JPII



yod :
yodOnetZobacz profil
Skończmy w końcu proszę z fałszywym HURRA-PATRIOTYZMEM i spójrzmy na sprawy realnie bowiem rocznica Powstania powinna być nie tylko czasem oddania czci poległym bohaterom ale także czasem kiedy należałoby się zastanowić kto za tą ZBRODNIĘ jest odpowiedzialny.
I nie mówię tu o Niemcach jako sprawcach bezpośrednich tylko o tych ,którzy doprowadzili do niej ze strony polskiej.
Bowiem sama idea Powstania była po prostu niewydarzona. Cóż mogliśmy przez to uzyskać?
Zakładając ,że nawet Powstanie by się powiodło to co oni chcieli zrobić? Przywitać Sowietów w Warszawie chlebem i solą? Przecież to mrzonki! Stalin pragnął od początku tylko jednego, eksportu komunistycznej rewolucji na cały świat i wszyscy o tym wiedzieli. Rosja zarówno ta carska jak i potem Sowiecka była wrogiem Polski i Polaków na równi z Niemcami o czym świadczą ich działania po zajęciu w 1939 naszych wschodnich kresów. Jak więc można było zaufać Stalinowi w jakiejkolwiek kwestii? Na podstawie układu Sikorski-Majski? Stalin objął wtedy Polaków amnestią (de facto za coś czego nigdy nie zrobili) tylko dlatego ,że potrzebował armatniego mięsa i nic więcej.
Tak więc za żadne skarby nie wypuścił by z ręki takiego łupu jakim była przyszła PRL ,jeśli ktoś wierzy w takie bajki musi być niespełna rozumu. Bo kto niby miał na Stalinie to wymusić, Zachodni Alianci? Przecież oni nas sami w tą wojnę wmanewrowali a ściślej to sami daliśmy się im w nią wmanewrować. Tak więc Stalin zrobił by z witającymi go chlebem i solą to samo co zrobił z polskim oficerami Katyniu, może nie od razu ale nie miał by żadnych z tym problemów ani tym bardziej skrupułów. Jeszcze wcisnął by Aliantom jak to zresztą z powodzeniem robił później ,że unieszkodliwił proniemiecką polską partyzantkę.
Kto by mu mógł zarzucić kłamstwo, Zachód? Przecież oni tak samo jak w 1939 nie chcieli umierać za Gdańsk tak dalej nie chcieli tego robić w 1944. Woleli i ze swojego punktu widzenia mieli słuszność ,żeby to Sowieci ponosili główny ciężar wojny z Niemcami ,żeby to oni ginęli zamiast Anglików, Francuzów czy Amerykanów.
Po cóż więc było nam Powstanie? Nie profesjonalizm, wybujałe ego dowódców, czy jeszcze coś innego?
Moim zdaniem wszystko na raz.
Nie mogę sobie wyobrazić bowiem jak można decydować się na poważną akcję zbrojną według planów ustalonych cztery lata wczeeśniej, jak można przed wybuchem powstania nie mieć kompletnie ,żadnego scenariusza jego rozwoju. Plan jego był bowiem szeregiem akcji właściwie policyjno dywersyjnych a co miało być potem?
Ano miało się zobaczyć
Jak można przed planowanym wybuchem wysyłać „do lasu” całe transporty broni aby zasilić kolejny niewydarzony pomysł czyli Akcję Burza kiedy wiadomo ,że i tak jej będzie za mało?
Przecież na początku Powstania niektórzy dowódcy po zapoznaniu się z uzbrojeniem swoich oddziałów odmówili walki i wyprowadzili ludzi w puszczę Kampinoską. Nie pochwalam co prawda odmowy wykonania rozkazów w wykonaniu oficerów ale chyba lepsze to było niż późniejsze posyłanie nieuzbrojonych dzieci pod niemiecki ogień aby zdobyły sobie broń i to jeszcze pod okiem powstańczej żandarmerii. Niczym się to nie różniło od metod stosowanych w Armii Czerwonej
Wreszcie nie mogę pojąć jak to możliwe aby osobisty wysłannik Naczelnego Wodza przerzucony do kraju specjalnie po to aby nie dopuścić do wybuchu Powstania gen. Okulicki sam staje się owej akcji największym zwolennikiem i de facto dzięki jego informacjom o bolszewickich czołgach na Powiślu Powstanie faktycznie wybucha. Niestety jego informacje okazały się potem zupełnie fałszywe. Głupota, samowola, czy może coś gorszego? Już za to należał mu się sąd wojenny.
Tak więc dowództwo AK Bór, Pełczyński i Okulicki wbrew woli Naczelnego Wodza rozpoczęło Powstanie biorąc w ten sposób jako zakładników całą ludność Warszawy a nie mając ani szans na zwycięstwo ani nawet planów co w razie takowego należałoby zrobić.
Jeśli dalej będziemy mieć takich polityków i dowódców to nie musi nas Putin straszyć Iskanderami, sami się po prostu załatwimy, bowiem straty w Powstaniu to odpowiednik 3-4 nuklearnych głowic.
W dodatku sprawiliśmy tym piękny prezent Stalinowi ,który nie musiał się już borykać ze zorganizowanym Polskim Państwem Podziemnym bowiem po Powstaniu i Akcji Burza nic z niego nie zostało
Może więc czas aby oprócz oddawania czci bohaterskim powstańcom i niczemu nie winnym cywilom zastanowimy się w jaki sposób do podobnych aktów nie dopuścić w przyszłości a to można zrobić tylko przez chłodną historyczną analizę a nie graniu na uczuciach.
zwiń

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Czy warto pielegnowac nienawiść? Pamięć tak. Nienawiść nie..

 Nienawiść to skrajnie nasilony i utrwalony gniew. Uczucie to ma różne oblicza.

Może być to nienawiść zrodzona z bólu i żalu; naznaczona zawziętym krytycyzmem; ukrywająca się w wybuchach agresji; pragnąca zamienić drugą osobę w przedmiot bez własnej woli i pragnień; łaknąca karania i zadawania bólu.


 Bywa nienawiść króciutka, sporadyczna - błysk zawziętej wściekłości, która zdarzyć się może każdemu, gdy zostanie dotknięty, poczuje się opuszczony lub upokorzony.


 Jest jednak nienawiść chroniczna, trwająca od rana do rana przez długie lata.

                     **************************

Taka mądra to ja nie jestem i to nie ja ale znalezione w sieci.

To tyle na dziś. Zaczyna się sierpień. 31 dni przed wrześniem i potem już kończy się nam tegoroczne lato. 
 Całą niedzielę padało, ale teraz to chcę wyjść i korzystać z tego że nie jest na dworze upał którego nie za dobrze już znoszę. Miłego dnia zaglądającym tu do mnie życzę-;)

Archiwum bloga