sobota, 18 października 2014

Racjonalne jest trzymanie wagi w zdrowej normie i nie kierowanie się wyśrubowanymi ideałami szczupłości, które niestety nie są dla każdego.



 A jeżeli trzeba już schudnąć, to należy stawiać sobie realistyczne cele i niestety trzeba organizm oszukiwać,a

 w "racjonalny", "zdrowy" czy " naturalny" sposób tego się nie da.

 A redukcja kalorii (do 1200 kcal, czy iluś zam) oznacza stan wyjątkowy,

 i jej konsekwencją jest lawina obronnych mechanizmów fizjologicznych.


 Kardynalnym błędem popełnianym na  diecie jest zbyt mocne ograniczenie kalorii, do czego ludzie na  każdej diecie, mają skłonność.

 Powoduje to wprawdzie  chudnięcie, ale  ze względu na obniżenie metabolizmu,jest równocześnie zaproszeniem do efektu jo-jo.

 A, gdy po powrocie do "normalnego jedzenia" nie zostajemy szczupli do końca życia,-bo niestety tego żadna dieta nam nie zapewni....

Czyli;


Racjonalne jest  trzymanie wagi w zdrowej normie a nie kierowanie się wyśrubowanymi ideałami szczupłości, które niestety nie są dla każdego.Bo każdy z nas jest na całe szczęście inny. 

Tekst z grubsza jest z sieci.bo trochę go skróciłam....


***************************************

Zaraz wyjaśnię dlaczego dzis ten tekst. Otóż wszyscy starzy bywalcy mojego bloga pamiętaja jak sie zmagałam przez lato z moja nadwagą ktora bardzo męczyła mnie przede wszystkim w chodzeniu na zakupy. 
Udało mi się zrzucic 8 kg, i pokusa na więcej mnie bardzo korcila. Ale jednak zwyciężył mój chłopski rozum i zdrowy rozsądek. 
Jednak czuwam teraz codziennie wchodząc rano na czczo na wagę .
Licho nie śpi bo przecież mieszkam sama i dla 1 osoby gotować odpowiednią porcję jedzenia to juz raczej sztuka, której się teraz pilnie uczę.

Moje 79,5 kg obniżyłam do 71 kg, ale 0,5 potem wróciło, ale teraz to się trzyma ta waga , czyli chyba znalazłam ten złoty środek tego co potrzeba by nie tyć a jednak dobrze i wystarczająco jeść.

Zaraz na początku jednak wiedziałam że nie będę uprawiać żadnego dodatkowego sportu ,poza tym co i tak się ruszam na co dzień..

Kalorie liczę już nie z tabeli, tylko juz na oko wiem co ile może mieć kalorie, czyli jem dużo kiedy coś jest mało kaloryczne(np kalafior, albo brokuł)
a czekoladę 1 kosteczkę po południu do kawy, a nie zaraz 1 całą tabliczkę...

Dziś grabiłam liście w ogrodzie, potem siedząc na mojej ogrodowej huśtawce pałaszowałam zerwane prosto z drzewa soczyste pyszne jabłuszko. 

W kotłowni zapaliłam w piecu i teraz mam trochę przerwy na która sobie solennie zasłużyłam. 

Idę do kuchni bo mam ochotę na coś ciepłego. Może na szybko żurek ugotuję, albo placki ziemniaczane.. 

Za długo w kuchni nie lubię przebywać, ale u mnie to gotowanie jest raz dwa i jem hehe... 

****************

obrazek z sieci

************************

Moje placki robię tak;

  1. ziemniaki zetrzeć razem z cebulą(u mnie 1 większy na tarce z dużymi oczkami)
  2. zalać wrzącym mlekiem,(nie robię tak)
  3. mieszając, dodać jajka(dodaje sobie tylko 1 jajko)
  4. dodać mąkę, sól(mąkę na oko, sól i odrobinę cukru )
  5. wymieszać
  6. smażyć na odrobinie oleju pędzelkiem patelnię smaruję, bo mam taką do której nic nie przywiera



Archiwum bloga