poniedziałek, 27 marca 2017

poniedziałek, 27 marca 2017

PONIEDZIAŁEK, 27 MARCA 2017

5.30 rano 27 marca.

Piję moją pierwszą kawę. Na dworze jeszcze ciemno, ale już kos się wydziera. Mam nadzieję że się nie znajdzie w łapach u kota-bo szkoda by go było..

Dziś się zabiorę za gruntowne sprzątanie łazienki tu na piętrze.  Na pierwszy ogień pójdzie okno.

Stare zdjęcie z 2015 roku..



Zawsze trochę się przy tym nagimnastykuję, i muszę bardzo uważać, bo okno jest nad wanną, wiec o wypadek nietrudno. Ale ja mam w tym wieloletnie doświadczenie i jak tu mi nikt nie przeszkadza to powolutku dam chyba radę.

Rozkładam sobie robotę na kilka dni, ale za to potem jest pachnący błysk aż miło . 

Cieszę się że zdrowotnie jakoś tak odpukać. Trochę plecy mnie swędzą,ale to jakoś wytrzymuję.

 
Zrobiłam się lżejsza o całe 18 kg ale  przez to też bardziej zwinna się zrobiłam. Zapomniałam  o bólu nóg i kręgosłupa w czasie spacerów.

Cieszę się też bardzo, że nie potrzebuję większej pomocy od młodych, i na razie mają ze mną spokój.

Co za ulga..

Zdaję sobie jednak sprawę, że to może się bardzo szybko zmienić , ale puki co to się tylko cieszyć- no nie? 

Archiwum bloga