piątek, 18 grudnia 2015

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się

piątek, 18 grudnia 2015

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się


ZAWSZE WTEDY, JEST BOŻE NARODZENIE
Zawsze, ilekroć uśmiechasz się
do swojego brata i wyciągasz
do niego ręce, jest Boże
Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz,
aby wysłuchać, jest
Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z
zasad, które jak żelazna
obręcz uciskają ludzi w ich
samotności, jest Boże
Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz
odrobinę nadziei „więźniom”,
tym, którzy są przytłoczeni
ciężarem fizycznego, moralnego
i duchowego ubóstwa, jest
Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w
pokorze, jak bardzo znikome
są twoje możliwości i jak wielka
jest twoja słabość, jest
Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz
by Bóg pokochał innych
przez ciebie,
Zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie.
Matka Teresa z Kalkuty

Wigilijne przepisy kulinarne

Wywar jarzynowy

23 XII ugotować wywar z włoszczyzny: obrane marchew, pietrucha, seler, zrumieniona na płycie cebula (cała, lecz obrana), dokładnie wymyte pory - warzyw nie żałować, bo będą na sałatkę jarzynową. Dodać ziela angielskiego, pieprzu ziarnistego, liści laurowych, sól - jak na rosół, ale oczywiście jarski, bez mięsa.
Jeżeli (co nie daj Boże) nie robimy zupy grzybowej, to można wywar ugotować z dodatkiem rybich głów (bez oczu!), podrobów lub wręcz filetów rybnych. W przeciwnym razie dzielimy wywar na dwie części, jedną zostawiamy do barszczu i grzybowej, na drugiej gotujemy okrawki rybne - będzie do zupy rybnej i potraw z ryb.
na górę strony

Barszcz postny

23 XII wyszorować w zimnej wodzie 1/2 kg buraków i upiec w piekarniku (w łupinach!) do miękkości - tak 1.5..2 godziny. Wyjąć, wynieść do wystudzenia.
Starannie ale szybko umyć i namoczyć na noc w przegotowanej zimnej wodzie 3 * 7 = 20 dkg suszonych grzybów.

Rano ugotować grzyby na małym ogniu - pójdą do zupy grzybowej, uszek i kapusty (wywar do zupy i kapusty).
Buraki obrać z łupin i zetrzeć na drobnej tarce, włożyć do garnka i zalać 1/2l kwasu buraczanego, zostawić w cieple na co najmniej godzinę.
Buraki zalać wywarem jarzynowym; dodać kilka liści laurowych, kilka ziarenek ziela angielskiego - i zagotować. Przecedzić przez sito (wywar zostaje, buraki wyrzucamy).
Dodać wywar z grzybów, 1..2 ząbki czosnku przetłoczone i posiekane ze solą, ew. majeranek, zagotować krótko. Cebulę obraną ze skórki naszpikować kilkoma goździkami i wrzucić do ciepłego barszczu, dołożyć łyżkę miodu (już nie gotować), zostawić w cieple na jakieś pół godziny. Niektórzy doprawiają jeszcze sokiem z czerwonej porzeczki lub wiśni (tak z pół szklanki), czasami - czerwonym winem. Oczywiście, o occie należy zapomnieć!
Tuż przed podaniem wyciągnąć cebulę, podgrzać, osobno na salaterce podać uszka.
na górę strony

Uszka z grzybami do barszczu

Małą kajzerkę namoczyć w mleku (ja biorę bułkę tartą).
Obrać cebulę, pokroić w kosteczkę, zrumienić na tłuszczu (oliwa ew. masło, żaden zwierzęcy!) na jasnozłoty kolor (patelki jeszcze nie myć).
Przemielić przez maszynkę do mięsa (lub drobno posiekać) część ugotowanych grzybów i zrumienioną cebulkę wraz z bułką, przesmażyć jeszcze raz, dodać białko jaja, sól, pieprz do smaku (niektórzy dodają siekaną zieloną pietruszkę i siekane orzechy włoskie, ale po co?).
Przesiać 15 dkg mąki, dodać umyte jajo, tak z pół szklanki wody, szczyptę soli, zagnieść ciasto (wolne - tj. miękkie, jak na pierogi). Ciasto wywałkować cienko na posypanej mąką stolnicy, krajać nożem na kwadraty ok. 4 x 4 cm. Nakładać nadzienie, zlepiać "przez pół" na trójkąty, potem zwijać cienkie końce jak rogalik i zlepiać ze sobą. Układać na posypanej mąką desce i przykryć ściereczką. Liczyć po circa 7 szt na osobę.
Ugotować osoloną wodę w szerokim a płytkim rondlu. Tuż przed zasięściem do stołu wrzucać uszka, gdy wypłyną na wierzch wybierać łyżką cedzakową i przelać gorącą wodą na durszlaku.
Do nadzienia niektórzy dodają kiszonej kapusty ugotowanej pół godziny i odparowanej (kapustę i tak się gotuje), a potem zmielonej z grzybami. Ortodoksyjne są z samych grzybów.


                                          *********************************
Jak ten czas leci. Za tydzień już będzie w piątek pierwszy dzień Świąt. Ale puki co ciągle jest mój dom w trakcie sprzątania w żółwim tempie. Dziś tak wcześnie się obudziłam i się nawet wyspałam. Włączyłam tu elektryczną dmuchawę i piję taka wczesną pierwszą kawę i banan zjadłam, bo byłam głodna. Przytyło mi się trochę co mnie martwi, bo wkładając cieplejsze odzienie mój kręgosłup znów się odzywa..ech.

Niestety muszę znów dokupić opał bo mi się węgiel kończy. I tak dobrze dla kieszeni ta zima nie zima. Ale w Święta śniegu jak zabraknie to będzie trochę nie tak. Chociaż dla mnie i lepiej bo kiedy jest śnieg to i ślisko jest . Może w tym roku się na Pasterkę wybiorę. Przy  transmisji Pasterki z Rzymu  często przy telewizji  zasypiam .Muszę iść do kotłowni a tak mi się nie chce...

Archiwum bloga