wtorek, 1 listopada 2016

Bo tak trze­ba. Nie wol­no mówić o zmarłych złych rzeczy. Trze­ba pa­miętać te dob­re, naj­lep­sze mo­men­ty. Pełne uśmie­chu i podzi­wu, co z te­go, że sztuczne­go.

https://szukaj.cytaty.info/opowiadania/święto+zmarłych.htm


BO TAK TRZEBA
Action Cytaty.info Gdy człowiek umiera, ludzie zaczy­nają go wspo­minać. Ja­ki był, co zro­bił, co osiągnął, gdzie jeździł, co zwie­dził, jak mówił, jak się ubierał..

. Wyszu­kują te naj­lep­sze mo­men­ty w życiu, mo­men­ty god­ne za­pamięta­nia i opo­wiada­nia. Jak zdo­był szóstkę w gim­nazjum za naj­lep­szą pracę plas­tyczną al­bo jak za­robił pier­wsze pieniądze i ku­pił auto. Co to był za człowiek! Poszedł na me­dycynę, mi­mo trud­ności, och, jakże strasznych trud­ności, wyt­rwał i do­kończył stu­dia! Zos­tał dok­to­rem! Za­pomi­nają, że w międzycza­sie lu­bił pójść do ba­ru się na­pić, by po­tem pi­janym wrócić do do­mu do żony.


 Nie, prze­cież on był dob­rym le­karzem. Dob­rym człowiekiem. W gim­nazjum ura­tował wiewiórkę, w którą ja­kieś dzieciaki rzu­cały ka­mieniami. Co z te­go, że, gdy dos­tał psa, nie zaj­mo­wał się nim, bo był brzyd­ki i się go wstydził? Co z te­go, że nig­dy ni­kogo niczym nie często­wał i się nie dzielił? Co z te­go, że, gdy potrącił człowieka, skłamał w zez­na­niach, by nie było je­go wi­ny?


Był le­karzem. Skończył stu­dia, pil­nie się uczył, miał na­wet swo­je auto i piękne mie­szka­nie.
W ta­kich mo­men­tach ci, co odeszli stają się dob­rzy. Bo tak trze­ba. Nie wol­no mówić o zmarłych złych rzeczy. Trze­ba pa­miętać te dob­re, naj­lep­sze mo­men­ty. Pełne uśmie­chu i podzi­wu, co z te­go, że sztuczne­go.
Bo tak trze­ba.


Ten człowiek żył, po­pełnił kil­ka błędów, ale prze­cież mu­simy wy­baczać. On był le­karzem, skończył stu­dia i pil­nie się uczył. Był dob­rym człowiekiem. Każdy prze­cież lu­bi się na­pić, pójść od cza­su do cza­su do ba­ru. Prze­cież to nie od niego za­leżało, jak je­go or­ga­nizm reago­wał na al­ko­hol. Prze­cież to nie była je­go wi­na, że tak często wpa­dał w złość. Miał taką psychikę. To nie za­leżało od niego. To na pew­no nie za­leżało od niego.

Więc ludzie go wspo­minają. Uśmie­chają się przez łzy i opo­wiadają jak moczył się w łóżku po obej­rze­niu ja­kiejś strasznej baj­ki. Mówią o po­dar­tych ko­lanach, gdy wra­cał z dwo­ru oraz o je­go pier­wszej dziew­czy­nie. Wspo­minają też te ry­sun­ki, które ma­lował i ja­kieś tam święta, pod­czas których sam wys­troił choinkę.

Ludzie go wspo­minają. Uśmie­chają się, cza­sami płaczą.

 Z opo­wiadań tworzą no­wego człowieka. Dob­re­go człowieka.

Bo tak trze­ba.

Archiwum bloga