czwartek, 22 maja 2014

Wielka jest bowiem w nas potrzeba kochania

Kot Maurycy

Julia Hartwig



Zdjęcia robione wczoraj moja komórką - Tygrysek 



      Wyzywają go od rabusiów gangsterów oszustów i wyłudzaczy
      uliczników i zabijaków
      Przeszkadza w posiłkach wskakuje na stół
      i buszuje wśród szklanek i kieliszków
      rozrywa paczki z jedzeniem przynosi w pyszczku złowionego szpaka
      który postanowił zwiedzić pieszo trawnik przed domem
      i zapłacił życiem za ten nieostrożny spacerŻąda bezapelacyjnie wejścia lub wyjścia z pokoju czy kuchni
      wdaje się w zażarte bójki z sąsiedzkimi kotami
      wydając przy tym przerażające wrzaski drapieżnika z dżungli
      Nie schlebia nikomu i jest nieugięty w swoich chęciach
      obojętny na nakazy i pieszczoty
      tak pieszczoty bo nie zważając na jego naturę
      pieszczą go i tulą
      zachwycając się jego miękkim chodem i zręcznymi skokami
      podają mu najlepsze kąski i pozwalają spać na swoich łóżkach
      Więc nie za cnoty i charakter nagroda jest miłość
      i nie za posłuszeństwo ani lojalność
      ale za wdzięk i niepokorność
      za życie samo w sobie w całej jego oczywistości
      za urodą i zniewalające spojrzenie
      Wielka jest bowiem w nas potrzeba kochania

Świeżutkie, i dopiero co zrobione fotki pierwszych czereśni w moim ogrodzie


Czereśnie - Julian Tuwim
Rwałem dziś rano czereśnie,
Ciemno-czerwone czereśnie,
W ogrodzie było ćwierkliwie,
Słonecznie, rośnie i wcześnie. 




Gałęzie, jak opryskane
Dojrzałą wiśni jagodą,
Zwieszały się omdlewając,
Nad stawu odniebną wodą.

Zwieszały się, omdlewając
I myślą tonęły w stawie,
A plamki słońca migały
Na lśniącej, soczystej trawie.


Zdjęcia są mojego autorstwa, a wiersz Tuwima z sieci
Dziś mam lenia. Jest gorąco a ja gorąc nie najlepiej znoszę. Wprawdzie byłam rano w sklepie nawet dosyć wcześnie, ale po powrocie byłam spocona jak mysz albo kot hehe. W Biedronce spotkałam dawnego mojego znajomego . Prawie się nie zmienia wyglądem od szeregu już lat. zawsze tak samo wygląda i zawsze skory do dowcipkowania. Sam mieszka choć ma 3 synów i córkę jedynaczkę. Nie do wiary że skończył juz 97 lat. Stary przedwojenny dobry widocznie materiał. Jak mało kto pamiętał historię naszej miejscowości, czasem nawet historie w które nie wiadomo czy w ogóle są prawdziwe. Tak jak ta historia o grabarzu na starym cmentarzu dawno temu, który podobno ze zwłokami umrzyków swoje kaczki karmił, i potem na targu w Gliwicach sprzedawał brr. Fe!! Po obiedzie jestem . Ale tylko zupę jarzynową dziś ugotowałam. Żaden tam słodki deser, o nie!! bo dziś weszłam na wagę i 1 kg ponad moja normę. Mój biedny kręgosłup dlatego już tak czasem stęka.. Ale plotę tu 3 po 3. Ale juz kończę tę paplaninę hehe



Archiwum bloga