piątek, 18 kwietnia 2014

Wielki Piątek




































 Próbuję wyobrazić sobie,
 jak trudne musiało to być dla Jezusa – zrezygnować z dalszego prostowania ludzkich dróg,
 dawania nadziei, uzdrawiania, wskrzeszania.

Przecież byłoby rewelacyjnie (czyli: objawiająco),
 powoli, krok po kroku, sączyłby w ten świat zdrowie.
 Jednym dałoby to do myślenia, innym nie 
(jak świątynnemu ORMO, które przyszło Go aresztować
 – Jezus dokonuje tu przecież ostatniego uzdrowienia
, przywraca jednemu ze strażników odcięte przez Piotra ucho,
 ale na nikim zdaje się to nie robić wrażenia). Bóg odpowiadałby na potrzeby ludzi.

A On rezygnuje z mesjańskich czynów na rzecz pełni mesjańskiej tożsamości. 
Tyle razy w tych dniach chciałoby się Nim potrząsnąć i powiedzieć: "rób!".












 










  • 2
  •  
  • Dodaj komentarz | zobacz wszystkie
  • Wskrzesił Łazarza
     więc co to byłby za kłopot – jakiś mocny znak przed tym głupim jak but Herodem,
     albo przed wyraźnie mu sprzyjającym Piłatem?

    Chwilę wcześniej – czy nie miałoby sensu milczenie przed Sanhedrynem?
     Przecież gdyby Jezus sam nie przyznał im, że jest królem, musieliby go pewnie zwolnić
     dając czas uczniom by zebrali rozproszonych zwolenników,
     którzy mogliby w Jego obronie zrobić dym.

    Ale On tego – dziwne – nie chciał.

    Jezus w kluczowych trzech dniach ziemskiego życia
     w centrum uwagi stawia pytanie, które wprawia dziś ludzi w taki popłoch.

    Pokręćcie się w otoczeniu dopytując: "co robisz w swoim życiu?",
     posłuchajcie wielowątkowych odpowiedzi,
     następnie pokontemplujcie milczenie i totalną bezradność,
     gdy zastrzelicie tego samego rozmówcę pytaniem "a kim jesteś?".











    Tomek Wójtowicz
    Tomek Wójtowicz
    Jeżeli Jezus Chrystus umarł na krzyżu z woli Boga dla naszego zbawienia to jaki los spotkał ...











    W tych dniach musimy na poważnie
     skonfrontować się z faktem,
     że Bóg, który działał tak,
     że Izraelitom spadały kapcie
     przedstawił się im nie jako „Robię”,
     ale jako „Jestem”.

    I dlatego od środy wszystkie liczydła uczynków zawodzą.
     Prymusi okazują się łachudrami, kombinatorzy porządnymi ludźmi.
     Ci, co bronili zdradzają, ci, co zostawiali dla Niego wszystko uciekają,
     ci co nosili na rękach opluwają, ci co mieli być sprawiedliwi łamią prawo
     (bo Sanhedryn złamał prawie wszystkie zasady procesu, Piłat – prawa rzymskiego).

    Z Człowiekiem na Golgocie zostają nie ci, którzy z nim robili, ale ci którzy Go kochali.

    Po śmierci godny pogrzeb zapewnią mu faryzeusz i saduceusz
    (Nikodem i Józef z Arymatei, niektórzy twierdzą, 
    że on też był jednak faryzeuszem) i poganin (czyli Piłat), a nie Ci,
     co deklarowali, że oddadzą za niego życie.












    Ukrzyżowanie, Andrea Mantegna 1457-1459, Paris, Musée du Louvre











    tatianasobanska
    chcę tylko zauważyć że"jestem"to też czasownik a ta część mowy określa działanie, imię Boga Ja ...











    Popełniając odwieczny błąd religijnych gorliwców – 
    oddając się Panu Bogu hurtem, ale niekoniecznie w detalu.

    W Wielkim Tygodniu nabieram dystansu do tego, co wydaje mi się że zrobiłem,
     co jeszcze w życiu mam zrobić. Daję sobie związać ręce trzem długim, mozolnym liturgiom.

    Długiemu staniu w zatłoczonym kościele, byciu niesionym przez prąd kolejnych czytań,
     gestów, pieśni, których w żaden sposób nie możesz przyspieszyć, możesz tylko z nimi płynąć.

    W tym czasie nie zaciskam oczu przypominając sobie jak to było,
     nie proszę, nie przepraszam.

    Jestem i oddycham tym, że On jest.
























    tatianasobanska
    Co roku przeżywam liturgię inaczej, może właśnie dzięki temu, że co roku są te same czytania ...











    Dziś nic mnie już nie denerwuje – Grób Pański o wymowie felietonu,
     mający swoje show ceremoniarze i schole, które zmieniają liturgie w koncerty,
     kazania o Katyniu i Smoleńsku (sam słyszałem rok temu). 
    Czuję jak zawiesza się czas, totalne ogołocenie i totalna pustka.

    Aż spod zwałów prowadzonej skrupulatnie moralnej buchalterii, znów wychynie człowiek.

    Te trzy dni dają jedyne skuteczne lekarstwo
     na wszystkie ludzkie poplątania,
     w które okresowo popadamy,
     czasem do granic obłędu, tonąc w pytaniach:
     jaki to wszystko ma sens, skoro tyle kosztuje?

    Przypominają, że nie jesteś (ani bliźni nie jest)
     bilansem, ale Tajemnicą.
     Że zabiją cię kiedyś za to kim jesteś,
     i przez to kim jesteś 
    (a nie co zrobiłeś) zmartwychwstaniesz.



                                  ************************

    Trochę trudny tekst ale piękny no nie? 

    Musiałam to tu dziś wkleić w ten Wielki Piątek-
     dla mnie i dla Was




    Tekst i obrazki z sieci. Te tu kiczowate ale czasem i kicz  przydatny..

    Archiwum bloga