poniedziałek, 2 lutego 2015

znaleźć przyjaciela, który sprawia wrażenie, że ma dość czasu, by nas spokojnie wysłuchać.


CZASAMI MNIE TAK PO PROSTU TYLKO WYSŁUCHAJ



.
- Pierwszy raz samochód zepsuł się, gdy byliśmy gdzieś w Karolinie Północnej – opowiadała mi teściowa przez telefon. – Naprawiliśmy go, po czym nawalił nam znowu w Delaware.

Jednak najgorsze ze wszystkiego było to, co przytrafiło się nam na moście Yerrazano w godzinach szczytu.

Myślałam wtedy, że już nigdy nie uda nam się dotrzeć do domu.

- To brzmi rzeczywiście okropnie – użaliłam się nad nią,

gotowa natychmiast opowiedzieć jej w zamian swoją straszliwą historie o samochodzie,

który wysiadł mi o wpół do dziesiątej wieczorem na puściuteńkim parkingu centrum handlowego.
**
Ktoś jednak zapukał do drzwi mieszkania teściowej, musiała

więc kończyć rozmowę.

- Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałaś — dodała na do widzenia.

- Jednak najbardziej jestem ci wdzięczna, że nie opowiedziałaś mi swojej najgorszej przygody z samochodem.

Czerwona ze wstydu odwiesiłam słuchawkę.


Przez wiele kolejnych dni myślałam nad mądrością jej pożegnalnych słów.
Nie potrafię zliczyć, ile razy, gdy zaczynałam na coś narzekać – na kłótnie z synem,
zawodowe rozczarowania lub nawet problemy z samochodem
- moja przyjaciółka natychmiast wtrącała:
”To dokładnie jak u mnie”.
I nagle rozmawiałyśmy już tylko o jej niewdzięcznym dziecku,
jej beznadziejnym szefie,
jej cieknącym przewodzie paliwowym.
Mnie zaś pozostawało tylko kiwać głową w odpowiednich momentach,
zastanawiając się,
czy wszyscy nie cierpimy na przykry przypadek zaburzeń wyrażających się
w niezdolności okazywania innym uwagi.
**
Oczywiście nie ma nic bardziej naturalnego niż chęć pocieszenia wyczerpanej nerwowo przyjaciółki
zapewnieniami, że nie ona jedna znalazła się w trudnej sytuacji.
Jednak katastrofy życiowe są podobne do siebie jedynie z daleka.
Mąż Twojej przyjaciółki mógł stracić pracę tak jak Twój,
ale nie ma dwóch rodzin, które miałyby identyczne konta w banku czy plany awaryjne.
Mówienie „doskonale cię rozumiem”
może stanowić preludium do udzielenia rady: „
Ja w podobnej sytuacji postąpiłam tak a tak i Ty powinnaś zrobić to samo”.
**
Jednak gdy podróż do jakiegoś miejsca trwa trzykrotnie dłużej niż powinna albo Twoje dziecko dostaje wysokiej gorączki w środku nocy,
czy naprawdę chcesz słyszeć, jak Twoja przyjaciółka poradziła sobie z podobną sytuacją?
**
Gdy znajdujemy się w dołku psychicznym albo szalejemy ze szczęścia wszyscy marzymy,
by znaleźć przyjaciela, który sprawia wrażenie, że ma dość czasu, by nas spokojnie wysłuchać.
Ta umiejętność bycia z kimś, dzielenia jego bólu lub szczęścia jest podstawą prawdziwej empatii.
Na szczęście tej empatii bardzo łatwo się nauczyć.
**
Na przykład, od tamtej rozmowy z moją teściową tłumię w zarodku impuls przerwania przyjaciółce, która mi się zwierza.

Uczę się zwracać uwagę na zachowanie drugiej osoby, na język ciała, wyraz twarzy, ton głosu i to, co zostało niedopowiedziane.

Potrafię też łatwiej rozpoznać i docenić empatię, gdy to ja z niej korzystam.
**
Pewnego dnia zadzwoniłam do przyjaciółki, by poskarżyć się, że jestem zdenerwowana i nie potrafię się skoncentrować. 
- Chcesz o tym pogadać? – spytała.

Przez długą chwilę mówiłam bez ładu i składu.

W końcu podziękowałam jej za to, że mnie wysłuchała i zapytałam,

jak ona się czuje. 
- O mnie możemy porozmawiać jutro – powiedziała.

I to właśnie jest empatia.
Nie zawsze chcemy odpowiedzi i porad. Czasami pragniemy po prostu, by ktoś nas wysłuchał.
R. Israeloff
Łobuz...


Ciekawa jestem co o tych mądrościach powyżej sądzicie.
 Bo ja z jednej strony przyznaję tu trochę racji ale nie  zupełnie.
 Bo to wszystko zależy od tego , no własnie.
 Tu na blogu to ja czasem właśnie oczekuję,
 by ktoś w komentarzu udzielał mi jakiejś rady,
 albo by napisał jakieś u siebie porównywalne wydarzenie.

Archiwum bloga