poniedziałek, 8 października 2012

Z kaczki mięsa jest niewiele

http://www.niam.pl/pl/artykul/801-jak_upiec_kaczke
"Pan kucharz kaczkę staranie,
Piekł jak należy, w brytfannie"
Z pewnością wiele osób już niedługo zacznie się zastanawiać co podać domownikom i gościom na świąteczny obiad. Może warto pomyśleć o kaczce? Lecz tu niejednego nawiedza pytanie "Jak ją zrobić"?.
Przeczytaj koniecznie: Przyrządzanie drobiu

Przyrządzanie drobiu
Z kaczki mięsa jest niewiele, więc najlepszym rozwiązaniem jest przygotowanie również nadzienia do niej. I tu otwiera się szerokie pole do popisu, ponieważ kaczkę można upiec z wieloma różnorodnymi dodatkami - przede wszystkim z jabłkami, ale równie dobrze pasują do niej pomarańcze, ziemniaki, nadzienie z podrobów czy po prostu bukiet ziół i przypraw.
Przed przystąpieniem do nadziewania, kaczkę trzeba odpowiednio przygotować, nawet jeśli jest już pozbawiona piór. Jeśli tuszka jest zamrożona, koniecznie rozpocznij od rozmrożenia jej. Musisz poświecić na to kilkanaście godzin, a nawet kilka dni, w przeciwnym razie mięso może stać się twarde i niesmaczne. Idealnym rozwiązaniem jest rozmrażanie w lodówce - przełóż do niej kaczkę z zamrażarki i pozostaw na co najmniej 24 godziny. Następnie za pomocą pęsetki usuń ewentualne pozostałości pierza, mogą się one znajdować nawet na mrożonych tuszkach. Kolejnym krokiem jest dokładne umycie kaczki pod bieżącą, zimną wodą oraz osuszenie. Pomocne są w tym papierowe, kuchenne ręczniki. Usuń widoczny tłuszcz, a piersi tuszki intensywnie uciskaj palcami - dzięki temu po upieczeniu będą bardziej soczyste.
Całą kaczkę, z zewnątrz i wewnątrz trzeba natrzeć solą, warto ją wstawić wówczas do lodówki na kilka godzin, a nawet na całą noc - będzie smaczniejsza. Do kaczki idealnie pasuje także majeranek.
Jeśli zamierzasz nadziać kaczkę farszem, zszyj otwór w szyi, a następnie nadziewaj ją od strony kupra, po czym zszyj.
Tłuszcz, który został wcześniej usunięty możesz wykorzystać do nasmarowania brytfanny. Kaczkę piecze się w zamkniętym naczyniu. Trzeba zacząć od niskiej temperatury (160-170°C) i stopniowo ją zwiększać, aż do około 220-230°C. Gdy już wytopi się dość duża ilość tłuszczu, zmniejsz temperaturę do 180-190°C. Czas pieczenia zależy do tego, jak duża jest tuszka, zazwyczaj trzeba zarezerwować sobie na to 1,5-3 godziny.

                                          **********************************************


Zimna nieprzyjemna zrobiła się u mnie wczorajsza niedziela. Sama w domu ,to co ,jak nie dogadzać sobie jak najbardziej czymś smakowitym . Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam porcję rosołową z kaczki, którą kupiłam w Tesco i jeszcze nie zamroziłam. Oho, pomyślałam, dziś sobie tą porcję włożę do mojej jeszcze babcinej żeliwnej brytfanki i będzie obiad z ,, kaczki dla ubogich", hehe. Z kaczki wiadomo, mięsa i tak niewiele, a jedynie oblizywanie kości ,no i ten przepyszny sos mniam  Pamiętam jak babcia piekła wszelki drób. Zawsze parowała go powolutku na płycie pieca węglowego w naszej rodzinnej dawnej kuchni, a dopiero jak wgłębiając widelec do mięsa uważała że już można bo miękkie ,to stawiała brytfankę na środku pieca gdzie było bardzo gorąco i to mięso się pięknie rumieniło, a w środku było soczyste.Teraz u siebie mam piekarnik elektryczny. Najpierw powoli dusiłam tą,,kaczkę"(bez dodania tłuszczu tylko na dno brytfanki pół szklanki wody)i od czasu do czasu zaglądałam ja się miewa i podlewałam tym co było pod nią jeszcze nie sosem a takim ekstraktem rosołu. Aha. Zapomniałam dodać że oczywiście nasmarowałam ten szkielet sola i do brytfanki włożyłam połówkę cebuli i to wszystko.   Po 2 godzinach rumieniłam i było wszystko pyszne i pachnące . Palce dosłownie lizać no bo większość kości. Ale jaki sos!! Do tego śląskie kluski i obiad jak ta lala za przysłowiowe niecałe 5 złotych. No jednak trochę drożej bo prąd kosztuje teraz też to trzeba sobie doliczyć.

                                                    *************************************
Na moim weselu były kaczki na obiedzie,  sama je kupowałam a były u nas do nabycia w garmażerniach to był  1966 rok.
 Na 25 osób kupiłam wówczas 5 kaczek. Tyle kazała kupić kucharka specjalnie na tą okazję przez moją mamę zatrudniona.
 Ale wcześniej to ja te kaczki  zamówiłam. W mojej rodzinie  zawsze w święta jest uroczysty obiad a dawniej w domu przymusowo w każdą niedzielę.
 Potem podwieczorek no i kolacja.
Kobiety nie mają wiele wypoczynku , ale to też wszystko kwestia przyzwyczajenia.
 Tak u nas zawsze było.
 Większość prac związanych z tym gotowaniem świątecznym szykowało się i tak już w sobotę.
 Taką kaczkę np, to się prawie już gotową w sobotę upiekło, i nawet jest smaczniejsza jak przechodzi tymi aromatami z pieczenia.
 Tak samo kapusta czerwona  i śląskie kluski szykuje się juz w sobotę.
 Pamiętam że każda niedziela z pysznym obiadem taką właśnie była u mnie w domu.
 Nie to co teraz. 
Jak śpią do południa to z tej niedzieli niewiele da się odczuwać że to jakiś wyjątkowy świąteczny dzień.
Teraz w Tesco są do nabycia kaczki.
 Zaraz po wojnie mama hodowała drób. Kury i kaczki nawet i gęsi. Mieliśmy również króliki i kozę.
 To wszystko czasem pojawiało się na naszych talerzach,bo w sklepach nie wiele tego było a. zresztą i nie było za dużo pieniędzy. Każdy się ratował w ten sposób, jak miał kawałek przestrzeni wokół własnego domu. Nie było iglaków i tych innych ozdobnych roślin. Ludzie już mało z tamtych czasów pamiętają.

Archiwum bloga