środa, 30 maja 2012

Zbliża się dzień dziecka

http://aord.republika.pl/wdziecznosc.htm





       








Powinniśmy być wdzięczne naszym dzieciom, że dały nam wnuki. Kiedy dzieci są już dorosłe, najczęściej opuszczają swoje gniazdo rodzinne, pozostawiając rodziców w osamotnieniu.
 Przychodzi jednak taki okres, że trzeba znów poprosić rodziców o pomoc. Praca, nadmiar obowiązków, stres. 
Prosząc o pomoc w wychowywaniu naszych pociech, wyzwalamy w swoich rodzicach „instynkt opiekuńczy babci”. 
Powinniśmy być wdzięczni naszym dzieciom za to, że są nieporadne, że zawracają nam głowę błahymi nawet sprawami. 
Zwariowane tempo życia, stres, ciężka sytuacja materialna, choroba doprowadza niekiedy nas do tego, że jesteśmy zrezygnowani.
 I tylko dzieci motywują nas do tego, że musimy żyć, musimy walczyć z chorobą, nie wolno nam się poddawać, bo mamy dla kogo żyć. 

poniedziałek, 28 maja 2012

Radośni ludzie?

W Polsce mamy do czynienia z coraz większym rozwarstwieniem społecznym - tworzymy nowy typ niewolnictwa.
 Rzesze ludzi zmuszanych jest do pracy za minimalne wynagrodzenie, najczęściej na umowach śmieciowych.
 Brakuje mieszkań, żłobków i przedszkoli, zamykane są małe szkoły i lokalne sądy.
 Dostaliśmy igrzyska w postaci Euro 2012, ale przecież tych wszystkich poważnych problemów społecznych nie udało sie rozwiązać.
 Polacy "otwarci na świat"? Proszę to powiedzieć kibicom z Rosji albo rodzinom czarnoskórych piłkarzy, którzy wiedzą, co ich czeka w Polsce, jak przyjadą. 
"Radośni ludzie"? Proszę przejść się po ulicy pierwszego lepszego miasta w Polsce.
 Zobaczą Państwo smutne, narzekające tłumy zmęczonych ludzi, którym wmawia się, że są częścią sukcesu, którego nigdy nie dotknęli.


Znalazłam to w sieci. Ja jednak także widzę że u nas jest jakaś propaganda sukcesu którego na co dzień jakoś nie widać.

Oby nic złego się nie stało tym którzy do nas przyjadą, a wręcz odwrotnie ,zobaczą naszą gościnność.

sobota, 26 maja 2012

Na zawsze w moich myślach

   

Najdroższa Mamo! W dniu Twego Święta


pragnę podziękować Ci za to, że po prostu


jesteś przy mnie, na zawsze w moich myślach.



Piosenka Pt ,,Najlepiej u mamy”


Najlepiej jest u mamy.


To każde dziecko wie.


Najlepiej jest u mamy,


gdy smutno Ci i źle.


Choć przygód wciąż szukamy


i poznać chcemy świat


najlepiej jest u mamy tu każdy wraca rad.


Jest wiele dróg nieznanych


dalekich, pięknych tras


najlepiej jest u mamy


tu wraca każdy z nas.


Kto się nie zgadza z nami


sam kiedyś powie, że


najlepiej jest u mamy


no chyba to się wie.


 ,,Czy znasz swoją mamę?”



Przykładowe pytania dla dzieci:( tych dużych także)

Zawsze pozostanę dzieckiem mojej mamy,
 choć ta już dawno jest po drugiej stronie lustra. 



1.Jaki mama ma kolor oczu? 
Moja mama jak pamiętam, miała takie oczy podobne jak ja,.ale zawsze bardzo poważne i zatroskane.


2.Jaki jest ulubiony kolor mamy?
Nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, sama sobie ubrania szyła, i ubierała się, jak ja pamiętam, tak by się nie wychylać za bardzo poza regionalną społeczność. Wedle powiedzonka;,, kiedy wejdziesz między wrony...". Pod tym względem różnimy się,ale tylko troszeczkę  .


3.Co mama lubi robić w wolnym czasie?
Prawie go nie miała od kiedy ją  tylko pamiętam. Szczególnie ciężko jej było kiedy zmarł mój ojciec, i została sama z dwójką małych dzieci.Była bardzo przyzwoitym człowiekiem i dla mnie wzorem wszelkich cnót.Jednak dla nas dzieci trochę za bardzo szorstka. Ale takie chyba było wówczas dzieci chowanie, nie to co teraz. Teraz się przesadza i przegina się często w drugą stronę.


4.Jaka jest ulubiona potrawa mamy? Ryba opiekana w occie, najczęściej to był dorsz  i śledź ,w tamtych czasach najtańsza ryba , nie to co teraz. No i jej ulubione szparagi.

piątek, 25 maja 2012

Konfirmacja- W kościele augsbursko-ewangelickim

http://pl.wikipedia.org/wiki/Konfirmacja_(akt_religijny)
 Konfirmacja jest uroczystością, podczas której konfirmant wobec Boga i zgromadzonych parafian wyznaje i potwierdza (confirmatio — z łac. utwierdzam) wyznanie wiary, które złożyli przy jego Chrzcie Świętym rodzice i chrzestni. Konfirmant ślubuje wierność Bogu i Kościołowi.
   Konfirmacja uprawnia do uczestniczenia w Wieczerzy Pańskiej, piastowania godności rodziców chrzestnych i zawierania związku małżeńskiego (po osiągnięciu odpowiedniego wieku). Konfirmacje odbywają się tradycyjnie w maju i obejmują dzieci w wieku 13 lat.
         
W niedzielę idę na konfirmację do wnuka mojego brata. Moja bratanica której chrzestną jestem wyszła z mąż za protestanta. Ślub ich był w naszym katolickim kościele i był katolicki ksiądz i pastor. Gdyby moja bratowa żyła pewnie  Konrad poszedł by do 1 komunii.Chrzciny już były w ich kościele. Nawet mi się to wtedy tam podobało. Po ceremonii przed kościołem pastor z wszystkimi się serdecznie przywitał,.Ale też tam tylu ludzi nie ma jak w naszym kościele.

czwartek, 24 maja 2012

Przepis na ocet jabłkowy

http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Zdrowie/529935,1,Przepis-na-ocet-jablkowy--sprawdzony-przepis-na-ocet-jablkowy.html


Sprawdzony przepis na ocet jabłkowy przyda ci się, gdy dopadnie cię kaszel lub gdy się oparzysz. Stosowany jest doustnie, używa się go do okładów, do nacierania i kąpieli. Jako stary, wypróbowany środek leczniczy swoją popularność zawdzięcza składowi chemicznemu. Fosfor, potas, chlor, magnez, siarka, krzem - to tylko niektóre pierwiastki, jakie znajdziemy w occie jabłkowym. Pijąc dwie łyżki stołowe octu jabłkowego dziennie, wyregulujemy równowagę zasadowo – kwasową naszego organizmu.
Przepis na ocet jabłkowy
 
Obrać kilka jabłek i skóry wrzucić do słoja. Zalać wodą zmieszaną z cukrem w proporcji: 1 łyżka cukru na 1 szklankę wody. Słój przykryć gazą i postawić w ciepłym miejscu. Po dwóch tygodniach powstały ocet zlać do butelki. Można stosować na: 
 
Anginę - 1 łyżkę octu jabłkowego zmieszać z 1 szklanką ciepłej wody. Roztworem płukać gardło 3-4 razy dziennie;
 
Kaszel - 1 łyżkę octu jabłkowego zmieszać z 1 łyżką soku z cytryny. Dodać 1 stołową łyżkę miodu i 1 łyżeczkę płynnej gliceryny. Całość wymieszać. Pić co dwie godziny po 1 łyżeczce; 
 
Zobacz też inne SPOSOBY NA KASZEL
 
Obrzęki stóp i kostek - 1 szklankę octu jabłkowego wlać do miski z letnią wodą. Zanurzyć stopy do wysokości kostek i moczyć przez kilka minut. Powtarzać co kilka dni; 
 
Wypryski na twarzy - 2 lub 3 razy dziennie przemywać chorobowo zmienioną skórę octem; 
 
Żylaki - nogi należy smarować kilka razy dziennie octem. Równocześnie trzeba pić 3 łyżki stołowe octu w ciągu dnia; 
 
Oparzenia - na oparzone miejsca przykładać gazę nasączoną octem jabłkowym. Ocet też łagodzi objawy nadmiernej opalenizny słonecznej; 
 
Wysokie ciśnienie - 1 łyżkę stołową octu pić trzy razy dziennie: rano, w południe i wieczorem. Ocet można mieszać z wodą. Leczenie może trwać nawet kilka lat. 
 

środa, 23 maja 2012

Stare dzieje czy nas ciekawią, czasem zaczynam w to wątpić


Po przeczytaniu tych rewelacji o tym pociągu z przed drugiej wojny tu u nas na Śląsku, przypomniałam sobie właśnie moją nieżyjącą już dawno babcię  Annę, która była dla mnie wielką skarbnicą wiedzy o minionych czasach. 
A przecież każdy starszy człowiek człapiący już sobie tak pomiędzy nami to taki bezcenny skarb, a my spieszący się ciągle gdzieś nie zwracamy na nich nasze uwagi.
W każdym starym człowieku jest bardzo dużo wiedzy,co to ją zebrał w ciągu swojego życia .Ktoś kiedyś napisał- że jest jak taka grobla na rzece na której się zatrzymywały przeróżne przeżycia i emocje.
 Jest jak fotograficzny aparat z pełną kliszą w środku, miejscami wyblakłą i nieczytelną, a miejscami zaskakująco żywą i kolorową, z obrazami z tamtych dni, tamtych lat, tamtych światów. Których już nie ma. Których już nie będzie. Których już nikt nie zna. Moim zdaniem pięknie to i bardzo trafnie napisane. 
Taka była przecież ta moja babcia Anna i taką mogłabym dla moich dzieci także być,
 ale czy teraz młodzi mają czas siąść tak jak ja kiedyś,
 i poprosić babcię by opowiadała mi o tamtych  tak bardzo ciekawych tajemniczych bo już odległych dla mnie czasach.

wtorek, 22 maja 2012

Większa pisownia tekstu Latający Pieron


Rozmowa z Pawłem Polokiem, historykiem regionu, śląskim artystą i przedsiębiorcą

Proszę opowiedzieć o słynnym pociągu, który jeździł przed wojną z Bytomia do Berlina. Czy to prawda, że pokonywał trasę 510 km w ciągu niespełna 5 godzin?
Pociąg ten w latach 30. ubiegłego wieku jechał z tak niewiarygodną wówczas prędkością, że nazywano go Latającym Ślązakiem – „Fliegender Schlesier”.
 A nasi pradziadkowie nazywali go wręcz „Latającym Pieronem”. 
Wyjeżdżał z Bytomia wcześnie rano, w Berlinie był w południe, a wieczorem wracał do Bytomia.
 Tak więc niemal sto lat temu można było się dostać w ciągu jednego dnia do stolicy, załatwić sprawy i jeszcze tego samego dnia wrócić do domu
 Wówczas ten postęp napawał ludzi ogromnym optymizmem.
 Warto też wspomnieć, że już 1914 roku na Dolnym Śląsku rozpoczęto elektryfikację linii kolejowych i niemal w całości zakończono ją w do 1939 roku.
 W czasach stalinowskich trakcje zostały wywiezione do ZSRR.
 Na ponowną elektryfikację dolnośląskie koleje czekały do końca lat 70.
 Dzisiaj, po tylu latach, możemy mieć jedynie nadzieję, że kolej polska za jakiś czas osiągnie poziom tej kolei pruskiej sprzed stu lat.
Kiedy to przeczytałam przypomniało mi się że moja babcia Anna opowiadała jak jej szwagier Vincent z Kędzierzyna postanowił w raz ze swoja żona Olgą tym pociągiem pojechać do Berlina. 
Oczywiście nic jej nie powiedział czym pojadą hehe
Kiedy ten ,,latający pieron wjechał na peron to jego żona za żadne skarby do niego wsiadać nie chciała. . 
Musiał podobno ją wnieść siłą do tego pociągu.

Ciocia Olga nigdy nie wspominała o tej przygodzie, a babcia Anna zabroniła mi o tym wydarzeniu w jej obecności wspominać. Ja do dziś nie wiem dlaczego. Bo przecież wróciła z tej przygody cała i zdrowa i dożyła prawie do setki jak większość osób z tego ich rodu.

niedziela, 20 maja 2012

Utopia albo przyszłość- Politea

Witajcie. znalazłam to na jakimś forum wśród komentatorów, a ponieważ nigdy wcześniej z tym terminem się nie spotkałam postanowiłam to tu wkleić jako ciekawostkę. Osobiście myślę ze to jakaś kolejna utopia, i nie widzę też by inne państwa w tym kierunku politykę uprawiały. Ale ja się na polityce nie znam i mało mnie też ona obchodzi. A ciekawa jestem co moi komentatorzy o tym sądzą.


Politea to ustrój, który sprzyja klasie średniej, która w każdym ustroju jest lokomotywą rozwoju i bogacenia społeczeństwa.
 W sferze politycznej politea do władzy dopuszcza tylko ludzi wykształconych i z udokumentowanym doświadczeniem.
 W politei radny musi mieć wyższe wykształcenie i 10 letnie doświadczenie w pracy na kierowniczym stanowisku; poseł musi być prawnikiem, z 15-letnim doświadczeniem w stanowieniu lub stosowaniu prawa. W legislatywie istnieje zakaz tworzenia klubów i frakcji.
 Każdy głosuje zgodnie ze swoją wiedzą i sumieniem. 
Uzgadnianie jak głosować jest przestępstwem.
 Radni i posłowie nie dostają żadnych pensji, diet ani przywilejów.
Służba polityczna państwu jest zaszczytem i honorem.
 Prawo wyborcze różnicuje wyborców. Każdy ma ilość głosów proporcjonalną do wielkości swojego podatku od dochodów osobistych.
 Pasożyty nie mają głosów.
 Demokracja to rządy głupców. Pijany żul spod dworca ma tyle głosów co profesor ekonomii.
 Taki system demokratyczny sprzyja państwu mafijnemu.
 Wszystkie partie w polsce działają wg. wzorców mafijnych. Jak w mafii, każdy prezes robi ze swoimi kolegami co chce.
 Może ich nie wstawić na listę do parlamentu i po nich.
 Dlatego w partiach obowiązuje ślepe posłuszeństwo.
 Posłowie są ja żołnierze w mafii. Nikt nie używa rozumu tylko mówi "tak jest".
 Nawet nowowybrany prezydent zameldował kiedyś partyjnemu kacykowi wykonanie zadania. Tak jest w Polsce.
 Na zachodzie niektóre kraje zdążają w kierunku politei. Do tych państw należy przyszłość

czwartek, 17 maja 2012

Biała kanapa


U młodych gdzie nie wejdziesz, na co nie spojrzysz, to wszędzie jest tak samo,
 jak segmenty zawsze na tej samej ścianie w jednakowych m w blokowiskach jak za  Gierka.
 U moich młodych to samo. 
To też jest wina czasopism , i te programy telewizyjne podobnie, wszędzie te same zasady, zero oryginalności, jakby tych wszystkich doradców spędzono do jednego miejsca i ćwiczono ten sam schemat. co oglądam ostatnio to
 kamienne ściany, wyspa w kuchni, zabudowane urządzenia, koniecznie biała kanapa i fotele oraz skrzynki z szufladami jako tzw. komody czy szafki,
 do tego wielki telewizor na ścianie w pokoju głównym i do niczego nie pasujące oświetlenie w postaci kiczowatych tzw. żyrandoli z migającymi szkiełkami,
 co tak pasuje do tych prostych skrzyń jak złota broszka na kożuchu.
 Dla mnie to koszmar oraz odbieranie ludziom własnej inwencji i okazji do kształtowania gustu. Musi być modnie! Zarabiają na tym tzw. stolarze, a w efekcie pseudofachowcy, zbijający sztuczne deski i montujący ozdobne uchwyty, pozbawiając wnętrza mieszkalne indywidualności. Dajcie ludziom szanse istnienia wg własnego gustu, pomysłu, dajcie miejsca na mieszane style, ale nie wymuszone świecidełka do skrzyni.
 Niech kuchnia kuchnią będzie, ciepłym miejscem, przytulnym, a jeśli łączona z jadalnią to w dużych domach pełnych pomieszczeń, by pokój gościnny jednak nie był łączony z kuchnią w której się dusi cebulę i smaży placki. 
Małe mieszkanka w których jadalnia to równocześnie pokój gościnny połączony z kuchnią jest koszmarem, bo każdy użyty widelec, kubek tworzą bałagan dla całego pomieszczenia.

Przecież jedzenie zawsze trzeba donieść na stół, czy to aneks czy oddzielny pokój, a w małych mieszkankach odległość to żadna i ta sama.

 Ale oczywiście każdy żyje jak chce i wydaje swoje pieniądze jak chc

Żelazo potrzebne do życia ale czasem może być toksyczne

Żelazo jest nie tylko niezbędne do życia, ale może być również toksyczne - organizm nie jest w stanie go wydalić, a wolne jony żelaza mogą niszczyć białka, tłuszcze i materiał genetyczny.
 Niemal każdy preparat witaminowy zawiera żelazo.
 Według badań dwie trzecie ciężarnych kobiet zażywa zbyt wysokie dawki żelaza.
 Jest ono też dodawane do żywności dla dzieci np. do soków owocowych, batoników musli lub płatków śniadaniowych.
 Organizacje konsumenckie przestrzegają przed nadmiernym spożyciem żelaza.

Konsekwencje mogą być fatalne.
 Badanie Iowa Women’s Health wykazało, że tabletki z żelazem u kobiet po menopauzie skracają długość życia.
 Według niemieckiego Instytutu Badań Ryzyka stałe zażywanie zbyt wysokiej dawki żelaza podnosi ryzyko chorób serca i raka.
 Naukowcy zalecają rezygnację z suplementów diety w postaci żelaza.
 Cem Ekmekcioglu ostrzega: - Dorośli, a przede wszystkim mężczyźni, którzy jedzą mięso, powinni omijać takie produkty szerokim łukiem.

Uważać powinny też osoby cierpiące na hemochromatozę.
 - Dodatkową dawkę żelaza powinni przyjmować tylko ludzie,
 którym zdiagnozowano niedobór żelaza 


http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1660301,1,zelazo-niezbedne-do-zycia-ale-i-toksyczne,index.html

Łykamy przeróżne witaminki i nawet nie zdajemy sobie sprawę że zamiast pomagać możemy sobie i naszym bliskim zaszkodzić. Szczerze powiem że na ten temat niewiele wiedziałam.

poniedziałek, 14 maja 2012

Jeszcze o zdrowym jedzeniu

 Zachwalają nam kurczaka jako zdrowego mięsa jest tak absurdalny  i wcale nie śmieszny.
 Może jedynie kurczak wyhodowany na wsi na pszenicy i kukurydzy.
 Ale to co jest w sklepach to tylko jakieś genetyczne mutanty, produkowane na hormonach wzrostu, sterydach i antybiotykach paszowych, prowokowane do żarcia jakichś absurdalnych ilości białka. Jak to kiedyś czytałam.
 W efekcie mamy mięso z 6-7 tygodniowego kurczaka która waży 2-2,2 kg,
 a przecież sama pamiętam ile taka tuszka normalnie hodowanej kurki w tym wieku by  ważyła  nawet  chyba jakieś 200 gramów to ma być zdrowe?
 W obecnym systemie chowu to tylko zdrowsza jest  wołowina,albo  indyk,ewentualnie wieprzowina
 ale  zdecydowanie najgorszy jest kurczak.

niedziela, 13 maja 2012

Tutaj nie było nic niezwykłego. ani żadnego spisku, ani żadnych cudów. Zachód na siłę chciał Grecję w swojej strefie wpływów więc przymykało się oczy na ich szachrajstwa. Sami Grecy z kolei cały czas głosowali na ludzi, którzy obiecywali im coraz większy socjal. PKB wzrastał bo rosły wydatki rządowe Grecji. Przecież ten kraj wydaje bajońskie sumy nie tylko na socjal, ale i na armię. Od rządu wszystko było za darmo, niepłacenie podatków było narodowym sportem tak samo jak wyłudzanie różnych świadczeń. Połowa demonstrujących burzy się tam przecież przeciwko odebraniu wyłudzonych świadczeń, które były sposobem na życie całych rodzin. Sytuacja Grecji pogarszała się stopniowo i dzisiaj jeszcze nawet do końca nie wiadomo jak jest źle bo nikt się nie umie w tym syfie 30 lat kłamstw połapać.

Stopa życia przeciętnego Greka musi się urealnić. Efektywne bogactwo przeciętnego Greka musi spaść o 30-40% jeśli zmniejszą wydatki na wojsko lub o 40-50% jeśli takich zmian nie będzie. To nastąpi prędzej lub później. Zachód stara się to rozkładać na więcej lat bo jeśli Grecja zbankrutuje to kasy nigdy nie odda. A jak myślisz, czyja kasa był pożyczana Grekom? Banki to tylko pośrednicy i zarządcy pieniędzy. Jeśli kredyty okażą się niespłacalne, z banków wyparują depozyty, które były zabezpieczeniem dla kreacji pieniądza.

Tu nie ma żadnego wielkiego spisku tylko działa spychologia, myślenie na góra 2 dni do przodu i życie w przekonaniu, że zadłużać można się bez końca. Nie można - ktoś wreszcie powie dość i się okaże, że nie da się więcej pożyczać na bieżącą konsumpcję. Tak właśnie dzieje się obecnie w Grecji.

Jeśli widzisz produkt mający więcej niż 5 składników, nie kupuj


Mireille Guiliano, autorka bestsellerowej książki "Francuzki nie tyją".
 "We Francji mamy historię gastronomiczną, która rozwijała się przez stulecia.
 Zawsze jedliśmy produkty lokalne i sezonowe i instynktownie potrafimy zachować równowagę w diecie – pisze. –
 Oczywiście współcześnie międzynarodowe koncerny zalewają nasze sklepy nadmiernie przetworzoną żywnością, ale moja rada na to jest prosta:
 jeśli widzisz produkt mający więcej niż pięć składników, nie kupuj go.
 Potrzebujemy zdroworozsądkowego podejścia do jedzenia i do życia.
 Jadamy mus czekoladowy i croissanty, ale w niewielkich ilościach i generalnie od dziecka uczymy się sterować naszym apetytem".
W praktyce oznacza to na przykład, że jeśli Guiliano zjadła wieczorem na kolację więcej niż zwykle, to następnego dnia ograniczy się do jogurtu na śniadanie i lekkiej sałatki na lunch.
 "To staje się automatyczne.
 Nie potrzebujemy kolorowych etykietek na jogurcie informujących nas, że jest niskotłuszczowy, nie musimy znać jego dokładnego składu kalorycznego.
 Wiemy, że to ma być zwykły jogurt naturalny i tyle".

Temat który nas wszystkich interesuje. Przeczytałam to dziś na pierwszej stronie onetu i pewnie wielu to czytało. to wszystko dotyczy zdrowych osób. Nie zawsze tak jest że wszyscy wszystko mogą. Są przeróżne schorzenia które powodują kłopoty z naszą wagą. Ale także genetyczne uwarunkowania. Kiedy ja się przyglądam zdjęciom rodziny mojej mamy ,to wszystkie babcie od strony mamy były szczupłe. Ale mama odziedziczyła urodę po ojcu a dziadek Max miał już inna budowę i mama i jej starsza siostra, mają figurę po dziadku.a tak samo teraz wyglądam ja,i pewnie kiedyś moja wnuczka Ola i Oliwia także mój starszy syn.
Myślę ze znajdą się chętni podyskutować na ten temat. Serdecznie zapraszam A za utrudnienia w komentarzach przepraszam.

sobota, 12 maja 2012


Ładny zapach w mieszkaniu

Czyli co zrobić, by utrzymać piękny, świeży aromat we wnętrzach.
Mówi się, że tam, gdzie mieszkają prawdziwe kobiety, powietrze jest inne. Elegancka kobieta roztacza elegancję wokół siebie.

To tyczy się również naszego mieszkania

I jest o tyle ważne, że będziemy ładnie pachnieć, jeśli nasz dom będzie miał równie przyjemny zapach. Na nic drogie perfumy, jeśli nasza szafa przesiąknięta jest stęchłym powietrzem, zaś w pokojach unosi się nie zapach świeżości, a kurzu.

Oto kilka rad, by utrzymać piękny zapach w pomieszczeniach, które użytkujemy:


- regularnie wietrzyć pokoje, nawet zimą, najlepiej wcześnie rano, gdy powietrze jest czystsze po mniejszej ilości samochodów na drodze, a zimą - gdy wiele domów przestaje być na noc opalanych,

- by pięknie pachniało, trzeba wycierać kurz,

 w szafie - zróbmy generalny przegląd rzeczy których nie zamierzamy już nosić - w szafie też powinien być dobry obieg powietrza,

- często pierzmy firanki i zmieniajmy  pościel -bo one gromadzą sporą ilość kurzu, a pościel wchłania pot i przetrzymuje niemiły zapach,

 A to sposoby na piękne zapachy:


- gdy odkurzamy, do pustego worka wsypać niewielką ilość proszku do prania - podczas sprzątania   będzie unosił się świeży zapach (nie jest to jednak wskazane, gdy masz alergie na standardowe proszki do prania),

- zaparzyć kawę, a po jej rozlaniu otwórz wieko ekspresu i pozwól, by pomieszczenie przesiąkło jej aromatem (o ile lubicie zapach kawy),

                                 

,
Pięknie pachną teraz kwiaty w moim ogrodzie


- żarówkę (chłodną, przed wkręceniem) natrzyj odrobiną olejku zapachowego lub ulubionych perfum - po rozgrzaniu będzie roznosić się Twój ulubiony zapach;

- sposób na tanie i zawsze świeże woreczki zapachowe - suszoną lawendę wsyp do odciętej, czystej pończochy i zawiąż tasiemką; możesz też kupić gotowe woreczki lub położyć kostki mydła pomiędzy ubraniami i ręcznikami - pamiętaj tylko, że mydło może brudzić ciemne ubrania!


piątek, 11 maja 2012

To znalazłam w sieci na temat tej piosenki ..,, coco spoko", podoba mi się to co tu jest napisane,zresztą sami zobaczcie
Rozumiem, że państwo wychowało nas do świętowania w estetyce akademii szkolnej, ale przecież nikt nam już nie każe słuchać tych dyrektorskich przemówień, nudnych jak flaki z olejem i patrzeć na paradujące dzieci z kwiatami, i myśleć o najkrótszej drodze do drzwi. Zamiast „hańby”, „zdrady” i „Targowicy”, zamiast „bohaterom!” i „Ojczyźnie!”, mamy wreszcie coś na luzie, bez zadęcia, bez tego wszechobecnego patosu, który dusi wszystkie państwowe okoliczności, święta, dni wolne od pracy, homilie, orędzia i wszelkie inne okazje ku temu. 

Nie wiem jak Wy, ale ja juz nim naprawdę rzygam, nie mogę już tego słuchać. To nie jest jakiś uniwersalny standard, to jest nasze polskie zboczenie! Posłuchajcie przemówień dowolnego polityka z USA, albo wyluzowanego Sarkozy’ego, niegdyś rozpoetyzowanego Havla albo przezabawnego Nigela Farage’a, który każde wystąpienie zamienia w kabaret, a zobaczycie, że nie wszystko musi być takie seriożne! Zamiast nudnego, patetycznego hymnu mamy wyluzowaną piosenkę śpiewaną przez wiejskie baby. No przecież to jest pokaz narodowego poczucia humoru najwyższej próby! Jeśli tak zostaniemy zapamiętani po tej imprezie, a nie przez rozkopane drogi, brudne dworce i zakorkowane miasta, to będę ogromnie szczęśliwy. Naprawdę.


wtorek, 8 maja 2012

Język śląski?

Kwestia odrębności języka śląskiego nie jest nowa, chociaż nie tak jednoznaczna jak odrębności języka kaszubskiego również sprowadzonego w PRL do pejoratywnego terminu gwary, czyli odmiany dialektu o niewielkim zasięgu terytorialnym, nie przekraczającym obszaru jednego miasta lub kilkunastu wsi, jak gwara warszawska, czy kurpiowska w ramach dialektu mazowieckiego lub gwara koniakowska w ramach dialektu jabłonkowskiego na Śląsku Cieszyńskim. Niemniej o śląskim jako odrębnym języku słowiańskim pisał amerykański slawista Ewald Osers na łamach renomowanej, nowojorskiej Slavonic Encyclopedia (s. 1149-1151 Silesian idiom and language) już w 1949 roku. Niemiecki slawista Gerd Hentschel umieścił go w swoim leksykonie języków słowiańskich, a także napisał artykuł „Śląski – nowy (albo nie nowy) język słowiański?”, natomiast prof. Reinhold Olesch – niemiecki slawista rodem z katowickiego Załęża, wychowany na Górze św. Anny – uważał śląski za swój język ojczysty. Ponadto znany brytyjski historyk i polonofil prof. Norman Davies stwierdził, że „śląski jako etnolekt, należałoby uznać za odrębny język”. Nawet wybitny warszawski językoznawca i kandydat na prezydenta II RP Jan Niecisław Ignacy Baudouin de Courtenay, wydalony z Austro-Wegier za dowodzenie odrębności języka słowackiego i uwięziony w Rosji za potwierdzanie odrębności języka ukraińskiego, spotkał się w ojczystej Polsce z obstrukcją za stwierdzenie językowej i narodowościowej odrębności Kaszubów, Ślązaków i Białorusinów od Polaków.


Wyniki spisu powszechnego z 2011 roku, w którym 809 tys. osób zadeklarowały narodowość śląską, z czego 362 tys. jako wyłączną, zdopingowały parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej do poważnego zajęcia się kwestią dopisania języka śląskiego obok języka kaszubskiego do Ustawy o Mniejszościach Narodowych i Etnicznych oraz Języku Regionalnym.


http://www.silesia-schlesien.com/index.php


Może i nie wszystkich ten temat zainteresuje, ale ja to dziś znalazłam, nawet nie wiedzialam o tych wszystkich rewelacjach o których tu ta gazeta pisze. Mam na to wszystko moje zdanie. Nie wiem komu jest potrzebny tu na śląsku odrębny język. Mój pradziadek jeszcze mówił wyłącznie gwarą śląską, i jak są takie środowiska w których się jeszcze gwarą rozmawia to bardzo ładnie, ale żeby u nas wprowadzić taki język do urzędów, moim zdaniem jest conajmniej dziwaczne. Ciekawa jestem jakie jest wasze zdanie na ten temat. Ja osobiście przeciwko gwarze nic nie mam ale mało kto ,chyba nawet nie znam tu wokół mnie nikogo kto by się taką gwarą posługował. owszem, słychać na ulicy zargon, ale to nie gwara. 

sobota, 5 maja 2012

Pyszne ciasto ze śliwkami

Przepis na pyszne ciasto ze śliwkami .
 Półtora szklanki maki, pół margaryny , 1 łyzka proszku do pieczenia, 1 jajko pół szklanki cukru- zagnieśc  rozwałkować , dać do formy ,
 na to zrobic kogiel mogiel z 5 żółtek i pół szklanki cukru wymieszać go z pokrojonymi na dużą kostke sliwkami ( niecały kilogram śliwek)
 wyłozyc na ciasto i dać do rozgrzanego piekarnika na 30 minut piec w tem 180 stopni,
 ja pieke z termoobiegiem 150 stopni 
 gdy sie upiecze ubić 5 białek z połowa szklanki cukru i taka pianę wyłożyć na upieczone ciasto ,
 piec jeszcze około 8 do 10 minut.
..pycha ,smacznego polecam !


To tez nie mój przepis który tu dałam ale może sobie takie ciasto upiekę. Melduję że to ciasto z rabarbarem opiekłam dziś na próbę z połowy produktów, rabarbar mój, trochę cherlawy ale za to ekologiczny, marynowałam przedtem w cukrze, pościł trochę sok . wyjęłam go z tego soku i położyłam na cieście. Nie jest to aż taka rewelacja, ale szybko się robi i jest tanie, a to także zaleta.

czwartek, 3 maja 2012

http://www.mojegotowanie.pl/przepisy/desery/dziecinnie_proste_ciasto_z_rabarbarem


Dziecinnie proste ciasto z rabarbarem

 
Czas przygotowania: 20 minut
Czas pieczenia: 40 minut

Składniki

  • kostka margaryny ( 250g)
  • szklanka cukru
  • 2 jaja
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2-3 łyżki wody
  • rabarbar ( lub inne owoce)
Baaardzo proste do zrobienia ciacho.

Etapy przygotowania

- Kostkę margaryny rozpuścić z cukrem i wodą w rondelku, nie gotować.
-Po przestudzeniu dodać jajka, mąkę, proszek do pieczenia i zmiksować.
-Blachę wysmarować tłuszczem i posypać bułką tartą, Wylać przygotowane ciasto.
-Ciasto obłożyć rabarbarem, lub innymi owocami, w niewielkich odstępach.
-Pieczemy na złoty kolor w temperaturze 180-200 stopni.
-Gdy będzie gotowe obsypujemy cukrem pudrem lub nie:) Wedle uznania:)
Smacznego!
*****
Pani która mi się wpisuje w komentarzach pod pseudonimem Poziomka, narobiła mi dziś smaku na ciasto owocowe.
Poszukałam w sieci łatwego przepisu i patrzcie co ja znalazłam.
Pochwalcie się jak zrobicie.
Ja dziś zjadłam batonik do kawy, teraz idę pranie powiesić. Młodzi z dzieciskami wybyli i jest cichutko u mnie w domu.
Miłego świętowania jeszcze wszystkim dziś życzę-;))

Archiwum bloga