Ród Welczek osiedlił się w Łabędach w zamku warownym położonym w pobliżu poczty, za lub przed, kanałem. Stare zamczysko przetrwało jak pamiętają najstarsi mieszkańcy do lat trzydziestych naszego stulecia. W roku 1934 rozpoczęto budowę Kanału Gliwickiego, który miał zastąpić Kanał Kłodnicki. W tym czasie zamek został zburzony, gdyż znajdował się w miejscu, w którym miał przebiegać kanał. Za okres budowy nowego zamku można przyjąć połowę XVIII wieku. Zamek był otoczony pięknym parkiem, który sięgał, aż do torów kolejowych. W parku znajdowała się polana w kształcie podkowy, którą zdobiły przepiękne róże. Zamek otoczony był kutym z żelaza ogrodzeniem. Całość stanowiła uroczy zakątek ledwie widoczny zza drzew. Budynek ten liczył około 25-ciu pokoi, na parterze znajdował się obszerny hall oraz pokoje gościnne, na piętro prowadziły szerokie schody, które w części półpiętra rozchodziły się w dwie strony. Na pierwszym piętrze znajdowały się pokoje oraz sala balowa, z której prowadziło wyjście na rozległy taras. Nieopodal zamku znajdowała się kuźnia, która została unieruchomiona w XVIII wieku. Hrabiostwo von Welczek zamieszkiwało w zamku do końca II Wojny Światowej, tuż przed wtargnięciem Rosjan zamek opustoszał, przez pewien czas Rosjanie zajmowali zamek i zarządzali całym majątkiem.
W roku 1948 do zamku został przeniesiony zarząd PGR, wcześniej jego siedziba znajdowała się nieopodal gorzelni. Oprócz biur w zamku znajdowała się biblioteka, świetlica dla dorosłych i dzieci oraz sala balowa w której jak sama nazwa wskazuje odbywały się zabawy. Z powodu problemów finansowych PGR nie odrestaurował zamku, który powoli popadał w ruinę. Po kilku latach wybudowano baraki do których przeprowadził się zarząd PGR natomiast zaniedbany zamek opustoszał aby następnie dać schronienie Cyganom. W latach 60-tych w ramach akcji "likwidacji śladów niemczyzny" zamek został wysadzony w powietrze przez brygadę Hutniczego Przedsiębiorstwa Remontowego.
| |||
Obiecałam naszej blogowej Stokrotce że pokażę tu u siebie naszą historię o tym zamku.I przywołana dziś do tablicy, Stokrotko kochana,najszybciej jak tylko mogłam, poszukałam dziś skoro świt ,w sieci te teksty. Jako dziecko zaraz po wojnie byłam tam w tym zamku. Coś pięknego te pomieszczenia, i te szerokie schody na to piętro. Ale już tylko wszystko było wyplądrowane. całkowicie puste pomieszczenia. Jedynie książki, i przeróżne szpargały, turlały się po podłodze w jednym z pokoi na piętrze..To był bardzo przykry i bardzo smutny widok dla mnie . Pamiętam to do dziś.. Dawne to dzieje. Dziś w pralce u mnie pierze się pranie( w tym 2 bluzeczki i jedna letnia sukienka którą to całość wczoraj nabyłam w szmateksie za 8 złociszów , ) i czeka mnie pucowanie okien w werandzie przy wejściu i wiele innych robót zaległych wokół domu. A z tym Hrabiostwem pamiętam było trochę gadania, że był ambasadorem we Francji, i że za tą noc kryształową w ramach zemsty mu ten zamek zburzyli. Jedno wiem jednak na pewno, że nie mieszkali przed 45 rokiem w tym zamku, bo mój Ojciec kupił tą naszą ziemie na której teraz stoi mój dom od hrabiego , ale załatwiał to zarządca hrabiego i nawet nazwisko tego zarządcy mamy w naszych papierach.. Znałam także dwoje podobno jego dzieci z nieprawego łoża. Ich matka u hrabiego była pokojówką..też ją jeszcze pamiętam.. |
wtorek, 20 maja 2014
Mieliśmy u nas kiedyś piękny zamek - trochę historii z mojej małej ojczyzny
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Archiwum bloga
-
►
2012
(179)
- ► października (27)
-
►
2013
(256)
- ► października (17)
-
▼
2014
(289)
- ► października (32)
-
►
2015
(319)
- ► października (25)
-
►
2016
(164)
- ► października (11)