piątek, 29 lipca 2016

piątek, 29 lipca 2016

Piątkowe moje takie ble ble pod sam koniec lipca

Wczoraj jakoś się zmobilizowałam i wyszłam z domu. To ostatnio wcale nie jest takie proste. Mam jakieś dziwne opory i zawsze szukam byle pretekst by jednak pozostać w domu.

Ale nie było już pretekstu. Zabrakło mi leku na nadciśnienie. Zaskoczyła mnie totalna pustka w Ośrodku.
 Dziwnie się poczułam, i pytam w recepcji czy jakiś lekarz przyjmuje.
Oczywiście padła odpowiedź i za kilka minut już byłam w gabinecie lekarskim. (urlopy i wizyta Papieża ??)

Przy okazji poprosiłam o podstawowe badania krwi, bo w tym roku tego nie zrobiłam, i miałam dziś rano na czczo się do ośrodka zgłosić,- ojej, ale zaspałam jak na złość,
 bo jakoś w inne poranki budzę się wyspana już nawet czasem za nim słonko wstaje.

To miał być chyba dla mnie zły znak i ostrzeżenie przed moją pierwszą dzisiejszą ryzykowną wizytą u nowej fryzjerki w nie tym zakładzie fryzjerskim do jakiego dotąd zawsze chodziłam.
No i się sprawdziło.
 Tak mnie szpetnie obcięła, że tylko siąść i płakać.

Dobrze że nie mam w planie ważne imprezy i spotkania towarzyskie.
 Trzeba jednak było zostać w domu. Ale się wczoraj na dziś tam zapisałam.  No dobrze. Może i nic takiego się nie stało bo włosy odrosną .Pocieszam się że  podobać się to i tak już nikomu nie muszę. Szkoda jednak, bo tak bym jeszcze troszeczkę chciała z przyjemnością   patrzeć do lustra i widzieć swoją nową fryzurę...

Lustro, lustro, powiedz przecie.. (a lustro na szczęście dyskretnie milczy )

Archiwum bloga