piątek, 31 marca 2017

PIĄTEK, 31 MARCA 2017


31 marca, godzina 8,30

Piję moją pierwszą kawę i zastanawiam się co tu napisać by nie zanudzać.








Cieszę się każdym dniem w którym nic nie boli, choć trochę swędzi, ale to pikuś już jest dla mnie teraz. 

Ciekawa jestem co sobie ten Onkolog myślał ( o ile w ogóle myślał he he) że mam jeszcze tylko pół roku życia przed sobą. 

Odliczając od tamtego dnia to już tylko do lipca mi tych dni pozostało niewiele, i chcąc nie chcąc jednak cały czas sobie taką odliczankę  robię. 

Dziwi mnie jeszcze jedno, bo jak to jest, że teraz jem wszystko co raczej jeść się nie powinno, bo powinno boleć a nie boli.,

Mam takie smaki jak baba w ciąży. Ostatnio to wstałam w nocy i zjadłam ze smakiem chleb z domowym smalcem , i nic mi nie było..

Mam teraz wielkie smaki na wszystko co zielone. Wczoraj w Lidlu kupiłam młody szpinak i roszponkę, ser Feta i pomidorki koktajlowe. Zrobię sobie dziś sałatkę na obiad.

Przepis znalazłam w sieci,

 https://smaker.pl/przepis-salatka-z-roszponki,116569,ciacho50.html





ale na razie wyjdę dziś przed dom i postawię przy wejściu leżak, 





i zabiorę się w przerwie leżakowania do mycia okna przy moim wejściu do domu.(łazienka zakończona-no prawie, he he)



Stare zdjęcia, ale może dziś jakieś nowe pstryknę.


Mam już twarz nieźle opaloną, i śladu po żółtaczce też juz nie widzę, czyli tylko się cieszyć no nie? 

No to miłego dnia, i już mnie tu nie ma....

...jest teraz godzina 12 w samo południe i mam wysprzątane wejście z oknami włącznie. Za to prawie wcale na leżaku nie poleżałam. Znów coś posprzątane- co za ulga. Wiosenne słonko brudu nie lubi, więc nie ma zmiłuj się..
Cieszę się że sobie jeszcze całkiem nieźle z tym radzę...

Ale na dziś koniec. I tak się nie spodziewałam ze to tak szybko zrobię....


Archiwum bloga