http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2621477.html
Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2621477.html#ixzz2NuWOrY9I
Zwyczaje wielkanocne na Śląsku
2005-03-25 , aktualizacja: 25.03.2005 00:00
Czy gdy siedzicie przy suto zastawionym świątecznym stole i gapicie się w telewizor, z którego raz po raz wyskakują cukrowe baranki, nie możecie pozbyć się natrętnej myśli, że to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać? W takim razie może jeszcze nie jest jeszcze z wami aż tak źle. Przeczytajcie, przypomnijcie sobie, jak to drzewiej bywało. Być może za rok sami spróbujecie...
Dzieci myją nogi rodzicom, a same pluskają się przed świtem w rzece.
Na chroboka dobra jest tatarczówka, a na ból gardła - pączki z wierzby.
To już rzadkie, często zapomniane już obyczaje wielkanocne
Na chroboka dobra jest tatarczówka, a na ból gardła - pączki z wierzby.
To już rzadkie, często zapomniane już obyczaje wielkanocne
Cały tekst: http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,2621477.html#ixzz2NuWOrY9I
Ciekawostki ???
- Kolor kroszonek (pisanek) robionych na Śląsku ma swoje istotne znaczenie:
czerwony | - miłość |
zielony | - nadzieja |
żółty | - dla chłopaka którego się nie chce |
czarny | - dla ważnych ludzi - księdza, sołtysa |
- W Wielkim Tygodniu na polu nie pracuje nikt, gdyż według wierzeń
pola obsiane w tym czasie nie wydadzą plonu. - Do farbowania jaj - "kroszonek" nasze dziewczęta używają najczęściej naturalnych barwników: cebuli, pędów młodego, kory dębu i brzozy.
- Na Śląsku kobiety wykonują kroszonki wyskrobując wzory na barwionej powierzchni jajka, czasem oklejają je sitowiem.
- Na wsiach chłopcy łapali dziewczyny, zaciągali je koło studni i oblewali wodą z wiadra.
- We wtorek po Wielkanocy dziewczyny goniły chłopców , którzy ich mocno polali, miotłami.
*******************
Czy gdy siedzicie przy suto zastawionym świątecznym stole i gapicie się w telewizor, z którego raz po raz wyskakują cukrowe baranki, nie możecie pozbyć się natrętnej myśli, że to wszystko powinno zupełnie inaczej wyglądać- he he, ja też juz się do tych zaliczam.
Wszystkie te teksty skopiowałam dla mnie i dla was po to, by wprowadzać się w ten nastrój przedświąteczny o który mi tu jakoś trudno kiedy nawet nigdzie nie wychodzę i siedzę tu sama w domu. Sprzątanie przedświąteczne chyba nie będzie zakończone do czasu świąt,no bo skąd brać siły na to wszystko po tej chorobie. Ale zawsze malutkimi kroczkami coś tam robię. Z wielkim zainteresowaniem czytam tu jak coś znajduję w sieci o tych naszych dawnych obyczajach. Moja babcia opowiadała,że chodzili do Kłodnicy (to nasza rzeka) nogi myć, ale już nie pamiętam w jakim dniu wielkiego tygodnia to było.
Byłam tym tak zafascynowana jako małą dziewczynka, że sobie postanowiłam, że ja także wstanę skoro świt w tym Wielkim Tygodniu i pójdę nogi zamoczyć do naszej glinianki która była tuż obok naszego rodzinnego domu, i w której się sama nauczyłam latem pływać ,a kiedyś byłabym się całkiem serio utopiła, gdyby nie jeden z chłopców którzy akurat byli na brzegu, tak jak stał w ubraniu skoczył, i mnie półprzytomną uratował. A nogi nigdy jednak nie umyłam w tym Wielkim Tygodniu he he, bo jak się tak ładnie mówi, że duch wprawdzie jest ochoczy ale nasze ciało jest mdłe. Ech i tak chyba ze wszystkim teraz jest już nawet nie tylko u mnie. Nie chce nam się już no nie???