poniedziałek, 23 grudnia 2013

Jest taki dzień tylko jeden raz do roku . Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku.

Wielkimi krokami zbliżają się ku nam 
Święta Bożego Narodzenia 
Ten szczególny czas spędzamy 
zazwyczaj w gronie najbliższych, 
ciesząc się blaskiem choinkowych światełek 
i uśmiechem na twarzach Kochanych.
Choć marzenia nie zawsze się spełniają, 
a życie stawia przed nami coraz to nowe wyzwania, 
chwile takie jak te, spędzone przy 
wigilijnym stole, wszystko wynagradzają.
Życzę Wam, aby ta świąteczna atmosfera 
opromieniała Wasze dni aż do... 
następnych Świąt Bożego Narodzenia.


http://www.youtube.com/watch?v=9T4WB2zfmps

kliknijcie na ten link macie tekst angielski Cicha Noc.


obrazek z sieci





http://tatulowe.blog.onet.pl/


Dzisiaj znowu sięgam do archiwum, aby przypomnieć opowieść o swoich przeżyciach z historią kolędy „Cicha noc” w tle. Przy czytaniu zapraszam do wysłuchania tej jednej z najpiękniejszych kolęd o tytule Stille Nacht, heilige Nacht – Cicha noc, święta noc” w wersji oryginalnej, czyli niemieckojęzycznej i w wykonaniu Mireille Mathieu. Powstała bowiem w Austrii i w tym języku zachwyciła najpierw miejscowych słuchaczy, a później cały świat.http://www.youtube.com/watch?v=bGJFS5iiEC0
<Mirek> zamieścił tam tekst przywołujący historię powstania tej kolędy. Oto treść opowieści Mirka:
Mamy w skarbcu naszej narodowej kultury i pobożności wiele wspaniałych kolęd i pastorałek, którymi szczycimy się przed światem. Jest wśród tych naszych jedna obca, pochodząca z Austrii. Mowa tu o kolędzie „Stille Nacht, heilige Nacht – Cicha noc, święta noc”, która do Polski trafiła niedługo po jej narodzinach. Dziś przetłumaczona na ponad 60 języków, zadziwia pięknem słów i melodią. Warto poznać jej historię. W Austrii, wysoko w Alpach, leży niewielka miejscowość Obendorf. Było to w wigilijny dzień 1818 roku. Zima wspaniałą kołdrą śniegu pokryła góry i doliny oraz przycupnięte na górskich stokach wiejskie chaty, w których trwały przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Miejscowy wikariusz pastor ks. Józef Mohr też przygotowywał się do wygłoszenia kazania na Pasterce. Nagle ktoś gwałtownie zapukał do drzwi plebanii. Weszła uboga wieśniaczka, opatulona grubą wełnianą chustą, mówiąc, iż uboga żona węglarza urodziła dziecko i prosi kapłana do siebie, bo nie czuje się najlepiej, a chciałaby ochrzcić maleństwo i samej pojednać się z Bogiem przed śmiercią. Zabrał ksiądz Mohr wiatyk z kościoła, ubrał się i poszedł wraz z kobietą daleko na skraj wsi, gdzie zamieszkiwali węglarze – wypalający drewno na węgiel drzewny, wówczas bardzo popularne paliwo. Wszedł kapłan do ubogiej izby, w której ujrzał na prostym łożu, uśmiechniętą matkę tulącą do siebie śpiącą dziecinę. Odczuł wtedy dziwne wzruszenie, patrząc na tę scenę jakby żywcem wyjętą z kart Ewangelii. Przed oczami pojawił się obraz z Betlejem – Narodzenie Chrystusa. Tam było podobnie; też ubóstwo a jednocześnie ogromna uśmiechnięta miłość Maryi. Powiła swego Syna Jezusa, by zbawił świat. Wszystko to stanęło w jednej chwili przed oczyma kapłana, cała prawda życia ludzi prostych i ubogich lecz kochających się nawzajem. Ochrzcił kapłan niemowlę, posilił Eucharystią matkę, pobłogosławił wszystkich domowników i już przy zapadającym zmroku wracał w dolinę Obendorfu. Jednak scena z domu węglarza stawała mu wciąż przed oczami. Chciał ją zatrzymać, jej piękno utrwalić na zawsze, a że miał zdolności literackie, zaraz po Pasterce usiadł przy stole i zaczął pisać wiersz o cudzie betlejemskiej nocy. Prosty, a jakże wzruszający wiersz kapłana – poety, zobaczył następnego dnia tamtejszy organista i nauczyciel śpiewu w szkole, Franz Xawer Gruber. Urzeczony utworem zaraz ułożył do niego melodię i jeszcze tego samego dnia zaczął śpiewać nową pieśń w kościele. Wszystkim podobał się nowy utwór księdza i organisty. Zapewne pieśń ta pozostałaby w samym Obendorfie, gdyby drogę do sławy nie utorował jej zwykły przypadek. Mała mysz kościelna, a może kilka, z braku innego pożywienia, dobrały się do skórzanego miecha w którym sprężano powietrze by dmuchało w piszczałki organów. Poproszono więc do naprawy organów znanego w całej okolicy organmistrza, Karola Maurachera. Gdy naprawił organy, poprosił organistę Grubera o ich wypróbowanie. Ten zaczął wygrywać różne melodie, by w końcu wykonać melodię „Cichej nocy”. Organmistrz, zachwycony utworem, poprosił o słowa. Przepisał je wraz z nutami i zabrał ze sobą w dolinę Zillenralu w Tyrolu, gdzie mieszkał. Tam zaczął uczyć miejscowe dzieci i dorosłych „Pieśni z nieba”, jak ją wówczas zwano. Szybko stała się bardzo popularna….
…Zainteresowanych historią tej pięknej pieśni odsyłam do tekstu w cytowanym blogu, a jeszcze lepiej do bardzo obszernego materiału dostępnego w Internecie pod hasłem : Historia kolędy Cicha Noc.
Dla mnie istotna jest ta część opowieści, którą zacytowałem wyżej, jako że do niej chciałem nawiązać.
Na blogu @Mirka zamieściłem następujący komentarz:
Piękna opowieść, jak sama kolęda.

                         **********************




1. Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy;

dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.

Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich,

dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.


Ref. Niebo - ziemi, niebu - ziemia
,
wszyscy - wszystkim ślą życzenia,

drzewa - ptakom, ptaki - drzewom,

mgnienie wiatru - płatkom śniegu.

2. Jest taki dzień tylko jeden raz do roku
.
Dzień, zwykły dzień, który liczy się od zmroku.

Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem
.
Dzień, piękny dzień dziś nam rok go składa w darze.

Ref. Niebo - ziemi, niebu - ziemia
,
wszyscy - wszystkim ślą życzenia,

a gdy wszyscy usną wreszcie,


noc igliwia zapach niesie.



Archiwum bloga