sobota, 14 listopada 2015

Nareszcie sobota

sobota, 14 listopada 2015


dziś tu moja relacja z piątku 13

Już 13 piątek za minutę będzie przeszłością, a post ukaże się już w sobotę i będzie to 14 listopada. a dziś?-co było dziś. Wcześniej listonosz przyniósł mi moją miesięczną skromną wypłatę na którą już zresztą czekałam,



 bo









 mój kot jedzenia nie miał. On woli suchą karmę,a nawet czasem kiedy mu mięsko daję z obiadu(ciężko ale się z nim dzielę) to powąchuje, trochę zje, a resztę zostawia.


Muszę się naprawdę nagimnastykować w finansach by starczyło do następnej wypłaty. Moje potrzeby są naprawdę więcej niż skromne, ale  tym razem jest Mikołaja, a ja mam do obdarowywania 6 Wnuków i 6 dorosłych.


Muszę węgiel kupić. Dobrze że w tym miesiącu pogoda taką dla kieszeni łaskawą jeszcze jest, choć Święto Zmarłych także pozostawiło ubytek w kasie.


Dziś w Biedronce już pierwszą stówę zostawiłam, a muszę jeszcze kupić to czy tamto w środkach czystości przede wszystkim już mam pustki.







Była piękna pogoda więc pospacerowałam do sklepu na piechotę ten kilometr i się cieszyłam że na nogach miałam bardzo wygodne mokasyny.






Ale jeszcze bardziej ucieszył mnie widok mojego najstarszego Wnuka, który pomógł mi przywieść samochodem zakupy do domu w drodze powrotnej.


I tak ten 13 piątek byłby zupełnie dniem udanym,



Zeszłoroczne zdjęcie mojego pieca w kotłowni  ech jak ja tego nie lubię to dzienne palenie...




 gdyby mi się jeszcze w kotłowni chciało palić. Ale chyba diabeł dziś w kominie siedział, a ja przez calutką godzinę czekałam tam na dole aż mi się w piecu węgiel rozpali. Dopiero po dwóch godzinach nareszcie w kaloryferach zaczęło się ciepełko pokazywać i nawet teraz jest jeszcze przyjemnie ciepło.


I tym dodatnim akcentem kończę dziś tu tą moją relację z piątku 13. Dobrej nocy Wszystkim życzę idę spać...

Archiwum bloga