wtorek, 18 grudnia 2012

Dawaj przedmioty, ale nade wszystko dawaj siebie,Idą Święta



http://babcia-uleczka.blog.onet.pl/

Kliknijcie na ten mój blog, jak chcecie przepis na naszą wigilijną śląską moczkę.

Moja Wigilia

Gliwicka i ,,miastowa" i niewiele już tradycji tej jeszcze ze wsi opolskiej moich

 pradziadków , jedynie pozostał karp z wody w sosie śmietankowym. (Zamiast

tego w galarecie)i też podawany na zimno. Podobno siemieniotka(zupa tradycyjnie 

śląska) mojemu ojcu nie

smakowala i była kiedyś zupa migdałowa .


 A ja  u siebie na kolację wigilijną podaję z przepisu mojej teściowej; bulion rybii z 

grzankami(pycha),a na 

drugie 

kartofelki tłuczone, kapusta z pieczarkami,groch na gęsto z masłem, i smażony na

 oleju i klarownym maśle karp.

. Do tego dobre biale wino półwytrawne.

 Na deser makówki i moczka. Kompot ze słoika z śliwek. I soczki z kartoników.

 W pierwszy dzień świąt bez gości,ale za to zawsze świąteczny  obiad z drobiem 

albo z 

roladami ,kluski śląskie, rosół z makaronem.

 Na drugi dzień świąt przychodzili dopiero w odwiedziny goście.


Ale to taki trochę schemat ,no bo wiadomo rodzina to nie zawsze jest tak jak się z 


góry wszystko zakłada. Wystarczy jakaś nagła choroba  i wszystko się zmienia.

 My teraz często robimy sobie kolacje każdy u siebie, a potem o określonej 

godzinie już po kolacjach spotykamy się w domu u jednego z nas pod choinką z 

prezentami.

 Młodzi potem razem idą na pasterkę, a ja już ostatnio idę do siebie i włanczam 

sobie pasterkę z Watykanu przy której najczęściej zasypiam, he he.

                                                                      **************************
Trochę lepiej sie już czuję. Dziś wprawdzie później niz zwykle wstałam, ale potrafiłam się uporać z gościnnym WC na parterze, bo to, i łazienki,(łazienki jeszcze poczekają) u mnie to mus . Tam musi błyszczęć czystością i higieną. Jednak czuję to pucowanie teraz jednak w moich kościach.(choć to niewielka powierzchnia przecież) Nie mogę  za bardzo jeszcze szaleć. Jutro wizyta kontrolna u lekarza.















Dawaj

Ks. Mieczysław Maliński
      Dawaj to, co masz, czym jesteś. 
Idą Święta


      Dawaj póki czas, póki masz co dawać, 

      póki masz rzeczy, póki masz siły, 

      póki stać cię na serdeczną troskę, 

      na współczucie, na uśmiech i radość.

      Dawaj swoją pomoc, dawaj siebie samego

        póki cię jeszcze trochę jest.


Ludzie coraz mniej o sobie wiedza, takie czasy nastały Morgano. Szczegóły zatruwają życie, pesymizm wysuwa się na pierwsze miejsce a na przejaw dobra reagujemy zakłopotaniem lub podejrzliwością. Szczędzimy innym życzliwych słów i mówienia o tym jak bardzo są dla nas ważni.

Wkleilam tu komentarz Hanny u Morgany bo niestety przyznaje jej rację.

coraz bliżej idą święta


Tradycyjnie jak co roku
sypią się życzenia wokół,
większość życzy świąt obfitych
i prezentów znakomitych,
a ja życzę, moi mili,
byście święta te spędzili
tak jak każdy sobie marzy.
Może cicho bez hałasu
idąc na spacer gdzieś do lasu,
może w gronie swoich bliskich
jedząc karpia z jednej miski,
może gdzieś tam w ciepłym kraju
czując się jak Adam w raju,
może lepiąc gdzieś bałwana,
jeśli śniegu napada.
Downloads: 6802
**************************************************************************************



Słodki przysmak nadziewany makiem króluje na każdym świątecznym stole. Na pewno posmakuje ci także w powszedni dzień na podwieczorek, czy na wycieczce rodzinnej. Szkoda, że formy do babek nie są większe…

Składniki:

125 ml mleka
mak
4 łyżki miodu
gałka muszkatołowa
10 g cukru waniliowego
150 g masła
150 g cukru
sól
2-4 jajka
270 g mąki średnio zmielonej (np. krupczatki)
1 proszek do pieczenia
65 ml śmietany
masło do natłuszczenia formy
mąka do podsypania formy

Przygotowanie:

Drobno zmielony mak włożymy do rondla z mlekiem. Dodamy miód, trochę startej gałki muszkatołowej i cukier waniliowy. Mieszając co pewien czas gotujemy.
Do garnka włożymy masło, cukier, szczyptę soli, jajka i ucieramy, aż się spieni. Następnie dodamy mąkę zmieszaną z proszkiem do pieczenia i zalejemy śmietaną. Wymieszamy.
Do formy, natłuszczonej masłem i podsypanej mąką, wlejemy połowę porcji ciasta. Na nią wyłożymy ugotowany wcześniej mak i zalejemy pozostałym ciastem. Napełnioną formę umieścimy w średnio nagrzanym piekarniku i powoli pieczemy 40-45 minut.

Jeszcze jeden wypiek z makiem. Ciekawy przepis znalazłam przed chwilką w sieci, dlatego go tu dla nas wkleilam

















niedziela, 16 grudnia 2012

Wszystkiego po trochę






Gwiazda betlejemska to roślina, bez której wielu z nas nie może sobie już wyobrazić świąt Bożego Narodzenia.



Gwiazda betlejemska to roślina, bez której wielu z nas nie może sobie już wyobrazić świąt Bożego Narodzenia. Poinsecja, czy też Wilczomlecz nadobny, bo takie są mniej znane nazwy tego kwiatu, odniosła niesłychany sukces w naszym kraju i roku na rok jej popularność rośnie. Warto zatem poświęcić jej chwilę czasu i zastanowić się, jak odpowiednio ją pielęgnować, by jak najdłużej i jak najpiękniej cieszyła nas swoimi kwiatami.
Pomimo, iż okres kwitnienia taj rośliny przypada na miesiące zimowe, może to być bardzo mylne dla niedoświadczonych hodowców. Poinsecja do prawidłowego rozwoju potrzebuje temperatur z zakresu od 18 do 21 stopni. Należy za wszelką cenę unikać spadków temperatury poniżej 12 stopni, gdyż bardzo często powoduje to utratę liści przez roślinę. Nawet krótkotrwałe spadki temperatury są niedobre. W okresie przedświątecznym spotyka się czasami ludzi handlujących tymi okazami na straganach lub w przyulicznych kioskach. Takich miejsc powinniśmy unikać, gdyż egzemplarze tam przechowywane są narażone na przechłodzenie. Nawet kupując roślinę w dobrych kwiaciarniach trzeba uważać, by nie narazić jej na zimno w czasie transportowania. Ponadto przy przenoszeniu uważamy na jej delikatne i kruche łodyżki oraz liście. Przy wyborze kierujemy się stanem ogólnym kwiatu, gęstością ulistnienia oraz tym, by gwiazda była dobrze porozgałęziana i tworzyła zwartą całość.
**********************************************************************************************makowiec-na-kruchym-spodzie
http://bajkorada.blogspot.com/2011/12/makowiec-na-kruchym-spodzie.html

Składniki:
  • 250 g masła
  • 5 jajek
  • 2,75 szklanki mąki
  • 1,5 szklanki cukru pudru (do piany)
  • 1 łyżka cukru pudru (do ciasta)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 łyżka kakao
  • masa
  • 0,5 szklanki włoskich orzechów
  •  makowa (u mnie 900 g) - uwaga! na rynku są różne masy, zwróćcie uwagę na procentową zawartość maku, jeżeli masa jest wodnista koniecznie należy ją odsączyć
Z masła, żółtek, mąki, proszku do pieczenia i łyżki cukru pudru zagnieść ciasto. Podzielić je na 3 części i jedną z nich połączyć z kakao. Ciasto włożyć do woreczków i schłodzić w zamrażalniku. 
Białka ubić na sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli i 1,5 szklanki cukru pudru (najpierw na sztywno białka z solą, a następnie małymi partiami dodawać cukier puder). 
Na blaszkę (wyłożoną papierem do pieczenia) zetrzeć na tarce o grubych oczkach jedną część jasnego ciasta. Następnie wyłożyć masę makową (ja moją wzbogaciłam o posiekane orzechy włoskie). Na mak zetrzeć ciasto kakaowe, wyłożyć pianę i na wierzch ciasto jasne. Piec około 45 minut w 180 stopniach. Najlepsze na drugi dzień - kiedy masa makowa stężeje, ale jedliśmy też od razu po ostudzeniu i było pyszne. 

Podobał mi się ten przepis więc go tu dla nas skopiowalam



*****************************************************************************************************************************************Minęła północ. Wzasadzie już byłam w łóżku, ale nie mogę ostatnio spać,chyba winne leki. Włączyłam więc komputer i buszuję po sieci. Z moimi rękami i tak niewiele potrafię robic i sobie odpuszczam w tym roku wielkie pucowanie. Nawet w salonie okno będzie może bez firan jak nie będzie mi miał kto je powiesić  a to 10 metrowa firana na całe wielkie okno.
 Nie spodziewam się w tym roku nikogo. Dzieci z wnukami wybywają do rodzin swoich partnerów, a ja i tak nie potrafię w tym roku  wielce naszykowac na większą skalę,i nawet z zakupami nie zamierzam dzieciom glowy zawracać.
 Te zapasy ktore mam muszą mi wystarczyc. Mam zresztą zamrażarkę dobrze zaopatrzoną.
 Odwiedził mnie dziś mój młodszy syn i opowiedział mi że teściowa jego krótko przed wigilią dostanie juz ostatnią porcję chemii, a po niej zawsze się bardzo źle czuje.
 A Pawełek siedmiolatek mój wnuczek i synuś mojego młodszego znów ma ropną anginę juz drugą od kiedy poszedł do pierwszej klasy, i tez nieciekawie te święta się im zapowiadają. 
Na dworze śniegu juz nie ma bo jest odwilż, a jutro przychodza mi wymienac licznik elektryczny. I tak to doszliśmy do ostatniego przedświatecznego tygodnia. A ja to rozleniwiona jak jeszcze nigdy w moim długim życiu tak tuz przed świętami. Dziwnie się z tym czuję. Idę spać. Zdrowia i wszystkiego dobrego na początek tego tygodnia wszystkim tu zaglądającym.

sobota, 15 grudnia 2012

Trochę dla ducha- trzeci adwent








. Radość  powinna być  nieprzemijająca. Gdy już u nas zagości, ma ogromną siłę.

 Wbrew pozorom nie wyzwala pokładów gromkiego śmiechu,

 nie zmusza do zabawiania towarzystwa, opowiadania dowcipów czy uśmiechania się zawsze, bez względu na okoliczności.

 Powinna być tyle głęboka, że potrafi uchronić przed wielkim smutkiem, złem, samotnością, wrogością świata i zagubieniem.

Ale tylko ta prawdziwa   radość pochodząca od Siły Wyższej.,

 bo o niej tu mowa.

I stąd też jej trwałość i szczerość.

  Pomaga przyjrzeć się każdej biedzie i nie odwrócić oczu.

 Pozwala zamykać spory bez kłótni, cieszyć się z osiągnięć innych ludzi i uśmiechać się do pierwszych myśli po przebudzeniu.

 Jest nawet w cierpieniu, bo to dzięki niej mamy nadzieję na uzdrowienie, a także w sens każdego cierpienia.

 Nasze dobre nastawienie do świata każe nam we wszystkim zachowywać ten niczym nie zastąpiony wewnętrzny uśmiech,
 który nieustannie nas wzmacnia, i jako jedyny ma do tego prawo.


 Ale:

Jeśli szukamy radości, która na chwilę nas ucieszy, nie bacząc, jakie skutki przyniesie dla nas lub dla innych,
 prędzej czy później ogarnia nas smutek. 

Powstaje pustka i często ktoś przy tym bywa zraniony.

 A świat dalej uczy „asertywności”, wygłasza pochwałę życia i zachęca do czerpania z niego pełnymi garściami.

 Nie mówi, co robić z bólem, na który nie ma leku, jak sobie radzić z ciężarem, który przekracza nasze możliwości.

 Każe wstawać i iść naprzód jak najszybciej, tak, by inni nas nie wyprzedzili; w pracy, w domu, w szczęśliwej jak z obrazka rodzinie,

 w wybielonym uśmiechu i wreszcie w radości z posiadania tego wszystkiego.

 Nawet jeśli niewielu z nas ten schemat odpowiada. Bo to jest schemat; sztuczny, smutny świat, choć z pozoru zachwyca.

 W tym jest niebezpieczeństwo. Poszukując jedynie uciechy i radości w otaczającym świecie, możemy narazić się na niezłe rozczarowanie. 

****************************************************************

Znalazłam te mądrości w sieci. Czasem warto coś takiego sobie przeczytać i się nad tym wszystkim zastanowić. Bo nie samym chlebem żyje przecież człowiek  Milej niedzieli nam życzę, i zdrowia przede wszystkim-;))

Pierogi , i pobożne życzenie -dwa dni z diety


Postne dwa dni w tygodniu dla naszego zdrowia

Powtórka z lektórki z mojego starego bloga

 Badania prowadzone w szpitalu uniwersyteckim w Manchesterze wykazały, że wyłączenie na dwa dni z diety takich produktów, jak makaron, chleb, ziemniaki i tłuste potrawy jest skuteczniejszym sposobem odchudzania się, niż stosowanie diety przez siedem dni w tygodniu.
Tyle na temat sieć
****
To już chyba ostatni dzwonek by się trochę powstrzymać od zbyt obfitego jedzenia przed świętami. Adwent powinien nas do tego przecież zachęcac. A ja w innych latach przestrzegalam to skromniesze jadło z dobrym skutkiem ,ale nie w tym roku. Wręcz przeciwnie.
Jutro rano wejdę na wagę i zobaczę ile mi przybylo od tego codziennego łasuchowania . a tak się przecież cieszylam jak mi te 8 kg na wadze spadlo parę miesięcy temu.
Fakt,ze te długie wieczory z wnukami nie sprzyjają odchudzaniu. Zresztą mi nawet nie o takie drastyczne odchudzanie chodzi, ale o ten umiar i o tą moją silną wolę którą gdzieś zawieruszyłam.

Tyle na ten temat w zeszłym roku. A jak jest teraz,-teraz wszystko trochę inne. Łasuchowanie trochę mi przeszło. Nawet z dwa kilo schudłam ,ale teraz przez sterydy nadrobię to na pewno  Poza tym mniejszy ruch i niewychodzenie z domu także mi dobrze nie zrobi. 
Wczoraj wnukom dogadzałam pierogami z malinami. Miałam na szczęście jeszcze ciasto na pierogi bo za dużo sobie zrobiłam do moich ruskich. A maliny w zamrażarce miałam. Jadły  im się uszy trzęsły. Wyjątkowe ciasto na te pierogi mi tym razem wyszło. Nalałam wrzątku do mąki ,potem odrobina oleju i soli wszystko szybko widelcem w garnku wymieszalam i jak już można było rękę w to włożyć całe jajko w to wbiłam . Musiałam potem jeszcze dosypać mąki ale już mi się zaczęło robić takie fajne elastyczne ciasto,to je przykryłam pokrywką i czekało na farsz ruski. Trochę dłużej się gotowały te pierogi i były takie cudownie zwięzłe jak swojski makaron. Zawsze tylko żółtko dodawałam ale tym razem i z tymi malinami bardzo mi one się udały.
Tyle na temat mojego odchudzania he he. 

piątek, 14 grudnia 2012

Wszystko przecież da się powiązać w jakąś nowoczesną całość jak tylko nie damy się tak doszczętnie zwariować .






U nas nie ma zwyczaju spędu rodzinnego na święta, to tez takiego zachodu z powodu tak dokładnych


porządków sobie zaoszczędzamy, bo nawet widziałam że nową pościel dla gości ludzie kupują.

 Od zawsze i  u nas także większa krzątanina i porządkowanie(zawieszanie świeżych firan) ale wszystko jakoś tak bez większych problemów .

  Z tego też powodu nie ma tak wielkiego rodzaju potraw, które trzeba szykować jak się uzbiera duża liczba rodziny i gości.

 Gości się przyjmowało u nas dopiero w drugi dzień świąt, i to tylko w godzinach popołudniowych na tz. swaczynę czyli podwieczorek bo tak dawniej u nas ten podwieczorek nazywano ., a czasem  goście zostali i na kolację.

Za to kładło się większą uwagę na te duchowe przygotowania do tych wyjątkowych świąt.



Zimowo w moim ogrodzie. A ja na to patrzę tak sobie tu teraz na to wszystko z okna. Ale sterydy robią już swoje. Jestem pełna już optymizmu-;))

 A zaczynało się to od uczestnictwa w porannych roratach (u nas już przed godziną 6 rano.)

 W tym roku nie chodzę  bom chora, ale uważam to za piękną tradycję.Choć nie chce się wstawać to jednak potem tak pięknie jak śnieg skrzypi mi pod nogami , coś pięknego.

 Nie jestem przeciwna targowiskom przedświątecznym i zakupami prezentów to także należy do nastroju i atmosfery świątecznej.

Wszystko przecież da się powiązać  w jakąś nowoczesną całość jak tylko nie damy się tak doszczętnie zwariować .

środa, 12 grudnia 2012

Makówki i nie tylko, bo dziś dzień Świętej Łucji wiązał się z nim zwyczaj przepowiadania pogody na przyszły rok.


Dziś 13 grudnia dzień św. Łucji. Od dziś zawsze rozpoczynano porządki przedświąteczne.

Wierzono, że jeśli ktoś nie zastosuje się do tego zwyczaju, może sprowadzić na rodzinę nieszczęście hehe.
Dzień Świętej Łucji był ważny dawniej także z innego powodu bo wiązał się z nim zwyczaj przepowiadania pogody na przyszły rok.
Uważali, że obserwując pogodę przez kolejnych 12 dni pozostałych do Bożego Narodzenia,
mogą przewidzieć jaka będzie pogoda kolejno w każdym z 12 miesięcy w nadchodzącym roku.

Makówki
25 dkg zmielonego maku, 1 weck (lub 2-3 bułki pszenne), 1 l przegotowanego mleka (lub wody), 4 łyżki cukru, 2 łyżki miodu, 1 paczka cukru waniliowego, 1 olejek migdałowy, 2-3 łyżki roztopionego masła, paczka rodzynków, 0,5 paczki migdałów, , szczypta soli
Wcześniej wypłukany i zmielony mak zalać wrzącym mlekiem (lub wodą). Dodać cukier, rodzynki, sparzone ze skórki i pokrojone migdały, masło, , miód i szczyptę soli. Całość zagotować. Strucel pokroić w kwadraciki i ułożyć w salaterce. Delikatnie wymieszać z przygotowaną zalewą. Potrawa powinna być przygotowana choć 2 godz. wcześniej, aby bułka zmiękła i nasączyła się zalewą. Według niektórych przepisów – jeżeli chcemy makówki przechowywać kilka dni, to do zaparzenia maku należy wówczas użyć zamiast mleka wody.
Przepis i obrazki z sieci robię makówki podobnie 

Można tez kupić gotową masę makową. A dalej podobnie zalać mlekiem lub wodą z dodatkiem masła. Całość ma być słodka, pachnieć wanilią i migdałami, i dobrze wilgotna. Ja ostatnio kupuję u nas w cukierni sucharki na wagę  zamiast tych bułek, a masło (pół kostki i nie rozpuszczone) i całość trochę dłużej gotować i mieszać by się to nie przypaliło. Potem w salaterce przekładam warstwami masa, sucharki, masa sucharki ,a na wierzchu masa makowa i płatki migdałowe. Gdyby się okazały potem zbyt suche,to można sobie je polewać ocukrzonym mlekiem. Smakują najlepiej zimne albo leciutko letnie.

Aż się już boję ile mi  przybędzie na wadze po tych makówkach hehe.

.Znalazłam dziś przepis na łatwe do zrobienia ciasto.

http://www.we-dwoje.pl/blyskawiczny;makowiec;na;ciescie;babkowym;3;proste;przepisy;na;swiateczne;slodkosci,4,artykul

,25728.html

.Dziś już 12 grudnia. Czas szybko zbliża się do świąt. Ciężko mi tu z moimi niesprawnymi rękami. Wybieram się z pomocą młodych popołudniu do lekarza, zobaczę co znów za leki dostanę. Dziękuję za komentarze pod wczorajszym postem. Znalazłam dziś przepis na łatwe do zrobienia ciasto. Wydaje mi się że ta masa makowa to jedna z tych które można już gotowe nabyć  Kiedyś zrobiłam makówki z takiej masy. Nawet były jadalne.Pozdrawiam serdecznie zaglądających tu na mój blog i nie zapomnijcie czasem zaglądać na moje inne blogi, których adresy mam obok w linkach


Błyskawiczny makowiec na cieście babkowym

Składniki potrzebne do przygotowania:
  • 1,5 szklanki mąki
  • 1,5 szklanki cukru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 5 jajek
  • kostka margaryny
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy
  • masa makowa
Sposób wykonania:
Margarynę roztapiamy. Po ostudzeniu łączymy z wszystkimi składnikami ciasta (oprócz masy makowej) i miksujemy na jednolitą, gładką masę.
Wylewamy na formę wyłożoną papierem do pieczenia i nakładamy kleksy z masy makowej Pieczemy w 180 stopniach przez około 40 minut.
Po wystudzeniu makowiec można polać lukrem, lub posypać cukrem pudrem.

Archiwum bloga