Powstanie Hali, najsłynniejszego dzieła wrocławskiego modernizmu, związane było z setną rocznicą wydania we Wrocławiu przez Fryderyka Wilhelma III odezwy Do mojego ludu (An Mein Volk) z 17 marca 1813 roku, wzywającej do powszechnego oporu przeciwko Napoleonowi.
W momencie powstania Hala stanowiła obiekt wyjątkowy, posiadając żelbetowe przekrycie o największej rozpiętości na świecie – większe rozmiary osiągały wówczas tylko nieliczne konstrukcje stalowe. Hala ma 42 m wysokości, a nakrywająca ją kopuła 67 m średnicy. Maksymalna szerokość wnętrza Hali wynosi 95 metrów, a dostępna powierzchnia wynosi 14,0 tys. m². Prócz samej centralnej hali w budynku zaplanowano jeszcze 56 innych pomieszczeń wystawienniczych, obszerne okrążające główną salę kuluary, a całość obliczona była na 10 tysięcy osób.
Organy wielkie[edytuj]
W chwili wybudowania organy były największym instrumentem muzycznym na świecie. Instrument posiadał 200 rejestrów rozłożonych na 5 manuałów i pedał. W 1937 roku organy zostały rozbudowane do 222 rejestrów. W takim stanie trwały do 1945 roku. "W czasie wojny Hala Ludowa nie ucierpiała prawie w ogóle (były powybijane szyby w oknach), więc można sądzić, iż także organy zachowały się w całości. Jednak w czasach powojennych Hala ze względu na swą wielkość była obiektem odsuniętym na dalszy plan, jeśli chodzi o zabezpieczenie, remont, odbudowę. Drzwi do budynku stały otworem, każdy kto chciał mógł do niej wejść. Właśnie w tamtym czasie organy ucierpiały najbardziej. Prawdopodobne jest, iż do dewastacji instrumentu przyczynili się nawet mistrzowie, budowniczowie organów wynosząc z hali piszczałki"[4]. Faktem jest, że zniknęły wszystkie piszczałki głosów językowych.
W latach 1950-1952 firma Biernackiego zainstalowała organy w Archikatedrze Wrocławskiej, uzupełniając ubytki w dyspozycji piszczałkami z innego instrumentu firmy Sauer, z wrocławskiego kościoła im. Gustava Adolfa. Do czasów dzisiejszych przetrwał w całości stół gry (przygotowany pod 222 rejestry).
Przed II wojną światową Hala, prócz wystaw i przedsięwzięć na mniejszą skalę, kilkakrotnie jeszcze była miejscem wielkich masowych imprez, w tym między innymi publicznych wystąpień najważniejszych funkcjonariuszy NSDAP zAdolfem Hitlerem na czele.
Po 1945 r.[edytuj]
Hala przetrwała II wojnę światową bez poważniejszych uszkodzeń, lecz uszkodzeniu uległy organy. Tereny wystawowe wokół Hali oraz ją samą po raz pierwszy po wojnie wykorzystano na większą skalę od lipca do września 1948 na Wystawie Ziem Odzyskanych i podczas towarzyszącego jej (25-28 sierpnia) Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju. W czasach PRL nie przeprowadzono w Hali żadnych poważniejszych prac, które w istotny sposób zmieniłyby jej charakter. Oprócz skucia z filarówhitlerowskich "gap", położenia betonowej posadzki w kuluarach, instalacji centralnego ogrzewania (do tej pory Hala nie była w ogóle ogrzewana), instalacji nagłośnienia i innych podobnych – stosunkowo mało znaczących – prac remontowych lub adaptacyjnych nie wprowadzano w Hali żadnych zmian. Służyła jako miejsce koncertów (występował tu m.in. w latach 60. Marino Marini – m.in. z wykonaniem po polsku piosenki z tekstem Wandy Sieradzkiej "Nie płacz, kiedy odjadę"), imprez sportowych (m.in. XIII Mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn w 1963 – Polska zajęła wówczas II miejsce), w sali działało też największe w mieście kino("Gigant"). Jedynie kontekst urbanistyczny Hali zmienił się dość silnie, poprzez odcięcie południowej części terenów wystawowych (zostały przekazane Ogrodowi Zoologicznemu), a zwłaszcza poprzez ustawienie w 1948 na placu przedwejściowym Iglicy, która całkowicie zmieniła statyczny wyraz głównego wejścia Hali.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Iglica_(Wroc%C5%82aw)Iglica - charakterystyczny stalowy słup (maszt, wieża) wysokości 96 metrów (pierwotnie 106 metrów) ustawiony 3 lipca 1948 na terenach wystawowych koło Hali Stulecia (Ludowej) we Wrocławiu w związku z rozpoczynającą się tam wówczas "Wystawą Ziem Odzyskanych".
*********************************************
Wróciłam już i wyszukałam dla was i dla mnie to o czym piszą w Wikipedzie ciekawego o tym co mi przyszło w tak krótkim czasie zwiedzać we Wrocławiu.
Była przepiękna pogoda a dopiero wieczorem złapał nas deszcz. Z miasta niewiele widziałam (jedynie z okna samochodu) . Ale ja głównie pojechałam bo chciałam już zawsze zobaczyć na własne oczy ten sławny obiekt jakim jest ta budowla. A przy okazji również zobaczyłam ta iglicę o której wcześniej też nic nie wiedziałam.
No to teraz już wszyscy więcej wiemy co warto zobaczyć w naszym pięknym kraju a nie tylko chwalić to co maja w innych krajach. Szkoda że więcej czasu nie było bo zaraz obok jest wrocławskie Zoo ,z którego kiedyś tak pięknie opowiadali o swoich zwierzętach,- państwo Gucwińscy.