poniedziałek, 6 maja 2013

Znacie to, ten oto wyjątkowy moment, który zdarza się w życiu każdego,

Dziś tu u mnie o kryzysie wieku ,no powiedzmy że więcej niż średniego.

 Znacie to, ten oto wyjątkowy moment, który zdarza się w życiu każdego,


 kiedy dociera ,


 że nie jestem już taka świeża jak  mi się wydaje, 


ale nie chcę się do tego przyznać i rozpaczliwie szukam

 sposób na pokazanie sobie i wszystkim dookoła,

 że pomimo żę łupie mi w krzyżu, stać mnie jeszcze na

  ułańską fantazję.

 A potem ból w kościach. Niestety, takie zachowania

 mają niestety swoją cenę.

Za chwileczkę idę do Onkologii na zamówioną na 15 dziś wizytę.


 Mam dermatologiczny problem na prawej skroni 


 Już kilka lat temu dzięki wczesnemu usunięciu 

złośliwca, u niknęłam komplikacji.

 Dlatego choć może powiedzą że to nic nie jest, mam 

trochę pietra(-;


niedziela, 5 maja 2013

na wesoło - lektura na niedzielę

http://pl.wikiquote.org/wiki/S%C5%82awomir_Mro%C5%BCek

Popularyzacja, uproszczenia, skróty, digesta, kultura masowa – to coś bardzo śmiesznego i groźnego jednocześnie. Nie jestem reakcjonistą w tym sensie, że bynajmniej się nie łudzę, że można i trzeba czynnie temu przeciwdziałać. Nie chce mi się tłumaczyć czemu nie można. Nie można przeciwdziałać ewolucji gatunku. Chcę mieć tylko prawo do powiedzenia sobie, że bynajmniej ewolucja nie musi oznaczać lepszości.
Sławomir Mrożek



INWOKACJA

http://mickiewicz.kulturalna.com/a-7507.html





http://www.galeriaklasyki.pl/krajobrazy/17963-krajobraz-z-zamkiem-steen.html


Pan Tadeusz z przymrużeniem oka 


O czymże dumać na paryskim bruku?
Siędę, napiszę jaką rzecz do druku,
Niedługą wszakże, gdyż szkolne reformy
Nie preferują zbyt rozwlekłej formy.
Oto - na dowód - list najświeższej daty
Z podpisem Pani Minister Oświaty:
" - Panie Mickiewicz, ogromnie mię wzrusza
Epicki patos "Pana Tadeusza",
Nie mam też żadnych uwag co do treści,
Lecz w gabarytach szkolnych się nie mieści,
Bo polska młodzież, chociaż nader bystra,
Dźwigając nadmiar wiedzy w swych tornistrach
Nie zdąży nawet poznać Mistrza Jana
Dobraczyńskiego, cóż dopiero Pana?
Chcąc przeto zyskać u nas popyt szerszy,
Skróć każdą księgę gdzieś do ośmiu wierszy,
Piętnując przytem alkoholizm szlachty
I prozachodnie, niezdrowe konszachty..."
Do ośmiu wierszy... zabieg dość ponury...
Lecz mamże wypaść z ram literatury?
Nigdy! Doczekać muszę takiej chwili
By te komiksy pod strzechy trafili!

KSIĘGA I: Gospodarstwo
Cichy wieczór na Litwie, owczarz owce maca
A Tadeusz po studiach do domu powraca
Chce usprawnić rolnictwo, do pracy aż wzdycha
Ale Wojski natychmiast daje mu kielicha
Pod wpływem alkoholu Tadzio czując Wenę
Podrywa własną ciocię, starą Telimenę
A Asesor z Rejentem kłócą się przy wódce
Wreszcie wszyscy posnęli. Dalszy ciąg już wkrótce.

KSIĘGA II: Zamek
Pośród krat, baszt i różnych innych dupereli
Siedzi Hrabia po mieczu, pochwie i kądzieli
Zaś Gerwazy oparty na swym Scyzoryku
Opowiada mu serial o starym Stolniku
Co Jackowi Soplicy nie chciał dać swej córki
Więc tamten go - i słusznie - uwalił z dwururki
Hrabia pije z Gerwazym i zemstę przysięga
Zaś Woźny pędzi bimber. Tu kończy się księga.

KSIĘGA III: Umizgi
Wszyscy idą na grzyby. Wybucha panika
Bo krótkowzroczny Sędzia zeżarł sromotnika
Szczęściem kapitan Ryków co tam był akurat
Wrzasnął : "Wy jemu dajtie skorje dienaturat.
Na truciznu - trucizna." Sędzia chwycił flaszkę,
Ucałował odbitą na niej trupią czaszkę
Wypił, huknął jak wszystkie pułki artylerii
I wyzdrowiał. Niestety, koniec trzeciej serii.

KSIĘGA IV: Dyplomatyka i Łowy
Lud prosty w wiejskiej karczmie szykuje powstanie
Zaś Hrabia z Tadeuszem robią polowanie
Lecz że obaj pijani kiepsko im się wiedzie
I każdy zamiast jednego widzi dwa niedźwiedzie
Aż dopiero ksiądz Robak wybiegłszy zza krzaka
Wygrzmocił misia pałą jak Ryndszus Polaka
Pałą ? - zdziwił się Wojski - A gdzie ksiądz ją znalazł?
Dał mi ją przeor Kiszczak. Dalszy ciąg już zaraz.

KSIĘGA V: Kłótnia
Asesor pił Jarzębiak, Rejent ćpał Wiśniówkę
Jankiel z Woźnym Protazym chlali Pejsachówkę
Telimena Vistulę obciągała bratu
Gdy Klucznik wleciał z okrzykiem : Biorą do Senatu!
Zaraz tam pogonili wypluwając płuca
Płócienniczak, Gargamel, brat Glempa i Guca

                                                        ********************************

piątek, 3 maja 2013

Między nami - o narzekaniu

http://www.tojakobieta.pl/miedzy-nami-kobietami/jestem-beznadziejna-i-do-niczego.html




Bardzo częstym błędem jest to, że zostajemy porównywane od najmłodszych lat do innych osób. Nieraz przecież zdarzyło się, że usłyszeliśmy od rodziców, „bo twoja siostra jest zdolniejsza, lepiej się uczy, bardziej dba o porządek, pomaga w domu, a ty nie.” Podobnie postępują niekiedy nauczyciele w szkołach i przełożeni w pracy. Wyrabiają tym samym w nas przekonanie, że by zyskać uznanie, trzeba nie być gorszą. Trwamy w nim zatem i każde, nawet małe niepowodzenie traktujemy jak największą porażkę, tracąc wiarę w siebie i swoje możliwości. 
Nie ma sensu patrzeć zazdrosnym okiem na innych, że mają lepiej, bo przecież tego nie możemy wiedzieć, czy absolutnie wszystko układa się po ich myśli. Każdy zmaga się ze swoimi przeciwnościami losu. To, że gdy idziesz z wizytą do sąsiadki i zastajesz pięknie posprzątany dom i uśmiechniętych gospodarzy nie oznacza wcale, że gdy zamkną się za tobą drzwi, nadal będzie panowała tam idylla. 
Naucz się doceniać drobnostki, bo jeśli uda Ci się znaleźć zadowolenie z małych rzeczy, te trudniejsze przyjdą później z większą łatwością. I nigdy nie myśl o sobie, że jesteś do niczego, bo to nieprawda. Odszukaj w sobie to, co najlepsze, pokochaj samą siebie, a zobaczysz, że jesteś w stanie zawojować świat!
                                                     *********************************

3 Maja ,spotkania w miłym gronie,a my jak zawsze narzekamy. Na wszystko. Tu na blogach także. Mamy zresztą bardzo często rację bo np dzisiejsza pogoda to też jest powodem do narzekania. Pewnie poprawi się jak młodzież pójdzie w poniedziałek do szkoły a ludzie do pracy. Na emeryturze mamy lepiej chociaż pod tym względem bo w poniedziałek tez mamy wolny.

Znalazłam to powyżej -co częściowo wkleiłam dziś tu na blogu ,i tak sobie pomyślałam że faktycznie już od najmłodszych lat potrzebna nie lada odporność (a nieliczni ją tylko pewnie mają) na to ciągłe porównywanie nas do innych. Moja mama w tym była,, dobra". Kiedy złościła się na mnie zawsze mnie porównywała ze swoją (przez nią moją mamę) okropnie nielubianą szwagierkę ,siostrę rodzoną mojego Taty. W szkole to miałam jednak większe szczęście. Ale w początkowym starcie w życie zawodowe już tak miło nie było.  Przeróżni ludzie ciągle mnie krytykowali , bo ja bardzo młodo startowałam, w wieku 15 lat, i pewnie wielu z nich miało swoje wielkie racje, jednak sposób ,w jaki to robili ,nie służył mi w podnoszeniu mojego przecież jeszcze bardzo młodego Ego. Oj narobili mi tych kompleksów, że prawie przepraszałam że żyję he he.

Ale potem z biegiem dalszych moich lat ,nauczyłam się,-spotykając zresztą na mojej łące życia, prócz mnie ,wielu o wiele gorszych baranów, i już nie czułam się wśród nich tą najgorszą owcą, a nawet wręcz przeciwnie  Zaczęłam także  rozumieć na czym ta cała gra z łokciami polega. A ja nie miałam zamiaru dawać się wypchać z tej brutalnej gry. Zaczęłam dostrzegać przez to moje własne zalety.No i od tego czasu do dziś, cenię innych i owszem i to bardzo,ale przede wszystkim znam też już teraz nareszcie swoją wartość, i siebie cenię  najbardziej. Świat jakoś w ten sposób nie zawojowałam. Ale, co najważniejsze, znalazłam w nim dla siebie swoje miejsce. Miłego świętowania wszystkim zaglądającym życzę
                                                                   



czwartek, 2 maja 2013

antycholesterolowe szaleństwo jest największą mistyfikacją stulecia.- prawda to czy fałsz


Renia pisze:
Potwierdza to w swojej książce prof. Hartenbach…

http://www.gandalf.com.pl/a/hartenbach-walter-prof-dr-hab-med/
Wywiad z profesorem…
„Dla wielu lekarzy istotne znaczenie ma fakt, że leki obniżające stężenie
cholesterolu pozwalają leczonego nimi chorego uczynić „regularnym pacjentem, na długie lata” – twierdzi Hartenbach. Tymczasem prawda jest taka, że poziomu cholesterolu we krwi nie da się na dłuższą metę obniżyć!
Ani przy pomocy odpowiedniej diety, ani leków, gdyż zawsze wraca on do swojej wartości wyjściowej – twierdzi Hartenbach.
Według niemieckiego naukowca światowy przemysł farmaceutyczny naciska na naukowców i lekarzy, a ci zaniżają prawidłową normę zawartości cholesterolu we krwi do 200 mg/dl.
- Na całym świecie przyjmuje się, że średnia wartość stężenia cholesterolu dla osoby dorosłej wynosi 250 mg/dl – mówi dr Adam Gąsiorowski.
Stężenie cholesterolu jest zależne od obciążenia organizmu. U niektórych osób może wynosić od 300 mg/dl do 350 mg/dl i jest korzystną oznaką wzmożonej witalności organizmu. A nie znakiem choroby.
Cholesterol nie jest śmiertelną trucizną, jak wmawiają nam media – uważa profesor Hartenbach. Jest lipidem niezbędnym do życia. Znajduje się we wszystkich komórkach, wpływa na wiele funkcji życiowych.
Co ma cholesterol do raka?
Według Waltera Hartenbacha cholesterol jest podstawowym składnikiem wszystkich komórek ludzkiego ciała.
Lekarze z kliniki uniwersyteckiej w Monachium ustalili, że wszyscy chorzy z nowotworami mieli bardzo niski poziom cholesterolu we krwi!
- Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi zakłóca całą przemianę materii – dodaje Hartenbach.
Szkodliwe leki na obniżenie cholesterolu
Zdaniem niemieckiego naukowca podawanie chemicznych leków obniżających poziom cholesterolu jest całkowicie bezcelowe, często szkodliwe. W pewnych wypadkach może stanowić zagrożenie życia. Tak było w przypadku leku Lipobay, obniżającego poziom cholesterolu we krwi. Wycofano go z obrotu po doniesieniach, że po jego przyjmowaniu zmarło w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt osób.
Antycholesterolowe szaleństwo
Poziom cholesterolu nie zależy od tego, co i jak jemy. Zależy od wątroby, która produkuje go tyle, ile w danej chwili organizm potrzebuje. Mało tego. W trakcie obciążenia organizmu poziom cholesterolu we krwi może wzrosnąć do wartości 400 mg/dl.
„Ustalenie wartości cholesterolu na poziomie 200 mg/dl, co skutecznie forsuje przemysł farmaceutyczny, oznaczałoby, że wszyscy dorośli na tej ziemi są chorzy”; – czytamy w książce „Mity o cholesterolu”.
Według Waltera Hartenbacha antycholesterolowe szaleństwo jest największą mistyfikacją stulecia. Sprytnie przygotowaną i prowadzoną przez przemysł farmaceutyczny, niektórych lekarzy i producentów margaryny.
Jeżeli przy pomocy zaniżonych norm na poziom cholesterolu wmówi się 80 % dorosłych ludzi, że powinni brać leki na obniżenie cholesterolu – zyski „mafii cholesterolowej”; idą w miliardy. A tymczasem górna wartość graniczna poziomu cholesterolu dla osoby w wieku 40-59 lat wynosi 350 mg/dl

                                                                       ************************
http://vanilina.wrzuta.pl/audio/1cqVDJVD6kv/zaba_-_jan_brzechwa

Ach to nasze zdrowie. I bądź tu człowieku mądry. Leczą nas, zapisują tabletki które szarpią nas po kieszeniach, a potem zamiast nam pomóc-szkodzą?

 Moje problemy ze stawami podobno są skutkiem za dużej ilości zwierzęcego białka. Moja przyjaciółka przyniosła mi wczoraj całą książkę na ten temat i propozycje żywienia, które dla mnie są tak bardzo drastyczne -bo eleminują wszystko co zwierzęce prócz masła, i wszelkie mąki prócz takiej  bardzo drogiej mąki jaglanej. 

Podobno jej znajomy wyleczył w ten sposób swoje zwyrodnienia stawów, i polepszył wyraźnie swoje samopoczucie i sprawność fizyczną. (wiekowy 80 letni starszy pan)

Tonący łapie się brzytwy-jak to przysłowie mówi, a ja może nawet zmienię wobec tego mój jadłospis, ale nie aż tak drastycznie. 

Na zewnątrz dziś pogoda deszczowa, narazie dokończę tu dziś moją jedyną w ciągu całego dnia kawę.

 A jest ona zabroniona, szczególnie że z mlekiem krowim. Ale jak na razie pozostanie w moim codziennym rytuale  żywieniowym. 

 Natomiast dziś będzie to dzień bezbiałkowy. Wczoraj  nie był. I tak zrobię naprzemiennie co drugi dzień.

Pożyjemy i zobaczymy jak i co powiedzą na to moje stawy . Szczególnie te biodrowe. 

 Ale przyznaję że stosuje tak  już od kilku dni, i muszę ze satysfakcją przyznać, że już moje stawy w biodrach nie takie sztywne. he he.



 Cud albo rzeczywiście  błyskawiczne skutki nowego podejścia do jedzenia.

 Miłego dnia życzę zaglądającym

wtorek, 30 kwietnia 2013

Moje miejsce na tej ziemi w maju 2013

 




Posted by Picasa


Zdjęcia dziś robiłam z moją komórką i jak widać przyroda i pani wiosna nie próżnowała w odróżnieniu do właścicielki tego ogrodu. Prawdę powiedziawszy jeszcze tu palcem nie kiwnęłam ,a to nie ze względu na moje lenistwo, a przez tą wstrętną tegoroczną dłuuugą chorobę. Nie potrafiłabym się jeszcze schylać . Pomiędzy tulipanami widać chwasty. Ale przyjdzie i na nich kryska,a teraz niech się cieszą jeszcze wiosną  . Zresztą aż tak mi nie przeszkadzają. Trawnik także jeszcze nie skoszony, ale to robię tak rokrocznie, bo lubię kiedy na nim zakwitną te ślicznie kwitnące nasze stokrotki i żółciutkie mlecze. Denerwują mnie te wiecznie terkoczące kosiarki u sąsiadów. U nich wygolone trawniki ,ale za to u mnie  latają kolorowe prześliczne motyle.

sobota, 27 kwietnia 2013

chcę dziś podziękować.bo dzięki Wam mam lepsze public relations!






Liebster blog to wyróżnienie otrzymywane od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również nominuje 11 osób (informuje je o tym na ich blogu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie. 

Otrzymałam już trochę temu to wyróżnienie, ale na pytania nie chciało mi się odpowiadać ,i tu moje wielkie Pardon. 

Ale ponieważ wszyscy lubimy wyróżnienie to postanowiłam w związku z moją pięcioletnią pisaniną na moim onetowym blogu ,rozdawać kilku moim komentatorom blogowym to wyróżnienie.
Najdłużej tu ze mną i to od samego początku jest An-ula, i Majka która teraz jest Laura . Mam ich adresy w moich linkach i im dziś dedykuje to miłe wyróżnienie, oszczędzając im to kłopotliwe odpowiadanie na tyle osobistych pytań.Nawet nie wiecie jak mi miło że przez te wszystkie lata niezmiennie jesteście tu u mnie w dobrych i czasem i w tych nie najlepszych moich dniach.
Serdecznie Wam kochane koleżanki blogowe za to chcę dziś podziękować.

                        **************





bęc bęc sypią się nagrody. A ostatnia jest od Zołzy 


 http://domek-z-kominkiem.blogspot.com/  

   Dziękuję ślicznie-;)))



Pójdę tu w ślady innych Blogerek  i nie będę tu nominować. Wyróżniam wszystkich których blogi są widoczne na moim pasku ,,Moja lista blogów". 
Kochani bardzo lubię i cenię Wasze blogi. Chętnie je odwiedzam :) i polecam :Uleczka


wzdycham i opowiadam tu

 z podziwem, jacy

 jesteście cudowni i fantastyczni -;))


Widzę że nic z tego nie wyjdzie i jak nie napisze kto ma sobie zabrać nagrodę to chętnych nie będzie. Więc zaczynam wyliczankę. Po wyróżnienie proszę  się zglosić Azalię, Klarkę, Kormorana ,axis, Judith, Zgagę, Ellę,A Klatera, Zagubioną, Stokrotkę, Anabell , JaGa  Jasna8,Morgana ,Mironq, Miśka,Rennata,Serpentynami, Obserwator i wszystkich innych których mam na moim pasku  w linkach obok.






https://www.studiumpr.pl:448/node/246


Sposób na kiepskie notowania w prasie

blogu, he he, 

mój dopisek

Szef wzywa szefa komórki PR w firmie: 

- Słuchaj - mówi - mamy kiepskie notowania w prasie, 

wymyśl coś.

 Ale ma być tanio, żeby wszystkie media o tym mówiły 

i żeby pracownicy tez byli zadowoleni. 


Facet chwilę się zastanawia... 


Mam - mówi po chwili - najlepiej by było,

 gdyby pan się powiesił:

 sznurek tani, wszystkie media napiszą, a i załoga się 

ucieszy...


                               **********

Szczur spotyka mysz
- Cześć mała.
- Cześć, co słychać?
- Wiesz, nieciekawie jak zwykle zresztą. Powiedz mi, jak to jest: ciebie ludzie nawet lubią, głaskają, kupują, karmią, a mnie jak widzą, to aż wrzeszczą z obrzydzenia.
- Kochany, to proste: ja mam lepsze public relations!
Jaka jest różnica między reklamą a public relations?
Taka sama, jak między dwoma facetami.
Pierwszy opowiada o sobie kobietom, że jest wspaniały, świetny, nie ma sobie równego jako kochanek
O drugim mówią z kolei kobiety: wszystkie jego znajome wzdychają i opowiadają sobie z podziwem, jaki jest cudowny, fantastyczny, chociaż trudno byłoby powiedzieć dlaczego.




piątek, 26 kwietnia 2013

Świetny pomysł te wiosenne nalewki i takie tam ble ble

Nalewka z pędów sosny

Nalewka z pędów sosny

http://kuchnia.wp.pl/fototematy/437/2/1/wiosenne-nalewki.html

Młode pędy sosny zbiera się na przełomie kwietnia i maja. Zebrane pędy (około dwa litry) kroimy i układamy w dużym słoju warstwami, przesypując je cukrem według proporcji: centymetrowa warstwa pędów na centymetr cukru. Słoik obwiązujemy gazą i odstawiamy w ciepłe, słoneczne miejsce na dwa tygodnie. W tym czasie pędy puszczą sok. Następnie filtrujemy i odlewamy sok z pędów. Na około litr soku dodajemy po 0,5 l spirytusu i wody. Mieszamy, zamykamy szczelnie słoik i odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce na sześć miesięcy. Nalewka z młodych pędów sosny jest świetna na przeziębienie, zwłaszcza przy nieżytach górnych dróg oddechowych. Działa przeciwbakteryjnie i wykrztuśnie.




Nalewka z kwiatów czarnego bzu

Nalewka z kwiatów czarnego bzu

Czarny bez to krzew rosnący w wilgotnych miejscach, na brzegach lasów, w ogrodach i nad rzekami. Kwitnie w maju i czerwcu. Z kwiatów czarnego bzu można zrobić nalewkę oczyszczającą organizm, działającą napotnie i moczopędnie. Taka nalewka uśmierza gorączkę, czyści krew, pomaga w przewlekłych zaparciach. Potrzebujemy ok. 50 kwiatów czarnego bzu, litr wody, 0,7 l wódki, 0,5 kg cukru i 2 cytryny. Wykonanie: przed przygotowaniem kwiaty dokładnie myjemy i suszymy. W rondlu zagotowujemy syrop z wody i cukru. Sparzoną cytrynę kroimy w cienkie plasterki. Kwiaty i pokrojoną cytrynę układamy warstwami (naprzemiennie) w słoju. Zalewamy gorącym syropem cukrowym i odstawiamy do ostygnięcia w nasłonecznione miejsce. Czekamy tydzień; dwa razy dziennie mieszamy syrop wyparzoną łyżką. Po tym czasie syrop należy przefiltrować. Do otrzymanego płynu dodajemy wódkę i mieszamy. Przelewamy do butelek i trzymamy w suchym oraz chłodnym miejscu. Tę nalewkę można spożywać właściwie od razu.



******************
Przebudziłam się i tak jak to często robię wchodzę do neta i szperam co tu ciekawego można poczytać. I jak wam się pomysł z tymi nalewkami podoba. Mam w ogrodzie sosny. To sobie taka nalewkę zrobię. No nie z takiej znów ilości ale w małym słoju litrowym nazbieram pędy i zobaczę co z tego wyjdzie.

Piękna dziś pogoda przed chwilką powiesiłam pranie na balkonie tu na piętrze ,bo mam tu na górze w łazience pralkę . W niedzielę jest tu u nas odpust parafialny. Ale ja nikogo nie zapraszam. Moje zdrowie już nie na takie rodzinne spotkania u siebie. Szkoda bo chętnie bym tu u siebie wszystkich gościła. Mój starszy wnuk Dawid wczoraj obronił studia inżyniera. No to musiałam się jednak tym pochwalić he he. 

Jeszcze szybciutko dopiszę że już jestem teraz(godz, 12) po szybkim i smacznym obiedzie piątkowym, bo sobie na grubszych oczkach mojej tarki utarłam dwa spore kartofle, do tego jajko ,maka, sól i trochę cukru, i na patelni z olejem i odrobinką masła usmażyłam placuszki ziemniaczane. Teraz mam juz czas na leżak .Miłego dnia zaglądającym tu do mnie

Archiwum bloga