piątek, 3 maja 2013

Między nami - o narzekaniu

http://www.tojakobieta.pl/miedzy-nami-kobietami/jestem-beznadziejna-i-do-niczego.html




Bardzo częstym błędem jest to, że zostajemy porównywane od najmłodszych lat do innych osób. Nieraz przecież zdarzyło się, że usłyszeliśmy od rodziców, „bo twoja siostra jest zdolniejsza, lepiej się uczy, bardziej dba o porządek, pomaga w domu, a ty nie.” Podobnie postępują niekiedy nauczyciele w szkołach i przełożeni w pracy. Wyrabiają tym samym w nas przekonanie, że by zyskać uznanie, trzeba nie być gorszą. Trwamy w nim zatem i każde, nawet małe niepowodzenie traktujemy jak największą porażkę, tracąc wiarę w siebie i swoje możliwości. 
Nie ma sensu patrzeć zazdrosnym okiem na innych, że mają lepiej, bo przecież tego nie możemy wiedzieć, czy absolutnie wszystko układa się po ich myśli. Każdy zmaga się ze swoimi przeciwnościami losu. To, że gdy idziesz z wizytą do sąsiadki i zastajesz pięknie posprzątany dom i uśmiechniętych gospodarzy nie oznacza wcale, że gdy zamkną się za tobą drzwi, nadal będzie panowała tam idylla. 
Naucz się doceniać drobnostki, bo jeśli uda Ci się znaleźć zadowolenie z małych rzeczy, te trudniejsze przyjdą później z większą łatwością. I nigdy nie myśl o sobie, że jesteś do niczego, bo to nieprawda. Odszukaj w sobie to, co najlepsze, pokochaj samą siebie, a zobaczysz, że jesteś w stanie zawojować świat!
                                                     *********************************

3 Maja ,spotkania w miłym gronie,a my jak zawsze narzekamy. Na wszystko. Tu na blogach także. Mamy zresztą bardzo często rację bo np dzisiejsza pogoda to też jest powodem do narzekania. Pewnie poprawi się jak młodzież pójdzie w poniedziałek do szkoły a ludzie do pracy. Na emeryturze mamy lepiej chociaż pod tym względem bo w poniedziałek tez mamy wolny.

Znalazłam to powyżej -co częściowo wkleiłam dziś tu na blogu ,i tak sobie pomyślałam że faktycznie już od najmłodszych lat potrzebna nie lada odporność (a nieliczni ją tylko pewnie mają) na to ciągłe porównywanie nas do innych. Moja mama w tym była,, dobra". Kiedy złościła się na mnie zawsze mnie porównywała ze swoją (przez nią moją mamę) okropnie nielubianą szwagierkę ,siostrę rodzoną mojego Taty. W szkole to miałam jednak większe szczęście. Ale w początkowym starcie w życie zawodowe już tak miło nie było.  Przeróżni ludzie ciągle mnie krytykowali , bo ja bardzo młodo startowałam, w wieku 15 lat, i pewnie wielu z nich miało swoje wielkie racje, jednak sposób ,w jaki to robili ,nie służył mi w podnoszeniu mojego przecież jeszcze bardzo młodego Ego. Oj narobili mi tych kompleksów, że prawie przepraszałam że żyję he he.

Ale potem z biegiem dalszych moich lat ,nauczyłam się,-spotykając zresztą na mojej łące życia, prócz mnie ,wielu o wiele gorszych baranów, i już nie czułam się wśród nich tą najgorszą owcą, a nawet wręcz przeciwnie  Zaczęłam także  rozumieć na czym ta cała gra z łokciami polega. A ja nie miałam zamiaru dawać się wypchać z tej brutalnej gry. Zaczęłam dostrzegać przez to moje własne zalety.No i od tego czasu do dziś, cenię innych i owszem i to bardzo,ale przede wszystkim znam też już teraz nareszcie swoją wartość, i siebie cenię  najbardziej. Świat jakoś w ten sposób nie zawojowałam. Ale, co najważniejsze, znalazłam w nim dla siebie swoje miejsce. Miłego świętowania wszystkim zaglądającym życzę
                                                                   



28 komentarzy:

  1. Ulka witam deszczowo, ale w maju deszcz i chłód wskazany :-))
    Uśmiechnęłam się czytając ten post, bo ja miałam podobnie. Krytykowano mnie w domu i porównywano do babci - matki mojego taty. Oj przeszłam wiele, z każdej strony szturchańce, ale to wszystko mnie tak zahartowało, że mało co mnie dziś złamie ;-) W wieku 20. lat wrzucono mnie na głęboką wodę i zostałam dyrektorką przedzszkola, a miałam za sobą dopiero rok studium. Dałam radę, a gdy odchodziłam dzieci i rodzice mieli łzy w oczach...
    Coś w tym jest, że co nie zabije to wzmocni ;-) Wiwat 3 Maj Uleczko- świętujmy- Adela

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś mój dzień z dozwolonym przez ze mnie białkiem, i miałam juz mój świąteczny ale piątkowy jednak obiad ,bo frytki i paluszki rybne+ szklaneczka piwa. Ale teraz to mi się oczy zamykają i pewnie wskoczę do łóżka, bo mam całkiem zimne nogi.Ja szkoły kończyłam w systemie wieczorowym. Mogłam na dziennych ale przyjaciółka poszła do pracy, to ja także chciałam.Młodość durna -wiadomo.Było minęło pozostały wspomnienia.Ech idę spać ,ta pogoda ciągnie mnie do łóżka he he. Buziaki świąteczne Adela-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja przeleżałam dziś cale popołudnie ,licha ta pogoda ,no ale dla mnie jutro krótki dzien pracy i znowu niedziela

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj zatem po pobudce, bo ja także dopiero wstałam. Nawet poszłam ogrzewanie włączyć bo mi się moje koty nawet wciskają do mieszkania jak tak leje Kawę sobie zrobię i telewizję pooglądam tu u mnie samotnie. Pozdrawiam Bogusiu-;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde nic ciekawego w tej telewizji nie ma ,też z popstrykałam kanałami ,ale mi się znudziło ,kawe wypiłam i kolejny dzień mija .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się już nie nudzę bo mam zalany dół domu. Zawołałam syna ,zobaczę co się da zrobić. Takie uroki jak się samej mieszka , i nikt dla mnie czasu nie ma to juz 2 lata mam bo źle zrobiony odpływ. Młodszy syn tą fuszerkę zrobił, wie o tym ale jakoś zawsze zwlekał z naprawą może tym razem to naprawi(-;

      Usuń
  6. Ula, rodzice popełniają niewybaczalny błąd, porównując jedno dziecko do drugiego,wytykając jego niedoskonałości, chwaląc drugie. Chcą w ten sposób wzbudzić motywację do poprawy, a efekt jest druzgocący dla tego dziecka. Poapda w kompleksy, z których trudno się jest wygrzebać. Ja miałam w domu kołomyję, bo dla mamy, babci, dziadka byłam gwizadeczką, a ojciec bez przerwy mnie krytykował, nawet jak już byłam dorosła. Dopiero jak skończyłam studia i po krótkim czasie zostałam dyrektorką, to przestał, a nawet był dumny ze mnie. Z tą róznicą, ze ja sobie nic nie robiłam z krytyki taty. On gadał swoje, a ja i tak robiłam po swojemu. Nie miałam o to zalu, bo w jego mniemaniu chciał dobrze. Dbał o dom, o mamę, dzieci, więc i przytyki mu wybaczaliśmy. Taki miał charakter i widocznie tak go nauczono w domu rodzinnym. Gdyby były szkoły dla rodziców, to może byłoby lepiej. Żeby być dobrym kucharzem, czy nawet kierowcą, trzeba skończyć szkołę albo kurs, a dzieci rodzi się bez żadnego przygotowania i stąd wiele błędów wychowawczych, wiedza jest potrzebna, bo sama miłość nie wystarczy.
    Pozdrawiam między deszczem.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja z moim zalanym dołem domu. (-;Jak dziecko ma łokcie to sobie i w domu a potem w życiu jakoś poradzi. Masz rację że rodzic popełnia zupełnie niechcący błędy które dla mniej odpornego i wrażliwego dziecka mogą mieć fatalne skutki dla rozwoju jego osobowości. W ogóle, to teraz jest także niedobrze bo się dzieciom wmawia że są genialne a potem od życia oczekują że im gwiazdki same spadną do koszyka. W PRLu wbrew pozorom także trzeba było walczyć . Samo nic się nie zrobiło jak się niektórym teraz wydaje. Pozdrawiam Azali-;))

    OdpowiedzUsuń
  8. - no tak, najtrudniej pokochać siebie... z tym mam wielki problem... może dlatego ten mój niby blog... myślę, że tym razem to będzie dobry kierunek... mam przecież WAS...a z narzekaniem?..staram się , ale niektórzy twierdzą, że i tak ze mnie MARUDNA BABA..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alik wieczorową juz porą. Nie wiem dlaczego ludzie nas ciągle chcą po swojemu zaszufladkować. Mamy pasować do ich wyobrażeń o nas. Zauważyłaś to u siebie też?Szczególnie moi najbliżsi chcieliby bym była taka jak oni sobie życzą , a nie zawsze taka jestem. Ale również vice versa. Ach to życie wcale nie jest łatwe he he.. no to już sobie narzekam . Pa .

      Usuń
    2. -- wiesz, ale jak sobie tak troszeczkę ponarzekamy.... no tak ociupinkę.... to jakoś lżej.... spokojnej nocki..

      Usuń
    3. Masz rację! Dobranoc-;))

      Usuń
  9. Bardzo ważną rzeczą jest nabrać poczucia wartości. W moim rodzinnym domu wychowywano nas bez zachwalania, mama dbała, abyśmy nie mieli przewrócone w głowie. Niewielkie miasto, ojciec na stanowisku, mama trzeźwo myśląca dość krótko nas trzymała. Ale też nie dawała za wzór nikogo, kochała nas i akceptowała. Gdy już byłam całkiem dorosła, parę razy wspomniała, że w porówaniu ze starszą siostrą, dawałam jej zdrowo do wiwatu. Siostra - ułożona, grzeczna, ja chąca swoje przeforsować nie łatwo ustępowałam. Byłam uparta i krnąbrna. W życiu dorosłym też nie zawsze przytakiwałam. Mam dość silny charakter, wiem, czego chcę. Nie znoszę krętactwa i bylejakości, natomiast zawsze mozna mnie kupić szczerością i dobrocią. Pokochałam siebie dawno temu, zgadzam się z autorką tekstu: żyjmy bez kompleksów, nie wszystko złoto, co się świeci. Pozdrawiam, Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po wojnie zabrakło mojego Ojca. Ciężkie czasy dla wdów które same musiały pracować na utrzymanie rodziny. W takich niepełnych rodzinach wychowanie dzieci nie jest proste.Ale czy życie w ogóle jest proste? Tak u nas dziś lało że znów miałam dół domu częściowo wodą zalany. Ale juz nie będę więcej narzekać. Jestem już czasem bardzo wszystkim zmęczona. Uściski serdeczne Aniu-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. ... trzeba sie ciagle z czyms zmagac, co nie oznacza, ze trzeba narzekac i porownywac sie do kogokolwiek...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma takiej opcji ,że niby możemy żyć bez porównywania się z innymi bo ,,zwierzętami" stadnymi przecież jesteśmy Judith kochana, ale zawsze to porównanie jest ważne od kogo i jak pochodzi i czy nie jest dla nas krzywdzące. Pozdrawiam serdecznie-;))

      Usuń
  12. Tak, narzekamy i narzekamy. Zamiast cieszyć się, że ciut popada bo przynajmniej kwiatki na balkonie deszcz podleje i nie będzie trzeba latać z konewką. OPTYMIZMU ŻYCZĘ WSZYSTKIM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby ci dom zalało to nie narzekałabyś he he. Pewnie że deszcz dla przyrody potrzebny. Uściski serdeczne

      Usuń
  13. Moja Mama, która była najlepszą Mamą na świecie też jednak popelniała błędy i zawsze mnie porównywała do starszej siostry. I w tych porównaniach zawsze wypadałam gorzej. Byłam brzydsza, głupsza, gorsza. Po wielu latach zrozumiałam, że nieprawidłowo odbierałam Jej słowa. Bo tak naprawdę to mnie kochała i ceniła bardziej. Ale z jakichś powodów nie chciała mi tego mówić wprost.
    Ludzie nie zawsze mówią, to co chcieliby powiedzieć.
    Uleczko, dziękuję za wyróżnienie, jest dla mnie bardzo ważne.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się Stokrotko że przyjęłaś wyróżnienie i tylko o to mi przecież chodziło, a co potem się z tym robi to juz decyduje wyróżniony. Kobiety po wojnie nie miały łatwe życie pozbawione mężów trudno bardzo sobie radziły szczególnie z wychowaniem dzieci. Ale ja to teraz dopiero tak zobaczyłam bo wcześniej zachowanie wobec nas dzieci mojej matki nie rozumiałam Moje dzieci pewnie także widzą u mnie błędy wychowania. Bo kto je nie popełnia niech rzuci we mnie kamień he he. Pozdrawiam w pochmurną sobotę.-;))

      Usuń
  14. Często czytam,słyszę o rodzicach którzy albo krytykują swoje swoje dzieci albo nadmiernie chwalą.I to źle i tak niedobrze.Chciałabym poznać zdanie kogoś,kto jak ja,wychował się w zimnym,obojętnym domu,ogólnie mówiąc.Po 40-tce zdałam sobie sprawę,że o miłość zawsze walczę.Że za dużo było empatii,oddania za mało zdrowego egoizmu.No i obrywam od życia po łbie.Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Ano właśnie. Ten zdrowy egoizm jest w życiu bardzo potrzebny. I silne łokcie by się nie dawać wypychać silniejszym i bezwzględnym. To się już zaczyna w domu rodzinnym. Słabszy odpada już tam w rodzinie bo pozwala sobie wmówić że jest fajtłapą życiowym. Walczyć o czyjąś miłość nie ma sensu. Powodować że inni będą zabiegać o moją miłość to jest to hehe!! Pozdrawiam serdecznie Basiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uleczko,mimo wszystko wydaje mi się że jestem silną babą:)Na pewno nie w takim sensie,że nauczyłam się pchać z łokciami,ale że zawsze wstaję i idę dalej,że szanuję sama siebie,że nie chodzę z opuszczoną głową:)Asertywności nauczyłam się późno ale jednak,a że przy okazji są popioły i zgliszcza....takie życie.Pozdrawiam.Basia:)

      Usuń
  16. Najważniejsze jest w tym wszystkim ten szacunek do samej siebie, tak mi się wydaje i nie pozwolić się zrobić szmatą przez innych którzy czasem próbują to robić w perfidny i brutalny sposób. Samemu żreć albo przez innych być pożartym to jest życie. Kto się w tym w porę połapie wygra. Szczególnie ostatnio czasy coraz bardziej bezpardonowe. A pomyli się ten kto bezkrytycznie zaufa najbliższym ludziom , bo może skończyć jak ten zając którego wśród najlepszych przyjaciół psy zjedli. Pozdrawiam wzajemnie;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Uluniu :)
    Mnie mądrości uczą teraz moje dzieci, które inaczej postrzegają świat.
    Wychowywano nas dawniej surowiej, grzeczniej i nie do końca przygotowano dobrze na stres dnia dzisiejszego.
    Narzekanie, to cecha narodowa.
    Szacunek rozpoczynamy od siebie, po innych, do świata przyrody.
    Wiele w życiu przeszłam, umiałam się "podnieść" i iść nieźle dalej.
    Pozdrawiam najserdeczniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Bożenko kochana. Na ogół uczymy się współczesności od młodych (o ile się chce) bo i skąd. Jesteś jeszcze młoda masz rodzinę i męża tak jak i ja kiedyś to miałam teraz w moim wieku juz różnie bywa z tą nauką ludziom w moim wieku. Co niektórzy wysiadają i trudno im się dziwić bo to życie tera straszliwie pędzi szczególnie te osiągnięcia techniczne. Ty jesteś bardzo dzielną i mądrą kobietą. Dzieci mogą się cieszyć że taką matkę maja. Pozdrawiam serdecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uleczko ! powiem krótko,u mnie pierwsze skrzypce w dzieciństwie jak i do tej pory odgrywa brat,ale co tam ,że ma kasy ful nie zazdroszczę,bo kiedykolwiek bym potrzebowała pomocy to mogę na niego liczyć, choć jest mi bardzo ciężko brat na drugim krańcu Polski , nie potafię zrozumieć,że do Mamy dzwoni raz w miesiącu my na każde zawołanie i jeszcze zjebki,czyli zmycie głowy zimną wodą,że za słone,że za pieprzne,że mięsko wchodzi w ubytki,że po co tak dużo tego jest,że po co sos do gołąbków,przecież można okrasić skwareczkami i na nic zdają się moje argumenty,że niezdrowo...Odpuściłm i niech się dzieje wola nieba,mam tego wszystkiego po dziurki w nosie,popsioczę,ponarzekam,popłaczę i tak wracam do codziennych obowiązków.Kiedyś żyło się spokojnie,kiedyś żyło się dobrze...,ach szkoda wspomnień i łez.Wszystkiego co tylko sobie życzysz Uleczko dla Ciebie. *** alutka***

    OdpowiedzUsuń
  20. Stary schorowany człowiek to juz sam na siebie zły Alutko. Na pewno jest ci mama wdzięczna że się nią tak ofiarnie opiekujesz. Brat widocznie jak to chłop trochę inaczej czuje. To i tak dobrze że chociaż tyle dzwoni. Jest ci niełatwo ale to bardzo chwalebne z twojej strony. Dobra z ciebie córka tylko pozazdrościć twojej mamie takiej córki.Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga