http://smaker.pl/newsy-smak-swiezych-warzyw,1430646,a,.html
W mojej kuchni zresztą od zawsze królowały jarzyny. Bez nich u mnie raczej jedynie sporadycznie jest obiad.
Wczoraj miałam jednogarnkowy obiad z kalarepy na rosole wołowym z dodatkiem odrobiny wędzonego boczku i na zasmażce z mąki i masła ale bez kartofli. Pycha..
Dziś za to jedynie drugie danie
Groszek z marchewką, kartofelki piure, i gulasz wołowy..
Jak widać dogadzam sobie z jedzeniem a wagę mam pod kontrolą . Używam mniej tłuszczu i jem częściej ale mniejsze porcje.
Z tymi porcjami to mam czasem problem i dosłownie uciekam z kuchni jak jeszcze jedzenia pozostało w garnku a ja miałabym ochotę na repetę hehe. ale po 3 godzinach wracam do kuchni i zjem resztę z apetytem. tak wczoraj zrobiłam z tą kalarepa..
ach ,przecież nie darmo łakomstwo zaliczane jest do grzechów głównych...
Ale na szczęście waga dziś bez zmian , a pogoda na spacer też dziś piękna słoneczna..więc zmykam tu już, życzę zaglądającym miłego dnia-;)
Teraz jest 9 minut po czternastej i mam za sobą; umyte okno balkonowe w sypialni, spacer na cmentarz, by zobaczyć czy nie trzeba jeszcze coś posprzątać(bo liście i igły z drzew lecą ciągle jeszcze)pomimo że już było posprzątane, potem powrót do domu, mała przekąska, i dalej w rejs na zakupy tym razem autobusem do Lidla. Tak szczęśliwie trafiłam dziś że ledwie przyszłam na przystanek a juz autobus nadjechał. W powrotną stronę to samo. W domu szybko z obiadem się uporałam, a teraz mam wolne do wieczora, bo jednak wieczorem palę w kotłowni ale to i tak oszczędność opału przez to że w dzień temperatury jeszcze dodatnie, a i słonko przez okna mieszkanie ogrzewa..
Jak dobrze że miałam jeszcze czym poczęstować Pawełka(to mój 9 letni wnuczek) zjadł obiad z apetytem . Okazało się że synowa dziś pierwszy dzień pracuje po dłuższym okresie bezrobocia, a ja o tym dopiero od Pawła się dowiedziałam, ech... Telefon od jego Mamy i poleciał prędziutko do swojego domu. Ledwie herbatę dokończył w pośpiechu. Mam nadzieję że mu się nie oberwie że do mnie przyszedł..bez zgody Synowej...
Smak świeżych warzyw
Opinie na temat mrożonek są podzielone: niektórzy uważają je za szkodliwe i wykluczają z diety, dla innych są źródłem witamin w trakcie zimy i podstawą wartościowych dań obiadowych. Dziś, dzięki odkryciom naukowców, wiemy, że mrożonki są równie wartościowe jak świeże produkty, a niekiedy nawet zdrowsze.
Według naukowców z Hallam University w Sheffield mrożone warzywa i owoce mogą być zdrowsze niż świeże - dzieje się tak dlatego, że zamraża się świeżo zebrane warzywa, pełne witamin i substancji odżywczych. Natomiast owoce i warzywa które kupujemy w sklepach, zazwyczaj bywają zbierane nawet kilka tygodni wcześniej, następnie muszą zostać przetransportowane do miejsca przeznaczenia, gdzie często leżą w magazynach. W tym czasie mogą stracić część substancji odżywczych, i choć nadal są świeże, ich mrożone odpowiedniki są znacznie zdrowsze.
Do zupy i sałatek
Obecnie w sklepach możemy kupić wiele rodzajów mrożonek warzywnych i owocowych. Gotowe mieszanki do zup znacznie skracają czas ich przygotowywania, a dzięki pokrojonym warzywom możemy bez zbędnego nakładu sił przyrządzić pyszne sałatki majonezowe. W sklepowych zamrażarkach możemy też znaleźć gotowe dania warzywne z dodatkiem przypraw. Usmażone stanowią świetny dodatek do obiadu, a osoby na diecie mogą je udusić lub nawet obgotować na parze i zjeść z dodatkiem ryżu bądź kaszy jako samodzielny, niskokaloryczny posiłek. Zmielony mrożony szpinak, podsmażony z czosnkiem, świetnie nadaje się do nadziewania pierogów i pasztecików. Dzięki różnorodności mrożonek, każdy znajdzie coś dla siebie, a łatwość ich przyrządzania sprawi, że ugotowanie obiadu zajmie tylko kilka chwil.
Owocowe mrożonki
Dzięki mrożonym owocom, smakiem pierogów z truskawkami czy ciasta śliwkowego możemy cieszyć się również zimową porą. Mrożone owoce są świetną bazą deserów: musów, kremów, kisieli i budyniów. Mogą je również jeść osoby na diecie: zmiksowane z odrobiną słodziku świetnie smakują, są niskokaloryczne i zdrowe.
Samodzielne mrożenie
Owoce i warzywa możemy też zamrażać sami. Zasadniczo nie mrozimy warzyw liściastych: kapusty, sałaty czy cykorii, a także pomidorów czy ogórków, wszystkie inne warzywa nadają się do zamrażania. Wystarczy je oczyścić, pokroić na cząstki, krótko obgotować w wrzącej wodzie i kiedy wystygną, zapakować je do woreczków foliowych. O ile nie możemy zamrozić pomidorów, świetnie sprawdzi się zamrożony przecier pomidorowy lub ulubiony sos z pomidorów, ziół i przypraw. Możemy natomiast mrozić truskawki, wydrylowane wiśnie, przepołowione śliwki bez pestek i borówki. Wszystkie produkty pakujemy w woreczki lub opakowania plastikowe i oznaczamy datą dzięki której będziemy wiedzieć, kiedy je spożyć. Mrożonki warzywne gotujemy w wrzącej wodzie około 10-15 minut, możemy też ugotować je na parze lub usmażyć, doprawiając ulubionymi ziołami. Duży wybór mrożonek pozwala nam na tworzenie dowolnych kombinacji i szybkie przygotowywanie ulubionych dań.
Wykorzystano:
Heinz K. Gans, Przetwory mięsne, warzywne, owocowe, Klub Dla Ciebie, Warszawa 2005
*********************************************************************************************
Kiedy nie mam ochotę dłużej stać w kuchni to chętnie sięgam po mrożonki. Staram się je krótko gotować prawie al dente. W mojej kuchni zresztą od zawsze królowały jarzyny. Bez nich u mnie raczej jedynie sporadycznie jest obiad.
Wczoraj miałam jednogarnkowy obiad z kalarepy na rosole wołowym z dodatkiem odrobiny wędzonego boczku i na zasmażce z mąki i masła ale bez kartofli. Pycha..
Dziś za to jedynie drugie danie
Groszek z marchewką, kartofelki piure, i gulasz wołowy..
Jak widać dogadzam sobie z jedzeniem a wagę mam pod kontrolą . Używam mniej tłuszczu i jem częściej ale mniejsze porcje.
Z tymi porcjami to mam czasem problem i dosłownie uciekam z kuchni jak jeszcze jedzenia pozostało w garnku a ja miałabym ochotę na repetę hehe. ale po 3 godzinach wracam do kuchni i zjem resztę z apetytem. tak wczoraj zrobiłam z tą kalarepa..
ach ,przecież nie darmo łakomstwo zaliczane jest do grzechów głównych...
Ale na szczęście waga dziś bez zmian , a pogoda na spacer też dziś piękna słoneczna..więc zmykam tu już, życzę zaglądającym miłego dnia-;)
Teraz jest 9 minut po czternastej i mam za sobą; umyte okno balkonowe w sypialni, spacer na cmentarz, by zobaczyć czy nie trzeba jeszcze coś posprzątać(bo liście i igły z drzew lecą ciągle jeszcze)pomimo że już było posprzątane, potem powrót do domu, mała przekąska, i dalej w rejs na zakupy tym razem autobusem do Lidla. Tak szczęśliwie trafiłam dziś że ledwie przyszłam na przystanek a juz autobus nadjechał. W powrotną stronę to samo. W domu szybko z obiadem się uporałam, a teraz mam wolne do wieczora, bo jednak wieczorem palę w kotłowni ale to i tak oszczędność opału przez to że w dzień temperatury jeszcze dodatnie, a i słonko przez okna mieszkanie ogrzewa..
Jak dobrze że miałam jeszcze czym poczęstować Pawełka(to mój 9 letni wnuczek) zjadł obiad z apetytem . Okazało się że synowa dziś pierwszy dzień pracuje po dłuższym okresie bezrobocia, a ja o tym dopiero od Pawła się dowiedziałam, ech... Telefon od jego Mamy i poleciał prędziutko do swojego domu. Ledwie herbatę dokończył w pośpiechu. Mam nadzieję że mu się nie oberwie że do mnie przyszedł..bez zgody Synowej...
... lubię "zieleninę"... wcinam jak zwierzaczek ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że mieszkasz tak daleko zaprosiłabym na obiad bo wystarczyłoby za nas dwoje-;))) Pozdrawiam i zmykam na cmentarz. Juz okno balkonowe w sypialni zdążyłam wypucować....
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu nie jadam mięsa ani wędlin. Nie dla jakieś tam ideologii ale zwyczajnie mam problemy gastryczne. dzisiaj byłam u neurochirurga -wynik rezonansu kręgosłupa wyszedl kiepsko- i pan doktor powiedział jakkolwiek to śmiesznie zabrzmi, że mam broń Boże nie przytyć a nie jeść tłusto:) Zawsze byłam szczupła i mam nawet powiem niedowagę a nie nadwagę. Jak tłusto jak nie jem nic tłustego-ani masła ani mięsa... no mam jeść warzywa i owoce. No i staę się prawdziwym krolikiem już teraz zupełnie. Jem własnoręcznie mrożone własne owoce - robię koktaile mleczne z nimi, galaretki...a warzywa zwłaszcza te zielone jem póki co na surowo-kalafior, brokuły, sałaty...
OdpowiedzUsuńSzukaj Uleczko przepsiy na sałatki, surówki i będzimy zajadać ziomową porą zieleniną :) Ja robie chipsy z warzyw-ścinam drobno nożykiem marchewkę, sele, pieruszkę...
Chipsy z buraków i marchewki
4 niewielkie buraki
selery
pietruszka
4 marchewki
2 łyżki oleju
sól
dodatkowo:
papier do pieczenia
Pokroić bardzo cienko na plasterki np. obierakiem do warzyw lub krajalnicą. Przełożyć do miski, dodać olej, sól i dokładnie wymieszać. Na blasze do pieczenia rozłożyć arkusz papieru do pieczenia i ułożyć jedną warstwę warzyw. Blachy wstawić do piekarnika nagrzanego do 140 st. C z włączoną funkcją góra/dół/termoobieg i piec przy uchylonych drzwiczkach ok. 30 minut. Trzeba przy tym uważać, gdyż marchew piecze się nieco szybciej, niż buraki i łatwo o przypalenie. Chipsy twardnieją i stają się chrupiące dopiero po wyjęciu z piekarnika i przestygnięciu.
Znakomite do podgryzania :) Smacznego- Livia
Przetwory mleczne tak, ale samo mleko to raczej nie Livia. Podobno bardzo wskazany jest awokado.A w ogóle szkodliwy jest wszelki stres . A tego miałaś przecież aż zanadto, więc kręgosłup cierpi razem z Tobą. Znalazłam niezłą sałatkę..http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/ogorek/salatka_z_awokado_ogorkiem/przepis.html. Pozdrawiam serdecznie a za przepis serdecznie dziękuję. Wypróbuję na pewno-;)
UsuńJa też lubię warzywa i owoce, surowych jednak nie mogę zbyt dużo ze względu na mój sympatyczny refluks. Ale codziennie jadam 2 jabłka, parę oliwek z pomidorem no i warzywa duszone najczęściej. Mam też marynowaną przez siebie paprykę, świetna do kanapek w okresie jesień-zima. Zapewne wiesz, Uleczko,że papryka przetworzona zachowuje właściwości zdrowotne. Więc dbajmy o zdrowe menu, dla siebie przecież to robimy :) Buziaki ślę :)
OdpowiedzUsuńKupiłam dziś paprykę i cukinię i w planie mam leczo. Lubię, bo można podobnie jak z bigosem sobie poeksperymentować i wrzucać przeróżne resztki mięsa i wędlin. Oczywiście teraz uważam na to by było to wszystko jak najmniej kaloryczne.Buziaki wzajemne-;)
OdpowiedzUsuńGotowanej kalarepki nigdy nie próbowałam, najczęściej robię z niej surówkę, albo po prostu jemy na surowo, Małż lubi pogryzać do piwka. Warzyw za to jemy mnóstwo w każdej postaci!
OdpowiedzUsuńKiedy kroję te główki kalarepy, to także podgryzam na surowo. Bo na surowo też smakują. Ale my tu na śląsku gotujemy także liście ,nie tylko te główki.
OdpowiedzUsuń