poniedziałek, 24 grudnia 2012

To już pora na wigilię to już czas a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas a tu jeszcze ktoś ma przyjść bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.






To już Dziś





To już dziś Wigilia .

 Kliknijcie na tą piękną kolędę Preisnera.
 Dziękuję ślicznie wszystkim którzy złożyli mi piękne świąteczne życzenia,
Jeszcze raz dla WSZYSTKICH,



Opłatek wigilijny

Łamiąc się  starym obyczajem opłatkiem , życzę Wszystkim zaglądającym do mnie miłym  blogowym gościom, zdrowych i spokojnych rodzinnych świąt.

To już pora na wigilię to już czas

a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas

a tu jeszcze ktoś ma przyjść

bo przy stole wolne miejsce czeka dziś.

Gwiazdo Betlejemska prowadź go przez świat

żeby razem z nami przy tym stole siadł

prowadź go tu do nas z tych dalekich dróg

aby razem z nami kolędować mógł.

Daj mu światło, bo tak łatwo zmylić ślad

daj nadzieję, kiedy w oczy wieje wiatr,

strudzonemu, zmęczonemu pomóż iść,

bo samotny nikt nie może

zostać dziś.



niedziela, 23 grudnia 2012

Na myśl o Bożym Narodzeniu


ks. Jan Twardowski
Już wzdychał 
o tym jak naprawdę było
zaczął się modlić do świętej rewolucji w Betlejem
od której liczymy czas
kiedy znów zaczął merdać puszysty ogon tradycji
wprosiła się choinka za osiemdziesiąt złotych
elegancko ubrana
mlaskały kluski z makiem
kura po wigilii spieszyła na rosół
potem milczenie większe niż żal
i już na gwiazdkę stuprocentowy szalik przytulny jak kotka
żeby się nie ubierać za cienko
i nie kasłać za grubo
zdrzemnął się na dwóch fotelach

wydawało mu się że słowo ciałem się stało – i mieszkało poza nami
nawet usłyszał że za oknem przyszedł Pan Jezus
prosty jak kościół z jedną tylko malwą
obdarty ze śniegu i polskich kolęd
za wcześnie za późno nie w porę

nacisnął dzwonek, dzwonek był nieczynny


Rok 2006
Montreal
Późne popołudnie. Pani Basia biegnie do domu starców. Opiekuje się tam jako wolontariuszka chorymi i samotnymi. W Kanadzie mieszka już kilka lat, jest na socjalnym, mąż pracuje. Jest już spóźniona, po wyjściu z metra w biegu mija leżącego na ławce człowieka.
– Miał na sobie łachmany, kapucę na głowie. Takich na ulicach w Montrealu jest dużo. Przebiegłam przez pasy i nagle coś mnie tknęło: „Zaraz, Baśka – jakbym słyszała własne myśli – tak obojętnie obok człowieka leżącego na ulicy przechodzisz?” – opowiada Barbara Borkowska. – W torbie miałam soki i ciastka dla podopiecznych. Pomyślałam, że dam je temu człowiekowi, że powinnam zamienić z nim kilka słów.
Polka więc wraca. Podchodzi do ławki i zagaduje łamaną francuszczyzną: „Dzień dobry, jak się pan czuje? Mam kilka ciastek, chce pan?”. Leżący człowiek siada na ławce. Teraz widać jego twarz.
Pani Basia: – Była piękna. Zdziwiło mnie, że był bardzo młody. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Na co ja znowu, że te ciastka bym mu zostawiła. A on nadal się uśmiechał, nic nie mówił. Patrzył na mnie tak, jak patrzy na człowieka ktoś, kto bardzo kocha. W jego oczach był ocean miłości. Nie mogłam oderwać wzroku. Nie nalegałam już z ciastkami, pożegnałam się. Odeszłam kilka kroków. Nagle odwróciłam się, żeby raz jeszcze spojrzeć na żebraka. Na ławce nie było już nikogo. Zniknął. Zaczęłam płakać. Płakałam tak przez całą drogę do domu opieki. To były łzy szczęścia, bo wiedziałam, że to nie był zwykły bezdomny. Że spotkałam Jezusa.


List gończy

POSZUKIWANY JEZUS z Nazaretu !!!

Lat: 33
Wzrost: około 180 cm.
Cera: śniada
Włosy: długie
Broda 

Otacza się grupą 12 mężczyzn. Głosi wywrotowe hasła o szczęściu wiecznym. I o zaprowadzeniu królestwa pokoju i miłości. Widywany jest w towarzystwie oszustów, nierządnic i celników. Garną się do Niego rzesze chorych, opętanych i cierpiących, których uzdrawia i leczy.     Oszałamia wszystkich mocą swoich słów.

Jeśli Go spotkasz... idź Jego śladem !!!




Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.”

http://www.bilder-hochladen.net/files/itqm-9p-4000.gifEwangelia dnia dzisiejszego uczy nas posłuszeństwa i pokory, dając za wzór posłuszeństwo i pokorę, jaką Matka Zbawiciela okazuje w rozmowie z Aniołem informującym Ją o Jej zadaniu w Zbawieniu Świata. „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.” (Łk 1,31-33). Dalsze słowa Anioła „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.” (Mt 1,35) wyraźnie ukazują Trójcę Świętą.
Ewangelia na IV Niedzielę Adwentu objawia nam wiele prawd, które wprawdzie są znane, ale zasługują na głębsze zastanowienie się nad nimi. Pokora i posłuszeństwo Maryi wyrażone w słowach „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Mt 1,38) skłaniają do refleksji. Niech towarzyszy nam ona przez te ostatnie dni Adwentu.
A jutro już wigilia.  Tekst znalazłam w sieci. Miłej niedzieli zaglądającym

http://www.bilder-hochladen.net/files/itqm-9m-357a.gif

sobota, 22 grudnia 2012

Wszyscy bez wyjątku, jeśli chodzi o nasze światopoglądy, rzucanie słów, myśli ukryte, otrzymują za darmo to samo: Narodziny, Miłość w szerokim tego słowa znaczeniu, Cierpienie i Śmierć.

http://lavieestbelleijatez.blogspot.com/



Wszyscy bez wyjątku, jeśli chodzi o nasze światopoglądy, rzucanie słów, myśli ukryte, otrzymują za darmo to samo: 
Narodziny, Miłość w szerokim tego słowa znaczeniu, Cierpienie i Śmierć.

 A co z tymi Darami zrobimy i JAK je przeżyjemy  to już inny temat na posta, na życie...

 I co jest najważniejsze na tym świecie, który bez wątpienia pięknym jest?
 Miłość.
 To Ona ma tę niepowtarzalną moc odwracania biegu wydarzeń, przekształcania słabości w siłę.
Często uważa się, że życie ludzi chorych jest nie do przyjęcia.
 I jest to prawdą tylko wtedy, kiedy nie ma miłości.

 Kiedy się kocha jest kochanym, można znieść wszystko... i ból, i cierpienie, które przyszło nieproszone do naszego życia.

 Jednego nie doświadczysz w chorobie gdy kochasz i jesteś kochany: rozpaczy.

 I tej miłości Wam życzę na zabiegane dni przedświąteczne,

 abyście się nie wypalili  przez to bieganie po sklepach i nie stracili z oczu prawdy,

 że prezenty i cała reszta nie jest tak ważna, jak być z tymi którzy nas kochają i odwrotnie



Przeczytałam u naszej Judith ten piękny i ściskający serce post i nie moglam się oprzeć by go tu nam wszystkim zaglądającym dać do czytania i refleksji.


Adres do bloga tekstu http://lavieestbelleijatez.blogspot.com/


piątek, 21 grudnia 2012

Dziś wszystkiego po trochę








Dawne budynki wiejskie zazwyczaj nie osłonięte od wiatru ,stojące często pojedynczo w polu ,nie posiadające izolacji od zimna sienią ,szybko traciły ciepło przy otwieraniu drzwi wejściowych .Zacinający deszcz lub śnieg wpadały do sieni oziębiając ją .Pod koniec XIX wieku pojawiła się moda na dobudowywane przed wejściem werandy, nazywanej z niemiecka laubą .Początkowo przybudówka ta była wyłącznie z drzewa i dostawiana do starszych budynków drewnianych lub murowanych .Drewniane werandy posiadały dość bogate zdobienia przez profilowanie słupków podtrzymujących dwuspadowy daszek ,wzorzyste wycinanie oszalowanych desek oraz różnorodne układy dodatkowych listewek .Szkieletowa konstrukcja drewnianej lauby była prosta .Na czterech drewnianych słupkach umieszczano dwuspadowy dach kryty gontem, papą ,blachą lub dachówką .Ściany w dolnej partii były szalowane deskami ,w górnej obijane kratownicą z listew .Wejście do lauby było bez drzwi lub z furtką sztachetową pełniącą rolę drzwi .W okresie międzywojennym pojawiły się werandy murowane ,z oknami ,  przeszklonymi drzwiami Pierwotna rola laub ograniczała się do celów praktycznych- ochrona przed wiatrem ,zamaskowaniem sieni  oraz służyły do codziennych prac w okresie niepogody .W nowszym budownictwie lauby pełniły rolę dekoracyjną ,były miejscem odpoczynku ,pogawędek ,spotkań towarzyskich i sąsiedzkich w dni świąteczne .Murowane ,oszklone lauby w okresie zimy pełniły rolę spiżarek ,w  lecie służyły do suszenia odzieży .Obecnie lauba to zjawisko niezmiernie rzadkie .Już nie w każdej wsi można je spotkać .Trafiają się jedna , dwie na wieś.  Można przewidzieć ,że ich właścicielami są starsi ludzie . To bowiem    oni  podtrzymują tradycje .Kiedy odejdą , lauby znikną z naszego krajobrazu . A szkoda !

http://pomorze.naszemiasto.pl/galeria/opis/1207123,12-tradycyjnych-potraw-na-wigilijny-stol-przepisy,galeria,1905103,id,t,tm,zid.html#galeria-duze-zdjecie










Kapusta z grochem

Składniki:
pół kilograma kiszonej kapusty
ćwierć główki świeżej kapusty
30 dag grochu łuskanego
grzyby suszone


Przyrządzanie:
Groch moczymy przez około 10 godzin, grzyby przez 2–3 godziny, a następnie gotujemy je do miękkości osobno. W wywarze grzybowym gotujemy odciśniętą kapustę kiszoną, do której dodajemy sparzoną kapustę świeżą i dusimy, doprawiając solą, pieprzem, listkiem laurowym, zielem angielskim i odrobiną cukru. Dodajemy groch i grzyby oraz zeszkloną na maśle drobno posiekaną cebulę, całość dusimy oraz zagęszczamy podsmażaną na maśle mąką.


Ryba po grecku

Składniki:
filet z pangi, mintaja lub dorsza
keczup
marchew - pół kilo
korzeń pietruszki, cebula
sól, pieprz, cukier 
bulion na włoszczyźnie 
koncentrat pomidorowy - 1 opakowanie

Przyrządzanie:
Obierz warzywa i zetrzyj na tarce z dużymi oczkami. Cebulę pokrój w piórka. Podsmaż wszystkie warzywa w dużym garnku, na oleju. Następnie dodaj koncentrat pomidorowy. Smaż jeszcze około 10 minut, ciągle mieszając. Gdy będą już miękkie, dopraw je do smaku kostką bulionową.
Rybę w mące obsmaż na patelni, a następnie przykryj warzywami. Potrawa dobra na zimno i na ciepło.




Karp wigilijnySkładniki:1,5 kg karpia,2 jaja,5 łyżek mąki,6 łyżek drobno utartej bułki,1 cytryna,1/2 kostki masła lub margaryny,sól,biały pieprzPrzyrządzanie:Rybę należy oczyścić i podzielić na dzwonki, oprószyć solą i pieprzem, lekko skropić sokiem z cytryny
Fot. Polskapresse Archiwum
POLECANE
3/12
Karp wigilijny

Składniki:
1,5 kg karpia,
2 jaja,
5 łyżek mąki,
6 łyżek drobno utartej bułki,1 cytryna,
1/2 kostki masła lub margaryny,
sól,biały pieprz

Przyrządzanie:
Rybę należy oczyścić i podzielić na dzwonki, oprószyć solą i pieprzem, lekko skropić sokiem z cytryny. Panierować kolejno w mące, jajkach i bułce tartej. Rozgrzać masło lub margarynę i smażyć rybę na średnim ogniu, aż się zrumieni. Przełożyć z patelni do rondla. Rybę można usmażyć wcześniej, przed podaniem położyć na każdym kawałku odrobinę masła i wstawić na 15 minut do nagrzanego piekarnik












Magia świąt-Wigilia






Wieczerza wigilijna zawsze składała się z postnych prostych dań. Ich ilość bywała różna na przestrzeni dziejów. Obecnie przyjmuje się, że ma ich być 12. Tyle ile miesięcy w roku i ilu apostołów. Potrawy powinny składać się z płodów rolnych, leśnych i z wodnych. A więc na stole muszą znaleźć się ryby, mąka, kasza, grzyby, owoce, miód, orzechy. Gdyby czegoś zabrakło, zabraknie i w całym roku. Należy też spróbować każdej potrawy z tego samego powodu. Każdy element symbolizuje również konkretne wartości.
Wieczerza zaczyna się od dzielenia opłatkiem. Symbolem pokoju, jedności, zgodę a także dostatku chleba. Chleb z kolei oznacza początek i dobrobyt. Zboża są znakiem pomyślności i płodności. Ryby są ściśle związane z chrześcijaństwem. Mają przypominać o zmartwychwstaniu i nieśmiertelności duszy. Grzyby symbolizują świat duchowy. Groch i kapusta oznaczają siły natury i zdrowie, mak płodność a miód ma zjednywać przychylność sił nadprzyrodzonych. Orzechy i jabłka mają zapewnić zdrowie przez cały rok.
Niewątpliwie Wigilia to jedno z najpiękniejszych, najbardziej magicznych świąt. Buduje się szczególną bliskość. Łatwo o wzruszenia, emocje. Dobrze jest celebrować ten czas. W końcu czekamy na niego cały rok.



Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan nie-biosów obnażony;
ogień krzepnie, blask ciemnieje,
ma granice Nieskończony.
Wzgardzony - okryty chwałą,
śmiertelny - Król nad wiekami!
A Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami.
Cóż masz, niebo, nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
wszedł między lud ukochany,
dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
żeśmy byli winni sami.
A Słowo...
W nędznej szopie urodzony,
żłób mu za kolebkę dano!
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy, was to spotkało,
witać Go przed bogaczami!
A Słowo...
Potem i króle widziani
cisną się między prostotą,
niosąc dary Panu w dani:
mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
z wieśniaczymi ofiarami.
A Słowo...
Podnieś rękę, Boże Dziecię,
błogosław ojczyznę miłą,
w dobrych radach, w dobrym bycie
wspieraj jej siłę swą siłą,
dom nasz i majętność całą
i wszystkie wioski z miastami.
A Słowo...
                                        *************************



Cicha noc
Cicha noc, święta noc,
pokój niesie ludziom wszem,
a u żłóbka Panna Święta
czuwa sama uśmiechnięta
nad Dzieciątka snem.
Cicha noc, święta noc,
pastuszkowie od swych trzód
biegną wielce zadziwieni,
za anielskim głosem pieni,
gdzie się spełnił cud.
Cicha noc, święta noc,
narodzony Boży Syn,
Pan wielkiego majestatu
niesie dziś całemu światu
odkupienie win.
Cicha noc, święta noc,
jakiż w tobie dzisiaj cud,
w Betlejem Dziecina święta
wznosi w górę swe rączęta,
błogosławi lud.  


czwartek, 20 grudnia 2012

Pamiętam te ubogie powojenne wigilie,

http://czasnawnetrze.pl/mieszkanie-i-dom/inspirujace-wnetrza/12125-wiejska-chata-swiatecznie



Kiedy usłyszałam o zdjęciach mieszkań, pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie to “hura, byfyje! ! !” Około dwóch lat temu koleżanka z pracy relacjonowała po weekendzie, co robiła w sobotę. Padło też “myłam byfyj”. No właśnie. Ale… co to jest byfyj… Brzmi jak coś dużego i masywnego. To taki śląski kredens. Aha, no właśnie, taki duży biały jak na filmach i zdjęciach.  No właśnie taki.
Byfyj w Muzeum historii Katowic. To typowo śląski mebel, wciąż jeszcze całkiem popularny. Popularne jest także związane z tym meblem zdanie demonstrujące odmienność śląskiej godki od języka polskiego:
“We antryju na byfyju stoi szolka pełno tyju.”
Tekst i zdjęcie z sieci . Ale taki sam kredens stoi u mnie na dole  w pomieszczeniu gospodarczym w spadku po mojej teściowej.






A to teraz taka nowoczesna już kuchnia. Bardzo w moim guście. zdjęcie z Muratora




Wspominam tamte dawne wigilie


 Czy wiecie,że wieczerza dawno temu była jedzona u nas z jednej misy; do dziś niektóre rodziny jedzą w ten sposób makówki. „Żebyśmy byli zawsze w kupie” -mówią. To  podobno wzmacniało poczucie wspólnoty, , jakie dominowało podczas tej wieczerzy. Misę stawiano na opłatku – jeśli się przykleił do dna, to dobrze wróżyło. Są w dalekich Alpach jeszcze takie miejscowości gdzie tak się jada i obecnie jeszcze w ten wieczór. Oglądałam to na filmie dokumentalnym o starych obyczajach świątecznych w Europie. 
A prezenty u nas na Śląsku przynosiło od zawsze Dzieciątko -  co to prawdopodobnie było nawiązanie do Trzech Królów, którzy składali hołd w Betlejem i przynieśli Dzieciątku dary. Ale niezupełnie ,bo wprowadził to Marcin Luter, który nie chciał mieć w kosciele świętych i przegonił je z ich kościoła,i także w tym św. Mikolaja. I tak to tu u nas wraz z tymi obrzędami zachodnimi dotarł ten zwyczaj tu do nas z Zachodu Europy, podobnie zresztą jak choinka.
A wyglądało to tak:
Najpierw, zawsze po wieczerzy, choćby w bardzo skromny sposób, rodzice obdarowywali  swoje dzieci, a dopiero od nie tak dawna upominki zaczęli sobie robić dorośli.  Prezenty były w przeszłości o wiele skromniejsze, bez wielkich zbytków  -  Jakieś tam słodycze, w większości czapka i szalik własnej roboty,  albo wystrugany przez kogoś z domowników konik albo gałgankowa lalka. Zanim upowszechniła się choinka,  prezenty były kładzione na parapecie albo dziecko wykładało na nie głęboki talerz lub swoją czapkę.
Pamiętam te ubogie powojenne wigilie, kiedy pod choinką ,wielką radością był talerz z piernikami własnej produkcji mojej mamy, no i właśnie ta nowa czapka,rękawiczki i szalik.
A potem w kościele widać było, wszystkie dzieci w nowych czapkach.

                                                    ***********************
Jest teraz 14 godzina po południu i umyłam jednak to okno gigant. Tak ładnie jest na dworze i cały brud widać było bez tych firan ze nie wytrzymałam  Wczoraj już sobie gotowałam grochówkę to także już i po obiedzie jestem a teraz mi tu oczy kleją i spać mi się zachciewa  po tym jedzeniu i po tej robocie.Ale jak ja się cieszę że sterydy pomagają i już ręce sprawne do roboty.Wczoraj dostałam jeszcze sterydy do 8 stycznia. Kompletny brak talentu lenistwa jest u mnie w moich genach. Ale co się dziwić, kiedy wszystkie baby w mojej rodzinie własnie takie były. Muszę sobie kawę zrobić. Jeszcze tu powrócę. Jak widać ostatnio wpisy dokonuje przez niemal cały dzień. Skoro tu taka sama jestem przynajmniej mam tu moja rozrywkę no i jakiś kontakt pomiędzy ludzki, bo w realu jakoś nikt dla mnie czasu nie ma. Chyba że już awaryjnie. Ale ja to rozumiem bo to takie wariackie czasy, i trzeba to przyjąć już za normę.

                                                           *********************
17, 44. Firanka wisi okno wypucowane ,,prawie  na błysk" nie licząc tych kilka smug które za firana i tak nie za bardzo widać  Ale ważne że już okno mam z głowy. Salon z brudnym oknem i bez firan to nie mogło być. Dobrze że samej dałam rady. Czyli nie jest jeszcze ze mną tak źle. 

środa, 19 grudnia 2012

Swiąteczne pyszności znalazłam w sieci


Przepis na  pralinki
od cioci Malwinki:


Świąteczne Pyszności



namoczone w rumie rodzynki
(czyli napite, bo ciagnely cala noc),
zeby mialy swoja (zbawcza) moc,
mieszamy z migdalami
odartymi ze skory
(jak swiety Bartlomiej,widok ponury)
zlamanymi na pol
(jak serce odrzucone, przez niewierna zone)
podprazone na zloty kolor (co sie nie swieci)
bez tluszczu, bo to zdrajca LDL cholesterol!
Nastepnie wrzucamy te
grzeszna ciala (bo sie migdala)
do rozpuszczonej (jak niektore dzieci)
bialej lub czarnej (bo my nie rasisci)
czekolady.
Nieprzyzwoite (bo pijaczki)
rodzynki i migdaly (bo daly)
zastygaja tak sobie
na zawsze,
az pochloniete zostana
przez ludzka paszcze.

Wiersz z sieci Autorka Megi
*****
Sympatyczny i prosty do wykonania przepis tych pralinek.


**********************************************************************************************
To zdjęcia nie z tego roku . Niestety okno jeszcze nie wypucowane, firana wyprana 10 metrów czeka na zawieszenie. Ta śmieszna mała choinka czeka w schowku na odświeżenie i prysznic. Od kilku juz lat oszczędzam sobie robotę strojenia. Jest straszliwie brzydka. Ale w tym wlaśnie jej urok. he he


Archiwum bloga