sobota, 8 sierpnia 2015

Żar już wręcz kapał z nieba.

W pewnej popegeerowskiej wsi mieszkał stary Mateusz Kita.
 Pewnego letniego dnia siedział sobie przed domem i spoglądał na świat. Około południa żar lał już się z nieba niesamowity i Mateusz podjął decyzję. 
Wyjął ze skrzyni ostatnie pieniądze, które zostały mu z emerytury, poszedł do obory i odnalazł stary jeszcze przedwojenny, solidny kanister i poczłapał z tym wszystkim do gospody w oddalonym o trzy kilometry miasteczku.
 Tam kazał sobie nalać pełny kanister złotego, pysznego piwa, zapłacił ostatnimi pieniędzmi i mimo ciężaru i ogromnej spiekoty wesoło podreptał w stronę domu, myśląc już o tym jak wpuści kanister do studni a potem będzie popijał super schłodzone piweczko.

Gdy był już niedaleko chałupy zobaczył leżącą przy drodze zakorkowaną butelkę. Podniósł ją i wyciągnął korek. Wtedy z butelki wyleciał Dżin i odezwał się w te słowa:
- Za to, że mnie uwolniłeś z niewoli spełnię twoje jedno życzenie.
Żar już wręcz kapał z nieba.
 Mateusz Kita zastanowił się, uśmiechnął się do siebie i powiedział:
- Chciałbym aby ten kanister był zawsze pełny piwa tak jak teraz.

 

- OK, zrobione - powiedział Dżin i zniknął.

Właśnie mija siedem lat jak stary Kita wszystkimi możliwymi narzędziami próbuje otworzyć ten p********y kanister...






obrazek z sieci

Tylko pozazdrościć!!! Też tak chcę-;)))

9 komentarzy:

  1. Chcesz się tak wylegiwać nad wodą, czy ten kanister z piwkiem posiadać?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ... schłodzone piwko ... młode dziewczynki ... oferta ~Uleczki niczego ... niestety, dla mnie może to być groźne ... nie, nie piwko ... pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano tak. Dwóch moich znajomych na zawał umarło przy uprawianiu seksiowych igraszek z młodym ciałem . To nie są żarty niestety..pozdrawiam-;)

    OdpowiedzUsuń
  4. -- ja do leżenia nad wodą raczej się nie nadaję // zbyt wielki nerwus ze mnie // chyba, że jakieś czynne opalanie, z racji że ja wsi mieszkam, wystarczą krótkie spodenki, przewiewny t-shirt , no i czasem kilka łyków chłodnego piwka, ale tak wieczorkiem, dla przyjemności.... teraz na zewnątrz prawie czterdzieści, w domu tylko dwadzieścia cztery..da się żyć , bo ja kocham ciepełko... lekki obiadek zjedzony, Szymek - najmłodszy wnusio właśnie zasnął.. za oknem wróbelki wesoło kąpią się w wodzie jaką im wynoszę... pies leniwie leży w cieniu... cisza i spokój... buziaczki... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiejska idylla jednym słowem.24 stopnie w mieszkaniu to rzeczywiście da się żyć. Tu u mnie 30 stopni nawet w suterenie jest dziś za ciepło.buziaczki wzajemne-;)

      Usuń
  5. Ja preferuję wodę Nałęczowiankę. Delikatnie gazowana, wcale nie z lodówki, byle dużo. I lekki obiad, na raty zjedzony, aby nie obciążać żołądka. Zjedliśmy dzisiaj już kilogram moreli, wyjątkowo dobrych, chociaż wolę nektarynki. No i od 6 rano jesteśmy na nogach, więc obiad i sprzątanie przy względnej ciepłocie i od 8:30 tylko wypoczywamy w domu. Pozdrawiam Uleczko :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Owoce i napoje to teraz najlepsze dla organizmu.Wcześnie rano i chyba nocą da się pracować jako tako. Dziś tylko to co w lodówce odgrzewałam. Fachowiec jeszcze do końca tej wykończeniówki nie zrobił, ale przy takich temperaturach na razie zakończyliśmy remont. Muszę i ja trochę psychicznie odpocząć. Sypialni wytapetowana, to najważniejsze. Łóżka nieskładane ale mam na szczęście gdzie spać. Pozdrawiam Aniu serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga