To jego ulubione miejsce ten tapczan
miejsce Dyzia w kuchni
Biedactwo na mój widok aż trzęsie się ze strachu. Tak mi go szkoda...bo przecież ja bardzo lubię zwierzęta, i niejednego psa w swoim życiu miałam.Dla mnie zupełnie niezrozumiała sytuacja, bo w zadnym wypadku nie dawałam powodu by się mnie bał.Myślę że potrafię się obchodzić ze zwierzętami. Nie zmuszam go do tego by do mnie przychodził spokojnie się do niego zwracam jak już. W towarzystwie synowej podchodzi do mnie i liże mnie po nogach, ale jak tylko zrobię jakiś ruch, to widać znów ten strach zwierzęcia.(Zwierzęta wyczuwają złych ludzi) Muszę się przyznać że jest mi jakoś dziwnie niekomfortowo kiedy mnie proszą bym się Dyziem zaopiekowała pod nieobecność domowników. Na szczęście przed godz. 15 pojawia się wnuczek i radość pieska i moja jest naprawdę podobna hehe.
... jeszcze trochę i Cię polubi ... "kurna, ale on se żyje" ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńSynowa go rozpieszcza tak jak by był jej wnusiem hehe. I pewnie ma lepiej niż nie jedno dziecko Andrzeju...-;)
UsuńDo serca psa tak jak do serca mężczyzny droga wiedzie przez żołądek. Przynieś mu jakiś psi smakołyk albo zabaweczkę. Ładny piesunio. Spróbuj się z nim pobawić, powiedz mu głośno, że jest najpiękniejszym psem pod słońcem. Pieski bardzo dobrze wyczuwają intonacje głosu i lubią być chwalone.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell to wszystko już wypróbowałam. Wiem przecież jak się obchodzić z psami. Tu zaczynam bezradnie rozkładać ręce..
OdpowiedzUsuń