http://stylzycia.newsweek.pl/poszukiwanie-sobowtora-w-internecie,artykuly,361588,1.html
Znalazłam ciekawy temat w sieci, hehe.
Pamiętam jak kiedyś-dawno temu, na peronie w Gliwicach wsiadł do pociągu mój mąż, a to wcale nie był mój mąż jak się później okazało..także w telewizji kilku panów widziałam bardzo do mojego śp już męża bardzo podobnych..
Zdarzyło się wam pomylić kogoś obcego ze znajomym? Albo nie zareagować, gdy nieznajomy wylewnie witał się z wami, choć widzieliście się po raz pierwszy? To normalne, bo od 7 do 10 osób na świecie może wyglądać tak jak wy.
Znalazłam ciekawy temat w sieci, hehe.
Pamiętam jak kiedyś-dawno temu, na peronie w Gliwicach wsiadł do pociągu mój mąż, a to wcale nie był mój mąż jak się później okazało..także w telewizji kilku panów widziałam bardzo do mojego śp już męża bardzo podobnych..
Zdarzyło się wam pomylić kogoś obcego ze znajomym? Albo nie zareagować, gdy nieznajomy wylewnie witał się z wami, choć widzieliście się po raz pierwszy? To normalne, bo od 7 do 10 osób na świecie może wyglądać tak jak wy.
We wczesnej młodości miałam w moim mieście sobowtórkę. Co jakiś czas ktoś znajomy pytał, czy byłam wtedy a wtedy tu czy tam. Zdumiona mówiłam, że nie, a oni się prawie obrażali, bo podobno ich nie poznawałam. Zdarzyło się w końcu spotkać tę podobną do mnie pannę, obie byłyśmy harcerkami i spotkałyśmy się w hufcu. Tylko raz...
OdpowiedzUsuńA z ciekawostek na zadany temat - niedawno, po śmierci Robina Williamsa, oglądałam jego różne zdjęcia, m.in. z młodości. Na jednym z nich wyglądał identycznie, jak moja dawna woźna!:)
Moja Mama też widziała w czasach mojej młodości pannę do mnie podobną w naszej dzielnicy,(tak twierdziła) ale kiedy ja ją zobaczyłam jakoś nie widziałam w niej podobieństwa.Ale.na naszej ulicy mieszkał kiedyś człowiek uderzająco podobny do księcia Karola syna angielskiej Królowej Elżbiety II-;)
OdpowiedzUsuń... czasami mówią, że jestem do kogoś tam podobny ... ale ja takiego drugiego oryginała, tak ślicznego, tak miluśkiego ... do mnie podobnego jeszcze nie spotkałem ... jestem wyjątkowy, jedyny ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę Andrzeju. Naprawdę!!! Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńciągle mi ktoś mówi, że skądś mnie zna lub gdzieś mnie widział, denerwuje mnie to bo widzę te osoby pierwszy raz w życiu, np gdy coś załatwiam w jakimś biurze, u fryzjera czy nawet w kawiarni. Może jestem do kogoś podobna, taki banalny typ urody.
OdpowiedzUsuńŚmiać mi się chciało że akurat dziś(kiedy tu ten wpis) gdy czekałam na autobus do Tesco ,przechodził młody zupełnie mi nieznany lump, i uśmiechnąwszy się do mnie radośnie machał mi ręką mówiąc cześć, hehe..-;)))
OdpowiedzUsuńJa sama wprawdzie nie miałam takiego spotkania, ale zdarzyło się, że mój bliski kolega "widział " mnie na jakiejś nadmorskiej plaży, podbiegł, aby się przywitać i okazało się, że kobieta łudząco do mnie podobna, nawet uśmiech i sposób poruszania się takie same. Innym razem, w pociągu, jakaś kobieta przyglądała mi się dość intensywnie, potem powiedziała, że jestem bardzo podobna do żony jej kuzyna. A teściowa ciągle powtarza, że pani z apteki w ich wsi jest bardzo podobna do mnie. Widać mam sobowtóra, he, he :)) Buźka Uleczko :)
OdpowiedzUsuńSą rzeczywiście osoby podobne do siebie. W tej chwili juz raczej mój rocznik mocno się tu skurczył wśród moich koleżanek z podstawówki w tej naszej dzielnicy i jest nas nawet już mniej od palców jednej ręki . Dlatego zawsze się cieszę kiedy zobaczę którąś z nich na ulicy,albo jak większość znajomych na naszym cmentarzu. Kilka razy już, już chciałam Ewę serdecznie witać aż w ostatniej chwili coś mnie tknęło, i dobrze, bo ta osoba nie była niestety moją koleżanką Ewą z podstawówki..Buziaczki wzajemne-;))
OdpowiedzUsuńSłyszałam o swoim sobowtórze od własnego, rodzonego brata, podobno ma nawet taki sam głos jak ja, ale sama osobiście sobowtóra widziałam tylko raz... koleżanki :)
OdpowiedzUsuńCzyli jak się tu okazuje,znów nie tak trudno znaleść kogoś do kogoś podobnego-:)
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńOpowieść mojej koleżanki.
Idę, patrzę, na ulicy przede mna idzie mój mąż. Podbiegłam do niego, walnęłam go w plecy i mowię - Cześć stary byku. Co tu robisz? Odwraca się do mnie nieznany mężczyzna i mówi: - Nie jestem starym bykiem, a co robie, to moja sprawa. A ja wydukałam zaskoczona - Gratuluję refleksu.
Mój zięć tak pomylił się myśląc że jego-wówczas jeszcze nie żona idzie z innym mężczyzną i strasznie się podobno zbłaźnił, kiedy się okazało że to nie była jego przyszła żona tylko obca kobieta do której się z pretensjami odezwał hehe..
UsuńUluniu, zdarzyło się, oj zdarzyło ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej ;)
-;))
Usuń