środa, 19 listopada 2014

Klachy to rozmowy, pogaduszki o wszystkim.


https://www.youtube.com/watch?v=jrFy6bJCVCE


"Klachy" popularne szczególnie na śląsku czyli plotkowanie i obmawianie innych. Jedna z "rozrywek" śląskich gospodyń domowych "smakowała" szczególnie przy kawie.


odeszła od blachy i poszła na klachy na tak długi czas. Te mięso na bony spolone w pierony..


Klachy to rozmowy, pogaduszki o wszystkim.
Polskim gospodyniom też ta "rozrywka" wybitnie smakuje. I tak się dziwnie składa, że szczególnie przy kawie.  Jeśli akurat jest kiepska pogoda i nie siedzą godzinami na ławkach przed blokiem. 



Papużko, papużko
Powiedz mi coś na uszko.
Nic ci nie powiem boś ty plotkasz
kazdemu powiesz kogo spotkasz.

************************************************************

Dziś w programie klachy z przyjaciółkami hehe.

 Miłego dnia zaglądającym tu do mnie dziś

15 komentarzy:

  1. No to stawiam się na klachy! Nie jestem wolna od tej przypadłości, choć uprawiam raczej rzadko, bo tylko z taką osobą, co to... konie kraść i po wcześniejszym spożyciu beczki soli. Musi to być ktoś, z kim rozumiem się wręcz bez słów, bo złe zrozumienie - wbrew intencjom - może doprowadzić nawet do konfliktów, a tego unikam, jak diabeł święconej wody. Unikam też pieniaczy, pyskaczy i jak już idę na klachy, to najbezpieczniej o kulinariach, hobby i literaturze.
    Pozazdrościłam swoim Młodym i z mużykiem wybraliśmy się w góry. Widoki cudowne, śniegu nie ma, ale my akurat nie narciarze, więc przewietrzyliśmy płuca i wróciliśmy na ostatnią chwilę, by oddać głos! A od wczoraj u nas brzydko, chłodno i zostają klachy w internecie. - Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We dwoje też bym tak chciała, w te góry Nina, ale jak nie ma z kim, to już to takie atrakcyjne nie jest. A pieniaczy i pyskaczy podobnie unikam. Dziś pada u nas i jest prawdziwy listopad,jak malowany. Wróciłam od lekarza z moją starszą synową. skrócilam więc musowo miłe pogaduszki. Synowa bardzo bała się pojechać sama na tą wizytę i oczywiście pojechałam z nią do Katowic. Na szczęście nie groźi jej szpital, a tak się tego bała.Buziaki serdeczne Nina-;)

      Usuń
  2. a jakie to jest mięso na bony? I co to te bony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W stanie wojennym mięso było na kartki Klarko. Te bony to kartki żywnościowe. U nas kiedys nasz pies zjał wszystko mięso z takim trudem zdobyte. Chwila nieuwagi(dzwonek do drzwi bo listonosz, a w tym czasie kot zrzucił mieso, a pies je zjadł. To byla prawdziwa tragedia dla nas wtedy..

      Usuń
    2. aaa to teraz jasne:)))
      a ja myślałam, że to po śląsku jakieś kotleciki

      Usuń
  3. Powiem Ci moje zdanie na temat klachów Uluś. Jak najbardziej, ale po pierwsze- nie z każdym, a po drugie- cieszę się jak mogę coś dobrego o bliźnim powiedzieć, jak widzę w człowieku zalety, a znam osoby, które wprost odwrotnie. To nie znaczy oczywiście że ludzkich przywar nie widzę. Poklachałabym chętnie o tym co tak lubię, o "moich" piosenkach, artystach, książkach itp., ale to najbardziej z córką bo choć różne pokolenia, mamy podobny gust ;)) No to poklachałyśmy :), dzięki za pyszną kawkę ;) Cześć i czołem- adela
    PS Z Tobą Ulka jak wiesz bardzo lubię klachać, ale jak tyle godz. w pracy ślepię w komp, to już mam dosyć, można się pochorować ;((

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz jednym słowem artystyczna duszę.Choc pewnie gust mamy różny,,bo już przecież dłuzej zyję hehe No ale to przynajmniej tak od czasu do czasu my takie dwie klachule hehe, tu na blogu. A oczka to trzeba szanować. Ja to rozumiem Adela. Cześć czolem wzajemne

    OdpowiedzUsuń
  5. ... plotkował nie będę ... ale Cię pozdrowię ... bo dobrze mi tu u Ciebie ... więc pozdrawiam cieplutko, bo coraz chłodniej ... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cieszę sie że tu Ci dobrze-;).A listopad już teraz taki typowo listopadowy. Pozdrawiam Andrzeju-;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam dwie przyjaciółki, z którymi lubiłam spotykać się na babskich pogaduchach. Jola już umarła, a była mi najbliższa......
    Pozdrawiam Uleczko, jesień najprawdziwsza się u mnie zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Staramy się z moimi wiedźmami umawiać na ,,klachy'' circa raz na miesiąc, góra dwa. Bez tych babskich pogaduch nie ma życia...

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja kiedyś usłyszałam przez przypadek jak mężczyżni plotkują. To dopiero były ploty Uleczko:-)))
    A tak sobie myślę, że dobre jest wszystko co może nam humor poprawić.
    Serdeczności:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A żebyś wiedziała Jadziu. Pracowalam przecież przez wszystkie lata z Panami inżynierami, i potwierdzam Twoje spostrzeżenia,hehe.A spotkanie aż tak nie poprawiło mi humor, bo to u znajomej która nie dawno pochowała męża. Potem z synową do lekarza. Głowa mi wieczorem bolała. ..Pozdrawiam Stokrotko serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj te ploty :D ale z doświadczenia wiem, że mężczyźni są dużo gorsi :D Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj są gorszymi plotkarzami od kobiet. Sprawdzone to mam, bo pracowałam grupie z przewagą panów przeszło pół wieku.Pozdrawiam wzajemnie;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga