Nie komentujcie proszę jeszcze pod tym dzisiejszym postem, bo to będzie taki dziwny post o całym tym dzisiejszym dniu, którego tak naprawdę jeszcze nie rozpoczęłam, choć już 9 minęła. Poszłam wczoraj chyba za wcześnie spać, potem nawet koło 3 nad ranem komputer włączyłam bo się do tego czasu zdążyłam już wyspać. Potem wydawało mi się że nie śpię, a jednak zaspałam . Nawet mój nowy budzik pokazuje dokładnie to samo co i komputer, że Uleczka zaspała.
Pamiętacie to,jaka byłam przerażona kiedy stanęłam pod koniec lipca na mojej wadze która bezlitośnie pokazała 9 i pół kg?(79,5)
I jak sobie przysięgłam ze teraz jest szlus i kropka i coś z tym żywieniem moim zrobić muszę inaczej?
No i nadszedł dziś taki dzień, że weszłam 3 razy na wagę bo oczom nie mogłam uwierzyć, ale to prawda najprawdziwsza. 1, 5 (71,5)a po, to już cyfra z zerem, czyli goła 70. To i tak jeszcze za dużo ,ale już i tak nie wierzyłam, że to kiedyś się wydarzy.
Teraz idę sobie na śniadanie..(wcześniej tylko kawa zamiast śniadania) powoli do tych śniadań sie przyzwyczajam..
No i po śniadaniu, czyli talerz pelen musli, a do kawy dodaję łyżeczkę cukru, bo przecież to nie ma być odchudzanie ,ach idę dziś na moje zajecia ruchowe do ogrodu. Czas na kosiarkę..
Było co kosić . Dobrze ze kosiarka to wytrzymała.Raczej już kosa byłaby na tak wysoką trawę potrzebna..
Znajda i Tygryska mi kibicują przy koszeniu trawy kosiarką
od strony schodów do domu, to już widać ten trochę jesienny obrazek ogrodu
Tak ładnie teraz zielono jeszcze i te miechunki wśród zieleni. Nie tylko w Chorwacji jest pieknie.
Data na tych zdjęciach nieaktualna , bo je przed chwileczką w ogrodzie cykałam,a dziś już 25 jest września
Jak to się mówi że cudze chwalicie, a swego nie znacie..
******************************************************
W kuchni gotuje się obiad, czyli kasza gryczana dziś u mnie. Bardzo lubię do niej maślankę , a kaszę okraszam smażoną cebulką na odrobinie oleju i plastereczkiem wędzonej słoninki drobniutko pokrojonej.
A przed chwilką zjadłam kiść winogron kupioną wczoraj w Biedronce. Moje winogrona zeszłego roku ,to była prawdziwa klęska urodzaju, a w tym roku pusto. Widocznie pauzują sobie..
Jak widać nie jest mi tu nudno. Mam co robić, takze tu w domu. Dzis tak w międzyczasie na piętrze umylam podlogi w łazience, na galerii, i schody w dół na parter.
Muszę zadzwonić do Córki, czy przyjedzie dziś, bo jak nie, to samej się wybiorę do Tesco. Jakoś nie potrafię ostatnio w domu wysiedzieć..
Idę do kuchni bo czas na obiad..
jest 16, 14 i jestem dawno po obiedzie. Zaliczylam w telewizji 2 seriale, nie zadzwonilam do córki, pada deszcz i nigdzie juz sie nie wybieram .
Włączę ulubioną muzyczną klasykę i trochę jeszcze dom tu i tam ogarnę, bo do wieczora jeszcze daleko troszkę
Ale zimno coś w domu, to idę zapalić piec centralny węglem w kotlowni..
Kończę już i czekam teraz już na Wasze komentarze ..
Zapomnialam napisać, że nie będzie mnie tu z nowym postem do przyszłego tygodnia...natomiast do Was bedę zaglądać na bieżąco.
Pamiętacie to,jaka byłam przerażona kiedy stanęłam pod koniec lipca na mojej wadze która bezlitośnie pokazała 9 i pół kg?(79,5)
I jak sobie przysięgłam ze teraz jest szlus i kropka i coś z tym żywieniem moim zrobić muszę inaczej?
No i nadszedł dziś taki dzień, że weszłam 3 razy na wagę bo oczom nie mogłam uwierzyć, ale to prawda najprawdziwsza. 1, 5 (71,5)a po, to już cyfra z zerem, czyli goła 70. To i tak jeszcze za dużo ,ale już i tak nie wierzyłam, że to kiedyś się wydarzy.
Teraz idę sobie na śniadanie..(wcześniej tylko kawa zamiast śniadania) powoli do tych śniadań sie przyzwyczajam..
No i po śniadaniu, czyli talerz pelen musli, a do kawy dodaję łyżeczkę cukru, bo przecież to nie ma być odchudzanie ,ach idę dziś na moje zajecia ruchowe do ogrodu. Czas na kosiarkę..
Było co kosić . Dobrze ze kosiarka to wytrzymała.Raczej już kosa byłaby na tak wysoką trawę potrzebna..
Znajda i Tygryska mi kibicują przy koszeniu trawy kosiarką
od strony schodów do domu, to już widać ten trochę jesienny obrazek ogrodu
Tak ładnie teraz zielono jeszcze i te miechunki wśród zieleni. Nie tylko w Chorwacji jest pieknie.
Data na tych zdjęciach nieaktualna , bo je przed chwileczką w ogrodzie cykałam,a dziś już 25 jest września
Jak to się mówi że cudze chwalicie, a swego nie znacie..
******************************************************
W kuchni gotuje się obiad, czyli kasza gryczana dziś u mnie. Bardzo lubię do niej maślankę , a kaszę okraszam smażoną cebulką na odrobinie oleju i plastereczkiem wędzonej słoninki drobniutko pokrojonej.
A przed chwilką zjadłam kiść winogron kupioną wczoraj w Biedronce. Moje winogrona zeszłego roku ,to była prawdziwa klęska urodzaju, a w tym roku pusto. Widocznie pauzują sobie..
Jak widać nie jest mi tu nudno. Mam co robić, takze tu w domu. Dzis tak w międzyczasie na piętrze umylam podlogi w łazience, na galerii, i schody w dół na parter.
Muszę zadzwonić do Córki, czy przyjedzie dziś, bo jak nie, to samej się wybiorę do Tesco. Jakoś nie potrafię ostatnio w domu wysiedzieć..
Idę do kuchni bo czas na obiad..
jest 16, 14 i jestem dawno po obiedzie. Zaliczylam w telewizji 2 seriale, nie zadzwonilam do córki, pada deszcz i nigdzie juz sie nie wybieram .
Włączę ulubioną muzyczną klasykę i trochę jeszcze dom tu i tam ogarnę, bo do wieczora jeszcze daleko troszkę
Ale zimno coś w domu, to idę zapalić piec centralny węglem w kotlowni..
Kończę już i czekam teraz już na Wasze komentarze ..
Zapomnialam napisać, że nie będzie mnie tu z nowym postem do przyszłego tygodnia...natomiast do Was bedę zaglądać na bieżąco.
... jak tu bajecznie ... nawet te koty dumne są ze swej Pani ... i kolorowo tak ... i przytulnie ... i kaszę gryczaną lubię ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńRóżnie się uklada, czasem dole i niedole bywają jak to w życiu, ale od zawsze lubię kiedy jest kolorowo. Nie żadna pstrokacizna ,ale kolorowo być musi.A kasze lubię bardzo, i to nie tylko gryczaną. Pozdrawiam i dziękuję za miły komentarz-;))
Usuńno zdalas nam tu dzisiaj dokladna relacje Ulu ;-)...u nas tez chłodno i wlasnie grzeje tez trochę w centralnym ...;-) oj , jak milutko się robi ... na dworze zimno , wietrznie...iwlasnie wrocilam z Amy od weterynarza ...przeziebiona biedna ;-)
OdpowiedzUsuńW tym roku zakupilam w porę węgiel,koks i drewno opałowe i dlatego mam cieplutko kiedy na dworze noce juz raczej chłodne. Zeszlego sezonu stranie marzłam bo drewna nie mialam, a samym węglem palić się nie da, a gaz za drogo wychodzi, i włąnczam jak muszę.Oj uważaj na tą psinkę, bo taka jeszcze malutka i nieodporna na zimno. Trzeba jąubrać w jakis nieprzemakalny kubraczek. Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam serdecznie-;)-;)
OdpowiedzUsuńUleczko, gratulacje, że tak dużo schudłaś! Pozdrawiam serdecznie i życzę dalej dużo siły do pracy w ogrodzie /mnie czasami siły brakuje/....Aga.
OdpowiedzUsuńZe mną także różnie bywa Aga, jak myślisz dlaczego taka duza ta trawa . Przeciez do najmłodszych się juz nie zaliczam hehe. Buziaki serdeczne-;))
OdpowiedzUsuńWędrowniczka z Ciebie w tym roku! U mnie też już wieczory tak zimne, że chyba piec przyjdzie rozpalić. Dziś po południu niecałe 18 stopni w pokojach... I ciągle wieje!
OdpowiedzUsuńWszystko powoli znów u mnie sie ułoży Grażynko, Dziś pogoda raczej nie na wypad z domu. Ale piec zozpalam jak już, dopiero wieczorem. Trochę się przxepali i w domu zaraz przyjemniej się robi..Buziaki-;))
UsuńDobry pomysł na obiad z kaszą, zwłaszcza, że jutro mamy wesele i dzisiaj wskazany lżejszy obiad.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie już zaczynają się kolorki jesieni. Nas czeka też jeszcze jedno koszenie, ale narazie mokro i zimno.
Jeszcze nie grzejemy, bo w mieszkaniu 20 st., ale wieczorem jest już chłodno. Buziaki, Uleczko :))
Jeszcze nie wszystko skoszone, ale sil zabrakło. Co dziś na obiad jeszcze nie wiem, ale chodza za mna placki albo racuchy. Miłej zabawy weselnej Ci życzę. Buziali Aniu-;))
OdpowiedzUsuńŚliczny ogród i te wszystkie "dary" jesieni. Gratuluję super wyniku w odchudzaniu. No, no... prawie dyszka przez wakacje...czapki z głów :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Magda
Dziękuję, i przjmuję te naprawdę zasłuzone gratulacje. Zaraz łatwiej mi się jest ruszać, bo to niemały ciężar nosiłam tyle czasu na grzbiecie. Aż wierzyć trudno ,ile się tego cielska nazbiera przez te wszystkie lata. I okazuje się, ze niezawsze nawet ta niedoczynność przeszkadza stracić nadmiar. Pozdrawiam serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńTo Ty teraz bardzo zgrabna Babcia-Uleczka jesteś!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję:-)
Oj daleko mi do Ciebie Stokrotko ale i tak bardzo się cieszę-;) Dziękuję-;))
OdpowiedzUsuń