środa, 24 września 2014

Dawno, dawno temu...

Małżeństwo to podróż w nieznane,

Wilk, koza i kapusta
*******************************************


Zachciało się kozie męża
wziena sobie wilka,
a jak wlazła do koszyka
to się go aż zlękła.

Co się boisz głupia kozo

 bedymy se pszali,
przeca musisz się radować
 kej my sie pobrali.

Chnet pod dębem

na polanie
wesele zrobimy,
na polanę wszystkich wilczków


 z lasa zaprosimy.



Przyleciały wilczki z lasa

na ogonach siadły,
tak sie wszystkie radowały,
że aż kozę zjadły.

(Z katowickiej Radiowej Czelotki,to śląska spiewka)


*********************************************
W 1966 roku 24 września w urzędzie stanu cywilnego zmienilam mój stan cywilny...

A dziś jak i w tam ten dzień, słoneczko świeci, a parasol wczorajszy może się wysuszyć.Słoneczka wrześniowego wszystkim tu zaglądającym do mnie życzę -;)) 

Teraz jest już godz. 12,42 a ani jedem komentarz, to jeszcze tu coś dopiszę. Otóż dziś z rozpędu ,i z dawnego przyzwyczajenia wyszłam z domu bez śniadania. Za późno się zorientowałam, i teraz dopiero banan zjadłam. Co na obiad jeszcze nie wiem,choć dawno rybka nie była na moim talerzu, a w lodówce paluszki rybne i frytki. Byłam w ciucholandzie i tam troszkę poszalałam, jako że już widoczny u mnie ten ubytek kg na moim grzbiecie, i za mniejszym rozmiarem już się rozglądam. Wymieniłam także dziś baterie w moich zegarkach na rękę,i przy okazji chiński budzik zakupiłam, ale muszę go póść wymienić ,bo to szmelc jest kompletny. Wskazówki nikagda się przesuwać nie chcą, hehe. Ale na ścianę to sobie także taką taniochę dawno temu zafundowałam, i zupełnie dobrze chodzą od paru już dobrych lat. Pogoda piękna słoneczna dziś. Z córką się umówiłam, muszę zapytać czy przyjedzie dziś do mnie, bo jak nie, to po obiedzie wyruszam na dalsze zakupy, ale to już z moim wózkiem na kółkach. Jarzyny i owoce już mi się skończyły..Ale się rozpisałam hehe.. zmykam więc do kuchni włączyć frytkownicę..

I po obiedzie. Z córką nie wypali bo jest po pogrzebie młodej 42 lat, dobrej znajomej mojej córki ,matki małych dzieci(najmłodsze 5 latek). Biedaczka dostała nagle wylew(podobno tętniaka w głowie miala. Rozumiem moją córkę jak najbardziej, to też sama wyjdę sobie ten budzik wymienić, a to raczej jest taki pretekst, bo nie mam ochoty na siedzenie dzisiaj w domu przy tak ładnej pogodzie..

11 komentarzy:

  1. ... szkoda kozy ... a wrzesień to piękny miesiąc ... w tym czasie powoli w Tarnowie- Mościcach do matury się sposobiłem ... "Upływa szybko życie ... " ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, to Ty młodzieniaszek jeszcze byłeś..pozdrawiam wzajemnie-;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też tej kozy szkoda, ale jak tu przejść przez życie pomiędzy wilkami....
    A do andrzeja- ja też do szkoły chodziłam w Tarnowie.
    Pozdrawiam i życzę dobrego dnia! Korek115

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a do której ?... i kiedy ? ... pozdrawiam ... :)

      Usuń
    2. I poznać kto jest wilk skoro przebrani przed ślubem za owieczkę hehe.Zresztą nie tylko wilki. Wilczyce także trafiają się niejednemu koziolkowi. Podrawiam Korek 115-;))

      Usuń
  4. Wspomnienia, wspomnienia.......
    Straszna tragedia z młodą kobietą, która osierociła dzieci.
    7 lat temu dostaliśmy piękną choć chińską lampkę nocną, dotykową. Do tej pory niezawodna. Kama poprzez dotknięcie łapą budzi męża rano do pracy.
    Pozdrawiam Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się mojej córce że tak ją to wzięło, bo do przedszkola dziecko jej z moją Oliwia chodziło, i często się spotykały, jak to na wsi. Niedaleko od siebie z ta rodziną mieszkają..Budzik już wymieniłam na razie dokładnie czas pokazuje, co szczególnie u budzika jest przecież ważne. Pozdrawiam Aniu wzajemnie-;))

      Usuń
  5. My też mamy wspomnienia we dwójkę. Jutro będzie kolejna rocznica ślubu.
    A jeśli chodzi o tę kobietę,która dostała wylewu to najgorsze że dzieci małe zostawiła. Naprawdę nie wiadomo co następny dzień przyniesie.
    Pozdrawiam - i na jutro zapraszam.
    Serdeczności Uleczko:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Człowiek sobie chodzi po świecie ,robi plany, a tu nawet się nie domyśla ,że ma w sobie tykającą bombę.. Ech nie znamy dnia ani godziny. Ja w październiku miałam kościelny ślub. Jedno i drugie w bardzo małym gronie. Mąż jedynak, a ja tylko brata mam ia wówczas był w wojsku i nieżonaty.. Pozdrawiam Stokrotko, wpadnę jutro do Ciebie napewno-;))

    OdpowiedzUsuń
  7. W 1966 chodziłam do szóstej klasy... Wiesz, szalenie lubię te Twoje codzienne ,,raporty'' o rzeczach drobnych, a jednak ważnych. Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uczę się tego powoli tam na Twoim blogu Grażynko.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga