wtorek, 10 czerwca 2014

Ech, dobrze że już po wszystkim..

Żar z nieba leje się z samego rana.


Byłam juz na zewnątrz, bo dziś u nas segregowane śmieci wywożą.
Przy okazji żółwie nakarmiłam ,bo moje koty leżą jedzeniem zupełnie nie zainteresowane,bo im także już nawet teraz za gorąco

Wczoraj druga, a w zasadzie to już potem trzecia ekipa naprawiła mi awarię w kotłowni, bo ta druga która zjawiła się z rana, znów nie miała jakąś część (chyba kawałek jakieś rurki) a ta trzecia która przybyła po południu w prawdzie nareszcie zrobiła co do nich należało, ale  pozostawiła mi zalane pomieszczenie, bo po co podstawić wiadro (-; Nie oni musieli potem walczyć z tym zalaniem.

 Dobrze nawet że teraz taki skwar to pootwierałam na dole okna, i niech się wszystko wysuszy.

Z dobrej wiadomości to chyba kaszel mi przeszedł(odstukać).

Moja młodsza synowa ma do mnie pretensje że to z mojej winy wodę w sobotę nie miała, bo przez pomyłkę i u nich z naszej ulicy zakręcili im wodę.

A skąd to niby miałam wiedzieć . Fachowcy od wodociągów byli to za nimi na ulicę nie latałam bo i tak byłam w szoku jak tą zalaną kotłownię zobaczyłam. Ech, dobrze że już po wszystkim..


http://kuchnialidla.pl/product/Tarator-bulgarski-chlodnik

Tarator, bułgarski chłodnik


Tarator, bułgarski chłodnik

Co kupić

  • 400 g jogurtu typu greckiego Pilos
  • 4 ogórki gruntowe (lub jeden wężowy)
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekanego
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 5 łyżek orzechów włoskich, niezbyt grubo posiekanych
  • 1 pęczek koperku, posiekanego
  • sól, pieprz do smaku
  • oliwa do skropienia chłodnika przed podaniem


Ogórki myjemy, obieramy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy w kostkę.
Do większej miski przekładamy jogurt, dodajemy pokrojone ogórki, posiekany czosnek, koperek (zostawić trochę do ozdoby) i oliwę.
Zupę wstawiamy do lodówki na kilka godzin, żeby dobrze się schłodziła.
Przed podaniem chłodnik posypujemy orzechami. Do każdej miseczki, w której go podamy, wkładamy 1-2 kostki lodu. Na koniec zupę skrapiamy oliwą i ozdabiamy koperkiem.


************************************

Teraz(11,38) na moim termometrze na balkonie 45 stopni  ale w słońcu. Opalanie niemożliwe. Myję podłogi w domu ale i tu mam 30 stopni ciepła..

Zabrałam przed chwileczką termometr bo przekroczyło 51 stopni i dalszej skali na tym termometrze nie ma już..Co się dzieje z tą pogodą toż to już Afryka...



Znalazłam przed chwileczką przepis na kawę mrożoną.

http://lovelatte.blog.pl/2014/05/25/sposob-na-ekspresowa-kawe-mrozona-kawowe-kostki-lodu/comment-page-1/#comment-985

kliknijcie na ten link albo wpisujcie w google.. Uff jak gorąco tu u mnie. A jak tam u Was?



12 komentarzy:

  1. Chętnie skorzystam z przepisu. Już sobie zapisalam. Torcik serowo-śmietankowy, ktory kiedyś tutaj zamieściałaś na stałe wszedł w mój jadlospis może i chłodnik zagości?
    Jakoś jest mi tak smutno, że nawet o jedzeniu nie myślę. Wczoraj musialam uśpić psa. Ratowaliśmy tygodniami ale już nie dalo rady nic więcej zrobić :( Smutek i rozpacz zapanowal w domu. To był taki wierny przyjaciel. Był z nami ponad 10 lat. Uratował córce życie, gdy napadli na nią. Był członkiem rodziny. Ból i żałoba zapanowały w domu:( Człowiek nigdy nie będzie takim wiernym przyjacielem jak pies. Jest taka pustka w domu. Mam jeszcze malą znajdę w domu ale ona tez szuka swojego przyjaciela. Ta cisza i pustka aż dzwoni w uszach:( Pozdrawiam-Livia

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję Ci z całego serca Livia, bo przecież kilkakrotnie ten ból w życiu przechodziłam. Ostatniego pieska kundelka mieliśmy 20 lat. Nawet nie wiem gdzie się zaszył by umrzeć bo się ze mną pożegnał(potem to zrozumiałam) kiedy do pyszczka zabrał mięsko z kostka i chciał pójść na dwór, wieczorem jesienią a zimno było a ja niechętnie go wypuściłam. Szukałam go potem prawie całą noc. Bezskutecznie...Juz teraz nie chce psa. Mam koty a one lubią wolność i jak wyjeżdżam to mogą się obyć beze mnie kilka dni. Zawsze ich ktoś nakarmi. Ten chłodnik i dla mnie tu zapisałam bo taki u nas skwar,i nawet tu u mnie w domu na termometrze jest teraz 30 stopni. Przytulam Cię Livia bardzo serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważne że awaria usunięta ale nie rozumiem pretensji synowej !
    Przepis ciekawy na lato

    OdpowiedzUsuń
  4. Beatko, dobrze że nie mam syna jedynaka, bo moja druga synowa to zupełnie inny typ człowieka. Moja młodsza synowa od początku małżeństwa z moim synem szukała powodów by mieć do mnie jakies własne wyimaginowane pretensje i żale. Ma szczęście że to wszystko znoszę tylko i wyłącznie mając na względzie ich na szczęście zgodne małżeństwo. Choć i mój syn nie ma łatwe życie z tak trudną i humorzastą partnerką. . A przepis rzeczywiście ciekawy i jak tylko kupię ogórki i będzie dalej tak ciepło to sobie teki chłodnik zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  5. ... jaki ja jestem szczęśliwy ... choć nie do końca ... singiel to dobra rzecz ... poszedł sobie kaszel ... i to jest ważne ... reszta to pryszcz ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto tak do końca jest szczęśliwy Andrzeju. Zdrowie najważniejsze. Jak tam u ciebie. Także chorowałeś.. Pozdrawiam i zdrowia życzę-;))

      Usuń
  6. Dobrze, że naprawili i poszli sobie. Synowa naprawdę chimeryczna. Cóż, mówią, że różnych lokatorów ma tutaj Pan Bóg.
    U nas po dzisiejszym upale po południu była ulewa i grad, dość duży. Na szczęście 20-30 minut i bez szkód. Fajnie, że jesteś w lepszej formie, całuski ślę , Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też tylko mała burza po południu z deszczykiem. Zaraz lepiej się oddycha. Całuski wzajemne-;))

      Usuń
  7. Całe szczęście, ze taka wawaria teraz, a nie zimą. Synowej coś odbija? Jak Twoja wina?
    Ostatnio polubiłam jogurt grecki. Zastępuje mi śmietanę i maślankę. Chłodniki bardzo lubię, a najbardziej z botwinki. Trzymaj się Uleczko. Jeszcze parę dni ciepła, a potem będzie normalnie. Ale jak to jest, to "normalnie"? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba zawsze nie w porę wszelkie awarie, jak się ma własny dom a jeszcze najgorzej jak się mieszka w pojedynkę i niezupełnie zdrowa. Ale juz wszystko OK a synowa, cóż ją już chyba nic nie zmieni. Gorzej że widzę że pod je wpływem syn też ostatnio taki dziwny wobec mnie się robi. Azalio to wszystko nic. Zdrowia sobie wzajemnie życzmy-;)) Pozdrawiam wzajemnie-;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze jest mieć córkę! :) Cieszę się, że kaszel sobie poszedł. Dwa lata temu męczył i mnie, przez całe 3 miesiące, do spółki z kolosalnym katarem. Ściskam Cię, Uleczko!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tobie się córka wyjątkowo udała, bo moja to też Zołza. Bałam się że znów będzie jak zeszłego roku kiedy i szpital nie pomógł. Ściskam wzajemnie Grażynko kochana-;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga