Może i ja pozostałabym tam w tej hali w ogromnym parku maszynowym, ale los chciał inaczej.
Ale do przodu.
Były tam tokarki różnego rodzaju, frezarki , szlifierki, również już i automaty, które po ustawieniu, samodzielnie wykonywały te wszystkie czynności jakie my dziewczyny wykonywałyśmy w systemie dwuzmianowym (ja nie, bo do szkoły chodziłam).
Pracę teraz rozpoczynałam o szóstej rano, więc musiałam o 5 wstawać, i na piechotę, lato czy zima, pomaszerować dziennie te 2 kilometry z domu do pracy.
Tylko przez 1 miesiąc mnie uczono zawodu tokarza, a że bardzo szybko łapałam jak i co, to pewnego dnia ,wysłano mnie nagle ni stąd ni zowąd w raz innymi nowymi pracownikami na egzamin, i zamiast zdenerwowania śmiać mi się chciało , bo przecież z teorii nic mnie nie uczono, a taki właśnie miał być ten egzamin. Szłam na pełnym luzie przekonana że i tak obleję, a wiecie co mnie pytano?. Życiorys Stalina oczywiście, potem trochę rysunek techniczny ,ale tylko pokazać na rysunku śrubkę i nakrętkę. Zadowolenie ze strony mojego mistrza było wielkie, bo się okazało że tylko 2 osoby z około 20 zdały ten egzamin(ja jedna z tych naszych rewolwerówek) . Życiorys na szczęście jeszcze bardzo dobrze pamiętałam z naszej podstawówki, bo to był wymóg tamtych czasów, bez tego życiorysu ani rusz w tamtych czasach, hehe.
I po tym egzaminie już zostałam przyjęta w poczet prawdziwych wykwalifikowanych tokarzy rewolwerowych, i od tej chwili pracowałam już w akordzie.
Śrubki, sworznie, nakrętki w ilościach setek sztuk w czasie 8 godzinnej pracy z półgodzinną przerwą na śniadanie w szatni.Ciemna, brudna, z szafkami na nasze ubrania. Kiedy się tam po schodkach schodziło jak do piwnicy,to od dymu papierosów nawet tej żarówki pod sufitem trudno było zobaczyć.
W takich warunkach jadłam przyniesione z domu śniadanie na ławce razem z innymi. Można było pójść po kawę zbożową z mlekiem którą dostarczono na halę, ale mnie szkoda było iść po tą kawę, bo to na końcu hali było. Wolałam posiedzieć przez te pół godziny ,bo straszliwie męczyło mnie to stanie przez cały czas pracy przy tej maszynie.
A was napewno to czytanie, więc dalej następnym razem...
Przez ten budynek wchodziło się na Zakład. Zdjęcie mam z sieci Biegałam jako goniec na piechotę na 7 piętro,a nawet czasem kilka razy dziennie. Windę uruchomiono po tym jak już nie byłam gońcem
Ale do przodu.
Były tam tokarki różnego rodzaju, frezarki , szlifierki, również już i automaty, które po ustawieniu, samodzielnie wykonywały te wszystkie czynności jakie my dziewczyny wykonywałyśmy w systemie dwuzmianowym (ja nie, bo do szkoły chodziłam).
Pracę teraz rozpoczynałam o szóstej rano, więc musiałam o 5 wstawać, i na piechotę, lato czy zima, pomaszerować dziennie te 2 kilometry z domu do pracy.
Tylko przez 1 miesiąc mnie uczono zawodu tokarza, a że bardzo szybko łapałam jak i co, to pewnego dnia ,wysłano mnie nagle ni stąd ni zowąd w raz innymi nowymi pracownikami na egzamin, i zamiast zdenerwowania śmiać mi się chciało , bo przecież z teorii nic mnie nie uczono, a taki właśnie miał być ten egzamin. Szłam na pełnym luzie przekonana że i tak obleję, a wiecie co mnie pytano?. Życiorys Stalina oczywiście, potem trochę rysunek techniczny ,ale tylko pokazać na rysunku śrubkę i nakrętkę. Zadowolenie ze strony mojego mistrza było wielkie, bo się okazało że tylko 2 osoby z około 20 zdały ten egzamin(ja jedna z tych naszych rewolwerówek) . Życiorys na szczęście jeszcze bardzo dobrze pamiętałam z naszej podstawówki, bo to był wymóg tamtych czasów, bez tego życiorysu ani rusz w tamtych czasach, hehe.
I po tym egzaminie już zostałam przyjęta w poczet prawdziwych wykwalifikowanych tokarzy rewolwerowych, i od tej chwili pracowałam już w akordzie.
Śrubki, sworznie, nakrętki w ilościach setek sztuk w czasie 8 godzinnej pracy z półgodzinną przerwą na śniadanie w szatni.Ciemna, brudna, z szafkami na nasze ubrania. Kiedy się tam po schodkach schodziło jak do piwnicy,to od dymu papierosów nawet tej żarówki pod sufitem trudno było zobaczyć.
W takich warunkach jadłam przyniesione z domu śniadanie na ławce razem z innymi. Można było pójść po kawę zbożową z mlekiem którą dostarczono na halę, ale mnie szkoda było iść po tą kawę, bo to na końcu hali było. Wolałam posiedzieć przez te pół godziny ,bo straszliwie męczyło mnie to stanie przez cały czas pracy przy tej maszynie.
A was napewno to czytanie, więc dalej następnym razem...
Budynek został wybudowany przed rokiem 1945. Ciekawostkę stanowi też winda tzw. paciorkowa – 14 kabin podwieszonych jedna pod drugą. Wchodzenie i wychodzenie odbywało się w czasie ruchu windy, który odbywał się w sposób ciągły. | |||
Przez ten budynek wchodziło się na Zakład. Zdjęcie mam z sieci Biegałam jako goniec na piechotę na 7 piętro,a nawet czasem kilka razy dziennie. Windę uruchomiono po tym jak już nie byłam gońcem
cos Ty ,ja np. wcale nie jestem zmeczona -a wręcz przeciwnie.!! opowiadaj ,opowiadaj ...;-) ----te windy to na styl jakby ruchomych schodow - wiem o jakie chodzi...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dokończę bo to nie dla wszystkich ciekawe .. A mnie także trochę te wspomnienia zmęczyły ...
Usuń... jest coś co mnie zaskakuje ... bardziej od śrubek i nakrętek ... to Twoja pamięć ... dobra pamięć ... bardzo dobra ... :)
OdpowiedzUsuń... ciąg dalszy nastąpi ...
Może nastąpi ale nie wiem czy na pewno..
UsuńWiesz Uleczko, te wspomnienia są typowe dla tamtych czasów. Tak powstaje historia. A na cd czekam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrochę inne to na Śląsku jak w innych rejonach Polski.Na razie przerwa Aniu. Zmęczyło mnie nieźle to pisanie hehe. Pozdrawiam niedzielnie-;))
OdpowiedzUsuńopowiadaj dalej, tym życiorysem Stalina mnie zaskoczyłaś!
OdpowiedzUsuńMoże po przerwie ale nie dziś Klarko. Czasy stalinowskie to czasy krótko po wojnie i dziwne czasy.dziś dla nas...
OdpowiedzUsuńSwoją opowieścią przywołalaś i u mnie wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Czasy były inne ale chyba weselsze niż teraz mają młodzi. Dla nich takie wspomnienia to egzotyka i częsty uśmiech na twarzy. Ja pamiętam jak w okresie studiów wszyscy klepaliśmy jedną biedę. Szliśmy do baru prosząc o jeden bigos i 6 widelców:) Pani często się nad nami litowała i nakładała więcej na ten jeden talerz.Dzisiaj gdy opowiadalam córkom dziwnie się patrzyły. Wtedy to było takie normalne. Pisz dalej chętnie poczytamy. Pozdrawiam- Livia
OdpowiedzUsuńWspomnienia u blogowej Klarki tak na mnie zadziałały właśnie. Ale dziś przerwa. Muszę sobie poradzić jakoś z tymi ,,bebokami" z przeszłości. Mo raz wypuszczone potrafią nam dobrze namieszać nasze emocje. Pozdrawiam niedzielnie Livia
UsuńWszystkie dziewczyny na tokarki ;-))
OdpowiedzUsuńMój małż zaraz cały wykład mi zrobił o tokarkach rewolwerowych i od razu poznał tą poniemiecką budowlę. Miałaś harówę, dobrze że tylko do czasu. Bardzo lubię czytać takie wspomnienia Uleczko, samo życie...
Dzisiaj się wypogodziło, u nas Komunia i zaświeciło dzieciom słoneczko :-))) Pozdrówki serdeczne- adela
Cała moja trójka także w maju do komunii przystępowała pierwszy raz. I tylko u najstarszego było zimno ale nie padało. Pozostałe mieli piękna ciepłą pogodę. To takie ważne dla dzieci. Jak ja miałam moją komunię nie padało a lało przez calutki dzień. Mój Ojciec w tamtych czasach miał firmę budowlana i chyba cała stolarka dla tego biurowca byla wykonywana w jego zakładzie..Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńtak czytam -masz 3 dzieci...;-) ja tez mam 3 synow - 2 z nich to już dorosle chlopy ;-) a mój maly szkrab ma 11 lat ;-)...nie wyobrazam sobie zycia bez dzieci ...milej niedzieli Ulu ;-) u nas dzisiaj słoneczko wyszlo...nareszcie ! a od jutra ma być coraz to cieplej nawet i ponad 25 stopni...
OdpowiedzUsuńKiedy urodziło się najmłodsze moje dziecko i okazało się po 2 synach córką, długo z przyzwyczajenia mówiłam do niej ,,mój malutki" hehe. Mam też sześcioro wnucząt, z tego 2 dorosłe . Czekam juz bardzo na ciepełko. Moja córka też Ewa
UsuńWitaj :) Pracowałaś jak chłop, Uleczko. Straszne miałaś życie. A co teraz mieści się w tym budynku? Pozdrawiam cieplutko i zdrowia życzę :) Maya
OdpowiedzUsuńhttp://laura-t7.blog.onet.pl/
Maju tak bardzo mi tu brakujesz i nie wiem czy jeszcze gdzieś piszesz. Nic nie potrafię znaleźć(-;Może nie aż tak straszne jak na tamte czasy, choć dla prawie dziecka to było niełatwe życie. Buziaki i zaglądaj proszę częściej do mnie!!!
OdpowiedzUsuńA ,teraz dopiero adres widzę. Dzięki. Zaraz tam u Ciebie kochana będę..
Dziękuję :). Ależ ja zaglądam zawsze, tylko... no wiesz, przez tę mącidło w mojej glowie nie chciałam wpisać coś niestosownego. Wybacz. Wciąż mam kłopoty... Pozdrawiam raz jeszcze. Maya
OdpowiedzUsuńWystarczy pozdrowić to tez już,i przynajmniej wiem że tu jesteś i zaglądasz do mnie.
OdpowiedzUsuń