sobota, 17 maja 2014

Kto duchy z przeszłości raz przywołuje

Kto duchy z przeszłości raz przywołuje ten nie tak szybko potem się od nich nie uwolni.

Niestety zanudzę was chyba jeszcze trochę moimi wspominkami. Fabryka i tak duży zakład w którym ja startowałam jako młode niewyrośnięte jeszcze pisklę, to był widok dla mnie przerażający. Ten ciągły huk i hałas powodował, że czasem mówiono do mnie -,,co ty tak krzyczysz", kiedy byłam już poza Zakładem.

Kiedy moją przyjaciółkę zatrudniono na stałe w biurze socjalnym na stanowisku referentki(z jej 7 klasami podstawówki hehe, ale takie to czasy były) mnie karnie przeniesiono do hali produkcyjnej na tokarkę rewolwerową, przez głupi kawał mi się dostało ,i tylko dzięki mojej koleżance z technikum która pracowała w dziale kadr, nie zostałam natychmiastowo zwolniona.

Miałam już od 2 miesięcy 16 lat, i wczesną wiosną zaczęłam naukę zawodu tokarza,jednak było to z przymusu a nie z własnej woli. ale o tym w następnym odcinku wspomnieniowym bo nie będę tu przeciągać w tekstach..


Miałam pójść po jedzenie dla żółwi ,ale tam tak leje,że się wycofałam ,i po zjedzeniu kiełbasek na późnym śniadano-obiedzie ,mam znów trochę siły by tu coś dopisać. Mam nadzieję, że ten tekst was za bardzo nie nudzi.

W magazynie odzieżowym, mila pani Wanda(znała mnie i ja ją, bo mi pisemka odbierała, z czasów, kiedy jeszcze niedawno gońcem byłam) bardzo długo szukała rozmiar kombinezonu który by na mnie pasował, niestety bezskutecznie, bo rozmiarów dziecięcych nie produkowano, a ja taki potrzebowałam z moją wagą 44 kilogramową przy wzroście 156.

W domu rozpłakałam się rzewnie kiedy mojej Mamie pokazałam  co na drugi dzień miałam na siebie włożyć.

Rozmiar na jakiegoś  100 kilogramowego wielkiego człowieka.

Moja Mama ,nieskora do wylewnych czułości(tacy kiedyś byli rodzice,i nie tylko moja Mama) wzięła kombinezon, usiadła przy maszynie do szycia, i wszywając jeszcze wówczas już modne poduszeczki w rękawy i biały kołnierzyk , zmniejszyła to monstrum do moich rozmiarów,i zrobiła ze mnie modelkę hi hi , tylko zdjęcie zrobić przy tokarce, i nabór chętnych do wykonania tego zawodu zapewniony.
 Nie uwierzycie ale to tak naprawdę potem było, hehe

Kiedy moje koleżanki z biura pocztowego przyszły z ciekawości mnie oglądać, to  potem kilka z nich napisało podanie o przeniesienie na te tokarki do przyuczenia zawodu, i niektóre z nich pracowały tam przez wszystkie lata aż do  osiągnięcia przez nie wieku emerytalnego.

Ale to juz dziś naprawdę tylko tyle, ale obiecuję dalszy ciąg ,bo zaczyna mnie wciągać moja przeszłość o której juz prawie zapomniałam, tyle lat juz od tamtego czasu minęło...






obrazek z sieci ale bardzo podobna ta tokarka do tej mojej z lat pięćdziesiątych rodem z ZSSR u

14 komentarzy:

  1. I teraz już wiecie czemu ~Uleczka jest taka fajna, kochana. Raz, że to Ślązaczka - dwa, że w życiu przeszła niejedno ... widziała tyle, że dla kilku innych by starczyło ... zaczęła ciekawie opowiadać ... i znowu ze wschodem związana ... w dzieciństwie ze zderzakiem, teraz z tokarką ... ale wtedy prawie wszystko stamtąd pochodziło ... oj, ciekawie będzie, ciekawie ... już grzecznie siadam w pierwszej ławeczce ... pozdrawiam ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak Andrzeju. Gdyby nie dobre hamulce i refleks tego młodego Żołnierza, pewnie by tych wspomnień tu nie było. Muszę jednak z tymi wspomnieniami uważać bo po tym moim zawale przed wieloma latami na moje ciśnienie już muszę bardzo uważać i nie wiem dlaczego mimowolnie te wspomnienia tak na mnie działają. Więc mogą się tu pojawić dłuższe przerwy, ale nie przesądzam,i może tak źle nie będzie. Moje żółwie nie maja co jeść muszę skoczyć do zoologicznego po suszone robaczki krylu. Pozdrawiam Andrzeju-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak masz ochotę to poczytaj co jeszcze dopisałam dziś. Leje i nie poszłam do sklepu..to dlatego..

    OdpowiedzUsuń
  4. ale z jakiego powodu Cię przeniesiono?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to młode kozy w tym wieku. Dziewczyny wpadły na pomysł wieszania na plecach co nie którym, szukam męża, albo szukam żony hehe. I potem jak co do czego przyszło, to tylko ja jedna się to tego przyznałam, choć mnie koleżanki zmusiły do czepiania karteczek,a na nie był to mój pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  6. oj lubie takie wspomnienia ;-)...pamiętam jeszcze jak bylam mloda, uwielbiałam jak moja babcia ,albo mama mi opowiadala o tym co było kiedyś ...pisz pisz...;-) dobrze się tutaj czuje u Ciebie na blogu...

    OdpowiedzUsuń
  7. Juz nawet dziś napisałam dalszą część, i jutro albo późnym wieczorem będzie nowy post.Miałam Ewo to samo co Ty. zawsze prosiłam by mi opowiadano z czasów młodości mojej Babci i Mamy, a to już dla młodszego pokolenia zupełnie odlegle czasy.I mało kto wie co było tu na naszym Śląsku opolskim przed i po wojnie. A z jakich terenów Ty pochodzisz?

    OdpowiedzUsuń
  8. ja również pochodze ze slaska...;-) ale bliżej Rybnika ...a do Niemiec wyjechałam w 1992 roku - to już tez 22 lata ...jak ten czas leci....prawda ?

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak też myślałam że mamy coś wspólnego, czyli Śląsk, choć trochę inny od mojego opolskiego. Rzeczywiście długo już tam mieszkasz..

    OdpowiedzUsuń
  10. no chyba "po akcencie" mnie poznalas ;-) tzn często wkładam takie slaskie slowka ...raczej mowie po polsku, ale jak już zawitam w moich starych progach i spotkam się z koleżankami -to jedziemy z tym swiatem po slasku ;-) lubie wracac na stare smieci...pamiętam tez, jak to z moja babcia chodziłam po szkupaniu ;-)...oj fajne czasy ,a te baby opowiadaly o utopkach, duchach itp...strach było potem wracac do domu, kurczowo trzymałam się babcinej spódnicy -lubiłam u niej spedzac wakacje .albo weekendy ...milo wspominam ten czas ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz że jeszcze teraz śpię pod pierzyną z pierza naszych kaczek i gęsi hehe. Ale na skubanki to nie chodziłam i o tym jak się bała wracać do domu po skubankach opowiadała mi moja Babcia która pochodziła z dużego gospodarstwa w opolskim ..

      Usuń
  11. Właśnie ciekawe, że tak dobrze pamiętamy wydarzenia sprzed lat. Widać, jak ważne były dla nas. A wiesz, że ja pamiętam, w co byłam ubrana w pierwszy dzień mojej pracy ??????? Stroiłam się dwa dni wcześniej, aż zapadło w pamięci. Czekam na dalsze wspomnienia i buziaki ślę Uluś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To ja nie pamiętam w co była ubrana ta mała dziewuszka wkraczając do tego <<piekła" jaki mi się wydawał ten zakład a szczególnie wnętrza hal odlewni stali, i ten okropny hałas kuźni..i innych hal produkcyjnych. Aniu nigdy tak naprawdę nie wracałam do tamtych czasów przez tyle lat. Nikogo to też właściwie nie interesowało. Może to kiedyś tu moje dzieci albo wnuki przeczytają, choć wątpię ,widząc jak się ciągle gdzieś spieszą.A w co byłaś ubrana . Napisz. ciekawa jestem hehe. Buziaki-;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam w kremowej bluzeczce zapinanej na brązowe guziczki, do tego miałam mini spódniczkę w łączkę brązowo-rudo-żółtą /pamiętasz, były kwiatuszki modne / i rudą kamizeleczkę obszytą krajką. Tylko butów nie pamiętam, ale włosy obcięte na modnego wówczas pazia. Tę fryzurę dość długo nosiłam stąd pamietam.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga