poniedziałek, 19 maja 2014

Dzisiaj coś lokalnego, swojskiego –kuchnia śląska.

http://www.libertas.pl/po_prostu_zupa_z_oberiby.html


Po prostu zupa z oberiby






Jednym z najpopularniejszych warzyw wykorzystywanych w śląskiej kuchni była kalarepa. Przeciwnie, jak w innych regionach kraju, tutaj zjadało się ją razem z liśćmi. Były one podstawą wielu potraw, do ulubionych należały jednak zupy.

 Oto jedna z propozycji na zupę z kalarepki.
 Z kości i pęczka włoszczyzny ugotować wywar.
 Dwa pęczki młodej kalarepki razem z liśćmi dokładnie opłukać.
 Bulwę pokroić w plasterki, młode listki w paseczki
. Obrać trzy ziemniaki, pokroić w kostkę, razem z kalarepą wrzucić do wrzącego rosołu i gotować do miękkości.
 Na patelni stopić 10 dag wędzonego boczku pokrojonego w drobną kostkę, dodać łyżkę mąki, zrobić zasmażkę i podprawić zupę. 
Dodać soli lub maggi do smaku.

Dzisiaj coś lokalnego, bym powiedział swojskiego –kuchnia śląska.
Kiedy się mówi o kuchni śląskiej, zawsze pada obok nieśmiertelne hasło - „ciężka”. Dużo mięsa, kartofli, zawiesistych zymftów, gotowanych warzyw i zasmażek. Taki śląski żur na przykład to, jak godoł ujek Ewald: Mo być zomfcity, że jak wsadza lacia do gora to bydzie stoł, jak ten łon, z keregoś się wzion.
Powód ciężaru kuchni jest prosty – jest to kuchnia ludzi ciężko pracujących – ich dania musiały być pożywne, tak żeby sytości starczało na długo na szychcie. Gotowało się z tego co było dostępne, a więc wiadomo, kartofle i warzywa, które rosły w ogródkach przy familoku. Oprócz tego mięso. Wiadomo, ci bogatsi mieli zawsze niespory chlywik w kerym boł wieprzek. Świniobicie to było święto dla cołyj rodziny, som żech jeszcze za bajtla do ciotki Usie na Murckach jyździł na świniobicie maszkecić. A tym co cienko przędli musiała starczać Wodzionka.
Każdy kto tu mieszka słyszał o Roladzie z biołymi kluskami i modrom kapustom, karminadlach z kartoflami i mizeriom, czy krupniokach i żymlokach. W Niemczech do dzisiaj firmy sprzedające wędliny pro forma noszą nazwę Schlesische Wurstspezialitaten czyli śląscy specjaliści od kiełbas :).
A ja chciałbym tu w ramach śląskiej kuchni polecić coś lekkiego, choć zmodyfikowanego, mianowicie Zupa z Oberiby, czyli z kalarepy. Kalarepa na przydomowych działkach była bardzo popularna a zupa z niej pyszna. Mój przepis jest bezmięsny – ostatnio raczę się bezideowo wegetariańska kuchnią więc i ten przepis będzie bez mięsa.


Potrzebuję:
  • 2 litry wywaru warzywnego (np. z kostki),
  • 2 duże lub 4-5 mniejszych kalarep,
  • 4-5 młodych ziemniaków,
  • 2 cebule,
  • szczypta mąki na zasmażkę (opcjonalnie),
  • kapka śmietany do zabielenia,
  • olej.
Na patelni rozgrzewam tłuszcz, na który następnie wrzucam posiekaną w ząbki cebulę. Kalarepę obieram ze skóry, osobno odkrawam liście i przebieram (żółknące wyrzucam) następnie drobno siekam. Obraną kalarepę dorzucam do smażącej się na patelni cebuli i lekko obsmażam. Jeśli ktoś lubi, można całość przyprószyć mąką i zasmażyć. W wywarze warzywnym natomiast gotuję pokrojone w kostkę, niekoniecznie obrane ze skórek ziemniaki (będę konsekwentnie promował nieobieranie ziemniaków – zachowują wtedy wszystkie swoje wartości, witaminy, etc). Kiedy ziemniaki zmiękną dorzucam zawartość patelni i jeszcze chwile gotuję. Następnie zupę zabielam śmietaną i gotowe:).
Smacznego!
Łukasz Miśka







9 komentarzy:

  1. ;-))) oj usmialam się....fajnie tak poczytać po slasku ;-)...ale na taka zupke dostałam wyjatkowy smak - jutro kupie se oberiba i uwarze se zupa ;-)....pamiętam u babci zawsze były pyszne takie zupki -kawalek wołowiny musial być w wywarze -a potem wszystko z działki ,i kalarepka, marchew, kartofelki ,szczypior itd....wszystko swoje ....mmm, no już mi pachnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz kochana jak trafiłam na Twój smak hehe. a wiesz dlaczego tu to wkleiłam bo to przypadkowo w sieci znalazłam i bardzo mi się ten sposób reklamy tej naszej śląskiej specjalności podoba tak pięknie pogawędził tu po naszemu . Dziś własnie miałam na obiad taka zupę, a zamiast drugiego dania po drodze kupiłam sobie kawałek kołacza z serem i posypkami. Jeszcze był świeżutki.
    A teraz się tu głodna zrobiłam i chyba pójdę posznupać co mam dobrego do zjedzenia w mojej lodówce.-;) Jak tam Twoja noga?

    OdpowiedzUsuń
  3. a z noga wszystko OK...tak trochę pobolewa jak zle nastapie- ale nie jest zle...do wesela się zagoi ;-)...Ty mi tu robisz smaki , to drozdzowka , to kolacz ...kurcze , a ja staram się odchudzać....;-)...dzisiaj na kolacje miałam tylko salatke z pomidorow i pol sznitki chleba ...a teraz popijam woda ,by sie jakos uzupelnic ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno hehe, kto chce być pięknym musi pocierpieć. cieszę się że z tą nogą jest OK To mnie na szczęście już nie dotyczy.Mogę jeść a lubię jeść ale nie przesadzam oczywiście. Miałam w lodówce jeszcze resztę śledzia Juz nie muszę się nikomu podobać To jest przywilejem pewnego juz wieku. hehe. Idę spać dobranoc-;)).

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie dziś była surówka z oberiby. Też pychowatość... A zupkę sobie uwarzę przy okazji!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uleczko, nie zaglądam teraz do Ciebie codziennie rano, bo co drugą noc śpię na działce. Jest tak pięknie, ze szkoda mi siedzieć w dużym, zadymionym mieście.
    Ale jak wracam to zawsze czytam wszystkie zaległe Twoje teksty.
    A gdzie jest ten tekst który mi obiecałaś???? Pisze się? :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko co jadalne, właściwie ugotowane, przyprawione do smaku wtrącę. Zieleninę bardzo lubię. Kalarepa jest super. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobnie się gotuje jak botwinkę która tu u nas na Śląsku nie znano a teraz często ja sobie gotuję.. Ta kalarepkowa to smaczna też ugotowana z mięsem wieprzowym, albo na kościach schabowych.. Pozdrawiam wzajemnie-;)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga