środa, 30 kwietnia 2014

Proza życia

Mój ogród i ja

Kiedyś to rzeczywiście się nieźle narobiłam zanim powstało to co dziś nazywam moim ogrodem. Miałam tego jeszcze więcej, ale sporą część oddałam młodszemu synowi ,który tam dom postawił i graniczy teraz tu ze mną.

Zeszłego roku chorowałam a teraz muszę powycinać i odmłodzić krzewy które były zeszłego roku zaniedbane a jest tego trochę.




 Na tych taczkach widać wycięcie tyko małej części tego co jeszcze na mnie tu czeka.

Na tym jednak trzeba się znać ,wiedzieć co wycinać, by w przyszłym roku znów pięknie kwitło

.Musiałabym nad każdym stać to wolę się sama z tym pomęczyć ale ja to lubię- jeszcze sobie z tym radzę.

Dziś mój starszy wnuczek wywiózł mi te taczki na kompost i mam znów w co wkładać to co wytnę.

Jutro przyjaciółka przyjeżdża się opalać na leżaczek, a ja będę miała przyjemność ją ugościć. Tak pięknie mnie zawsze chwali za dobrą kuchnię , że czuję się głaskana jak taki kotek ,bo kto to nie lubi jak  chwalą no nie, hehe?

******************************************************
Dopis 1 Maja

Dziś juz 1 Maja(jak ten czas szybko leci) i prawie południe a mojego gościa jeszcze nie ma. 

Zezłościłam się na te moje koty bo mi najzupełniej parasol ogrodowy poniszczyły pazurami, kiedy go przechowałam na zapleczu w schowku . Wprawdzie dziś go jeszcze użyję, ale będę musiała sobie sprawić nowy. Co za koty. Tapety mi drapią, dziś parasol  ,mają szczęście że to na mnie trafiło. A mało drzew do drapania mają w ogrodzie, co za dzikusy jedne...



Nie widać ale parasol ma powyrywane dziury pazurami kocimi



Ech co za dzień. Najpierw parasolka i koty, a teraz się dowiaduję że moja przyjaciółka się rozmyśliła(nie będę cię objadać hehe) i mogłam tak sobie czekać z tym obiadem bo Ona u siebie coś pichci. 
U mnie obiad ugotowany, ja juz po obiedzie , nie moja szkoda ...tylko Jej.

Szkoda ,bo cieszyła się z leżakowania w ogrodzie, a tu pogoda się pewnie popsuje zanim się do mnie dokula swoim fiatem Punto.

Na całe szczęście cierpliwość to moje drugie imię hehe,  jednak ciężko się żyje z ludźmi niepunktualnymi w realu,  potem się dziwić, że wolę tu Was w internecie, już nawet z tego jednego powodu. 

Nie muszę tu planować żadnych spotkań, a potem czekać przyjdzie albo się rozmyśli..ech życie...

Przyjechała i śpi teraz sobie na leżaku,(trochę się chmurzy ale jest ciepło) a ja tu sama z kawą i pysznym ciastem drożdżowym które mi się szczęśliwie dochowało zamrożone jeszcze od świąt. 

Dwie godziny przegadała z przyjaciółkami przez telefon rano(powiedziała mi) to najwidoczniej teraz na rozmowę już nie ma ochotę. 

Niby mam gościa a i tak siedzę tu sama przy kompie...i teraz to mi naprawdę przykro i samotnie...



1 Maja 2014 mój pierwszy tegoroczny kwitnący kosaciec

Teraz o godz.20 już po wizycie . Nawet sympatycznie potem się zrobiło. Poszłyśmy z wizytą do ogrodu starszego a potem do młodszego syna. Czyli wszystko dobre co się dobrze kończy. Pogoda także dopisała pomimo chmur popołudniowych nie padało.  A przyjaciółka jak się rozkręciła to ćwierkała bezustannie jak skowronek, jak to zwykle Ona, bo uwielbia towarzystwo hehe. 

Co ja dziś tu napisałam(przysięgam,że nic nie wypilam hehe) ??? Kasować???

10 komentarzy:

  1. Szczęść Boże kobity ... taczki jak moje ... te uschnięte patyki tnij, koleżanka za kierowcę ... coś za coś ... szybciej się opali ... i smakować Jej będzie lepiej ... ale w pracy bez naleweczki ... bo prawko zabiorą ... poza tym resztę krzaków zostaw ... to tak naturalnie , pięknie ... pozdrawiam te opolskie dziołchy, pracusie nad pracusiami ... :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poranny z ciebie ptaszek tego 1 Maja Andrzeju. ale i u mnie juz ruch od rana. Koty jedzenia się domagały , a przy okazji powycierałam ganek który brudzą. Malutką jaszczurkę zabiły zabójcy bo przecież nie zeżrą jedynie tak upolują bo się rusza i dla zabawy.Dziś święto i nie ma wycinania Andrzeju. Za to planuję świąteczny rosołek i jakiś deser z truskawkami i bitą śmietaną. Milego dnia-;))

      Usuń
  2. Ogród wymaga pracy, żeby nie zdziczał i radował urokiem !! To miła praca, tym bardziej, że widać efekty. Życzę miłego dnia Uleczko, z pysznościami na stole i w miłym towarzystwie ! Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomoc by mi się przydała, ale taka która miałaby serce do tych roślin i na nich się wyznawała. Starszy syn to po mnie odziedziczył ale On ma tyle na głowie że nawet u siebie jego rodzina go w pracach ogrodowych tam u nich go wyręcza. Wczoraj juz pomidory i sałatę sadził.(oby mu to jeszcze nie zmarzło). Pozdrawiam cieplutko i Pierwszomajowo-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłego spędzenia czasu ,ja robię polędwiczki wieprzowe tylko na tłuszczyku duuuuuuużo przypraw do tego grube rury makaron ,szpinak na gęsto i mizeria z dresingiem mojego pomysłu ,już połowę dresingu nie ma hahahhaha i kompocik z rabarbaru z truskawkami ,a coooooooooo trzeba se dogadzać kiedy jeszcze żołądek nie odmawia posłuszeństwa ,

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciągle jeszcze czekam na gościa który podobnie szykuje się jak przysłowiowa sójka za morze hehe. Widocznie ciągle grzebie w szafach i nie wie w co się ustroić,a u mnie juz gotowy rosołek czeka. Czytam o tym szpinaku u Ciebie i się uśmiecham ,bo zapamiętałam jak szpinak uwielbiasz. Pozdrawiam świątecznie i smacznego Ci życzę-;))

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie też się odezwał zew natury. Ciągnie mnie poza miasto, na działkę. Strach myśleć jak wszystko zarosło. Ale nic to. Jak się złapię za robotę, to doprowadzę do wszystko porządku. To raptem ca 400 m2 i w większości trawa do koszenia. A co do kotów, to nie gniewaj się na nie za bardzo. To prawda, ze czasem wyrządzają szkody, ale jakie są piękne... :) Buziaki z Warszawy dla przemiłej Ślązaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jutro też się za trawę wezmę. Dziś świętowałam 1 Maja. Za bardzo lubię moje kociska by się na nie długo gniewać, ale tego parasola to mi naprawdę szkoda. Buziaki wzajemne Luana posyłam z Śląska do Warszawy-;))

    OdpowiedzUsuń
  8. A u mnie tak potwornie zimno!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Macie pecha tam na górze mapy Polski to już może zimni ogrodnicy. Nas także czeka ochłodzenie choć dziś los był dla nas łaskawy i było cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga