wtorek, 8 kwietnia 2014

"Mogę" jako wyraz wdzięczności i zadowolenia z życia.

Filozof dziś ze mnie(albo- na tapczanie siedzi leń)- bo  ostatnio doszłam do takiej konkluzji:

 Czy naprawdę musimy iść po zakupy, albo powinnam być wdzięczna, że mogę to zrobić. Mam możliwość kupienia  co tylko jest mi potrzebne . Dziś kupiłam produkty, z których powstał dobry obiad.  Bo i dlatego to słowo "muszę" wydaje mi się ostatnio już prawie takie zupełnie nie na miejscu.

Zaczęłam analizować  ostatnio różne sytuacje życiowe. Za każdym razem gdy przychodzi mi na myśl, że coś  zrobić muszę , zastanawiam się czy nie jest czasem tak, że mogę to zrobić, że mam taką możliwość. I w zasadzie jestem losowi za to wdzięczna. Ale też przyznaję że często mi się też juz nie chce. Mówię sobie wtedy ;kobieto dosyć się t tym życiu narobiłaś- nie zrobisz dziś zrobisz jutro.

Zaczynam także doceniać rzeczy, które wcześniej jawiły mi się jako przykry obowiązek. 

Czy na pewno muszę dziś posprzątać w domu?
 Oj mogę to zrobić, bo po pierwsze w ogóle go posiadam, po drugie lubię porządek i czystość ale czy koniecznie dziś?.
Nie musiałabym nawet ostatecznie robić tego sama, bo zawsze ktoś by mi w tym pomagał, ale puki dam sobie sama rady ,,mogę"sama . Mam w domu różne "gadżety", które zresztą ułatwiają mi to sprzątanie.  Tak naprawdę,, mogę" sprzątać,czyli nie,, muszę" hehe. Oj ale dziś to ja mam lenia..







7 komentarzy:

  1. Od zawsze lubiłem mieć "poukładane" w domu, w głowie. Gdy sił zaczyna brakować trochę odpuszczam. Bo jak Ty mówisz ... nie muszę. Robię to co konieczne i co chcę. No i by trzymało się to wszystko "kupy". Skarbuńku, damy radę. A jak nie to gdzieś tam poprawimy. Póki co nie poddajemy się ! Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mądrze to ujęłaś: muszę, ale cieszę się, że mogę. Bedąc blisko mojej umierającej przyjaciółki, dużo rozmawiałyśmy. Ona mówiła: tak bardzo bym chciała móc jeszcze /tutaj proste , domowe prace wyliczała/. Ja wiem, jak to jest ważne, chociaż czasem się rzeczywiście nie chce. Trzeba czasem siły mierzyć na zamiary. Pozdrawiam Uleczko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak Uleczko, masz ten luksus że już nie musisz tylko możesz, to się nazywa wolność, piękna rzecz, nie dla wszystkich niestety ;-) ja też nie mogę za bardzo narzekać, bo mam mniej obowiązków niż dawniej- żółwik- adela

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja często tez łapię się na tym, ze nie "muszę" tylko "chce". Nie musze jezdzic co tydzien przez setki kilometrow, ale chce, bo chce do domu. Nie musze pisac bloga, ale chce bo mi to daje duzo satysfakcji i sprawia przyjemnosc.
    Ale poza tym to i ja zamieniam czesto musze na moge i ne mam wyrzutow sumienia gdy moge sobie odpuscic cos do czego w danej chwili nie mam serca. Pozniej przyjdzie moment, ze zrobie to z prawdziwa przyjemnoscia.
    Tak, to chyba sprawa swoistej wolnosci :))
    Pozdrawiam
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niko! Dobrze że piszesz bloga! Do dziś mam przed oczami zdjęcie kości ze szpikiem, którą sobie jakiś czas temu zapodałaś. Jest to jeden z punktów na mojej liście rzeczy do zrealizowania - znaczy się spróbować, będąc w tamtejszej okolicy. :-)

      Usuń
  5. Serdeczne gratulacje, że patrzysz na rzeczy "mogę" a nie "muszę". Mam dokładnie tak samo i choć rzeczy przyziemnych odrzucić precz się nie da, nie mając kogoś, kto byłby to za człowieka zrobił (chwilowo służby nie posiadam, a chałupę ogarnąć trzeba), to jednak lepiej podchodzi się do życia ciesząc się z tego, że coś można jeszcze zrobić.

    Wiesz, jest to też pewien rodzaj empatii, bo zawsze gdzieś przychodzi na myśl, że są ludzie, którzy wiele by dali, żeby pewne proste rzeczy, które wykonujemy albo automatycznie, albo z musu, móc fizycznie wykonać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. W mojej głowie Uleczko to leń już na całego sobie zamieszkał. Rozłożył się tam wygodnie i supełnie nic mu się nie chce robić!!!!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga