********************************
Kończy się pierwszy dzień świąt. Jeszcze tylko pół godzinki. zero telewizji dziś u mnie było. Gęś pieczona w piekarniku lekko się spaliła synowi i to z winy księdza z jego długim nudnym kazaniem. Msza przeciągnęła się o pół godziny i efektem była przypalona skórka i sos także za ciemny. Po obiedzie wyszliśmy na taras przed kuchnię i tam w słoneczku kawa i sernik.Ten to się synowi wyjątkowo pysznie udał.Po jakimś czasie wnuk i wnuczka się ulotnili jak to młodzi, syn poszedł się położyć , i zostałyśmy jak zwykle same z synową.
Na szczęście pogoda dopisała i można było wystawić stare kości do słoneczka. No to jeszcze tylko jutro i po świętach...
Dziś w gościach byłam, więc relaksik pełny. Jutro ja podejmuję, więc się troszkę nadrepczę... Ale co tam! Byle rodzinka była zadowolona! Buziaki...
OdpowiedzUsuńMy też w Niedzielę u dzieci, a dzisiaj dzieci i wnuki u nas.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Uleczko!
My całe święta w gościach, dzisiaj jedziemy do teściów. Dobrze pobyć razem chociaż parę godzin. Buziaczki Uluś :))
OdpowiedzUsuń... Baranek był czekoladowy ... już gdzieś się podział ... jeszcze ŚWIĘTUJEMY ! ... :)
OdpowiedzUsuńPogody na taras:) smacznego obiadu i mokrego Dyngusa:)
OdpowiedzUsuń-- o jak mi się podoba to o czekoladzie... takie prawdziwe... jak ja kocham takiego przyjaciela.... nie zadaje pytań, rozumie i pomoże ... zawsze w pobliżu... :)
OdpowiedzUsuń