Siedzę i myślę co tu dziś napisać ale nic się nie dzieje o czym można by tu u mnie pisać, bo ile można pisać o pogodzie(dziś u mnie pada deszcz) więc ja sobie tu hops do mojego archiwum i macie tu u mnie mądrą jak dla mnie bajkę. Oby was wasz anioł nie upuścił.
Miłego dnia zaglądającym tu do mnie-;)
A może raz bajka? Czas przeznaczenia
Dawno temu był sobie człowiek, który nie chciał mieć własnego Anioła Stróża i robił wszystko, aby się go pozbyć.
Kąpał się w najgłębszych jeziorach, wystawiał na błyskawice, błądził w najgłębszych lasach.
Zawsze w ostatniej chwili czyjaś dłoń wyławiała go z zimnej wody, wyprowadzała z ciemności, chroniła przed piorunami.
Anioł przychodził do niego w snach błyszczący i pewny siebie.
„Ja jestem, tak jak byłem i będę dopóki świat się nie skończy” – powtarzał.
Pewnego dnia człowiek wszedł na Najwyższą Górę Świata i skoczył. Lecąc w dół pomyślał, że nareszcie pozbędzie się swojego Anioła i już go nikt nie ochroni. Nagle zauważył, że przestał spadać i unosi się w powietrzu.
-Chyba fruwam – powiedział na głos.
-Fruwamy – poprawił Anioł, który trzymał go mocno w objęciach.
-Po co to wszystko? – zapytał wtedy zaciekawiony człowiek.
-Po to, aby ci pokazać, że możesz się mnie pozbyć tylko wtedy, kiedy nadejdzie na to odpowiedni czas – odpowiedział spokojnie Anioł.
-Jaki czas? -zapytał gorączkowo zaniepokojony człowiek.
Obrazek z sieci
-Czas przeznaczenia – odpowiedział Anioł i puścił człowieka. Tekst znaleziony w sieci
*******************
Ponieważ jeszcze w komentarzach nic nie ma to jeszcze tu coś dopiszę. Zabrałam się do pucowania okna balkonowego w moim malutkim saloniku obok mojej kuchni i już także połowę dywanu,,wyprałam". Tak się zmęczyłam że tu trochę teraz nabieram siły by drugą połowę dokończyć. Sama tu mieszkam i czasem jedynie koty tu u mnie w gości a takie to wszystko brudne. Dziś także trochę muszę zrobić sobie delikatne jedzenie bo dwa dni frytki i wątróbka już się mój organizm buntuje. W nocy ziółka popijałam. No to na razie. Włożę firany i zasłony do pralki i jazda dalej dywan szorować. Stary z kowar 35 lat ma na,,swoim grzbiecie".
Obrazek z sieci ale ten sam i kiedyś w peweksie kupowaliśmy
Dobra firma te Kowary nasze...
Kąpał się w najgłębszych jeziorach, wystawiał na błyskawice, błądził w najgłębszych lasach.
Zawsze w ostatniej chwili czyjaś dłoń wyławiała go z zimnej wody, wyprowadzała z ciemności, chroniła przed piorunami.
Anioł przychodził do niego w snach błyszczący i pewny siebie.
„Ja jestem, tak jak byłem i będę dopóki świat się nie skończy” – powtarzał.
Pewnego dnia człowiek wszedł na Najwyższą Górę Świata i skoczył. Lecąc w dół pomyślał, że nareszcie pozbędzie się swojego Anioła i już go nikt nie ochroni. Nagle zauważył, że przestał spadać i unosi się w powietrzu.
-Chyba fruwam – powiedział na głos.
-Fruwamy – poprawił Anioł, który trzymał go mocno w objęciach.
-Po co to wszystko? – zapytał wtedy zaciekawiony człowiek.
-Po to, aby ci pokazać, że możesz się mnie pozbyć tylko wtedy, kiedy nadejdzie na to odpowiedni czas – odpowiedział spokojnie Anioł.
-Jaki czas? -zapytał gorączkowo zaniepokojony człowiek.
Obrazek z sieci
-Czas przeznaczenia – odpowiedział Anioł i puścił człowieka. Tekst znaleziony w sieci
*******************
Ponieważ jeszcze w komentarzach nic nie ma to jeszcze tu coś dopiszę. Zabrałam się do pucowania okna balkonowego w moim malutkim saloniku obok mojej kuchni i już także połowę dywanu,,wyprałam". Tak się zmęczyłam że tu trochę teraz nabieram siły by drugą połowę dokończyć. Sama tu mieszkam i czasem jedynie koty tu u mnie w gości a takie to wszystko brudne. Dziś także trochę muszę zrobić sobie delikatne jedzenie bo dwa dni frytki i wątróbka już się mój organizm buntuje. W nocy ziółka popijałam. No to na razie. Włożę firany i zasłony do pralki i jazda dalej dywan szorować. Stary z kowar 35 lat ma na,,swoim grzbiecie".
Obrazek z sieci ale ten sam i kiedyś w peweksie kupowaliśmy
Dobra firma te Kowary nasze...
... na to przesilenie frytkami i wątróbką ... nalewka ~uleczki ... zamiast ziółek ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńO nie Andrzeju hehe. Mój woreczek żółciowy by zaprotestował. Na szczęście ja i mój organizm juz niejedno przeżyliśmy i wiem jak się kurować. Nalewka w swoim czasie, wczoraj szklaneczka piwa to dziś w tym miejscu abstynencja. A na dziś ze sprzątaniem koniec tylko jeszcze pranie z pralki rozwieszę.Pozdrawiam wzajemnie-;))
OdpowiedzUsuńPiękna i mądra przypowieść. Oby nikogo z nas do czasu przeznaczenia nie opuścił dobry anioł.
OdpowiedzUsuńPodobny kowarski dywan, trochę młodszy, bo 24-letni mam w sypialni. Trzyma się naprawdę dobrze, jak na swój wiek, he, he :) A wiosenne plany porządkowe to u nas kwiecień - malowanie i sprzątanie salonu, pozostała część domu w marcu. Radzę Uleczko uważać, bo luty bywa wredny i łatwo sie przeziębić. Pozdrawiam :)
W tym roku odpukać,bo może to przez to zimne mieszkanie . Ubieram się ciepło bo ciepłych rzeczy mam pod dostatkiem, i chyba się zahartowałam.My te dywany 2 takie same kupiliśmy do dużego salonu. Dwa lepiej się potem trzepie i zwija zawsze też można je tak jak teraz to mam pomieścić w mniejszych pomieszczeniach,a połączone nikt nawet na pierwszy rzut nie poznał że to 2. Odgapiłam to dawno temu kiedy byłam w NRD u znajomych mojej ciotki, i świetnie się sprawdza. W dużym salonie teraz mam także po dwa takie same ale już nowszej daty. Pozdrawiam Aniu serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńBajeczka bardzo sympatyczna. Ja szanuję swojego Anioła i nie wystawiam go na takie próby. Choć pewnie przy mnie i tak się nieźle napracuje, żeby uchronić przed pokusami tego świata...Podziwiam Twoją pracowitość. Mnie się nic nie chce, a też powinnam wziąć się do wiosennych porządków. A mój dywan też rodzimej produkcji t też ma swoje lata. Ale lubię go. Buziaczki Uleczko. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję że tak mnie widzisz Luana, choć kiedyś rzeczywiście byłam niezwykle pracowita, to teraz tego już tak nie widzę. Nie muszę zresztą dziennie wszędzie sprzątać to jest dobrodziejstwem wielu pokoi i tego że jestem tu jedyną brudzącą.Buziaczki wzajemne Luana-;))
OdpowiedzUsuńTeż mieliśmy niemal identyczny dywan w Gdyni. Wiele lat służył! Porządki generalne u mnie jeszcze poczekają. Na prawdziwy początek wiosny. Na co dzień tyle, by brudno nie było! Pozdrawiam, Uleczko, i proszę: nie przemęczaj się! By nie wróciły zeszłoroczne kłopoty.
OdpowiedzUsuńTeraz tak się porobiło że z tą pogodą to już nic nie wiadomo ,bo zeszłego roku z zimy zaraz w lato przeszliśmy, i lepiej mi tej choroby nie przypomnieć, ale to jakaś bakteria diabelska była i jak przyszła to sobie poszła ,bo lekarze jej nie wygonili niestety.Z antybiotyków nic sobie nie robiła. Robota mi nie szkodzi ,wręcz przeciwnie. Dom to moja ,,sala" gimnastyczna, a przegrzane mieszkania i pomieszczenia publiczne to często potem te kłopoty zdrowotne. Lada wietrzyk przewieje i choroba gotowa. Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko-;))
UsuńKochana Uleczko! Szkoda, że nie mogę Cię dodać.do moich ulubionych blogów Ale myślę o tym, żeby zrobić nowy blog na blogersie. Super bajka.I tak wiosennie juz u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie.Przesyłam "Jeden Uśmiech:) Korek
OdpowiedzUsuńNiestety nie pomogę bo na moim blogu w Onecie jeszcze nie wykapowałam jak wpisać nowe pozycje. Ale poćwiczę i może jeszcze się nauczę, bo widzę w innych blogach,że można z tym sobie poradzić. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz-;)
OdpowiedzUsuńPiękne bajka Uleczko!
OdpowiedzUsuńA za to mycie okna i inne prace fizyczne to Ci się należy nagana! Przecież właśnie teraz najłatwiej się przeziębić. Lepiej uważaj na siebie bardziej.
Serdeczności
Przy tych moich spartańskich warunkach w mieszkaniu gdzie temperatura nawet 18 stopni nie osiąga niestraszna mi chyba żadna zawierucha hehe. Ale dziękuję Stokrotko za ten komentarz. Uściski serdeczne-;)
OdpowiedzUsuń