A wczoraj był dzień Kota, i pamiętałam oczywiście o moich futrzakach . Dziś na mojej wycieraczce był od nich- dla mnie prezent. I jak im wytłumaczyć mam,że ja wolę żywe ptaszki, i to takie na drzewie ,a nie na mojej wycieraczce.(a jak już, to jednak kurczak z grilla, hehe) No cóż-chcieli przecież dobrze.
kwiatki urodzinowe(mam kłopot z przesłaniem zdjęć ale jeszcze próbuję )
Pranie w pralce się pierze, wyczyściłam już tu moje okno w pokoju w którym teraz piszę, bo słoneczko niestety pokazuje mi ,że trzeba sprzątać,choć przyznaję, że nie idzie mi to najlepiej. Ale jak chce tu mieszkać i nie płacić za sprzątanie ,to ja sobie tu sama tak u siebie dorabiam do mojej emerytury, hehe.Zawsze co nie muszę zapłacić to pozostaje w mojej portmonetce.
Wczoraj całe 1000 zł dałam starszemu synowi na opłaty, bo to On mi przez internet rachunki popłaca. Dobrze że pogoda taka nie zimowa zupełnie ,to sobie na ogrzewaniu troszkę zaoszczędziłam, i te 300 zł(4 wodników, i każdy płacił za swoich gości, jeszcze kilku wodników którzy brali udział w imprezie nie płaciło bo byli gośćmi)) za tą zabawę mogłam zapłacić, zamiast wydać na opal.
Pranie wisi, a ja idę coś zjeść do kuchni i piec biszkopt, bo na jutro zapowiedziała wizytę moja bratanica, która nie była z nami w sobotę,bo jej mąż także w tym dniu miał urodziny.
Oczywiście jak by nie było, mój Brat znów się,,chorobą" wymigał ,normalne u niego. nawet mi życzeń nie złożył ,choć nie jesteśmy przecież skłóceni i na co dzień ze sobą normalnie rozmawiamy a ja o Jego urodzinach zawsze pamiętam. Na urodziny do zięcia swojego także nie idzie,(i tym razem także nie szedł) bo mu też nie pasuje. Szkoda. Ale chyba nie tylko u nas trafia się w rodzinie taka czarna owca. (wczoraj już latał ze swoją kosiarką po ogrodzie. hehe dziwak ,i tyle) . Miłego dnia zaglądającym życzę, i zmykam-;)
**************************
http://odjazdowisko.blog.onet.pl/2007/03/06/dowcip-malzenski/
Dowcip małżeński…..
Jeden facet o imieniu George zauważył, że do sąsiedztwa wprowadziła się nowa para. Szybko zauważył również, że kobieta lubi się opalać, ubrana tylko w skąpe bikini, ukazujące jej piękne i duże piersi. Starał się więc przechodzić w pobliżu jak najczęściej by móc sobie popatrzeć. W końcu nie wytrzymał i zapukał do drzwi sąsiada. Otworzył mu wysoki, muskularny mężczyzna:
- Przepraszam, że przeszkadzam – mówi nasz bohater – ale nie mogłem się oprzeć, by powiedzieć panu jak piękną ma pan żonę.
- Tak? I co z tego – odburknął gospodarz.
- W rzeczy samej, szczególnie ogromne wrażenie robią na mnie piękne piersi pana małżonki. Dam panu dziesięć tysięcy dolarów, jeśli będę mógł pocałować te piersi.
Gospodarz już chciał zbesztać i zatłuc Georga, ale przeszkodziła mu żona. Odciągnęła męża i dyskutowali o czymś przez chwilę na osobności. W końcu wrócili i zapraszają naszego bohatera do środka.
- Ok – mówi wkurzony mąż – za dziesięć tysięcy dolarów możesz pocałować piersi mojej żony.
Kobieta zdjęła bluzkę i wyswobodziła obiekty pożądania naszego bohatera. George wziął piersi w ręce i zaczął się do nich tulić i głaskać w totalnej ekstazie. Trwało to kilka minut, w końcu naprawdę wściekły mąż mówi:
- No dawaj szybciej, całuj je!
- Nie mogę – odpowiada George tuląc wciąż piersi.
- Dlaczego ?! – wrzasnął mężczyzna.
- Bo nie mam dziesięciu tysięcy dolarów.
- Przepraszam, że przeszkadzam – mówi nasz bohater – ale nie mogłem się oprzeć, by powiedzieć panu jak piękną ma pan żonę.
- Tak? I co z tego – odburknął gospodarz.
- W rzeczy samej, szczególnie ogromne wrażenie robią na mnie piękne piersi pana małżonki. Dam panu dziesięć tysięcy dolarów, jeśli będę mógł pocałować te piersi.
Gospodarz już chciał zbesztać i zatłuc Georga, ale przeszkodziła mu żona. Odciągnęła męża i dyskutowali o czymś przez chwilę na osobności. W końcu wrócili i zapraszają naszego bohatera do środka.
- Ok – mówi wkurzony mąż – za dziesięć tysięcy dolarów możesz pocałować piersi mojej żony.
Kobieta zdjęła bluzkę i wyswobodziła obiekty pożądania naszego bohatera. George wziął piersi w ręce i zaczął się do nich tulić i głaskać w totalnej ekstazie. Trwało to kilka minut, w końcu naprawdę wściekły mąż mówi:
- No dawaj szybciej, całuj je!
- Nie mogę – odpowiada George tuląc wciąż piersi.
- Dlaczego ?! – wrzasnął mężczyzna.
- Bo nie mam dziesięciu tysięcy dolarów.
Post bardzo optymistyczny ! Koty wdzięczne, kwiaty cudne ! Bardzo podoba mi się to dorabianie do emerytury, he, he !! Ja też dorabiam, a jakże ! Bo co nie wydasz, znaczy - zaoszczędzisz. A potem na taką uroczystość pieniążki są bez żalu wydawane, bo nie samym chlebem człowiek przecież żyje, musi mieć trochę radości i serdecznych kontaktów z bliskimi. To lepsze niż tabletki na depresję, cudownie poprawia samopoczucie Uleczko, zarażasz radością i optymizmem, mocno Cię ściskam i buziaki ślę :)))))))
OdpowiedzUsuńPS. Moje okna też wołają o pomstę. Wprawdzie udaję, że nie widzę ich, ale.....:(
Rano jeszcze moje fizyczne samopoczucie jest jako takie i wprawdzie z oporem sprzątam bo lubię mieć czysto. Kiedyś bez problemów szurałam po całym domu,ale o tym mogę teraz zapomnieć Aniu. A z tym optymizmem- to jak się mówi :,,raz na wozie" i czasem pod nim niestety.Buziaki wzajemne-;))
Usuń... naturalna selekcja ... wpadł w rewir kota ... i po ptaszku ... a co do tych wdzięków ... to tak jak ja ... kasy brak ... i nie popatrzę ... chyba, że w internecie ... ~uleczko, niezły pomysł ... te, które maja się czym pochwalić ... i nie tylko ... mogą utłuc kasę ! ... pozdrawiam ... :)
OdpowiedzUsuńEch Andrzeju 100% facetem przecież jesteś i pewnie na kobiece wdzięki podobnie byś obojętnym nie pozostał, hehe. A ja, no cóż,nawet gdybym tej kasy dużo więcej miała, pewnie by inni na tym skorzystali ,choć fajnie by było zatrudniać kogoś uczciwego do sprzątania tak dużego domu i obejścia. Pozdrawiam wzajemnie-;).
OdpowiedzUsuńHej, Uleczko, co do okien to ja je myję 2 razy do roku, na Wielkanoc i przed zimą..bywało, ze myłam w zimie ale zawsze to potem odchorowałam..częściej myję okno balkonowe, bo wnuczęta zapalcują przy odwiedzinach, a w ogóle to wiele odpuściłam sobie przy sprzątaniu całego domu, wyrzuciłam dywany, kupiłam antyalergiczny odkurzacz, bo "koty" są wszędzie, a sprzątam na raty, tzn, łazienki w jeden dzień, jak lepiej się czuję to odkurzam cały dom, a znów w inny dzień myję mopem podłogi..itp, ale dawniej, to hohoho, szalałam w sprzątaniu, ale cóż , chęci są, tylko ciało mdłe, hihihi...pozdrawiam serdecznie , Aga.
OdpowiedzUsuńMoże należę do tych normalnych ,,inaczej" hehe, bo ja Agusiu lubię myć okna od kiedy znalazłam swoje metody by to robić skutecznie i szybko. Mam ciemne ramy okienne ,więc juz i tak odpada mi to kłopotliwe szorowanie.Koty mało kiedy wpuszczam,zresztą one wolą tą swoją wolność jaką u mnie mają na samym dole domu do którego cały czas swobodnie sobie wchodzą i wychodzą.Podobnie jak Ty i ja sprzątam na ogół jedno pomieszczenie, jak drobię bardziej dokładne porządki inaczej tak samo już nie dałabym rady.Dobrze że teraz kominy hutnicze juz tak tu u nas nie brudzą. Kiedyś to ten brud był trudny nawet do usunięcia,szczególnie na oknach ,aż tłusta maź to była. Nawet jabłka w ogrodzie trzeba było szorować,by się kolor pokazał,tak brudne były. Dziękuję że do mnie zaglądasz i za ten komentarz Agusiu z Sosnowego Lasu-;)) Buziaki serdeczne-;)
OdpowiedzUsuńZ balkonowym oknem walczę średnio co 2 tygodnie, bo pies łapami ,,puka'', a ptaszki - wiadomo! Pozostałe góra 3 razy w roku... Jak słonko da znać, że już naprawdę, naprawdę trzeba! Na szczęście mam tych okien mało!
OdpowiedzUsuńU mnie cały dom na mojej głowie więc robię co mogę by było jako tako. Dziś znów pranie firan i zasłon. Dobrze że to pralka pierze. Pies drapie w drzwi, wiem , bo jeszcze teraz mam po moich pamiątkę w postaci porysowanych drzwi ale to te na ogród na dole, i nie tak ,,wizytowe" hehe Pozdrawiam
UsuńAle ten sąsiad z dowcipu małżeńskiego to spryciula był...:-))))
OdpowiedzUsuńSerdeczności Uleczko.
Jak widać jednak zależy od tego jaką sumę się proponuje za taką przyjemność. A ludzie chytrzy na pieniądze niestety hehe. Serdeczności wzajemne Stokrotko-;)
OdpowiedzUsuńczarna owca trafia się w kazdej rodzinie, gorzej, gdy są same czarne owce;).
OdpowiedzUsuńKwiaty przepiękne. Ty się kobieto nie przemęczaj z tymi porządkami!
Same, to rozumiem że im z tym ,,dobrze" inaczej ;) Jeszcze nigdy od kiedy pamiętam tyle kwiatów nie dostałam od czasu wesela. Musiałam je jakoś tu uwiecznić na pamiątkę. A porządki to rzeczywiście męczą, ale robię sobie odpowiednie przerwy. Dziękuję Klarka za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiam cieplutko-;))
OdpowiedzUsuń