środa, 19 lutego 2014

Jest mi smutno - nie ma juz kici-kici zginąła dziś tragicznie miałam ją kilkanaście lat



Ponieważ nie bardzo wiem dlaczego pod poprzednim postem o koteczku nie chce wkleić mi się komentarz piszę tutaj dla ciebie specjalnie ten wiersz

Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci. 

Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój kot ukochany? 

Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo. 

Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć. 

Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...

Dziękuję Ci Livia za ten wzruszający wiersz







Po każdym odejściu - i nie ma znaczenia, czy odchodzi bliski  człowiek, czy bliskie mi zwierzę - najtrudniej jest mi pogodzić się z tym, że życie toczy się dalej, choć wcześniej nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że tego kogoś mogłoby nie być.
A potem... potem wspominam życie, nie śmierć

A kiedyś koteczku się znów spotkamy po tamtej stronie - cokolwiek i gdziekolwiek to jest
wierzę w to.



11 komentarzy:

  1. A potem... potem wspominam życie, nie śmierć ... i to jest piękne pocieszenie , w tych chwilach smutku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci współczuję, Uleczko. Moja Kama we wtorek miała 45-minutowy zabieg wycięcia mięśniaka. Też bardzo przeżywamy, chociaż podobno nie ma zagrożenia. Całuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam kilka zwierzaków, więc wiem jak przykre są pożegnania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uleczko, to bardzo boli, no ale przecież nasze domowe zwierzątko to członek rodziny i tak samo ważny dla nas jak inni.Naszego piesiunia nie ma już ponad trzy lata, a ja nadal tęsknię za nim i wciąż z mężem o nim rozmawiamy- jakim był cudownym, kochanym psem. Rozumiem Twój ból i smutek. Zajrzyj na blog Anki Wrocławianki (u mnie w wykazie jako "za moimi drzwiami", Anka ma śliczne kotki do oddania w dobre ręce i warunki, bo pomaga bezpańskim kotom i prowadzi Tymczasowy Dom dla kotów lecząc je i sposobiąc do adopcji.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Ja wprawdzie jestem "psiara", nie "kociara", ale wiem jaki to ból, gdy odejdzie zwierzątko, które się kocha. Te zwierzęta są dla nas prawdziwymi przyjaciółmi - kochają nas za nic, bezwarunkowo.
    Uleńko, zrobiłam jakiś tam myk - sama nie wiem jak...i weszłam na stronę przez wujka Google... może się uda? W każdym razie piszę. Stęskniłam się za Tobą.
    Pozdrawiam serdecznie. Nina

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako rasowa kociara składam najszczersze wyrazy współczucia :( Doskonale znam ten ból :( Mam nadzieję, że tam " na górze" spotkamy się ze wszystkimi naszymi pupilami ...Jestem teraz zabiegana mocno ale postaram się znów codziennie odwiedzać a teraz przytulam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kociara stałam się późno ale obficie :) jeszcze nie wiem co to znaczy stracić zwierzaka i tylko serce mi się ściska na sama myśl...
    Pozdrawiam cieplutko
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  8. Wierzę, jak bardzo przeżywasz śmierć kotka. Zwierzę domowe dla nas jest członkiem rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero dzisiaj przeczytałam.Bardzo Mi przykro Uleczko. Śliczna z niej była koteczka!. Spotkasz się z nią przecież i dasz jej mleczka na spodeczku.















































    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem co znaczy stracić takiego przyjaciela. Straciłam dwa lata temu wiernego psiaka. Dostałam wtedy na pocieszenie ten wiersz więc dzielę się nim dzisiaj z Tobą.

    Panie Boże, nie jestem aniołem,
    dziś niewielu jest takich na świecie,
    może ci, co na ziemskim padole
    pokochali zwierzęta i dzieci.
    Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
    rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
    Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
    szedł do Ciebie mój pies ukochany?
    Panie Boże, poznasz go z łatwością,
    miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
    proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
    bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
    Panie Boże, nie proszę dla siebie,
    znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
    by głodny i smutny nie był i żeby
    przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
    Panie Boże, a gdy tak się stanie,
    że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
    pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
    kiedy będę wędrować do nieba...
    Buziaczki - Livia

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga