poniedziałek, 27 stycznia 2014

okazja to nawet codziennie: jakieś piffko, albo... drink.

"kochanie alkoholik to nie pijak przecież..."

Pisałam, że spotkałam miłego i eleganckiego pana, który nie miał na czole napisane: ALKOHOLIK. Jeśli pozwolicie wrócę do tematu, bo jak się okazuje wśród moich kolegów z pracy, i ich znajomych... jest wielu właśnie ... czystych, zadbanych i przemiłych... panów... sączących kulturalnie, o których nikt by złego słowa nie powiedział. Nigdy sie nie zastanawiałam czy popijają czy nie, bo mnie to nie dotyczyło, a pracy byli ok. Dopiero spotkanie tego miłego pana otworzyło mi oczy, że... popijających panów jest tylu i w zasadzie trudno sie zorientować, że mają "problem". Na portalu w rubryce "stosunek do alkoholu" najczęściej pisze "okazjonalnie". Ja pije też okazjonalnie i bardzo niewiele, wiec ... myślałam, że dla każdego to znaczy .... raz na jakiś czas.
A tu się okazuje, że ... okazja to nawet codziennie: jakieś piffko, albo... drink. I jak tu ocenić: czy zadbany, pachnący pan- jak mój niedoszły kolega- to juz alkoholik, który pewnego dnia przeistoczy sie w "pijaka" czy jeszcze nie i ja sie czepiam? Czy ktoś, kto zalicza 2-3 drinki w każda sobotę to juz sygnał ostrzegawczy czy to moja chora wyobraźnia? A szalonych abstynentów też poznałam i zwiałam szybciutko, bo ich trzeźwość wynikała z fanatyzmu religijnego.
Napiszcie proszę co o tym sadzicie.
                                      ********************
O matko jedyna!! Co za tekst. 

Czy ja jak mam ochotę na szklaneczkę piwa to już dla innych uzależnienie? 

Każdy pijak mógłby przestać pić, gdyby chciał,

 natomiast alkoholik chciałby przestać, gdyby mógł. 

Alkoholik to osoba chora,

 natomiast pijak to osoba nadużywająca alkoholu,

 ale nieuzależniona 

(nie mająca  objawów choroby).
 
To jest moje zdanie na ten temat. 



Jeśli nie masz problemu z odmową picia, jeśli nie myślisz o alkoholu w sytuacjach dla Ciebie trudnych, jeśli masz bardziej konstruktywne sposoby na radzenie sobie z nieśmiałością, stresem czy złością, jeśli nie poszukujesz okazji do picia i nie uzależniasz dobrej zabawy od obecności alkoholu, jeśli nie przeżywasz stanów że "musisz wypić!" - nie musisz obawiać się alkoholizmu.
Jeśli jednak alkohol jest dla Ciebie niezbędny, nie umiesz go sobie odmówić, poszukujesz okazji do picia, masz wyrzuty sumienia (tzw. "moralniak"), że się napiłeś, usprawiedliwiasz picie licznymi okazjami, zaczynasz zaniedbywać siebie lub swoje obowiązki, wybierasz alkohol nad towarzystwo innych osób, zaczynasz wchodzić w konflikty z prawem, nosisz w sobie uczucie pustki i bezradności w związku z własnym piciem - jesteś w grupie ryzyka! Nie muszą pojawić się wszystkie wymienione objawy - mogą być to wybrane sytuacje/zjawiska. Tyle wystarczy by obawiać się uzależnienia od alkoholu.




Bardzo małe zainteresowanie moimi poprzednimi postami jest trochę zastanawiające dla mnie.
 Ten temat nie daje mi jednak spokoju, bo coś tu nie rozumiem. 
Na ogół nikt w mojej rodzinie nie przyczepia się do picia piwa po posiłku, lub po kolacji, i żadna moja synowa nie powie o swoim mężu że jest od alkoholu uzależnionym.
 Nawet kiedy w towarzystwie czasem przeholują i popiją trochę ponad normę to nie uważają mężów za pijaków.
 Żaden z nich nigdy nie zasiądzie po wypiciu za kierownicę, ani nie pójdzie po wypiciu w stanie nietrzeźwym do pracy.
 Alkohol wpisany jest w nasze życie, i wszelkie panikowanie w tym zakresie jest co najmniej dziwne. 
Dla mnie za mało się pisze o kulturze picia. 
To lanie wódy bez umiaru.
 Próbowałam kiedyś robić przyjęcia bezalkoholowe, i wiecie co?
 Po 2 godzinach wszyscy bardzo spieszyli się do domu. 
Szczególnie mnie zdziwiło to, że nawet ci którzy na co dzień tak narzekają na pijaków .
 A więc spróbuj bez gorzałki i procentów wyskokowych zrobić grilla hehe . 


12 komentarzy:

  1. Alkoholik to po prostu medyczna nazwa dla pijaka. Oczywiście alkoholizm to uzależnienie, czyli jak kto chce choroba. Ale jakoś nie spotkałam alkoholika, który wcześniej (gdy jeszcze nie był permanentnie uzależniony) nie byłby pijakiem. I nie ma się co oszukiwać, alkoholizm zyskuje społeczną rekomendację - nie zliczę małżeństw w których jedna osoba zyskuje idealne warunki do nałogu, bo się tej drugiej połowie wydaje, że jak będzie rzygowiny po imprezach sprzątała, to jest dobrym mężem/żoną. Wywalenie partnera na zbity pysk byłoby rozwiązaniem częstokroć ratującym nałogowca przed ostatecznym stoczeniem się, ale to wymaga niestety dalekowzroczności (której nam brakuje, o czym wspomniałam już wcześniej).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden rzyga.. a drugi nie Cynia. Mój wnuk każde spotkanie młodzieżowe odchoruje i torsje ma zagwarantowane, a żaden pijak z niego, niestety nasza obyczajowość ma zakodowane picie w czasie spotkań towarzyskich. Trzeba mieć twardy charakter by się z tego wyłamać ale tego na ogół nie lubi nasza społeczność.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak mawiał dziadek Fabian - trzeba wiedzieć, ile wypić;))
    u nas w barku zawsze stoi nasze ulubione wino, likier, który lubi moja siostra, porządna wódka dla szwagra i piwo dla kolegi, ostatni raz pijany był ktoś chyba z 25 lat temu.
    Pijemy mało, czasem raz w tygodniu albo rzadziej, ale nie zamierzam deklarować całkowitej abstynencji. Inna sprawa, że pijaków nie lubię i trzymam się od nich z daleka, i cała rodzina tak ma, nie akceptujemy kogoś, kto nadmiernie pije.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na przyjęciach bywa różnie z tą trzeźwością na których bywam ale to nie są pijacy. Po prostu nasza społeczność tak się bawi niestety. Co nie znaczy że wszyscy lubią bez umiaru. Większość trzyma fason ale zawsze są wyjątki ale o tych zawsze się troszczą organizatorzy i nietrzeźwego z oczu nie wypuszczają. Nocleg zagwarantowany. Następna wielka impreza urodzinowa się szykuje w połowie lutego . Składkowe wielkie przyjęcie urodzinowe dla 4 solenizantów . Oj będzie się działo hehe..

      Usuń
  4. Witaj :)
    Niestety u nas w Polsce pije się nadal dużo, pije każdy, nawet dzieci, to przeraża:(
    Pozdrawiam refleksyjnie Uluniu

    OdpowiedzUsuń
  5. Bożenko picie na całym świecie jest czymś najnormalniejszym w świecie. Pojawia się wino w czasie obiadu albo szklaneczka piwa, nawet w niektórych rodzinach jest to normą, i nikt się nie uważa za pijaka.Po kolacji przy kominku przy lampce koniaczku albo naleweczki. Ale u nas to co się wyprawia na przyjęciach i się chleje wódę litrami, nawet się pije na Wigilii wódkę, i to z kulturą światową nie do porównania. Pozdrawiam Bożenko-;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś u mnie nie do pomyślenia. Jednak od 6 lat jestem cnotą. Choróbsko na mnie wymusiło.Zdarzy się, że kieliszek wypiję. Małe to i dwa. Chodzę czasami na różne imprezy i nic. Inni ciągną a ja patrzę. Dziwne ale mi się nic nie dzieje. To jest MOŻLIWE ! Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po wypadku mój mąż był absolutnym abstynentem nawet piwo mu juz nie smakowało, i to przez calutkie 10 lat, także wcześniej nie do pomyślenia. Alkohol jest dla ludzi ale nie ma przymusu i być nie powinno. A nie każdy który czasem wypije jest zaraz pijakiem Pozdrawiam Andrzeju

      Usuń
  7. To nie jest prawda, że tylko my, Polacy mamy problem alkoholowy. Inne nacje też nie są święte. Ze względu na to, że alkohol jest u nas relatywnie tani, przyjeżdżają do nas z innych europejskich krajów wycieczki nastawione na konsumpcję mocnych trunków. Mnie bardziej niepokoi to, że młodzież wypija hektolitry piwa i uważa się, że nic się nie dzieje. A przecież regularne picie piwa w dużych ilościach to problem alkoholowy murowany. Granica między piję, bo chcę a piję, bo muszę. jest cienka i trudna do uchwycenia. Zgadzam się, że powinno się bardziej informować młodych ludzi o niebezpieczeństwach związanych z alkoholem, uczyć kultury picia. Teraz, niestety, nawet na studniówkach alkohol leje się strumieniem. Kadra nauczycielska często też bierze udział w piciu na umór. I to jest okropne. Pozdrawiam Uleczko. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje dzieci kiedy z kolonii letnich wracały do domu, albo nawet z kilkudniowych wycieczek ,opowiadały o pijanych nauczycielkach i wychowawcach Luana. Ale to się tuszuje, a widzi się jedynie młodzież która od dorosłych ma brać przykład i wzór , no i bierze jak potem widać. Pozdrawiam o nocnej porze, bo jakoś dziś spać mi się jeszcze nie chce

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisałam pracę dyplomową z tego tematu i nie zgadzam się z opinią że alkoholik to to samo co pijak. Alkoholizm to choroba, którą się leczy i można ją jedynie zaleczyć Osoba, która była na dnie i przestała pić nadal jest alkoholikiem ale przecież nie można nazwac jej pijakiem. Alkoholikiem jest osoba , która nie może się obyć bez jednego kieliszeczka wieczorem. Każda osoba, która musi pić - nawet niewielką ilość ma problem z uzależnieniem. Oczywiście są osoby , które leżą w swoich wybroczynach na ulicy nieprzytomne z opicia i im to nie przeszkadza- to są pijacy. Generalnie jest to problem ponieważ wiele osób uważa, że piwo to nie alkohol a przecież nim jest. To jest generalnie temat rzeka i nie chcę tu zaśmiecać swoim przydługim komentarzem ;) Pozdrawiam ciepło i zyczę wszystkim poznania swojego limitu i nie przekraczania go. Wszystko w końciu jest dla ludzi - alkohol też ale z umiarem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Olu dzięki serdeczne za ten mądry komentarz. To prawda ze najwięcej jest pijaków i takich którzy nie mają umiaru na wszelakich spotkaniach i pija na umór a alkoholikami nie są. U nas po prostu za mało kultury , a picia w szczególności. Nie mam pojęcia dlaczego tak mało tu jest wypowiadających się na ten dla nas przecież ważny temat. Zawsze też miałam pretensje do gospodarzy którzy ładują potężne ładunki alkoholu na przyjęcie a potem zupełnie nie obchodzi ich co dalej z tymi zamroczonymi do nieprzytomności gośćmi się stanie. Dla mnie to rzecz straszna i u nas temat chyba tabu(-;

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga