czwartek, 28 listopada 2013

Czasem siedzę tu jak teraz i wspominam



Na przykład o czasach tuż po wojnie. W domu było tylko palone w piecu kuchennym i tylko koło pieca było ciepło. Kiedy było mroźno wstawiano jeszcze żeleźniok który lepiej rozgrzewał pomieszczenie kuchenne.
Cała reszta domu to była nieopalona i zimno wszędzie było jak w psiarni. Ani radia, ani telewizji, więc w te długie wieczory takie jak teraz  rozmawiano i wspomniano dawne czasy.W powietrzu unosił się zapach pieczonych jabłek na płytach kuchennego pieca i czasem także zamiast ponczu kompot z śliwek z cynamonem i goździkami na gorąco. Mniam.(robię go jeszcze czasem i teraz)
  Laliśmy także w Andrzejki wosk do miski z wodą, a jak wosk zastygł  trzymaliśmy go ,a






 na ścianie ukazywały się jakieś dziwne cienie z  tego wosku.
 Potem już od fantazji zależało co się  widziało. Taka wróżba która miała  powiedzieć o tym co nas czeka w nadchodzącym roku.
Wieczorem  moja Babcia  chętnie nam opowiadała o własnym dzieciństwie na tej dawnej naszej wsi opolskiej, a tak ciekawie opowiadała, że musiała te swoje opowieści wielokrotnie powtarzać, bo dzieciństwo miała naprawdę piękne,pośród licznego rodzeństwa, bo było ich dziesięcioro; 5 chłopców, i pięć dziewczynek. Mieli  pracowitych rodziców i biedy u nich nie było.Ciekawie także opowiadała o szkolnych przygodach, bo szkoła tu na Śląsku w tamtych czasach była juz obowiązkowa.
 Nie oznacza to jednak że była jedynie zawsze sielanka.O nie! Opowieści czasem były prawie dla mnie jak horror, kiedy opowiadała o tym jak im stodołę pełną zboża tuż po żniwach ktoś z zawiści podpalił, i to dwukrotnie, bo po odbudowie na drugi rok była ta sama tragedia..opowiadała jak cała ich gromadka dzieci wystraszona w nocnych koszulkach na dworze w nocy patrzała z przerażeniem na pożar w czasie kiedy próbowano ratować to czego juz raczej ratować się nie dawało. Ryki zwierząt (-; okropne to opowiadanie. Ale uwielbiałam je i biedna babcia opowiadała i wspominała tamten dramat z łzami w oczach.. Ale to było dawno juz temu.
 A teraz? Nie ma u mnie wnuków mało kiedy zaglądają, i nawet jak czasem przychodzą i chcę opowiadać, to mówią; babciu, wiesz,może kiedyś ,innym razem, bo się spieszą.Albo trakcie opowiadania zadzwoni komórka;Babciu, muszę już iść...   Poza tym- telewizja, komputer , filmy. Na rozmowy czasu nie ma. Takie teraz czasy. 

Dlatego nie dziwcie się że tu dziennie koczuję przy kompie. Tu mi przynajmniej nikt nie przerywa..

14 komentarzy:

  1. witam Ulu ...przez przypadek Cie znalazłam ...i się zasiedziałam ;-)...milo tu u Ciebie ...wiesz ? ja tez często wspominam te czasy ,jak moja babcia opowiadala -zawsze uwielbiałam ze cieple wieczory , jestem mlodsza od Ciebie -wnukow jeszcze nie mam , ale mój najmłodszy synus chętnie slucha, jak mu opowiadam o moim dzieciństwie , o tym jak było, jak i on był malutki -lubie wlasnie takie rodzinne, cieple wieczorki - dorośli synowie nie maja czasu ,wiecznie zabiegani ...ale jeśli sa swieta ,urodziny, czy inne wolne dni -nie zapominają,,, wtedy wlasnie wszyscy siedzimy przy stole i wspólnie ucztujemy ;-)...no,niestety czasy sa inne ...inne pokolenie ...ale co nasze , to nasze ;-)...pozdrawiam i będę tu wpadac ;-) TWIN

    OdpowiedzUsuń
  2. Koczuj babciu, koczuj. Ja też koczuję. Choć czasami mnie gdzieś na krótko poniesie. A jadłaś może kiedyś chleb upieczony z plastrami buraka cukrowego w środku ? A wiesz jakiego kopa dawał samogon z buraków ? To był ogień w środeczku, że hej ! Przyodziej się cieplej, koczuj i pisz. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buraki cukrowe w naszych domach po wojnie się gotowało i ten sok gotowało się ,aż zrobił się taki ciemny pyszny syrop. Jedliśmy to na chlebie albo się zamiast miodu pierniki się z tym syropem piekło.Samogon? Nie Ale chyba fajny taki ogień w środeczku i czasem pomaga na smuteczki wszelakie . Byle nie przedobrzyć. Pozdrawiam wzajemnie Andrzeju-;)

      Usuń
  3. Cieszę się, że już jesteś, Uluś :) Odebrałaś mojego emilka ?
    Wspominam i ja czasy dzieciństwa, gdy nasza babcia też opowiadała nam cuda-dziwy ze swojej młodości. Teraz ani dzieci, ani wnuki nie są tym zainteresowane. Mają laptopy, i-phony, tablety, gry, wypasione komóry, filmy fantastyczne - co tam ich interesuje, że duchy sie babci ukazały. A takie opowieści babcia też nam snuła, trzęśliśmy sie ze strachu ale chętnie słuchali. Uleczko, inne czasy, inne pokolenie, inne zainteresowania. Nie nadążamy. Buziaki ślę :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpisałam jeszcze raz Aniu. Tak, to inne pokolenie. Inne czasy. Buziaki wzajemne-;))

      Usuń
  4. Ula, ja sobie wyrzucam, że nie zawsze miałam czas słuchać babci, często coś było ważniejsze, a najbardziej te sprawy sercowe ;) A dzisiaj tyle pytań miałabym do Niej, ale za późno :(( Każdy potem odcierpi i tyle. Trzymaj się, dzisiaj listopad pokazał swój humor, a raczej jego brak- Adela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję że nie dane mi było poznać rodzinę mojego Ojca bo winna była wojna i wypędzenia które powodowały że utraciliśmy kontakt z rodziną Ojca. To bezpowrotnie utracona wiedza o tych moich korzeniach od strony Ojca . Wiem z tej strony bardzo niewiele. Pozdrawiam Adela

      Usuń
  5. najbardziej żałuję, że nie słuchałam z uwagą babcinych opowieści i nie zapisywałam ich. Uleczko, jeśli nie słuchają, to masz blog, zapisuj, znajdzie się wielu ciekawych czytelników.
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś będzie dla nich pamiątką po mnie Klarko . Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  6. Nie było radia, telewizji ale była rodzina. Byl czas na rozmowę, na czułości. Nie było telefonów komórkowych a mama i tak wiedziała gdzie są jej dzieci. Obiady były domowe a nie jak dzisiaj każdy w barze lub stołówce. W domu zawsze ktoś czekał a nie jak dzisiaj dzieciaki z kluczem na szyi... Liczyła się rodzina i szacunek do niej a dzisiaj wszystko zniknęło.:( Pozdrawiam- Livia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz nawet jak się idzie w gości to w niektórych domach nie wyłancza się TV , a potem zamiast rozmowy patrzą się wszyscy na program. Paranoja oczywista. Tak jest na urodzinach u mojej bratanicy. Pozdrawiam serdecznie Livia

      Usuń
  7. Uleczko, wspominaj i pisz o dawnych opowieściach naszych mam i babć, chętnie poczytam i będę też wspominać, bo wieczory długie i czasami smutno za wnukami i dziećmi, bo daleko...pozdrawiam cieplutko Aga z Sosenek

    OdpowiedzUsuń
  8. Okropne te krótkie dni teraz. Dziś szczególnie było paskudnie. Typowa szaruga jesienna. U mnie wnuki niby blisko a także ich prawie nie widuję Aga. Pozdrawiam Agę z Sosnowego Lasu. Buziaki serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga