http://www.vismaya-maitreya.pl/wiersze_i_obrazy_wiersze_wieslawy_cz1.html
MÓJ ZWYKŁY DZIEŃ
... moja radość, mój smutek,
mój śmiech i moje łzy ...
milczenie i krzyk
uwalniam z mojej duszy
... wylewam słowa
i tworzę wersety
... nowe i nowe.
I ciągle mi brak pokory
... i zastygam cierpliwie
czekając co dzień następny
mi znowu przyniesie ...
radość czy ból,
uśmiech czy łzy?
... krok po kroku,
dzień za dniem
kroczę po drodze
własnego losu.
A mój cel
coraz bliżej ...
a może nie?
I chociaż nie wiem
... i ciągle się lękam
czy moje drogi
są tymi,
po których powinnam
kroczyć ...?
idę naprzód
w kierunku światła
srebrzysto - niebieskiego
okrytego bielą słońca,
które co dzień
wschodzi w sercu moim ...
Wiesława
Vancouver
24 March 2007
******************************
Znalazłam w sieci wiersz i tu go nam zapisałam. Taki uniwersalny dla nas wszystkich-no nie?
Zmiana czasu do którego trzeba się będzie znów przyzwyczaić.
Jak to dobrze mieć młodsze pokolenie w zasięgu ręki ,które mi pomaga kiedy sama mam już z tym kłopoty.
Wczoraj po obiedzie poczłapałam na groby z zamiarem porządków przed Świętem Zmarłych ,a tu proszę.
Moja starsza synowa i Dawid mój starszy wnuk już prawie na ukończeniu pucowania i strojenia grobu mojego męża i grobu moich rodziców ,których to groby ,jeden obok drugiego.
Trochę jedynie byłam jeszcze pomocna ,ale w większości siedziałam sobie na ławeczce i naprawdę się bardzo cieszyłam
Potem jeszcze pomogli zgrabić liście w ogrodzie, ach co za ulga.
Cieplutko na dworze, nie to co zeszłego roku,kiedy to już w październiku śniegiem powiało.
Miłej niedzieli wszystkim zaglądającym tu do mnie życzę-;))
MÓJ ZWYKŁY DZIEŃ
... moja radość, mój smutek,
mój śmiech i moje łzy ...
milczenie i krzyk
uwalniam z mojej duszy
... wylewam słowa
i tworzę wersety
... nowe i nowe.
I ciągle mi brak pokory
... i zastygam cierpliwie
czekając co dzień następny
mi znowu przyniesie ...
radość czy ból,
uśmiech czy łzy?
... krok po kroku,
dzień za dniem
kroczę po drodze
własnego losu.
A mój cel
coraz bliżej ...
a może nie?
I chociaż nie wiem
... i ciągle się lękam
czy moje drogi
są tymi,
po których powinnam
kroczyć ...?
idę naprzód
w kierunku światła
srebrzysto - niebieskiego
okrytego bielą słońca,
które co dzień
wschodzi w sercu moim ...
Wiesława
Vancouver
24 March 2007
******************************
Znalazłam w sieci wiersz i tu go nam zapisałam. Taki uniwersalny dla nas wszystkich-no nie?
Zmiana czasu do którego trzeba się będzie znów przyzwyczaić.
Jak to dobrze mieć młodsze pokolenie w zasięgu ręki ,które mi pomaga kiedy sama mam już z tym kłopoty.
Wczoraj po obiedzie poczłapałam na groby z zamiarem porządków przed Świętem Zmarłych ,a tu proszę.
Moja starsza synowa i Dawid mój starszy wnuk już prawie na ukończeniu pucowania i strojenia grobu mojego męża i grobu moich rodziców ,których to groby ,jeden obok drugiego.
Trochę jedynie byłam jeszcze pomocna ,ale w większości siedziałam sobie na ławeczce i naprawdę się bardzo cieszyłam
Potem jeszcze pomogli zgrabić liście w ogrodzie, ach co za ulga.
Cieplutko na dworze, nie to co zeszłego roku,kiedy to już w październiku śniegiem powiało.
Miłej niedzieli wszystkim zaglądającym tu do mnie życzę-;))
Uleczko, miło czytać, że rodzinka Ci pomaga. Wiem jak Ty się z tego cieszysz.
OdpowiedzUsuńFajnie, że ładna pogoda, może pierwszego też będzie tak ładnie. Pozdrawiam serdecznie
Wiem że mnie rozumiesz Azalia. Dziś jadę do córki(zabiera mnie młodszy autem)bo zapraszali na poczęsyunek z okazji urodzin Kamilka. Ech ta moja córa zawsze stwarza jakieś rodzinne problemy. Teraz obraziła rodzinę mojego starszego syna i synowa która zawsze byla dla nich serdeczna, i nie pojadą na ten poczęstunek i wcale się nie dziwię.Straszna zołza z tej mojej córy. Juz jej nagadałam do rozumu jak to matka. Nie wiem po kim to ma. Ani ja ani mój mąż tacy nie byliśmy. To takie trudne i smutne kiedy są niesnaski w rodzinie. Pozdrawiam serdecznie
UsuńJak to wspaniale gdy w trudnych chwilach ma się pomocną dłoń bez proszenia, błagani i poniżania. Zawsze powtarzam, że ludzie jednak nie są tacy źli, szkoda tylko że to człowieczeństwo czasami tam mało albo zbyt późno wychodzi:( Spotkalo mnie w tych dniach wielkie nieszczęście i wlasnie teraz okazalo się kto jest prawdziwym przyjacielem i kto bez słowa prośby pierwszy wyciągnął dłoń. Szkoda, że ci na ktorych zawsze uważałam, że mogę liczyć tak strasznie zawiedli.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że Bóg nas doświadcza aby często otworzyć nam oczy na inne sprawy bo my sami tego nie zauważamy. Pozdrawiam - Livia
Oj to mnie zmartwiłaś Małgosiu. Może wyrzucisz z siebie co to za nieszczęście Cię kochana moja spodkało i napiszesz mi maila? Przytulam Cię bardzo serdecznie-;))
OdpowiedzUsuńDobrze, że synowa z wnukiem uprzedzili Cię ze sprzątaniem grobów. Bo poza tym, że ulżyli Ci fizycznie, bardzo wsparli psychicznie. A to najważniejsze przecież. I u nas cieplutko, zaraz wybieramy sie na długi spacer. Pozdrawiam Uluś :))
OdpowiedzUsuńTowarzystwa na spacer teraz mi to brakuje. Miałam zawsze kogoś, a teraz nie mam, chyba że przyjaciółka z Gliwic przyjedzie. Ale z nią to psychicznie nie wypoczywam nawet na spacerze, bo zawsze ma problemy z ktorych musi się wygadać i jest w tym strasznie męcząca(-; Pozdrawiam Cię Aniu wzajemnie.
OdpowiedzUsuńUluniu, nie jesteś sama, kochana i lubiana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mile ;)
Ach Bożenko miła, chyba wszyscy tak mamy; raz na wozie, a potem buch i pod nim leżymy, i to cala prawda jak w tym wierszu powyżej Pani pisze..,,.I ciągle mi brak pokory
Usuń... i zastygam cierpliwie.
czekając co dzień następny
mi znowu przyniesie" ...Oby nic gorszego, i zdrowia nam życzmy . Pozdrawiam serdecznie-;))
W takiej chwili Uleczko przekonałaś się, że nie jesteś sama.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Cię przytulam :-)
To wcale nie jest takie łatwe ,to przekazywanie tej pałeczki młodszemu pokoleniu, ale jakze potrzebne mi juz coraz częsciej. Masz rację , nie jestem sama, ale i tak sama jestem hehe. Przytulam bardzo serdecznie z szczerą wzajemnością-;))
OdpowiedzUsuńJesteś sama, bo sama mieszkasz. Ale chyba najgorszą samotnością jest ta wśród ludzi. A Ty możesz liczyć na bliskich gdybyś potrzebowała pomocy, prawda?
UsuńAwaryjnie to i tak jest jak piszesz Stokrotko, ale ja się już rozglądam za platną pomocą dla siebie.Chociaż sobie jeszcze jakoś radzę, to nie wszystko już muszę, i powoli ale systematycznie schodzę z roli Zosi samosi.A wśród ludzi ta samotność jest mi dobrze znana a jakże. Pozdrawiam poniedziałkowo przy porannej kawie-;))
UsuńZa moim oknem pierwsza jesienna wichura szaleje! Koniec ,,babiego lata''...
OdpowiedzUsuńAch, z tą przyrodą Zgaga, to nic jeszcze nie wiadomo. Jakaś nieprzewidywalna pomimo tej całej techniki
OdpowiedzUsuńradość czy ból,
OdpowiedzUsuńuśmiech czy łzy?
... krok po kroku,
dzień za dniem
kroczę po drodze
własnego losu.
A mój cel
coraz bliżej ...
a może nie?
ps.Tak, jak u mnie...Uleczko, latka lecą szybciej, a w naszych sercach wciąż maj, hehe. Nie damy się! ;). Wkleiłam fragment, bo jest bliżej jakby mnie... Pozdrawiam serdecznie. Maya
Ano wlaśnie Majka. Bo ten wiersz taki uniwersalny i pasuje chyba do nas wszystkich Buziaki serdceczne-;))
OdpowiedzUsuń