środa, 30 października 2013

coraz mniej ich w moim krajobrazie życia tych moich równolatków



Znalazłam to przed chwilką w sieci. Pasuje mi do mojego dzisiejszego nastroju po przeczytaniu postu u (Anabell http://cobytujeszcze.blogspot.com/)i postu u Klarki(http://klarkamrozek.blogspot.com/)



Obrazek z sieci


Coraz mniej ich
coraz mniej ich w moim krajobrazie życia
tych moich równolatków
przepływają rzeką niezapomnienia 
w kilkuosobowych łódkach
na drugą stronę gdzie linia brzegu 
dla mnie niewidoczna

bez słów mam wyrzuty sumienia 
nie znalazłam czasu nie zdążyłam 
na przedostatnie spotkanie z błahego powodu
(teraz widzę że taki był)

pozostały w notesie numery milczących telefonów 
wspólne fotografie w albumie z datą tak odległą

teraz muszę pomyśleć to już czas
by kupić o kilka listopadowych zniczy więcej


http://www.modnaseniorka.pl/artykul/boguslawa-matusiak/





10 komentarzy:

  1. Taaa, przybyły nowe znicze do zapalenia dla tych co odeszli: Petronela, trocki, Maria Dora, Anafiga, Gospo. Wiesz, normalne gdy znikają z naszego życia ludzie od nas starsi, ale zawsze gdy znikają równolatki lub młodsi - budzi to nasz protest. A Gospo miał raptem 42 lata. Jestem wstrząśnięta.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Anafidze teraz dopiero tu od Ciebie się dowiaduję. Czytałam często jej komentarze choć na jej blogu nie byłam. Tak Anabell, znałam ich tylko wirtualnie ,ale bardzo mi żal że ich już nie ma między żywymi(-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Uleczko
    Wielu już nie ma tu na blogu i w realu. Takie losy ludzkie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak Bożenko . Teraz właśnie jest czas zadumy nad losem ludzkim. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak, moja mama już niemal nie spotyka nikogo, gdy wychodzi na spacerek lub po zakupy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak to już jest . Jedni wyjeżdżają z kraju, a inni na cmentarz. Podobnie tak jest i w mojej dzielnicy w której od zawsze mieszkam.Coraz mniej znajomych twarzy..

      Usuń
  6. Uleczko! mój młody zaledwie 34-letni syn też opiścił nas na zawsze.Wczoraj był 4-ty miesiąc, ,kiedy to nasze dziecko opuściło nas na zawsze,pozostawiając straszną pustkę, w sercu , i nigdy ,przenigdy nie pogodzę się z taką kolejnością odejścia....Jestem
    wierzącą osobą i tylko wiara podtrzymuje mnie przy życiu,bo ,choć niejednokrotnie prosiłam Boga,aby już mnie zabrał do siebie,bym mogła poczuć jego serdeczny buziak przed pójściem do pracy.Tak bardzo mi brakuje tego buziaka i słów które zawsze ja mówiłam przed jego pójściem do pracy" Idż z Bogiem synu",a On zawsze odpowiadał "Nie bój Mamuśka złego diabli nie biorą,wrócę" Zaledwie kilkanaście kroków miał do domu wracając z pracy.Zastanawiam się czasami kogo bardziej nasz Bóg chciał ukarać....-:))Wybacz Uleczko,ale łzy zalewają mi okulary i klawiaturę.Wiem mówią.,że "czas goi rany",a ja mówię,że nie goi,ale zabliżnia.Pozdrawiam serdecznie .
    Wiem,że każda z nas przeżywa i oplakuje swoich najbliższych ,tylko dlaczego swoje dziecko?
    -alutka-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alutko wierzę Ci że bardzo cierpisz i nic i nikt tego nie zmieni, chyba jedynie czas ,który podobno leczy nasze rany. Za krótko to wszystko i takie straszne.Ale te 34 lat nikt Ci nie zabierze i syn Twój zawsze będzie żył w Twoim sercu. Przytulam Cię bardzo serdecznie

      Usuń
  7. Zycie zawsze konczy sie smiercia...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak Judtko, śmierć zapisana w nasz życiorys, i nie tak ważne jest jak długo żyjemy (choć przecież każdy z nas chce jak najdłużej) a jak żyjemy. Serdeczności wzajemne

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga