poniedziałek, 22 lipca 2013

Bycia teściową synowej czy zięcia Oj... będzie kawał nie do przyjęcia.

Nie było tortu i nie było grilla u młodszego. Ma drugą zmianę w zakładach Oppla. Trudno się mówi. Poszłam potem do domu starszego syna się dowiedzieć w co jest grane i do mojej starszej synowej, i tam u nich zaproszona zostałam . Kawa i lody, a potem grill w miłym towarzystwie młodych ludzi czyli moich starszych wnuków i ich znajomych

A wcześniej,moja młodsza synowa otworzyła mi drzwi wejściowe i nie poprosiła do środka. Wręczyłam jej w drzwiach prezent i przyznam się że naprawdę mi się płakać chciało z tego rozczarowania, bo nikt mi nie powiedział że dziś urodzin i solenizanta po południu nie będzie. A ja specjalnie byłam u fryzjera. Moja synowa ma wobec mnie jakieś dziwne zachowanie,i pewnie ktoś na moim miejscu już by się dawno obraził, ale mnie jedynie serce boli bo cóż , nikogo do lubienia zmusić nie można .A przecież miała czym mnie poczęstować(skoro stałam w drzwiach z prezentem) bo syn ten tort pewnie upiekł. 

http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/tesciowa-tez-czlowiek-32278


Teściowa też człowiek

Tyle kawałów o nich dziś krąży,
Że człowiek słuchać ich nie nadąży
We wszystkich w wiedźmę są zamieniane,
Wciąż wyszydzane i wyśmiewane.

No, a teściowa to też rodzina
Bo urodziła córkę czy syna
Z którymi teraz my się łączymy
Nowe rodzinki sobie tworzymy.

Zapamiętajmy dziś drogie panie,
Że na nas spocznie kiedyś zadanie
Bycia teściową synowej czy zięcia
Oj... będzie kawał nie do przyjęcia.



                                      ***********************


Obrazek z sieci

Teściowa z synową poszli do lasu zbierając grzyby.Teściowa

znalazła muchomora,a że nie znając się na grzybach,zadowolona 

pyta się synowej,czy takie grzybki są jadalne?

Synowa odpowiada:


-Mamo tak oczywiście tylko takie grzybki zbieraj,pozostałe są 


trujące...

To oczywiście tylko głupi żart  he he bo ja bardzo lubiłam moją 

teściową, a kiedy zachorowała na demencje starczą, to się nią 

opiekowałam przez 10 długich i czasem wręcz trudnych do 

udźwigania lat. 

8 komentarzy:

  1. Oj, bywa niełatwo i teściowej, i synowej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Domyślam się że wiesz bo sama też jesteś teściową..

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wiesz, jak Cię rozumiem. Moja synowa bardzo złagodniała. Czasem zadzwoni z życzeniami, czasem z jakąś informacją. Jest poprawnie. Tylko ja już nie potrafię zaufać. Jednak najważniejsze, aby ich relacje małżeńskie i rodzinne były dobre. Ja przecież tylko teściową jestem......Ściskam Cie, Ul;eczko :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Syn dziś był u mnie z ciastem (nie z tortem wiśniowym) i nawet nie pytałam -jak tam tort. Powiedziałam tylko ze mi przykro było ze taka sytuacja zaistniała. Dziś w ogrodzie pracuję a syn mi przy okazji wyciął gruby konar który mi zwisał w moim żywopłocie. Żywotniki już grube i wysokie bo nie podcinane regularnie rosną juz na żywioł Dla mnie podobnie jak u ciebie Aniu liczy się tylko poprawność małżeńska w życiu moich dzieci, a resztę -to podobnie myślę jak ty. Ściskam wzajemnie bardzo serdecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak zazwyczaj matki mają, wszystko zniosą, byle tylko dzieciom nie przysparzać trosk (bo zazwyczaj lekko nie mają)... Chociaż znam i takie, które bardzo się cenią i z nimi właśnie trzeba jak z jajkiem ;-) Żółwik Ulka- Adela

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie mało kto i co potrafi wyprowadzić z równowagi c o nie znaczy że mnie nic nie rani, a wręcz przeciwnie ,jestem bardzo czuła na wszelkie negatywne doznania. Ale patrząc wstecz, to nawet na ogół dobrze na tym wychodziłam, pocierpiałam ale uniknęłam niejedną bitwę rodzinną, a miałam bardzo bojowo nastawioną bratową ,ale i tu sobie nieźle radziłam. No cóż Adela ,to dzieci wybierają swoich partnerów i często i dzieci zaczynają ulegać partnerom i oddalać się od matki. Jakie to życie jest skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
  7. -- oj to przede mną ciężkie życie teściowej... moje dziewczyny dorastają , a no i jednego zięcia już mam.... a synowa to pewnie za te naście lat // mam nadzieję //....ale ja byłam synową przez 20 lat i jakoś się dogadywałyśmy i mimo , że już minęło 10 lat jak rozwiodłam się z jej synem, nadal się nieźle dogadujemy, nawet sobie czasem razem łezkę uronimy... dobra kobiecina... ma 92 lata i jeszcze ciasto i chleb upiecze jak mamy przyjechać... taki wiejski chlebek... oj się rozczuliłam, ale taki ze mnie wrażliwiec.... może i Twoja synowa jeszcze zrozumie... do wszystkiego trzeba dojrzeć... buziaczek dla Ciebie... mojej blogowej MATKI CHRZESTNEJ....

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile trudu trzeba by wychować dziecko na wartościowego człowieka, no nie? A potem taki brak szacunku, bo przecież kochać nikt nie musi. Ale choć odrobinę docenić to że się dostało porządnego człowieka za partnera, ale i tego pewnie moja młodsza synowa niedocenia. Buziaczka wzajemnie-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga