Nie walczyć,bo walka skazana jest na przegraną.
Można udowadniać w nieskończoność swoją szlachetność,miłość,troskę,a
i tak będzie źle.
Dopóki barometrem naszych osiągnięć i poczynań są oni,zawsze będziemy
się czuli niewystarczająco dobrzy,a może nawet źli.
Czasem trzeba im powiedzieć,czego my oczekujemy i co nas rani.
Jeśli posłuchają to super,bo może coś przemyślą,jeśli nie to oznacza,że im
nie zależy na naszym dobrym samopoczuciu,czy wręcz szczęściu.
Wtedy należy się odsunąć aż poczujemy się bezpiecznie,czasem może to
oznaczać zarwanie relacji..
Ile można dać się kopać?
W imię czego?W imię miłości?
W imię dobrego samopoczucia rodziny??
Toż to przecież prawie jak samobójstwo!
Czasem sami nadstawiamy najczulsze miejsca, a oni już dobrze wiedzą co
z nimi zrobić.
********************
Okropnie się do takich relacji przyznawać we własnej rodzinie
Można udowadniać w nieskończoność swoją szlachetność,miłość,troskę,a
i tak będzie źle.
Dopóki barometrem naszych osiągnięć i poczynań są oni,zawsze będziemy
się czuli niewystarczająco dobrzy,a może nawet źli.
Czasem trzeba im powiedzieć,czego my oczekujemy i co nas rani.
Jeśli posłuchają to super,bo może coś przemyślą,jeśli nie to oznacza,że im
nie zależy na naszym dobrym samopoczuciu,czy wręcz szczęściu.
Wtedy należy się odsunąć aż poczujemy się bezpiecznie,czasem może to
oznaczać zarwanie relacji..
Ile można dać się kopać?
W imię czego?W imię miłości?
W imię dobrego samopoczucia rodziny??
Toż to przecież prawie jak samobójstwo!
Czasem sami nadstawiamy najczulsze miejsca, a oni już dobrze wiedzą co
z nimi zrobić.
********************
Okropnie się do takich relacji przyznawać we własnej rodzinie
Uleczko, takie związki istnieją i to w różnych konfiguracjach. Czasem trudno jest przyznać to przed samą sobą. Wciąż się czeka, że ten ktoś zrozumie, ze się zmieni, a tu czas ucieka, a zmiany nie ma. Wtedy najlepiej dać sobie spokój ze złudzeniami i zacząć myśleć o sobie. Stworzyć sobie bezpieczny azyl. Miłego dnia, bo chyba u Ciebie też jest słoneczko i pogoda cud - miód, ultramaryna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dać sobie spokój ze złudzeniami. Masz całkowitą rację. Chociaż to takie trudne i bolesne(-;U mnie za oknem się chmurzy. Nastawiłam pranie . nie najlepiej się dziś czuję chyba przesadziłam z ta pracą wczoraj w ogrodzie. Buzioli-;))
UsuńRób wszystko odwrotnie i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńNie walcz , współpracuj...
Nie udowadniaj, akceptuj...
Barometr ? Niczego nie mierz ...
Itd...
Sprawdź :-)
Chcesz ?
Wszystko zależy od Ciebie.
Może wszystko zależy od ciebie ,ale nie zawsze tak być musi. Życie czasem płata niezłe figle. Zachowania ludzi czasem są wręcz nieprzewidywalne. A wszystkiego niestety akceptować się nie da.
OdpowiedzUsuńMysle, ze w tym wszystkim trzeba miec zdrowy umiar i sluchac swojego Aniola...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Życie jest takie krótkie. Dlaczego sobie ludzie je tak utrudniają(-; Serdeczności wzajemne
OdpowiedzUsuń- temat rzeka... w pełni nie zrozumiesz póki się w niej nie zanurzysz... a jeżeli już, tak bardzo trudno wyrwać się z tych szpon- uciec.... mi się udało... na nowo buduję zatraconą tożsamość....staram się, choć to takie trudne....
OdpowiedzUsuńNie zawsze i nie każdy może tak sobie uciekać. Fajnie by było . Masz rację że to temat rzeka...
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo , trzeba myślec o sobie o swoim dobru i szczęsciu...buziaki
OdpowiedzUsuńwiśta wio łatwo powiedzieć he he Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńNiestety ,to utopia społeczna
OdpowiedzUsuńCo chcesz przez to powiedzieć?
OdpowiedzUsuńKażdemu tylko jedno życie przypada w udziale i każdemu choć odrobina szczęścia, bezpieczeństwa etc. Rezygnując z własnych spraw to życie cudzym życiem, a "kolorów nie zobaczy się cudzymi oczami". Zrozumienie innych, tolerancja, pomoc... są ważne dla każdego, ale jak to smakuje tylko ten zrozumie, kto kieruje się empatią.
OdpowiedzUsuń- Poruszyłaś bardzo trudne sprawy. Nie są one aż taką rzadkością, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jeszcze nie tak dawno, gdy żyliśmy w rodzinie bardziej tradycyjnie, byłoby to wielkie larum. Dziś nadal jest okropne, ale świat przyszedł do nas wraz z tv i Internetem, i bombardowani jesteśmy co rusz podobnymi i gorszymi scenkami. Ponoć to znieczula, bo "spowszedniało", a to, co miało być memento - mówi się o tym: " ano tak bywa". Ale ból jest zawsze bólem.
- Pozdrawiam, Uleńko. Obsiałam, obkosiłam... i zaczynam bywać. - Nina
Brakowało mi tu ciebie kochana, ale tak sobie pomyślałam ,że,, rolnik" tam w dolinie sieje, he he. Ja wczoraj trochę kosiarką po ogrodzie kosiłam ,ale słaba jestem po chorobie, to dziś przerwa, za to pierze się druga pralka.A temat niestety mam tu u siebie taki problem rodzinny i stąd temat Nineczko Pozdrawiam wieczorkiem bardzo serdecznie-;)0
OdpowiedzUsuńW każdej rodzinie pewnie są takie związki. Jeżeli dotyczą bardzo bliskich nam - serce boli, ale jesteśmy bezradni. Bo każdy sam powinien wiedzieć, że ma święte prawo wymagać choćby szacunku. Jeżeli zaś akceptuje stan rzeczy, przyzwyczaja się, nic po nas.....Całuję, Uluś :))
OdpowiedzUsuńSama jestem zła na siebie że taki wrażliwiec ze mnie Aniu. Moja cała choroba bierze się pewnie z tej mojej wrażliwości psychicznej. Wiem sobie to tłumaczę jak tylko mogę we wszystkie kierunki ale cóż zrobić jak serce sługą być nie chce(-; Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŻycie jest zbyt krótkie, aby marnować je na toksyczne związki. Przecież nikt nie może nas zmusić do przebywania z osobami, które swoim zachowaniem rujnują nam życie. Nawet jeśli jest to rodzina. Uleczko, masz prawo do szacunku i do spokojnego życia, jeśli ktoś tego nie rozumie, to jego problem. Życzę Ci dużo słoneczka i optymizmu, pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńWitaj Irenko miła. Gdyby to takie proste było jaka szczęśliwa rodziną byłyby niektóre rodziny. A unikanie bliskiej sercu osoby kontaktu także czasem bywa szantażem psychicznym. Pozdrawiam serdecznie-;))
OdpowiedzUsuń