środa, 20 lutego 2013

Czasami mnie tak po prostu tylko wysłuchaj



20 Luty 2013


.

- Pierwszy raz samochód zepsuł się, gdy byliśmy gdzieś w Karolinie Północnej – opowiadała mi teściowa przez telefon. – Naprawiliśmy go, po czym nawalił nam znowu w Delaware.

Jednak najgorsze ze wszystkiego było to, co przytrafiło się nam na moście Yerrazano w godzinach szczytu.


Myślałam wtedy, że już nigdy nie uda nam się dotrzeć do domu.


- To brzmi rzeczywiście okropnie – użaliłam się nad nią,


gotowa natychmiast opowiedzieć jej w zamian swoją straszliwą historie o samochodzie,


który wysiadł mi o wpół do dziesiątej wieczorem na puściuteńkim parkingu centrum handlowego.


                                                                       **


Ktoś jednak zapukał do drzwi mieszkania teściowej, musiała

więc kończyć rozmowę.


- Dziękuję ci za to, że mnie wysłuchałaś — dodała na do widzenia.


- Jednak najbardziej jestem ci wdzięczna, że nie opowiedziałaś mi swojej najgorszej przygody z samochodem.


Czerwona ze wstydu odwiesiłam słuchawkę.



 Przez wiele kolejnych dni myślałam nad mądrością jej pożegnalnych słów.

Nie potrafię zliczyć, ile razy, gdy zaczynałam na coś narzekać – na kłótnie z synem,

 zawodowe rozczarowania lub nawet problemy z samochodem

- moja przyjaciółka natychmiast wtrącała:

 ”To dokładnie jak u mnie”.

 I nagle rozmawiałyśmy już tylko o jej niewdzięcznym dziecku,

 jej beznadziejnym szefie,

 jej cieknącym przewodzie paliwowym.

Mnie zaś pozostawało tylko kiwać głową w odpowiednich momentach,

 zastanawiając się,

 czy wszyscy nie cierpimy na przykry przypadek zaburzeń wyrażających się

 w niezdolności okazywania innym uwagi.
                                           **

Oczywiście nie ma nic bardziej naturalnego niż chęć pocieszenia wyczerpanej nerwowo przyjaciółki

zapewnieniami, że nie ona jedna znalazła się w trudnej sytuacji.

Jednak katastrofy życiowe są podobne do siebie jedynie z daleka.

Mąż Twojej przyjaciółki mógł stracić pracę tak jak Twój,

 ale nie ma dwóch rodzin, które miałyby identyczne konta w banku czy plany awaryjne.

Mówienie „doskonale cię rozumiem”

 może stanowić preludium do udzielenia rady: „

Ja w podobnej sytuacji postąpiłam tak a tak i Ty powinnaś zrobić to samo”.

                                                                     **

 Jednak gdy podróż do jakiegoś miejsca trwa trzykrotnie dłużej niż powinna albo Twoje dziecko dostaje wysokiej gorączki w środku nocy,

 czy naprawdę chcesz słyszeć, jak Twoja przyjaciółka poradziła sobie z podobną sytuacją?

                                                                          **

Łobuz...

Znalazłam to przed chwilka w sieci. Może to i nie zupełnie na temat ale trochę mnie rozweseliło to może i was również

Gdy znajdujemy się w dołku psychicznym albo szalejemy ze szczęścia wszyscy marzymy,

 by znaleźć przyjaciela, który sprawia wrażenie, że ma dość czasu, by nas spokojnie wysłuchać.

 Ta umiejętność bycia z kimś, dzielenia jego bólu lub szczęścia jest podstawą prawdziwej empatii.

Na szczęście tej empatii bardzo łatwo się nauczyć.

                                           **




 Na przykład, od tamtej rozmowy z moją teściową tłumię w zarodku impuls przerwania przyjaciółce, która mi się zwierza.

 Uczę się zwracać uwagę na zachowanie drugiej osoby, na język ciała, wyraz twarzy, ton głosu i to, co zostało niedopowiedziane.

Potrafię też łatwiej rozpoznać i docenić empatię, gdy to ja z niej korzystam.

                                                                  **

 Pewnego dnia zadzwoniłam do przyjaciółki, by poskarżyć się, że jestem zdenerwowana i nie potrafię się skoncentrować. 
- Chcesz o tym pogadać? – spytała.

Przez długą chwilę mówiłam bez ładu i składu.

W końcu podziękowałam jej za to, że mnie wysłuchała i zapytałam,

 jak ona się czuje. 
- O mnie możemy porozmawiać jutro – powiedziała.

I to właśnie jest empatia.

Nie zawsze chcemy odpowiedzi i porad. Czasami pragniemy po prostu, by ktoś nas wysłuchał.


R. Israeloff

******

Ciekawa jestem co o tych mądrościach powyżej sądzicie. Bo ja z jednej strony przyznaję tu trochę racji ale nie  zupełnie. Bo to wszystko zależy od tego , no własnie.

Gdybym chciała żeby tylko ktoś mnie wysłuchał 

usiadłabym z winkiem przed lustrem

.
Preferuję towarzystwo  innych osób właśnie ze wzg na 

możliwość poznania innego zadnia.


 Tu na blogu to ja także czasem właśnie oczekuję by ktoś w komentarzu udzielał mi jakiejś rady, albo by napisał jakieś u siebie porównywalne wydarzenie.
Za moim oknem zima na 102. Ale może za wcześnie wczoraj marzyło mi się już przedwiośnie. Ważne że już za miesiąc mamy kalendarzową wiosnę.


29 komentarzy:

  1. Z tym udzielaniem rad to akurat bywa różnie... i powiązane jest też z empatią, bo wczuwamy się w czyjeś położenie i poprzez porównanie do własnych uczuć i bagażu przeżyć reagujemy, ale te nasze reakcje są ściśle związane też z naszym własnym charakterem, temperamentem etc. Często przy tym wychodzi, że innym radzimy, a u siebie mamy problemy, bo każde sytuacje są powiązane jakimiś kontekstami,a poza tym - żeby nie wiem jak wczuwalibyśmy się w odczucia drugiego, to jednak faktycznie tego bólu nie odczuwamy, a mamy tylko o nim wyobrażenie. Radzimy zatem komuś tak, jak chcielibyśmy sami to rozwiązać... Niestety, nie wszystko w życiu jest czarne lub białe, jest mnóstwo odcieni - tak w odczuwaniu, jak i postępowaniu, doradzaniu. Sama nie jestem wolna od tego doradzania innym i kieruję się własnymi doświadczeniami, emocjami, a z drugiej strony znam siebie -choleryk czystej wody, więc często reakcje na coś zbyt wyolbrzymione i skoro jestem taka impulsywna, to raczej nie powinnam doradzać. Ale to się nazywa "chcę dobrze".
    Wydaje mi się, że nie zawsze chodzi nam konkretnie o doradzanie, a raczej o wysłuchanie nas przez kogoś, samo "wyplucie" z siebie naszych żalów, bo to daje ulgę i jakoś oczyszcza nerwy. Z tym słuchaniem bywa różnie - sama niekiedy wyrzucam mężowi: "słuchasz, ale nie słyszysz!"- to znaczy, że owszem fizycznie słyszy, ale nie dostrzega treści, nie towarzyszy memu rozumowaniu i odczuwaniu, błądzi myślami zupełnie w innych "rejonach". I kiedy jestem już taka zaDowolniona, że załapał o co chodzi, tenże po chwili robi znów te same błędy - zatem figę wysłuchał, on tylko słuchał. Ja tak słucham radia i robię swoje, radio to tylko tło. - Pozdrawiam, Uleńko. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Nina. Zawsze byłam chyba urodzonym spowiednikiem. Waliły do mnie koleżanki z pracy ze swoimi problemami bo wiedziały ze je wysłucham Także moje przyjaciółki zwierzały mi się zawsze chętnie. Ja natomiast miałam swój pamiętnik któremu powierzałam moje młode wówczas problemy, jednak mama znalazła , czytała i koniec, już nic tam nigdy więcej nie napisałam. Dopiero tu mam śmiałość i potrzebę się otworzyć,choć mi to z łatwością nie przychodzi. Ale czasem muszę bo się uduszę. A co do męża Nina ja także groch o ścianę. Gdyby posłuchał ,żył by pewnie jeszcze. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie-;))

      Usuń
  2. Witaj Uleczko. Przeczytałam Twoj tekst i od razu wróciły u mnie wspomnienia. Zawsze wysłuchiwałam innych, zawsze biegłam z pomocą. Gdy u mojej koleżanki stwierdzili guzek na piersi siedziałam w szpitalu, jeździłam do niej do domu, pomagałam. W tym czasie ona rozwodziła się jeszcze z mężem, współczułam i pomagałam. Okazało się że guzek nie jest taki zły, że najlepszym wyjściem był rozwód itp.
    Gdy po 3 latach zachorowałam ja i znalazłam się w klince onkologii zostałam z tym sama. Ani razu nie zadzwoniła, nie odwiedziła. Wtedy nauczyłam się jednego. Chcesz liczyć na kogoś-licz na siebie. Gdy po miesiącach a i owszem zadzwoniła ale po to tylko, że potrzebowała mojej pomocy-powiedziałam, że nie mogę jej pomóc bo mam pociachany brzuch i leżę plackiem itp. od razu zaczęła" A tam ty ja to jestem chora, ja prawie, że umierałam ja najwięcej wycierpiałam, ja mam życie do bani itp" . Nie słuchałam tłumacząc się, że mam gości-odłożyłam słuchawkę.
    Wiem teraz jedno-chce się wyżalić -wyżalę się obcym ludziom, sobie samej ale nigdy znajomym. Nie mam ochoty wysłuchiwac ich narzekań, wyolbrzymionych problemów po to tylko aby mi pokazać jak oni mają źle, jak im los kłody wali pod nogi itp. Na pytanie Co u ciebie odpowiadam tak czego Wam kochane polecam.
    -Co u Ciebie?
    odpowiadam - ŚWIETNIE!- no bo przyjaciel się wtedy ucieszy a wroga szlak trafi!
    Pozdrawiam- chora axis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Axis.Przykro czytać że jesteś chora. Zdrówka ci życzę. Niewdzięczność już nawet znana z opowieści biblijnych i tak już będzie wśród ludzi do końca świata. Ty byłaś w porządku dla tej koleżanki, a ona się niestety w podobnej sytuacji nie potrafiła znaleźć, widocznie taka egoistyczna osoba. Miałaś chyba prawo oczekiwać choć trochę zainteresowania i rewanżu kiedy ty sama byłaś w potrzebie. Zauważyłam Axis że jest to niestety częstsze niż myślimy. Nawet we własnej rodzinie tak jest. Dlatego tu na blogach tyli klikających samotnych. Bo gadać w realu wszyscy lubią ale wysłuchać ze zrozumieniem kiedy jest nam źle to już szukać igły kopcu siana. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie Axis-;))

      Usuń
  3. Przypadek Twojej teściowej, Uleczko to już prawie gotowy odcinek soap opery p.t. "Ameryka w wydaniu kieszonkowym (All America In Pocket)". Brakuje jeszcze sakramentalnego: "You wanna talk to it?!"...
    Twoje dywagacje na temat potrzeby rozmowy przypominają mi stary skecz Juliana Tuwima, gdzie spotykają się po latach dwaj kumple: jeden jako człowiek sukcesu, drugi niekoniecznie. Pierwszy jest przekonany, że dawny przyjaciel poprosi go o materialne wsparcie lub przynajmniej ma z nim do załatwienia jakiś interes, ten jednak nie daje takiego sygnału. W finale, kiedy bogaty morduje w akcie desperacji morduje biednego, słychać ostatnie słowa ofiary: "Ja chciałem tylko z tobą pogadać!"
    buzinki

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Andrzeju,dawno tu nie byleś,zatem jeszcze bardziej się cieszę twoim komentarzem jak zawsze z poczuciem humoru. Na całe szczęście tu na blogach nikt nie morduje w sensie fizycznym , choć słownie nieraz niestety tak. Szczególnie jak się czyta wypowiedzi ludzi na forum. Masz racje że niejeden zdrowy i jeszcze w dodatku bogaty mógłby raczej mordować zamiast wysłuchać. To jak klapnięcie brzęczącej koło ucha muchy dla takiego. Mało kiedy zrozumie serce szczęśliwego młodego i zdrowego ,czyjeś nieszczęście i czyiś ból. Pozdrawiam serdecznie, i buzinek wzajemny-;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok temu, Uleczko, zdechł mi komputer, a nowy mam dopiero od trzech dni. Teraz, jako że już swobodnie mogę dostać się do sieci, nadrabiam zaległosci i odwiedzam mych ulubieńców, a Ulubienice w szczególności!

      Usuń
  5. Czasem Uleczko pociesza się kogoś mówiąc mu , że i komuś przydarzyło się coś podobnego. Wysłuchanie nie jest proste ale czasem warto zadać sobie ten trud.Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słusznie nazywasz to trudem Hanna. Bo problemy innych czasem z naszymi problemami nie chodzą parą i wówczas staję się jakieś dla nas nierealne wręcz trudne by je zrozumieć. Ale kiedy przeszliśmy coś podobnego łatwiej nam zrozumieć o co temu zwierzającemu się nam chodzi.Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam teraz w poniedziałek u endokrynologa i powiedział że wynik jest nie straszny na to wszystko i rodzinny lekarz polecił mi do dermatologa zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam problemy z tarczycą osobiście . Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko co chciałabym napisać w tym temacie- napisała Nina. Zaskoczona jestem tylko tym, że napisała o sobie jakoby była cholerykiem haha... nie przeszłoby mi to przez myśl. Buziaczki wieczorne*** Adela

    OdpowiedzUsuń
  10. To że tak napisała nie znaczy że tak naprawdę być musi he he. Też mam co do tego moje wątpliwości. Buziole-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj, Uleczko. Z tym wysłuchaniem, to jest racja. Wystarczy zobaczyć ile komentarzy było pod moim wpisem o niepełnosprawnych. Prawie każdy z piszących wyżalał się na swoje problemy, na obojętność i wrogość ludzi zdrowych i być może tego potrzebowali, bo chyba nie maja okazji mówić o tym głośno.
    Każdy czasem potrzebuje "konfesjonału". Ale nie każdy potrafi słuchać w skupieniu, nie wtrącając swoich mądrości i nie licytując się z interlokutorem kto ma więcej problemów. Ja mam naturę słonia. O drobnych sprawach mogę mówić, albo pisać na blogu, ale te poważne chowam w sobie i sama rozgryzam. Wiele lat byłam takim "konfesjonałem" dla rodziny, dla koleżanek, dla pracowników i przyznaję się, ze mnie to solidnie zmęczyło. Czułam się po prostu wysysana. Poza tym jak się słucha czyichś wynurzeń, użalań, to w końcu wchodzisz w bliskie relacje z tym człowiekiem i jego problemy stają się twoimi, a to już krok do uwikłania się. Przestajesz żyć swoim życiem, tylko żyjesz czyimś. Odkąd jestem na emeryturze mam pełen komfort psychiczny. Odcięłam się od dawnych znajomych i mam święty spokój. Sama nikomu nie zawracam głowy i jest dobrze.
    Pozdrawiam
    Ps, U mnie nie ma takiej zimy jak u Ciebie. Śnieg sobie lekko prószy, mrozik góra -2, czuć zbliżającą się wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzień dobry Azalia.Natura słonia hi hi. A skąd ty wiesz co czuje słoń. Chyba że ci o tą gruba skórę idzie, ale ty jej przecież nie masz. Ale masz rację kiedy piszesz że często problemy innych staja się naszymi. Może nawet czasem jest tak że wyżalający sobie z tym lepiej daje rady niż ten któremu się wyżalił.Tak często mamy kiedy przeżywamy kłopoty naszych najbliższych.Czasem i to masz rację lepiej nie wiedzieć. A konfesjonał o przecież zawsze to mówię jest takim darmowym miejscem dla wszystkich z problemami psychologicznymi. Wiele osób chodzi tam by się wyżalić bo obowiązuje tajemnica konfesjonału. A c o do zimy to dni już coraz dłuższe ,i niedługo popłynie sobie od nas precz. Oby tylko zdrowie dopisało . Buziole serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj
    To wszystko jest takie proste, gdy nie dotyka nas samych. Wszystko zależy jeszcze od wrażliwości ludzkiej, danej chwili oraz przypadku. Wszystko może być różne. Zatem jedną miarką mierzyć nie można, ani losów ludziach, ani uczuć , ani zdarzeń.
    Wiesz, lepiej mieć jedną bratnią duszę, niż setki przyjaciółek.
    Mnie życie nauczyło ostrożności i pokory.
    Uluniu pozdrawiam gorąco, buziaczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Są osoby Morgana które szafują nazwą,,przyjaciel" na lewo i na prawo. A jak już przysłowie nam mówi ze dopiero w biedzie poznajemy kto jest naprawdę naszym przyjacielem. Czasem jest tak jak u Andersena. Król jest nagi. Okazuje się że nie masz nikogo. Tak było u mojego śp. Męża. Nawet tym za bardzo zdziwiona nie byłam.Ale Męża to mi żal było.Pozdrawiam Bożenko cieplutko-;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie...bardzo prawdziwe słowa - a czasem ta biedą jest brak życzliwych uszu...Ludzie nie chcą czasem słuchać albo ich egocentryzm na to nie pozwala. Ostatni rok pokazał mi bardzo gruntownie kto jest przyjacielem a kto nie. Moja teściowa- mądra kobieta - powtarza zawsze po owocach ich poznasz. I to jest moje motto życiowe. Ja też zawsze byłam spowiednikiem innych- nawet obcy ludzie w pociągu czy autobusie opowiadali mi takie rzeczy, że ja bym chyba tylko księdzu powiedziała. Ja tylko słuchałam . Czasem warto posłuchać bo można usłyszeć więcej niż ktoś mówi werbalnie. Ja też odpowiadam na pytanie co u Ciebie słowami " wszystko dobrze", bo i tak wiem, że to pytanie tylko grzecznościowe...Pozdrawiam pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Bilcia. Ostatnio przewlekle choruję i nie potrafię długo rozmawiać bo mu tchu brakuje. Ale tu chętnie klikam i kiedy tu mamy jakieś problemy to z całą pewnością zawsze mogę liczyć na łaskawe oko i życzliwe porady blogowych sprawdzonych tu już u mnie przyjaciół blogowych . W realu jest inaczej. Ale właściwie to mi nawet odpowiada. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  17. No temat mi znany od lat ,ja codziennie przez 10 godz wysłuchuje bolączek moich klientów ,a żadna nie zapyta o moje hahahahahahha pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Pewnie byś nie opowiadała, jak cię już ty znam bo i na blogu raczej jesteś oszczędna co do własnych problemów. Uściski serdeczne-;))

    OdpowiedzUsuń
  19. I'm really inspired with your writing skills and also with the layout to your blog. Is that this a paid subject matter or did you customize it your self? Anyway stay up the nice quality writing, it'ѕ rаre to ρeeг a nice
    blog like thіs one nowadays..

    Herе is my weblog :: Chill out

    OdpowiedzUsuń
  20. Uleczko gdzie jesteś? Martwię się o Ciebie. Tak myślę, że może jesteś w szpitalu. Obyś wróciła jak najprędzej- Pozdrowionka i całuski- Adela

    OdpowiedzUsuń
  21. Τhankѕ foг eveгy other exсellent
    аrticle. The placе else maу аnyboԁy get that type of іnfo іn such
    an ideal ωay of writing? Ι haνe a presentation
    next weеk, and I'm at the search for such info.

    Also visit my webpage techno Radio

    OdpowiedzUsuń
  22. Thankѕ for eveгy other exсellеnt articlе.
    The place elѕe may anybody get that type of info in such аn іdeal way of writing?
    I have a presentation next weeκ, anԁ
    I'm at the search for such info.

    my website ... techno Radio
    Also see my site - Your Domain Name

    OdpowiedzUsuń
  23. No i pewnie cos sie stalo, że Uleczka zamikla:( Kormoran sie martwi:(

    OdpowiedzUsuń
  24. Ula, gdzie jesteś? Pozdrawiam Cię mocno i napisz, jak będziesz mogła. Ella

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej, Uleczko, co się dzieje? Tak nagle "wybyłaś", czyżby choróbsko Cię dopadło? Wszyscy tu na Ciebie czekamy. Pozdrawiam i odpukuję w niemalowane... Nina

    OdpowiedzUsuń
  26. To bardzo ważna umiejętność...umieć wysłuchać innych i pochylić się nad ich problemami. Niestety, wielu ludzi chce mówić, a niewielu-słuchać. Uleczko, pozdrawiam Cię serdecznie i też się troszeczkę niepokoję, dlaczego Cię tak długo nie ma...

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga