wtorek, 15 stycznia 2013

Zazdroszczę wielopokoleniowym rodzinom .

Miałam dom pełen dzieci .Była z nami teściowa i fajnie było pomimo problemów z mężem . Potrafiłam wszystko trzymać w ryzach. Teściowa nie szczędziła mi pochwał. Dziś jestem sama. Próbowałyśmy wspólnie mieszkać z córką bo dom obszerny i piękny duży ogród. Niestety. To była kolejna próba i nieskuteczna. Nie nadajemy się do wspólnego zamieszkania. Zresztą ja z moją mamą miałam podobnie. Dlatego naprawdę zazdroszczę wielopokoleniowym rodzinom  .  Ja też bardzo bym chciała być z kimś a nie taka sama. Ale nie za wszelką cenę 

Wyprowadzka córki z rodziną okazała że  to dla mnie nie koniec świata.
 Telefony zapewniają stały kontakt, a i wzajemne odwiedziny będą chyba teraz  mile widziane
Ta wyprowadzka  to oszczędzenie nam wielu sporów.
Widząc się sporadycznie, cieszymy się ze  spotkania.
Nie kłócąc się o niewyrzucone śmieci lub nieposprzątany pokój .
 Do wszystkiego trzeba się w końcu jakoś tam przyzwyczaić ech...





 Życie jest cholernie ironiczne,


potrzebujesz hałasu, by docenić ciszę,

smutku, by docenić szczęście, 
i nieobecności, by docenić obecność"

15 komentarzy:

  1. Taka rodzina wielopokoleniowa na stałe w jednym domu ma swoje minusy.Najbardziej nasuwający się to konflikt pokoleń. Dziadkowie, chcą ingerować w metody wychowawcze środkowego pokolenia i w zachowanie najmłodszego. Rodzice chcą mieć swobodę w decydowaniu odnośnie swoich dzieci, a najmłodsi chcą swobody decydowania o sobie. Ponadto, dorastanie w różnorodnych warunkach społeczno – ekonomicznych daje nam różne doświadczenia i różne postrzeganie aktualnej rzeczywistości, co również może wpływać na powstawanie konfliktów.
    Czasami musimy jednak mieszkac razem, brak mieszkań. Ja bym chciała żeby moje dzieci zamieszkały ze mną. Tak jak Ty mam wielgachny dom, mogą być nawet zrobione osobne wejścia...ale cóż nie jest tak jakbyśmy chcieli. Jedna w dalekiej Australii, druga ma mieszkanie w Gdańsku... Ty Uleczko masz swoich chociaż blisko a co mam ja powiedzieć:( Póki co mąz ma swojego psa, ja swojego i to cały nasz świat żywy. Mma rodzeństwo w miarę blisko ale oni mają swoje dzieci i swoje problemy. Pozdrawiam- axis

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jeszcze masz męża nie tylko psa he he. U mnie za to taka cisza że aż w uszach dźwięczy Pozdrawiam Axis serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt we dwoje raźniej.Do samotności trudno się przyzwyczaić ale na telefon w każdej chwili masz wnuki, dzieci...Oby jak najdłużej zdrowie tylko służyło wtedy jest dobrze, gorzej gdy czlowiek już sam koło siebie nic może zrobić wtedy jest tragedia:( a wielu takich ludzi dookoła.
    A co do tłoku w domu masz na dobry humor:
    Przychodzi biedny Żyd do rabina i prosi o radę:
    Oj, mądry Rebe, pomóż mi. To moje życie takie ciężkie: mieszkam w niewielkiej chatce z żoną, czwórką dzieci, babcią, dziadkiem i jeszcze teściową. Już się zupełnie nie mieścimy w tej małej izdebce. Oj pomóż, mądry Rebe...
    Na to Rabin powiada:
    Słyszałem, że masz w obórce kozę?...
    - Tak Rebe, mam jedną kozę, co daje mleko, którym karmię dzieci.
    - To ją teraz sprowadź do domu - mówi rabin.
    Rebe, Rebe, co ty mówisz?... Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i jeszcze koza?... To jak ja teraz będę mieszkał?...
    Ale rabin był nieubłagany - musisz wprowadzić sobie kozę do domu!!
    Za parę tygodni rabin spotyka tego Żyda i pyta się:
    - A co tam Icek u ciebie?
    Oj Rebe. Teraz to już zupełnie nie da się żyć w domu. Ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa, dziadek i jeszcze teraz ta koza. To już nie jest życie.
    Na to rabin powiada:
    - To zabierz kozę z powrotem do obórki.
    Za niedługo rabin jeszcze raz spotyka Żyda i pyta się go:
    Jak tam Icek, w twoim domu?...
    - Oj, Rebe. Jakiś ty mądry! Jak my teraz mamy w domu dużo miejsca. Świetnie mieścimy się w tej izdebce - ja, żona, czwórka dzieci, żona, teściowa i dziadek. Oj jakiś ty mądry, Rebe...

    Pozdrawiam- obserwator

    OdpowiedzUsuń
  4. Dowcipy żydowskie zawsze świetne he he. Dzięki bardzo. A starość to zazdroszczę królowej Anglii, tej to naprawdę można z czystym sumieniem życzyć 100lat.Bo mnie na taką samą myśl już strach oblatuje. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. ja jednak cenie sobie osobne zamieszkanie. Ciesze sie, jak mnie syn odwiedza, jak wnuki przyjezdzaja, ale kazdy wraca do siebie. I tak dobrze dla wszystkich.
    Nie bylo by mi dobrze we wsplonym gniezdzie. Buziaki, Uleczko !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ty nie jesteś sama Aniu. Buziaki-;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz racje Uleczko troche smutno samaemu ale do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic. Ja tez mam kotke a teraz przyplatal sie jeszcze kocur ale zal biedaka na taki mroz wyrzucic. No i ja mam jeszcze prace wsrod ludzi to tez troche lzej. Masz jeszcze Uleczko nas :) Pozdrawiam- Kormoran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kormoranie miły bardzo cenię te kontakty tu z wami. Zawsze marzyłam o tym by choć troszeczkę mieć spokoju i czasu dla siebie kiedy pracowałam przez te wszystkie lata a potem ten młyn w domu i dzienne zaopatrywanie we wszystko dla rodziny w czasach kiedy o wszystko trzeba było nieźle się nagłowić i wykarmić ubrać i zadbać o tak liczna rodzinę.Teraz mi zostały 4 koty i jutro z młodszym synem jadę na zakupy bo głównie dla nich karma mi już wyszła. Skoro masz kotkę to mam nadzieję że nie będzie przychówku tak jak u mnie było. Przygarnęłam kotkę a za późno się zdecydowałam na sterylizację i dlatego teraz mam tyle kotów. Ale już wszystkie wysterylizowane. Co i nieźle mnie po kieszeni szarpnęło.Miłość do zwierząt to drogi szpas, he he. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie-;))

      Usuń
  8. Tak Uleczko kochana, jakie to życie nieprzewidywalne- znam panią, która wychowała 8-ro dzieci,właściwie sama, bo mąż ciągle w Niemczech pracował, a teraz jest sama, bo dzieci w Niemczech co do jednego, mąż też, a jej tam nie chce, a ona też nie chce być przylepką do dzieci i w oóle się obawia na starość tam życia w pojedynkę, można się zapłakać. Ty masz chociaż dzieci blisko.
    Chciałam ci jeszcze napisać, że mówiła mi znajoma kosmetyczka, że pewna jej klientka opowiadała, że wyleczyła zapalenie stawów cebulą- drobno kroiła na chleb, a później 2 łyżki dobrego oleju i raphacholin- obrzęki ustąpiły.
    Dobranoc i uściski wieczorne- Adela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ona jedna tak teraz ma na starość.Okropne co się porobiło i co jeszcze tu nas czeka. Dziękuję ci /Adela za to że ciągle mi podsuwasz jakieś nowe możliwości leczenia stawów. Rapacholin widocznie z powodu cebuli na surowo bo tego wątroba i woreczek na dłuższą metę nie wytrzyma.Dobranoc i uściski wzajemne-;))

      Usuń
    2. Uleczko, bardzo bym chciała ci pomóc, ale to nie takie proste. W każdym razie z tą cebulą to ponoć prawda, tylko z kolei wątroba i woreczek ucierpi. Ale ważne że encorton ci pomaga- pa Uluś- A.

      Usuń
  9. Jeszcze troche ,a ktoryś z wnucząt sie do ciebie wprowadzi i nie będziesz sama ,coś ci opowiem , siostra mojego męża ma jedynego syna i wybudowała domiszcze jak sie patrzy ,jej rodzice a moi teście sie zestarzeli i wzieła ich do siebie syn w między czasie sie ożenił i urodziło mu sie 2 dzieci tak więc w jednym domu mieszkały cztery pokolenia miejsca dla wszystkich było aż nadto czas leciał i wszystkim się wydawało że sielanka będzie trwała zawsze ,ale życie przewidziało inny scenariusz ,umarł teść umarła teściowa syn odchował dzieci i szwagierka wyremontowała dom od podstaw by synowi dogodzić (kasy jest tam jak lodu ) a tu niespodzianka !!!!! syn kupił sobie mieszkanie i ni z tąd ni z owąt sie wyprowadził i dziadki znaczy siostra mojego męża z mężem zostali sami jak ,,,,,palec w d,,,e i Żadne luksusy młodym nie imponowały chcieli nareście być sami i koniec nie musze Ci mówić co przeszli ,to wszystko odbyło się bez żadnych scysji ale ja wiem jak sie czuli i czują straszne ,pozdrawiam cie Uleczko serdecznie ,mam nadzieje ze pokazałam Ci e nie tylko tobie życie dokuczyło i dokucza ,ale jak napisałam nie wróże Ci długiej samotności ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Smutne czasem są perypetie i losy ludzi na tym świecie. Nie zawsze jest jak sobie zaplanujemy.Teraz Bogusiu młodzi patrzą by się poza naszymi granicami załapać i urządzić. Wnuk kończy studia i pewnie także wyjedzie przynajmniej tak planuje. Dziwić się młodym przecież nie można widząc tu te perspektywy jakie na nich czekają. Dzięki za ten serdeczny komentarz-;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Uleczko! Nie zawsze w gromadzie weselej... Rodziny wielopokoleniowe odchodzą do lamusa. Dobrze to czy źle? Skoro coraz mniej szacunku dla siwej głowy, to może i dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  12. O tym że nie zawsze weselej to też już ten smak zaznałam zeszłego roku. A jakoś głowa moja nie osiwiała jak dotąd . A na szacunek to trzeba sobie zasłużyć ,tak jak ty, masz do tego absolutne prawo.Pozdrawiam Grażynko serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga