wtorek, 29 stycznia 2013

Powtórka z mojego pierwszego podwórka (bloga)


Szkody wyrządzone złym odżywianiem, są tak niebezpieczne, gdyż rozwijają się w tempie geometrycznym. Najpierw powoli, niezauważalnie, a później przerażająco szybko.
Wytłumaczę to na prostym przykładzie z piaskiem:
Wyobraź sobie, że zaczynasz z 1 ziarnkiem piasku i każdego dnia podwajasz to, co już masz. W ten sposób, drugiego dnia masz 2 ziarnka, trzeciego 4, czwartego 8… Po tygodniu masz 128 ziarenek. Praktycznie niedostrzegalną ilość. Po 2 tygodniach masz już 16,384 ziarenek – lepiej, ale ostatecznie, ile to może być – łyżeczka? 5 dni później…masz już ponad million! 10 dni później, masz 1,1 biliona (bn), a następnego dnia już 2.2 bn ziaren. Po kolejnych 5 dniach, jesteś zanurzony po szyję w 53 bn ziaren piasku. Widzisz już co się stało? W pierwsze 5 dni zebrałaś tylko 32 ziarenka. Teraz, jednego dnia, dosypują Ci na głowę kolejne 53 bn ziaren piasku. A następnego dnia, przydusi Cię dodatkowych 106 bn…itd.
Dokładnie tak wygląda proces uszkadzania Twoich organów wewnętrznych.
Początkowo, przyszłość wydarza się wolniej, niż tego oczekujesz, a później zdarza się dużo szybciej, niż się tego spodziewałaś.
Z każdym kolejnym rokiem, perspektywa zdrowego, szczupłego ciała coraz bardziej się oddala.
Nie piszę o tym wszystkim, żeby Cię torturować. Piszę o tym, gdyż…
To Ty kontrolujesz to, co dzieje się wewnątrz Twojego ciała!
Jedzenie to obosieczny miecz. Z każdym kęsem, albo płacisz cenę albo zbierasz nagrodę.

“Śmierć zaczyna się w wątrobie”
Wątroba jest jednym z najważniejszych organów. W pierwszej kolejności usuwa toskyny, a następnie rozkłada tłuszcze z pokarmów, które jej dostarczasz. W dzisiejszym petrochemicznym świecie, około 90 tyś. różnego rodzaju toksyn atakuje Twój organizm każdego dnia (m.in. plastiki, konserwanty, barwniki, itd.).
Mam niż psychiczny, i dlatego, a może i nie zupełnie dlatego tym postem zatruwam was dziś i ja troszeczkę hehe. Mimo wszystkiego pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
                                    **********************************
E tam.. He he

Jakoś niżu psychicznego dziś nie mam , i poszukalam coś na utrwalenie tego dobrego dziś mojego samopoczucia. Wprawdzie sobie ten przepis tylko poczytam ale może z was ktoś wypróbuje  i zrobi sobie takie pewnie bardzo smakowite tarteletki, mniam..

Orzechy mają zbawienne działanie dla dobrego samopoczucia i walki ze stresem. Mają wiele przydatnych związków mineralnych i witamin, które pomagają w zachowaniu dobrej formy psychicznej. 

Tartaletki z orzechami włoskimi 

1 puszka (400 g) słodzonego mleka skondensowanego
400 g orzechów włoskich
ciasto:
220 g mąki pszennej
110 g zimnego masła
50 g cukru
1 żółtko
szczypta soli

przepis na 8 tartaletek 
Przygotuj ciasto: do miski przesiej mąkę, dodaj pokrojone kawałki masła, cukier, żółtko i sól. Szybko zagnieć ciasto, uformuj kulę, zawiń w folię i wstaw do lodówki na co najmniej godzinę. Po tym czasie rozwałkuj ciasto, podziel i wyłóż nim foremki. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 220 st. C i piecz około 15 minut, aż będą złociste. Wyjmij i ostudź. Przygotuj masę: orzechy upraż na suchej patelni i niezbyt dokładnie posiekaj. Puszkę mleka wstaw do garnka, nalej tyle wody, by ją przykryła, i gotuj przez 3 godziny, pamiętając, by podczas gotowania uzupełniać poziom wody. Po tym czasie puszkę przestudź i otwórz (w żadnym razie nie otwieraj jej od razu - to niebezpieczne!). Ciepły kajmak wymieszaj z orzechami. Masę przełóż na wcześniej upieczone kruche spody. 

Autor: Tomasz Deker

8 komentarzy:

  1. Nie jadam orzechów w powodu potasu :(( Oszalec można :(((
    Pozdrawiam, Uluś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Aniu. jak trzeba pewne potrawy eliminować nie jest łatwo w kuchni. Mój starszy syn zachorował . diagnoza dna moczanowa. też teraz będzie musiał przestrzegać dietę. A kocha jeść i lubi przebywać w kuchni już od małego i gotować . Ja teraz także przepisy głównie tylko z przyjemnością sobie tu poczytam. Pozdrawiam serdecznie-;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula, wcześniej dajesz rady odnośnie zdrowego odżywiania, a teraz wsadzasz bombę kaloryczną. Orzechy nikną w powodzi cukru, tłuszczu i skrobi. Ja tam wole orzechy prosto z łupinek. Codziennie zjadam kilka włoskich, bo mam od brata. Do tego suszone śliwki bez pestek i suszone jabłka. To mi wystarcza za wszelkie słodkości, poza tym nie ma przy tym roboty. Heee....heee
    Pozdrawiam
    Ps: u mnie wszystko topnieje. z dachu ciurka, za chwile będę miała wodę w piwnicy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcześniej to skopiowane z mojego onetowskiego bloga z przeszłości. Warte poczytania i pamiętania co nasza wątroba musi wytrzymywać w związku z szkodliwymi produktami które mamy w naszym codziennym jedzeniu. A dziś przypomniałam sobie że mamy okres poświąteczny i niezadługo przed nami 40 dni Wielkiego Postu, więc powinniśmy trochę pomaszkecić o ile nam na to chętka. Nie ma wszakże przymusu Azalia.Boję się już także tej wody w piwnicy. zrobiłam się głodna. Na dole rozmrażam truskawki w cukrze, do tego wczorajszy budyń mniam. Uściski serdeczne dla ciebie-;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj złe odzywianie to nie tylko wątroba. Ja walczę pół zycia z jelitami:( Właśnie dzisiaj wróciłam od lekarza z kolejną porcją leków. Do apteki to chyba pójde z kredytem:( Wszystko przez jedzenie kiedyś białego pieczywa, przerobionych produktów itp a skutki wyszły teraz :(

    Mleka dzisiaj nie trzeba gotować 3 godziny, można kupić już gotowe takie. Oszczędza się i czas i gaz:)
    Pozdrawiam- axis

    OdpowiedzUsuń
  6. Axis serdecznie ci współczuje. to bardzo paskudna dolegliwość,a częstym powodem również tak jak przy wątrobie jest stres nie tylko jedzenie. Ja od młodego wieku mam problem z wątrobą i woreczkiem. Z jedzeniem uważam bardzo ale jak życie takie nerwowe to nie dziwota że chorujemy(-; Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  7. Orzechy! Lubię, choć nie powinnam... Bo tłuste!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten tłuszcz akurat jest podobno bardzo zdrowy

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga