Zaczepiła mnie na dworcu starsza pani. Wiem, że nieładnie mówić o wieku kobiety, ale pani była naprawdę mocno zaawansowana w latach. Chciała, żebym jej wtaszczył do wagonu dość staromodną walizkę. Zasapany z wysiłku zapytałem: „A dokąd to się pani wybiera? Tak sama? Nie boi się pani?”. Wymieniła miejscowość na drugim końcu Polski. „Kawał drogi, jak na…” wyrwało mi się. „Jak na osobę w moim wieku?” – dokończyła za mnie z lekkim uśmiechem. „No…” – powiedziałem, czując, jak się czerwienię po końce uszu. Mimo to brnąłem dalej: „Że też się tak pani chce”. „Czy mi się chce? A jak mogłoby mi się nie chcieć? Jadę przecież do córki, ona mnie potrzebuje”.
Przeczytałam ten wpis na jednym blogu. Prawda że wzrusza jak się coś takiego czyta?
To przecież prawda, że nasze dzieci zawsze pozostają w naszych sercach naszymi dziećmi, a ich losy do końca naszych dni nie będą nigdy dla nas obojętne,
A nieraz by nas kusiło by coś mądrego (według nas) im podpowiedzieć czy doradzić, ale ja przecież nieproszona przenigdy tego nie zrobię ,tylko zaliczę kolejną nieprzespaną noc, bo to mi już tak do końca mojego życia pozostanie, bo matki już tak mają.
Nawet nie pojadę do córki,bo jeszcze zdrowotnie nie jestem na siłach, a potrzebowałaby pomocy, bo zięć w pracy wydelegowany za granicą a Ona tam w tym niewykończonym jeszcze domu z maluchami sama. I nieważne już nawet jak wyglądało to nasze wspólne mieszkanie rok temu. Matczyne serce długo nie wytrzyma i jak to się mówi ,,co było a nie jest nie wpisze się w rejestr" i wszystko wybacza. (choć nie zapomina,co to to nie!)
Teraz tu kończę tą moją poranną kawę i się zastanawiam jaki dziś będzie ten dzień tu u mnie. Na dole jak zwykle koty już czekają na karmę . Maja tam możliwość wyjścia i wejścia do domu i nawet czasem okoliczne koty przychodzą do kotłowni jak noce sa mroźne tak jak teraz te ostatnie tu były. Podobno idzie lekkie ocieplenie,ale widzę za oknem leciutko prószy śnieg. Dobrze że styczeń się już kończy. Miłego dnia zaglądającym życzę.
O tak, matki juz tak mają, ale grunt to nie wpadać w pesymizm chociaż serce sie kraje. Pozdrawiam cieplusio:). U mnie też prószy, cholerka! Mogłoby juz przestać padać, heh. Maya
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko luty i czasem też marzec. Ale pamiętam 1 maja w śniegu he he brrr.(-;
UsuńMatki zawsze myślą o dzieciach ...
OdpowiedzUsuńSzkoda że odwrotnie już nie zawsze....
UsuńMówię moim wnukom: szanujcie rodziców. Nikt nigdy nie będzie już was tak kochał, jak mama i tata. Czy zapamiętają ? Nie sądzę. Uleczko, matki cieszą się stokrotnie bardziej z sukcesów dziecka, niz ono samo. Ale tysiąckrotnie bardziej cierpią, gdy dziecko z jakichkolwiek powodów cierpi. Ot, los matki.... Sciskam, kochana, za dalekim horyzontem już wiosna :)))
OdpowiedzUsuńNajbardziej obchodzi nas zawsze jednak zdrowie naszych bliskich. A najgorsze jakie może znieść rodzic to pochować własne dziecko niezależnie ile ma lat. W sobotę odbył się pogrzeb szefa mojej synowej który zmarł na zawał. Miał 56 lat ,a nad grobem stał jego ojciec 87 letni starszy schorowany mocno człowiek.to dopiero tragiczne (-;
OdpowiedzUsuńNie powinien rodzic iść za trumną dziecka. Moja siostra w wieku 43 lat pochowała 18 letniego syna, ktory także zmarł na zawał. Już nigdy nic nie było takie samo.......A ona ciągle zmaga się z tym swoim sercem.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie to byłaby długa wyliczanka takich przypadków. Najwięcej jednak musiala znieść takich tragedii moja prababcia(-;
UsuńMatki już tak mają Uleczko, nic dodać do tego co napisałaś- kochają i wybaczają. Długa droga za nami i więcej doświadczyłyśmy, więc i wyrozumiałość wielka. Są też wyrodne matki niestety, robią takie rzeczy że włos się jeży...
OdpowiedzUsuńDobranoc Uluś- Adela
Wyrodni ojcowie, matki i dzieci to jednak na szczęście skrajne przypadki Adela. Dobranoc-;)
OdpowiedzUsuńKoniec stycznia ,ale to nie koniec zimy ,jak tak pomyśleć to przyszła późno i pewnie długo zabawi
OdpowiedzUsuńNa razie idzie ocieplenie. Widziałam że teraz w Katowicach jest 0 stopni plus
UsuńI to myslenie Matki maja wpisane w sercu i nic na to nie poradza... Calowac tylko ich rece...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
J.
Ano święta prawda . Najczęściej jednak przychodzi nam to zrozumienie jak tych rąk już ziemia zakrywa.(-;Uściski serdeczne
OdpowiedzUsuńJezus, Ula, jak ja mam dosyć tej zimy, to mnie chyba zaraz szlag trafi. A tu dopiero styczeń. Wyobraź sobie, że ja ciągle nie doszłam do siebie po tej grypie. Jestem ciągle jakaś słabsza.
OdpowiedzUsuńA serce matki zawsze wybaczy... Chyba kazda matka tak ma. Buziaki serdeczne:) Ella
To jest wyjątkowo wredna grypa Ella. Górale się jednak cieszą że zima, to przecież ich źródło dochodu.Tu u nas idzie ocieplenie i jest okropnie ślisko na drogach. Na razie siedzę więc w domu i też jeszcze ciągle po grypie się nie potrafię odnaleźć.Córka po grypie miała komplikacje ze słuchem, a ja ze stawami. Życzmy sobie wszyscy zdrowia. Buziaki wzajemne-;))
OdpowiedzUsuń